Litwa: Sąd Konstytucyjny znów po stronie elit

Algirdas Butkevičius| Andrius Kubilius| Litwa| redukcja zatrudnienia| Sąd Konstytucyjny Republiki Litwy| Seimas| sfera budżetowa| sprawiedliwość społeczna| zmniejszenie płac

Litwa: Sąd Konstytucyjny znów po stronie elit
Siedziba Sądu Konstytucyjnego Republiki Litwy. Foto: Wikipedia.org

Litewska anglojęzyczna Lithuanian Tribune opublikowała artykuł znanego litewskiego politologa Kęstutisa Girniusa analizujący skutki niedawnego orzeczenia Sądu Konstytucyjnego w sprawie cięć w wynagrodzeniach administracji centralnej, zarządzonych przez poprzedni rząd premiera Andriusa Kubiliusa. Autor pisze:

Obecny rząd zmaga się z szeregiem kłopotliwych problemów. Rozstrzygnięcie Sądu Konstytucyjnego, który uznał obniżenie wynagrodzeń i zmianę kwalifikacji premii urzędników administracji oraz sędziów za sprzeczne z konstytucją Republiki Litwy, utrudni wprowadzenie w życie rządowego planu oszczędnościowego. Według wstępnych wyliczeń, przywrócenie współczynników naliczania premii do poprzedniego poziomu będzie wymagać wypłaty z budżetu państwa dodatkowych od 240 mln litów do jednego miliarda, gdy uwzględni się konieczną rekompensatę.

Premier Algirdas Butkevičius jest jednak optymistą. Pojawienie się niezaplanowanych wydatków nie powinno, jego zdaniem, przeszkodzić w staraniach o wejście do strefy euro, choć zapewne konieczna będzie redukcja liczby urzędników w administracji.

Według autora wyrok SK stanowi niedźwiedzią przysługę dla rządu, gdyż spowoduje on zwiększenie różnic między skromnie zarabiającymi urzędnikami a elitą rządzącą państwem i rząd znajdzie się w trudnej sytuacji.

Wyrok, zdaniem autora, choć oczekiwany jest jednak wadliwy. Skład orzekający podtrzymał tylko zasadę, zawartą w poprzednim orzeczeniu z 2010 roku, w którym oznajmił, że „nie powinno się tolerować sytuacji, w której płace urzędników służby cywilnej” są ograniczane w ten sposób, że „wielkość wynagrodzenia wysoko wykwalifikowanych urzędników, wykonujących skomplikowane zadania jest taka sama jak urzędników niżej wykwalifikowanych, wykonujących nieskomplikowane zadania”.

Kęstutisa Girniusa zadaje wiele pytań o możliwość zmniejszenia relacji płacowych oraz o nienaruszalność skali płac i pisze dalej:

Dlaczego wynagrodzenia tych, którzy wykonują mniej skomplikowane prace, mają być nie tylko niższe, ale także nigdy nie zbliżą się do wynagrodzeń urzędników lepiej opłacanych?

SK podkreśla znaczenie „proporcjonalności”, nie wyjaśniając jednak, czym jest owa „proporcjonalność”, co się na nią składa i dlaczego powinna obowiązywać ze względu na solidarność i sprawiedliwość społeczną. Dlaczego mamy uznać, że z zasady proporcjonalności ma wynikać stała relacja wynagrodzeń urzędników, to jest np. że płace będą zmniejszane o ten sam wskaźnik?

Załóżmy, że płace w sferze budżetowej zostaną zmniejszone o 10%. Zatem osoba, która odbiera z kasy 1500 litów, teraz (po opodatkowaniu) dostanie ich 1350. Będzie jej teraz bardzo trudno związać koniec z końcem, zwłaszcza zimą, w sezonie grzewczym. Tymczasem sędziego Sądu Konstytucyjnego stać będzie nadal, po zmniejszeniu jego wynagrodzenia o 10%, na bardzo wygodne życie, choć może jego oszczędności nie będą teraz rosły tak szybko, jak wcześniej i będzie musiał zrezygnować z niektórych tylko dóbr luksusowych. Dla osób niżej zarabiających cięcia są bardziej bolesne i wpływają negatywnie na jakość życia ich i ich rodzin.

