Trybunał Konstytucyjny w konserwatywnym projekcie konstytucji z 1932 roku

"Nasza przyszłość"| Adam Piasecki| Jan Bobrzyński| konserwatyzm| Konstytucja Marcowa| Marian Zdziechowski| Stańczycy| Stronnictwo Prawicy Narodowej| Trybunał Konstytucyjny| Władysław Studnicki

Trybunał Konstytucyjny w konserwatywnym projekcie konstytucji z 1932 roku

„Jako wyznawcy, integralnego konserwatyzmu, ogłaszamy niniejszym dla wiadomości i do oceny wszystkich czynników państwowotwórczych w Polsce, skodyfikowany projekt konstytucji” pisali w roku 1932 autorzy projektu ustawy zasadniczej, opublikowanego w tomie XXIV miesięcznika Nasza Przyszłość.

Czasopismo to, ukazujące się od kwietnia 1930 roku, było wydawane i redagowane przez Jana Bobrzyńskiego, syna prof. Michała Bobrzyńskiego — jednego z czołowych przedstawicieli krakowskiej szkoły myśli konserwatywnej z końca XIX wieku. Środowisko, w którym powstał interesujący nas projekt konstytucji, starało się kontynuować tradycje myślenia krakowskich „Stańczyków”.

Nasza Przyszłość, czyli zgodnie z podtytułem wolna trybuna zachowawczej myśli państwowej, wyrażała początkowo poglądy jednego ze środowisk Stronnictwa Prawicy Narodowej. Z czasem jednak pismo to stało się miesięcznikiem prezentującym stanowisko warszawskiej grupy konserwatystów skupionych wokół wspomnianego Jana Bobrzyńskiego. Chociaż znaczna część autorów publikujących swe artykuły na łamach pisma była członkami, istniejącego do roku 1933 Stronnictwa Prawicy Narodowej, to jednak, co należy wyraźnie podkreślić, Nasza Przyszłość nie była nigdy organem tej partii. Prezentowała stanowiska i poglądy związane bardziej z określoną szkołą myślenia konserwatywnego niż z jakąś doraźną koncepcją działania politycznego.

W tomie XXXVI miesięcznika, który ukazał się w marcu 1934 roku zmieniony został podtytuł pisma. Nasza Przyszłość przekształciła się w „trybunę polskiej myśli państwowej”. Przy tej okazji Jan Bobrzyński, uzasadniając tę zmianę, wyjaśniał, jaki konserwatyzm wyznaje środowisko polityczne skupione wokół miesięcznika. Wskazując na wieloznaczny sens samego terminu, Bobrzyński podkreślał, że chodzi o konserwatyzm:

 

który ani bezpośredniej obrony obiektów i interesów materialnych nie ma na myśli, ani nie dąży bynajmniej do konserwowania danego stanu rzeczy, ani nie jest zwolennikiem podtrzymywania czyichkolwiek przywilejów.

 

Konserwatyzm Naszej Przyszłości wyrażał się w pewnym stylu myślenia politycznego zaangażowanego w obronę podstawowych wartości i zasad kierujących rozwojem państwa i społeczeństwa. Wśród nich naczelne miejsce zajmowała zasada obrony interesu i dobra państwa jego racji stanu. W tym samym tekście redakcyjnym, Bobrzyński pisał:

 

myśl państwowa, ujmująca wszelkie zagadnienia polityczne, społeczne i gospodarcze, pod kątem widzenia najwyższego dobra państwa i jego trzeźwo, możliwie obiektywnie przemyślanej racji stanu, jest najistotniejszą cechą charakteru tego właśnie konserwatyzmu.

 

Ta naczelna racja stanu państwa polskiego, utożsamiana z najwyższą formą patriotyzmu, stanowiła podstawową przesłankę myślenia konserwatywnego grupy Koła Przyjaciół Naszej Przyszłości. W niej się wyrażała

 

najgłębsza, ideowa i praktyczna różnica, dzieląca szczerych zwolenników tego światopoglądu zarówno od konserwatyzmu w popularnym i tradycyjnym tego słowa znaczeniu więcej materialistycznym, jak i od wszelkich antykonserwatywnych światopoglądów politycznych.

