Czy prezydent Duda „realnie” wybierze sędziów?

Andrzej Duda| Janusz Wojciechowski| Jerzy Bafia| preydent| Prezydenckie Biuro Porad Prawnych| PRL| sędzia| ślubowanie

Czy prezydent Duda „realnie” wybierze sędziów?
Foto: autor

Andrzej Duda naprawi wymiar sprawiedliwości, jeśli zostanie prezydentem, bo nie będzie, jak Komorowski, „bezwolnym narzędziem korporacji” - twierdzi europoseł Janusz Wojciechowski [za Krzysztofem Sobczakiem, Lex.pl].

Zdaniem doradcy kandydata na prezydenta, Bronisław Komorowski jest bezwolnym wykonawcą ustaleń sędziowskiej korporacji. Podpisuje w ciemno przedstawione mu przez Krajową Radę Sądownictwa nominacje. I dodaje, że w rezultacie powoływanie sędziów stało się całkowitą domeną korporacji i sami sędziowie decydują, kto do tej korporacji wstąpi, a komu przed nosem korporacja zamknie drzwi. - Coraz częściej do sędziowskiego stanu wstępują dzieci sędziów, na zasadzie selekcji genetycznej - pisze europoseł na blogu Salon24.

Jeśli Krajowa Rada Sądownictwa nie będzie chciała rekomendować sędziów dobrze widzianych przez przyszłego prezydenta, władza, która może się wyłonić po wygranej Andrzeja Dudy i Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych będzie mogła zmienić konstytucję. W swoim opublikowanym przed 4,5 roku projekcie konstytucji PiS zaplanował taki kształt KRS, który da pełną nad nim kontrolę prezydentowi właśnie. Jeśli czytelnik chce poznać szczegóły, może zajrzeć na stronę internetową PiS. W skrócie będzie to wyglądać tak, jak to kiedyś (w 2011 r.) opisywałem w tekście „Konstytucja: co PiS planuje Polakom zrobić”:

 

„Fundamentalnym filarem państwa prawa jest niezależne sądownictwo. W demokratycznym systemie stanowi ono poważny kłopot, ogranicza bowiem woluntaryzm rządzących. Niezależny sędzia może zatrzymać całą machinę państwową, może uprzeć się i nie zechcieć realizować doraźnych celów politycznych władzy. Jest na to rada i Prawo i Sprawiedliwość to remedium odkryło. Według projektu PiS "sędziego powołuje Prezydent Rzeczypospolitej na wniosek Rady do Spraw Sądownictwa, wskazując sąd, w którym osoba powołana sprawuje urząd sędziowski.". Sędzią ma się być dożywotnio, chyba, że "Sędzia, którego dotychczasowe postępowanie świadczy o niezdolności lub braku woli rzetelnego sprawowania urzędu, może zostać złożony z urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej na wniosek Rady do Spraw Sądownictwa wyrażony w uchwale podjętej większością 3/5 ustawowej liczby członków Rady po przeprowadzeniu określonego w ustawie postępowania z udziałem osoby, której dotyczy. Akt Prezydenta Rzeczypospolitej nie podlega zaskarżeniu. "
Według obowiązującej konstytucji na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów stoi Krajowa Rada Sądownictwa. Składa się ona z: „Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, Ministra Sprawiedliwości, Prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego i osoby powołanej przez Prezydenta Rzeczypospolitej, piętnastu członków wybranych spośród sędziów Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, sądów administracyjnych i sądów wojskowych, czterech członków wybranych przez Sejm spośród posłów oraz dwóch członków wybranych przez Senat spośród senatorów." KRS sama wybiera sobie przewodniczącego i zastępców. Z tym składem KRS nie poradzi sobie żaden prezydent, ani prezes jakiejś partii rządzącej.
3/5 oznacza 60% głosów. Policzmy: "Przewodniczącym Rady do Spraw Sądownictwa jest z urzędu Prezydent Rzeczypospolitej, a jego zastępcami są z urzędu Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, Prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego i Minister Sprawiedliwości." Wszyscy powołani przez prezydenta. To daje 4 głosy. "W skład Rady do Spraw Sądownictwa wchodzą ponadto: cztery osoby powołane przez Prezydenta Rzeczypospolitej oraz po dwie osoby powołane, przez Sejm i Senat bezwzględną większością głosów w każdej z izb – spośród osób wyróżniających się wiedzą o wymiarze sprawiedliwości, cztery osoby powołane przez Ministra Sprawiedliwości spośród sędziów wyróżniających się doświadczeniem zawodowym związanym z orzekaniem w instancji odwoławczej przez co najmniej 10 lat." A zatem na 16 osób w RdSS przynajmniej 11 głosowałoby tak, jak chce prezydent. 12/16 to więcej niż 3/5, a zatem prezydent może mieć pełną gwarancję, że jego wola będzie spełniona.
Sędziów i sądy ma w ten sposób PiSowski prezydent opanowane.”

