Skalski: Fiat iustitia

Andrzej Rozenek| bezkarność| Ernest Skalski| Grzegorz Miecugow| Piotr Ikonowicz| Prezydent| Ruch Palikota| ułaskawienie| wyrok prawomocny

Skalski: Fiat iustitia
Piotr Ikonowicz. Foto: Facebook.com/piotr.ikonowicz

Pan prezydent podejmie decyzję jaką uzna za słuszną i sprawiedliwą, a ja bym, będąc na jego miejscu, nie ułaskawiał Piotra Ikonowicza.

Fakty: W roku 2008 Piotr Ikonowicz został skazany na sześć miesięcy ograniczenia wolności w połączeniu z nakazem wykonywania prac społecznie użytecznych. Jego winą było naruszenie nietykalności cielesnej właściciela lokalu, skąd eksmitowano dwoje starszych ludzi, czemu skazany czynnie się przeciwstawił. Wyroku nie wykonał. Uznał go za niedopuszczalny, a poza tym nie miał czasu gdyż udzielał pomocy prawnej osobom wykluczonym.

Młyny wymiaru sprawiedliwości mielą wolno lecz nieuchronnie. I tak, 14 października tego roku, Piotr Ikonowicz, któremu brakowało czasu na nakazane wyrokiem prace, ma się zgłosić do zakładu karnego i rozpocząć odsiadywanie 90 dni pozbawienia wolności. Rzecznik prasowy służby więziennej informuje w „Rzeczpospolitej”, że taka odsiadka za lekceważenie wyroku nie jest przypadkiem odosobnionym.

Z kolei rzecznik prasowy Ruchu Palikota, poseł Andrzej Rozenek nie dziwi się, że: „…Piotr nie wykonywał  prac społecznych, bo był to rodzaj buntu przeciwko niesprawiedliwemu wyrokowi”. Rozwijając  temat, poseł uważa, że: „Jeżeli państwo zechce go wsadzić do więzienia za pomaganie ludziom, to gniew społeczeństwa będzie ogromny”.

Z tym gniewem to chyba jednak przesada. A skazany Ikonowicz został na ową pracę skazany nie za pomaganie, ale za stosowanie przemocy fizycznej, a siedzieć ma za zlekceważenie prawomocnego wyroku. Jeśli Polska ma być państwem prawa, to powinno być ono egzekwowane w stosunku do wszystkich. Zaś jeśli to był świadomy bunt przeciw prawu, które się uważa za niesprawiedliwe, to mieści się ono nawet cywilizowanej praktyce znanej jako obywatelskie nieposłuszeństwo. Zakłada ono, że się, owszem, narusza publicznie takie prawo i ponosi się przewidziane przez prawo konsekwencje. Łącznie z odsiadką, co podnosi względny heroizm postępku. Gandhi był tym, który tę postawę stosował i zalecał, ale panu Piotrowi bardzo daleko do niego daleko. Mahatma nie prosił wicekróla Indii o ułaskawienie. A Ikonowicz prosi prezydenta, aby ten go nie tylko ułaskawił, lecz również zatarł wyrok, bo pan Piotr… rozważa kandydowanie do Sejmu.

Pamiętacie szczyt bezczelności ? No właśnie…

Przypadek Ikonowicza to przykład stosunkowo jeszcze w miarę eleganckiej formy chuligaństwa politycznego. Wysokość, czy raczej niskość wyroku, w jego pierwotnym wariancie, sugeruje, że owa przemoc nie była  nadmiernie dotkliwa. Chwalić Boga, poza łódzkim morderstwem, nie ma w Polsce terroryzmu politycznego. Jest wprawdzie bomber z Krakowa, lecz jego działanie było na tyle nieudolne, że można przypuszczać, że okaże się chory psychicznie. Nie ma struktur terrorystycznych: Czerwonych Brygad, Frakcji Armii Czerwonej i podobnego paskudztwa. Są natomiast pobicia, wyzwiska, napaści, różnego rodzaju – czyny zabronione przez prawo karne. Na duża skalę uprawia to kibolstwo w wielu odmianach, a także wyraźnie polityczne bojówki prawicy oraz – ostatnio rzadziej – anarchistów.

Polityczna motywacja złamania prawa nie może być absolutnie okolicznością łagodzącą, a tym bardziej zwalniającą od kary w państwie, w którym przecież istnieją warunki dla legalnej działalności politycznej: wolność słowa, zrzeszania się, demonstrowania. Można przy tym odnieść wrażenie, że ta okoliczność nie dociera do policji, prokuratury i do wysokich sądów. Działania tych instytucji bardzo często  cechuje lenistwo, indolencja, pobłażliwość dla chuligaństwa politycznego czy zgoła skrywana sympatia dla poglądów, które ono reprezentuje.

Sądy ci u nas niezawisłe i słusznie. Do niezawisłości jednakże pretendują prokuratorzy, choć są przecież funkcjonariuszami państwa. Mają obowiązek reagować na każdy czyn zakazany, bez prawa do własnego widzimisię i bez układania się z podejrzanym. Policja – wiadomo. Policjant nawet po służbie ma obowiązek reagować, ale w komendach bywa tak, że nikt nie ruszy tyłka bez zawiadomienia. W sumie państwo ma narzędzia pozwalające na szybką i zdecydowaną reakcję. Ale jakoś nie sięga po nie.

Spoliczkowany na scenie redaktor Miecugow przytomnie zauważył, że napastnik osiągnął swój cel w postaci benefisu w mediach. Podobnie cham, który rzucił tortem w sędzię za nieodpowiadające mu orzeczenie. Kibole stają się bohaterami, inni bojówkarze też nie narzekają na brak publicity. A kary za czyn prawnie zabroniony ? Jakoś nie zniechęcają. Coś tam z zawieszeniem, które w narodzie traktowane jest jako brak kary. Na grzywnę mogą się zrzucić  współwyznawcy, a sława mołojecka zostaje na własnym rachunku. Kara, która nie jest odbierana jako kara, nie stanowi należytej dolegliwości, taka kara mija się z celem, podważa prawo i ład.

I przyucza do bezkarności, co nie musi, ale może powadzić do eskalacji kryminalnych przestępstw z politycznych motywów.

Nie wchodzi w rachubę publiczna chłosta czy pręgierz, ani tak zwana dolna wieża o głodzie i chłodzie. Czasem żałuję, ale jak mi pierwszy gniew mija, to uważam za słuszne, że się takich kar już nie stosuje. Można wszakże dla takich chojraków mieć specjalne ośrodki, z reżimem do które jeszcze się nie przyczepią ”Helsinki” i na które nie zareaguje ”Strasburg”, a po których delikwenci będą się budzić z krzykiem, gdy im to miejsce się przyśni.
Studio Opinii

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.