 

Bobrzyński nazywał czasami konserwatyzm Naszej Przyszłości — obiektywizmem państwowym lub obiektywną myślą państwową. Wynikający z integralnego traktowania zasad myśli konserwatywnej, obiektywizm państwowy oznaczał nakaz myślenia i działania w zgodzie z interesami państwa. Naczelnym przesłaniem programowym środowiska politycznego Naszej Przyszłości była praca dla państwa, oparta na fundamentalnych zasadach prawnoustrojowych, moralnych i religijnych [takich jak poszanowanie prawa własności, ochrona rodziny, stabilny system prawny, mocarstwowy charakter państwa].

Często w publicystyce miesięcznika podkreślano wolę kontynuowania tradycji szkoły myślenia konserwatywnego krakowskich Stańczyków. Wyrażało się to między innymi w deklarowaniu rozwijania obiektywnej i konstruktywnej myśli państwowej, która — jak podkreślano — nie broni we wszystkim dawnego i obecnego stanu rzeczy, lecz poszukuje najlepszych rozwiązań na przyszłość.

Na łamach pisma publikowali swoje artykuły między innymi: Janusz ks. Radziwiłł, prof. Marian Zdziechowski, prof. Tadeusz Hilarowicz, Adam hr. Romer, Józef hr. Tyszkiewicz, Antoni Wieniawski, Antoni Starodworski, Adam Piasecki, Maria i Jan Dobrzyńscy, Maria Zawadzka, Maria hr. Zabieł łowa, Stanisław Meyer, Karol Koźmiński, Włodzimierz Zborowski, Władysław Studnicki, Józef Paygert, Adolf Kliszewicz, Józef Czarnecki, Andrzej Zawadzki, Leszek Gembarzewski, Jerzy Pogonowski, ks. Nikodem Cieszyński, Stanisław hr. Łoś i inni. W roku 1933 w środowisku tym powstał swojego rodzaju klub polityczny nazwany Kołem Przyjaciół Naszej Przyszłości. Rok później został on przekształcony w stowarzyszenie nazwane Związkiem Polskiej Myśli Państwowej.

Problematyka konstytucyjna zajmowała poczesne miejsce w publicystyce miesięcznika i dyskusjach klubowych. W roku 1932 redakcja pisma zwróciła się do czytelników Naszej Przyszłości w specjalnej odezwie przedstawiając pięć głównych celów, jakim miała być podporządkowana dalsza aktywność publicystyczna i polityczna tego środowiska. Wśród nich na pierwszym miejscu wymieniono postulat opracowania i popularyzacji konserwatywnego projektu konstytucji. Niewątpliwie miało to związek z szeroką dyskusją prowadzoną w Polsce na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych na temat konieczności przebudowy ustrojowej Rzeczypospolitej. Szczególnie po Zamachu Majowym w roku 1926, często podnoszony był postulat naprawy Rzeczypospolitej. Rozwiązania konstytucyjne z roku 1921 jak również zmiany z roku 1926 [nowela sierpniowa] często postrzegano jako nie w pełni dopasowane do polskich warunków. Jednym ze szczegółowych zagadnień, których Konstytucja Marcowa nie rozwiązała był między innymi problem kontroli konstytucyjności ustaw.

W środowisku Naszej Przyszłości panowało przekonanie, że w dyskusji konstytucyjnej nie powinno zabraknąć pod żadnym warunkiem:

 

także i niezależnego projektu rdzennie konserwatywnego, zbudowanego na realnej syntezie dziejów Polski, obiektywnej analizie jej potrzeb politycznych, społecznych i gospodarczych oraz stanu jej współczesnej kultury i wreszcie na praktycznych doświadczeniach jej dotychczasowego rozwoju od chwili wskrzeszenia niepodległości.

 

W publicystyce miesięcznika poświęcano wiele miejsca problematyce prawnoustrojowej, wskazując szczególnie na konieczność zmiany obowiązującej konstytucji. Za najpilniejsze postulaty skuteczności przyszłej reformy ustrojowej uznawano początkowo przede wszystkim: kontrasygnatę Prezydenta RP jako warunek prawomocności ustaw, całkowite równouprawnienie sejmu i senatu, zmianę ordynacji wyborczej w kierunku głosowania na osoby a nie na listy partyjne, odmienny sposób wyłaniania składu senatu w drodze nominacji przez prezydenta i wyboru przez samorząd i organizacje zawodowe. Z czasem zaczęto akcentować konieczność gruntownej zmiany systemu konstytucyjnego, ponieważ:

 

tylko zdecydowana, głęboko sięgająca reforma konstytucji i zasad ustrojowych w ogóle może przynieść zbawienny rezultat.