 

Wróćmy jednak do europosła Janusza Wojciechowskiego, który pisze na swoim blogu 7 maja w tekście „Duda i sprawiedliwość”:

 

„Prezydent Andrzej Duda daje nadzieję na sprawiedliwość dla wielu skrzywdzonych ludzi.
Za cztery dni wybory prezydenckie. Bardzo ważne, z punktu widzenia bezpieczeństwa naszej ojczyzny, dziś zagrożonego z powodu wydarzeń obok naszej wschodniej granicy, ale bardzo ważne także z punktu widzenia tego, o czym najczęściej opowiadam Państwu w moich środowych felietonach: dla sprawiedliwości.
Prezydent ma na nią wpływ, zwłaszcza przez dwie swoje prerogatywy.
Pierwsza - to powoływanie sędziów [podkreślenie - PR]. To prezydent decyduje, jacy ludzie wymierzają sprawiedliwość w imieniu Rzeczypospolitej.
I druga prerogatywa - to prawo łaski. Szczególne uprawnienie prezydenta, przejęte jeszcze z czasów królewskich. Prezydent, tak jak niegdyś król, może wzruszyć każdy wyrok, może darować, złagodzić, czy zawiesić wymierzona przez sad karę, może też sądowy wyrok uchylić czy zmienić. Prezydenckie prawo łaski jest nieograniczone.”

 

Po pierwszej turze wyborów prezydenckich Janusz Wojciechowski uruchamia w Warszawie na ul. Pięknej „Prezydenckie Biuro pomocy Prawnej”. Nie, nie przesłyszeliście się - prezydenckie. Duda już czuje się wybrany, a Janusz Wojciechowski - kierujący w jego imieniu biurem, udziela porad.

Nie jest to twór nielegalny, każdy poseł i europoseł – jeśli jest prawnikiem – może udzielać prawnych porad. I wielu tak robi, jeśli nie osobiście, to korzystając z pomocy innych prawników. Jednak każdy z parlamentarzystów prowadzi tę działalność w swoim biurze poselskim, bądź senatorskim czy europoselskim. Lokal PBPP nie jest oznaczony jako „Biuro europosła”.

W imieniu kandydata dr. Andrzeja Dudy porad udziela więc były sędzia. Bo Wojciechowski jest przecież sędzią w stanie spoczynku. Jeśli ktoś nie wie, to przypomnę, że był on sędzią do 1985 roku. Jak sądził w stanie wojennym - nie wiem, ale na pewno składał ówczesnemu ministra sprawiedliwości, którym wtedy był Jerzy Bafia, stosowne ślubowanie. J. Wojciechowski nie musiał, naturalnie, wiedzieć, że Bafia w okresie stalinowskim j orzekał w tajnej sekcji Sądu Najwyższego wydającej m.in. wyroki śmierci na przeciwników politycznych władzy komunistycznej. Rota ślubowania brzmiała wtedy tak:

 

„Ślubuję uroczyście na powierzonym mi stanowisku sędziego przyczyniać się w moim zakresie działania ze wszystkich sił do ugruntowania wolności, niepodległości i wszechstronnego rozwoju Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, której wierności zawsze dochowam; stać na straży Jej politycznego, społecznego i gospodarczego ustroju, ochraniać zdobycze ludu pracującego, własność społeczną oraz oraz prawa i prawem chronione interesy obywateli; obowiązki mojego urzędu wypełniać sumiennie, sprawiedliwość wymierzać bezstronnie według mojego sumienia i zgodnie z przepisami prawa, dochować tajemnicy państwowej i służbowej, a w postępowaniu kierować się zasadami godności, uczciwości i sprawiedliwości społecznej”.

 

Nie wiem, jak wykorzystuje swoje doświadczenie i z lat PRL, i z okresu 3 i 4 RP europoseł Janusz Wojciechowski, co i jak doradza interesantom Prezydenckiego Biura Pomocy Prawnej, wiem jednak na pewno, że sama nazwa (Prezydenckie) jest grubym nadużyciem, jeśli nie prawnym, to na pewno etycznym: Andrzej Duda ma dopiero szansę zostać prezydentem, ale aż do 24 maja jest tylko kandydatem.

Działalność Janusza Wojciechowskiego, byłego sędziego z czasów PRL, osądowi nie podlega: wyborcy za kilka dni sądzić będą jego pryncypała. Jeśli mu darują i wybiorą, wtedy dopiero dowiemy się, jak Wojciechowski z Dudą zabiorą się za wymiar sprawiedliwości i jak„realnie” dobiorą się do swoich przeciwników politycznych; w końcu Wojciechowski zobowiązał się „stać na straży politycznego, społecznego i gospodarczego ustroju [PRL, a nie 3 RP]”.
Piotr Rachtan

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.