Gdyby SK uwzględnił ten oczywisty fakt, to jakie działania [oszczędnościowe] byłyby proporcjonalne?

Poprzedni premier Kubilius oświadczył, że orzeczenie SK spowoduje zwiększenie nierówności społecznych i dlatego podjął inną decyzję. Podczas pokonywania kryzysu rząd stara się zwiększyć obciążenie tych, którzy zarabiają więcej, tak by chronić dochody niższe. Tylko więc dzięki zmniejszeniu wynagrodzeń najwyższych zdecydowana większość urzędników, funkcjonariuszy, nauczycieli otrzyma pensje na czas.

Trudno zaprzeczyć logice byłego premiera. W czasie ostatnich wyborów parlamentarnych atakowano go za inne decyzje, ale wyborcy zrozumieli, że rozwiązanie, które zaproponował, jest uzasadnione tak z moralnego, jak i z ekonomicznego punktu widzenia. Nie twierdzę, że wyroki SK powinny być niesprzeczne z decyzjami rządowymi. Gdyby na przykład rząd zdecydował się na podniesienie emerytur tylko dla mniejszości polskiej, albo podniósł wynagrodzenia urzędniczek, albo obniżył podatki mężczyznom, obowiązkiem Sądu Konstytucyjnego byłoby przeciwstawienie się dyskryminacji pozostałych grup społecznych – sprzeczność z konstytucyjną zasadą równości jest tu widoczna jak na dłoni.

Decyzja o doraźnym ograniczeniu wynagrodzeń w zależności od dotychczasowej wysokości płacy, ale niezależnie od narodowości, wieku, płci czy wyznawanej religii nie jest sprzeczna z konstytucją i należy do prerogatyw rządu.

Nie jest jasne, jakie konsekwencje w przyszłości może przynieść wyrok Sądu. Podnoszenie podatków ma ten sam skutek, co zmniejszanie wynagrodzeń. Czy zatem podatek progresywny byłby sprzeczny z konstytucją i nie spełniał zasady „proporcjonalności”, ponieważ dochody osób o wyższych dochodach byłyby wtedy opodatkowane bardziej niż proporcjonalnie?

Inna sprawa: czy zasadę „proporcjonalności” stosuje się do sektora prywatnego? Czy jest możliwy zakaz nieproporcjonalnie dużego zmniejszenia płac menedżerów? Albo jak uzasadnić odmienny sposób kształtowania wynagrodzeń w sektorze prywatnym, który ma większą swobodę ustalania płac niż sfera budżetowa – czy jest to zgodne z konstytucją?

Orzeczenie SK gwarantuje ograniczenie swobody działania rządu w czasie następnej recesji. Jeżeli niezbędne cięcia budżetowe nie będą mogły dotyczyć płac najlepiej wynagradzanych urzędników sektora publicznego, konieczne stanie się albo zmniejszenie zarobków ludzi niżej wynagradzanych albo redukcja zatrudnienia.

Po wyborach parlamentarnych nowy Seimas może znowelizować niemądre prawo, ustanowione przez poprzedni skład parlamentu. Ale gdy już wypowie się Sąd Konstytucyjny, problem przestaje być kwestią polityczną, gdyż parlament nie może jego wyroku zmienić, ani cofnąć. Więcej: im bardziej Sąd Konstytucyjny ingeruje w regulacje gospodarcze, tym bardziej ogranicza swobodę działania rządu w tej sferze. Cierpią na tym również prawa obywatelskie, bo wyborcy są pozbawieni możliwości wybrania rządu, który spełniłby ich oczekiwania.

Dlaczego Sądowi Konstytucyjnemu tak trudno to zrozumieć? (tłum. pr)
the Lithuania Tribune

Świat

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.