 

Zdaniem Bobrzyńskiego, który szczególnie często wypowiadał się na ten temat, tylko gruntowna reforma może pobudzić społeczeństwo polskie do aktywności i twórczej pracy na rzecz państwa, bowiem bez tego:

 

każda konstytucja pozostanie tylko martwą literą, albo jak dotąd podatnym instrumentem do demagogicznego wywracania norm godziwości i zdrowego rozsądku.

 

Przyszła konstytucja jeśli ma być rzeczywistą podstawą trwałego uzdrowienia państwa, w żadnym wypadku nie powinna być efektem kompromisów międzypartyjnych i, jak to Bobrzyński nazywał „kompromisów międzywarstwowych”. Powinna być dziełem samoistnym, ponadpartyjnym i ponadklasowym, „produktem ściśle obiektywnego wyczucia realnych potrzeb państwa i jego przyszłej roli”. W tym duchu Dobrzyński formułował generalny postulat, aby przyszła konstytucja Rzeczypospolitej była:

 

swojska, rodzima, do naszych specyficznych dostosowana potrzeb, celów państwowych i stosunków .

 

W środowisku konserwatystów, skupionych wokół Naszej Przyszłości, jesienią 1932 roku powstał projekt konstytucji, który miał ambicje stać się podstawą gruntownej „naprawy Rzeczypospolitej”. Został on opublikowany w październiku 1932 roku. Nawiązywał on w dużym stopniu do redakcji i systematyki ustawy konstytucyjnej z 1921 roku [Konstytucji Marcowej], która zdaniem autorów projektu pod względem stylistycznym była opracowana poprawnie. Zmieniono jednak porządek poszczególnych rozdziałów i artykułów dostosowując je do trochę innej koncepcji ustrojowej, wprowadzając między innymi odpowiednie poprawki, uzupełnienia oraz nowe artykuły. Jedną z istotniejszych innowacji, zaproponowanych przez autorów konserwatywnego projektu konstytucji, był postulat powołania w Rzeczypospolitej nowej instytucji, czyli Trybunału Konstytucyjnego, organu, którego działalność wypełnić miała lukę związaną ze stosowaniem norm art. 38 i art. 81 Konstytucji RP z dnia 17 marca 1921 roku.

Konserwatywny projekt ustawy konstytucyjnej składał się z preambuły i 143 artykułów zawartych w siedmiu rozdziałach. Poszczególne rozdziały dotyczyły: [I] ustroju ogólnego i norm obywatelskich [art. 145]; [II] Prezydenta Rzeczypospolitej [art. 4663]; [III] parlamentu i ustawodawstwa [art. 64101]; [IV] rządu Rzeczypospolitej [art. 102112]; [V] administracji państwowej [art. 113128]; [VI] sądownictwa [art. 129141]. Projekt zamykał rozdział VII zawierający postanowienia ogólne i przejściowe [art. 142143].

Zgodnie z propozycjami konserwatystów Naszej Przyszłości, Rzeczpospolita Polska miała być państwem konstytucyjnym [art. 1], w którym władzę zwierzchnią miał sprawować Naród, na podstawie odwiecznych norm moralnych, prawa boskiego w duszach ludzkich zaszczepionego i przez wielowiekowy rozwój cywilizacji jako podstawa ładu i porządku społecznego utrwalonego [art. 2], Pojęcie narodu było dla autorów projektu, tożsame z pojęciem ogółu obywateli, posiadających równe prawa i jednakowe obowiązki, wśród nich między innymi obowiązek szanowania i przestrzegania konstytucji. Na czele państwa stać miał Prezydent RP, któremu Naród powierzał majestat władzy i jej uosobienie [art. 3]. Szczegółowe ustalenia dotyczące głowy państwa, sposobu jej wyboru i kompetencji zostały określone w rozdziale drugim projektu. Władza w Rzeczypospolitej oparta miała być na zasadzie trójpodziału, zgodnie z którą organami Narodu w zakresie władzy ustawodawczej miał być dwuizbowy parlament [sejm i senat], w zakresie władzy wykonawczej rząd z kanclerzem odpowiedzialny przed prezydentem i parlamentem, natomiast w zakresie władzy sądowniczej niezawisłe sądy [art. 4]. Autorzy projektu, postulowali aby ustrój państwowy oprzeć na gruncie solidaryzmu społecznego. Konstytucja miała gwarantować obywatelom polskim nieuznawanie jakichkolwiek przywilejów rodowych, stanowych czy klasowych, równość wobec prawa, ochronę życia, wolności i mienia. Wśród wielu praw konstytucyjnych przysługujących obywatelom, szczególne miejsce zajmowało prawo do sądu. „Nikt nie może być pozbawiony sądu, któremu z prawa podlega” stanowił przepis art. 15 projektu. W dalszej jego części wykluczono możliwość stosowania sądów wyjątkowych. Ściganie i wymierzanie kary mogło mieć miejsce tylko w granicach określonych ustawą. Konstytucja dopuszczała ograniczenie i pozbawienie wolności obywatela [aresztowanie, rewizja] wyłącznie na podstawie polecenia władz sądowych.

Istotne znaczenie autorzy projektu przypisywali konstytucyjnej zasadzie ochrony wszelkiej własności [osobistej poszczególnych obywateli, zbiorowej związków obywateli, samorządowej i państwowej]. Norma konstytucyjna wyrażająca tę zasadę, stanowić miała podstawę ustroju społecznego i porządku prawnego Rzeczypospolitej.

 

Naruszenie tego fundamentalnego prawa własności a w szczególności własności prywatnej, dopuszczalne może być tylko w poszczególnych wypadkach, dla potrzeb niezbędnych urządzeń użyteczności publicznej o charakterze wyłącznie technicznym, na mocy każdorazowej, specjalnej ustawy i za sprawiedliwym odszkodowaniem. Żadne ogólne ustawy lub zarządzenia, które naruszałyby prawo własności prywatnej w zakresie powszechnym, nie mogą być stanowione [art. 18].

 

Ustawy wywłaszczające lub ograniczające prawo własności prywatnej na warunkach dopuszczalnych konstytucyjnie, musiały być uchwalane większością 3/5 ustawowej liczby członków każdej z izb parlamentu. Konserwatywny projekt konstytucji w kolejnych normach gwarantował w bardzo szerokim zakresie wszystkie podstawowe prawa obywatelskie, nie różniąc się w tym zakresie od odpowiednich unormowań Konstytucji Marcowej.

Szczególną rolę w państwie autorzy projektu przeznaczali Prezydentowi Rzeczypospolitej, którego urząd określony został jako czynnik nadrzędny o charakterze suwerennym, skupiającym w sobie władzę ustawodawczą, administracyjną [wykonawczą] i sądową. Głowa państwa miała realizować tę nadrzędność przez zatwierdzanie ustaw uchwalonych przez parlament i wydawanie rozporządzeń z mocą ustawy; mianowanie kanclerza i ministrów oraz kierowanie nimi. Władzę sądowniczą prezydent miał wykonywać przez niezawisłe sądy, wydające w jego imieniu wyroki, prawo darowania lub złagodzenia kary, darowanie skutków zasądzenia karnoskarbowego. Powyższe uprawnienie nie mogło jednak dotyczyć Trybunału Konstytucyjnego i Trybunału Stanu.

Pierwsza z tych instytucji sądowych, które zgodnie z intencjami autorów projektu, miały być wyłączone spod władzy zwierzchniej prezydenta, zasługuje na szczególną uwagę. W przeciwieństwie do Trybunału Stanu, instytucja ta nieznana była obowiązującej konstytucji z 1921 roku. Propozycja utworzenia w Polsce Trybunału Konstytucyjnego organu stojącego na straży konstytucyjności ustaw uchwalanych przez parlament, pojawiła się w projekcie konserwatystów nieprzypadkowo. Już wcześniej w publicystyce Naszej Przyszłości zgłaszany był postulat powołania w Polsce sądu konstytucyjnego. Bobrzyński uważał, że w ścisłym związku z ideą naprawy Rzeczypospolitej i reformy konstytucyjnej pozostaje problem odrodzenia autorytetu i poszanowania prawa. Tego zaś nie sposób jest sztucznie społeczeństwu narzucić.

Dobre, jasne i sprawiedliwe prawa, wykonywane przez władze, stojące na odpowiednio wysokim poziomie, zdobędą sobie szacunek pisał Bobrzyński, dodając, że:

 

niesprawiedliwe lub chwiejne ustawy będą ze strony obywateli zawsze przedmiotem walki i pogardy.

 

W swoich szczegółowych uwagach na temat reformy państwa, opublikowanych na początku 1931 roku, autor ten konkludował:

 

Na straży zgodności wszelkich ustaw z konstytucją oraz interpretacji konstytucji, nie tylko w sensie sucho prawniczym, ale i w duchu głębszym, w duchu [...] zasad zdrowego rozsądku państwowego, stać powinien oczywiście Trybunał Konstytucyjny.

 

Najpełniej jednak wizję organu kontroli konstytucyjności prawa w Polsce przedstawił Adam Piasecki w obszernym artykule „W sprawie Trybunału Konstytucyjnego”, który opublikowany został jesienią 1931 roku. Zawarte w nim poglądy na temat sądownictwa konstytucyjnego i autorska propozycja redakcji odpowiedniej normy konstytucyjnej dotyczącej Trybunału Konstytucyjnego, wpłynęły niewątpliwie na ujęcie tego zagadnienia w konserwatywnym projekcie konstytucji.

W systematyce projektu instytucja Trybunału Konstytucyjnego pojawiła się w związku z problemem konstytucyjności stanowionego prawa. Zwróćmy uwagę, że znajdujący się w rozdziale dotyczącym sądownictwa, art. 140 projektu zawierał zakaz badania przez sądy legalności i konstytucyjności [ważności] ustaw należycie ogłoszonych. Było to wyraźne nawiązanie do brzmienia art. 81 Konstytucji RP z 1921 roku. W drugiej jednak części tego przepisu, autorzy projektu stwierdzali:

 

Każdy sąd winien jednak, w razie powzięcia wątpliwości co do ważności ustawy z punktu widzenia jej zgodności z Konstytucją, zawiesić postępowanie, aż do rozstrzygnięcia wątpliwości przez Trybunał Konstytucyjny.

 

Tę nową instytucję sądu konstytucyjnego, nieznaną Konstytucji RP z 1921 roku, projekt wprowadzał w rozdziale dotyczącym parlamentu i ustawodawstwa. Treść normatywna dotycząca Trybunału została zawarta w przepisach, obszernie zredagowanego art. 93 projektu. W pierwszej części był on [pierwsze zdanie] wyraźnym nawiązaniem do normy artykułu 38 Konstytucji Marcowej. Stanowił, że żadna ustawa, ani rozporządzenie władz rządowych i samorządowych nie może być sprzeczne z konstytucją. W dalszej części przepisu projektu konstytucji czytamy:

 

Dla badania zarzutów w tym zakresie ustanowiony będzie przez pierwszy Parlament zorganizowany na podstawie niniejszej Konstytucji, Trybunał Konstytucyjny, którego organizację i sposób działania określi pierwsza uchwalona przez ten Parlament ustawa.

 

W dalszym ciągu proponowanej regulacji konstytucyjnej, przepis art. 93 określał sposób powoływania Trybunału, charakter jego orzeczeń i sposób wnoszenia spraw.

Autorzy konserwatywnego projektu konstytucji przyjęli rozwiązanie, zgodnie z którym nieusuwalnych i korzystających z przywileju niezawisłości sędziowskiej członków Trybunału Konstytucyjnego miał mianować Prezydent Rzeczypospolitej. W czasie sprawowania funkcji sędziowskich członków Trybunału obowiązywać miała zasada incompatibilitas [Członkowie tego Trybunału nie mogą piastować mandatów do Parlamentu, ani też innych stanowisk urzędowych jakiegokolwiek rodzaju, z wyjątkiem stanowisk sędziowskich lub profesorskich w wyższych uczelniach^. Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego miały być ostateczne i powodować natychmiastowe unieważnienie danej ustawy lub rozporządzenia i niezwłoczną likwidację ich skutków jeżeli zostały wprowadzone już w życie. Zgodnie z projektem każdy mógł zaskarżyć ustawę lub rozporządzenie z mocą ustawy do Trybunału, ten jednak miał mieć prawo odrzucenia skargi niedostatecznie umotywowanej.

Swojego rodzaju komentarzem do przedstawionej propozycji ujęcia instytucji Trybunału Konstytucyjnego w konserwatywnym projekcie konstytucji może być wspomniany wyżej artykuł Adama Piaseckiego z roku 1931. Autor ten przedstawił w nim szerszą genezę sądownictwa konstytucyjnego, bliżej prezentując modele austriacki i czeski. Jego zdaniem problem kontroli konstytucyjności ustaw powinien być traktowany w Polsce jako jeden z punktów koniecznej reformy systemu konstytucyjnego. Punktem wyjścia dla uzasadnienia potrzeby powołania sądownictwa konstytucyjnego w Rzeczypospolitej, było dla Piaseckiego przypomnienie sporów i kontrowersji wokół wykładni przepisów Konstytucji Marcowej z 1921 roku: art. 38 [nakaz uchwalania ustaw zgodnych z konstytucją], art. 54 [nakaz przestrzegania i obrony konstytucji przez prezydenta zawarty w przysiędze składanej przed zgromadzeniem narodowym] i art. 81 [zakaz badania przez sądy ważności ustaw należycie ogłoszonych].

Wychodząc z założenia, że ochrona sądowa konstytucji przed naruszaniem jej przez ustawy jest warunkiem ładu prawnego i istotną cechą państwa prawnego, Piasecki opowiadał się za wyłonieniem specjalnego organu sądowego, który rozpatrywałby zarzuty o uchybienie konstytucyjności przez ustawy. W Polsce konstytucja stanowiła fundament porządku prawnego i była prawem nadrzędnym w stosunku do ustaw i rozporządzeń. W sytuacji, kiedy to praktyka państwowa nie rozstrzygnęła zagadnienia przestrzegania tej nadrzędności, sądom powszechnym z kolei wyraźna norma konstytucyjna zabroniła badania konstytucyjności; należało myśleć o powołaniu Trybunału Konstytucyjnego.

Konstytucyjność normodawstwa państwowego jest uwarunkowana zachowaniem form, przepisanych przez konstytucję, oraz przestrzeganiem materialnej treści postanowień konstytucji pisał Piasecki. Rozróżniał badanie konstytucyjności na etapie stanowienia prawa i w procesie jego stosowania. W obu tych przypadkach zarzut niekonstytucyjności powinien być podnoszony z motywów: materialnej sprzeczności z konstytucją, formalnych uchybień, powodujących nieważność ustawy [np. brak wskazanego terminu wejścia w życie ustawy] oraz z powodu przekroczenia kompetencji [zakresu władzy] przez władzę ustawodawczą. Na etapie tworzenia prawa, zdaniem Piaseckiego, kompetencja do wysunięcia zarzutu niekonstytucyjności powinna w zasadzie przysługiwać organom, których odpowiedzialność czy to moralna, czy prawna, czy też polityczna, angażowana jest przy dochodzeniu ustawy do skutku21. Natomiast po wejściu ustawy w życie, kontrola konstytucyjności powinna być inicjowana przez władze, „które do wykonywania i stosowania ustawy są powołane”. Rozważając zagadnienie kompetencji przyszłego Trybunału Konstytucyjnego, Piasecki zalecał dużą ostrożność. Wskazywał na niebezpieczeństwo ograniczania uprawnień głowy państwa i organów powołanych do stanowienia prawa. W związku z tym pisał:

 

Nie wydaje się np. wskazane, aby Sejm, Senat i Rząd mogły zaczepiać każdą ustawę przed jakimś trybunałem w chwili, gdy ustawa przedłożona jest Prezydentowi do podpisu.

 

Przyznawał natomiast prezydentowi pełne prawo do zaskarżenia ustawy przed jej podpisaniem. Zakres kontroli wstępnej konstytucyjności Piasecki widział znacznie szerzej niż kontroli następczej. Tę ostatnią skłonny był raczej ograniczyć do materialnych postanowień ustawy wyłączając możliwość kontroli procedury dojścia ustawy do skutku23. Rozważając charakter organu powołanego do badania konstytucyjności ustaw, Piasecki opowiadał się za powierzeniem tej funkcji sądowi specjalnemu, czyli Trybunałowi Konstytucyjnemu. Widział w tym rozwiązaniu gwarancję przed niebezpieczeństwem zbyt dowolnej interpretacji konstytucji. Mogłoby tak być, gdyby uprawnienia takie jednocześnie posiadały sądy powszechne, Sąd Najwyższy czy też sądy administracyjne. Piasecki proponował, aby szereg szczegółowych zagadnień, takich jak np. zakres podmiotów uprawnionych do występowania przed Trybunałem czy też formy zwracania się z wnioskami o zbadanie konstytucyjności, nie było rozstrzyganych w konstytucji, ale w ustawie zwykłej. Ustawa zasadnicza powinna jednak rozstrzygnąć problem znaczenia niekonstytucyjności normy ustawowej. Wyjaśniał przy tym, że:

 

chodzi o to, w jakim terminie norma, uznana za niekonstytucyjną, przestaje obowiązywać, czy od chwili wydania, czy od chwili uznania za niekonstytucyjną, czy w innym terminie.

 

Opowiadał się za rozwiązaniem austriackim, w którym Trybunał w obawie przed powstaniem próżni prawnej, ma prawo wskazania w swoim orzeczeniu terminu, od którego dana norma prawna przestaje obowiązywać.

Na zakończenie Piasecki proponował, aby przyszła konstytucja koniecznie rozstrzygnęła problem konstytucyjności ustaw, przyjmując koncepcję powołania specjalnego organu, czyli Trybunału Konstytucyjnego. Jego propozycja redakcji odpowiedniej normy różniła się nieznacznie od tej, jaką ostatecznie przyjęto w konserwatywnym projekcie konstytucji ogłoszonym w 1932 roku na łamach Naszej Przyszłości. Warto jednak porównać obie te propozycje, gdyż w równym stopniu uzasadniał je artykuł Adama Piaseckiego. On sam zapewne był autorem obu propozycji.

ANEKS: art. 93 [Projektu konstytucji warszawskich konserwatystów z roku 1932]

 

Żadna ustawa, ani rozporządzenie władz rządowych i samorządowych nie może stać w sprzeczności z niniejszą Konstytucją. Dla badania zarzutów w tym zakresie ustanowiony będzie przez pierwszy Parlament, zorganizowany na podstawie niniejszej Konstytucji, Trybunał Konstytucyjny, którego organizację i sposób działania określi pierwsza uchwalona przez ten parlament ustawa.
Członkowie Trybunału Konstytucyjnego, mianowani przez Prezydenta Rzeczypospolitej, mają być nieusuwalni i korzystać z przywileju niezawisłości sędziowskiej. Członkowie tego Trybunału nie mogą piastować mandatów do Parlamentu, ani też innych stanowisk urzędowych jakiegokolwiek rodzaju, z wyjątkiem stanowisk sędziowskich lub profesorskich w wyższych uczelniach.
Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego są ostateczne i powodują natychmiastowe unieważnienie danej ustawy czy rozporządzenia oraz niezwłoczną likwidację ich skutków, o ile zostały wprowadzone w życie.
Oskarżenie przed Trybunał Konstytucyjny ustawy lub rozporządzenia może wnieść każdy, jednak Trybunał może odrzucić rozpatrywanie skargi, dostatecznie nie umotywowanej.

 

Nasza Przyszłość, t. XXIV, 1932 [październik], s. 3637

Propozycja redakcji przyszłej normy konstytucyjnej powołującej Trybunał Konstytucyjny, zawarta w artykule Adama Piaseckiego

 

1. Tworzy się Trybunał Konstytucyjny;
2. Trybunał składa się z prawników, częściowo delegowanych przez sądy najwyższe, a częściowo mianowanych przez Prezydenta [ewentualnie dopuszczalne co do połowy terno, ustalane przez Senat];
3. Na żądanie Prezydenta Trybunał orzeka o konstytucyjności projektów ustaw, uchwalonych w parlamencie i ewentualnie wydaje opinie co do wykładni Konstytucji; 
4. Trybunał orzeka o konstytucyjności poszczególnych norm ustawodawczych, z punktu widzenia materialnego, na wniosek określonych w ustawie sądów i władz;
5. Orzeczenia Trybunału, wydane ad p. 4, mają moc ustawy;
6. Rozporządzenia z mocą ustawy podlegają orzecznictwu trybunału na równi z ustawami pod względem materialnym, a także z punktu widzenia zgodności ich przedmiotu z zakresem, przewidzianym w Konstytucji dla rozporządzeń z mocą ustawy.

 

Adam Piasecki, W sprawie Trybunału Konstytucyjnego, Nasza Przyszłość, t. XV, 1931 [listopad], s. 54

Trybunał Konstytucyjny

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.