– Prawo.
– Toż to tępy legalizm!
– Ależ skąd! Przecież mam obowiązek pytać, czy konkretna ustawa zgodna jest z Konstytucją i z jej aksjologią. A potem, czy to wszystko jest zgodne z prawami człowieka i ich ustalonymi standardami”.
To tylko fragment wywiadu, jakiego prof. Ewa Łętowska udzieliła pięć lat temu Tygodnikowi Powszechnemu, przy okazji rozważań o cnocie sprawiedliwości (Nr 51 z 2006r.). Cóż…
Europejski Trybunał Praw Człowieka zakomunikował niedawno Rządowi RP sprawę P. i S. przeciwko Polsce. Skarga wniesiona w listopadzie 2008r. (nr 57375/08) dotyczy 14 letniej dziewczyny, której utrudniano realizację prawa do przerwania ciąży, pomimo zezwalającego na to ustawodawstwa. Polsce zarzucono naruszenie postanowień Konwencji* obejmujących zakaz nieludzkiego i poniżającego traktowania, gwarantujących prawo do rzetelnego procesu sądowego, poszanowanie życia rodzinnego i prywatnego oraz wolność myśli, sumienia i wyznania.
Zgodnie z zasadą, że trzeba wysłuchać i drugiej strony, Trybunał czeka obecnie na odpowiedź na tę skargę. Polski rząd musi teraz zadeklarować, czy w granicach zakreślonych Konwencją mieści się sytuacja, w której zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego, a trzy publiczne szpitale odmawiają przeprowadzenia aborcji. Czy dopuszczalny był komunikat prasowy, wydany przez publiczną placówkę, zawierający ujawnienie informacji o ciąży dziewczyny, jej sytuacji – duchownemu i nacisk na skarżących, by wpłynąć na ich decyzję. Bo może jednak przez takie działania doszło do ingerencji w życie prywatne i rodzinne skarżących, co naraziło je także na późniejsze szykany. Rząd powinien też ocenić gdzie uplasować umieszczenie nastolatki w pogotowiu opiekuńczym, by nie dopuścić do przerwania ciąży „pod wpływem nacisków rodziny”. I wykazać, że nakaz ten nie naruszał prywatności i prawa do życia rodzinnego skarżących, nie był pozbawieniem wolności, a ingerencja była uzasadniona i spełniała niezbędne warunki, by zastosować taki środek i to na podstawie adekwatnego przepisu.
Przekazane Trybunałowi stanowisko powinno być dokładnie przeanalizowane. Odpowiedzi mogą wskazać na ile instytucje polskiego państwa chcą efektywnie wywiązywać się z obowiązków wynikających z rodzimego prawa oraz przyjętych zobowiązań międzynarodowych. Bo warto w tym miejscu wspomnieć, że w uwagach końcowych dotyczących szóstego sprawozdania z realizacji przez Polskę Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych z 2010r. wskazano, że wielu kobietom odmawia się dostępu do usług zdrowia prokreacyjnego, w tym doradztwa w zakresie antykoncepcji, badań prenatalnych oraz zgodnego z prawem przerwania ciąży. Uznano też, że tzw. klauzula sumienia często jest nieodpowiednio stosowana.
A w maju tego roku Polska przegrała przed Trybunałem sprawę R. R. przeciwko Polsce (skarga nr 27617/04). Stwierdzono w nim, że sześciotygodniowa zwłoka w przeprowadzeniu badań prenatalnych, niezbędnych, by ustalić prawdopodobną wadę genetyczną płodu, powodowała u skarżącej niepewność odnośnie stanu zdrowia jej oraz dziecka. Tym samym naraziła ją na sprzeczne z Konwencją cierpienie psychiczne. Zwłoka doprowadziła także do przekroczenia terminu, w którym dozwolona była aborcja. Państwo nie wywiązało się więc z pozytywnego obowiązku zabezpieczenia skarżącej skutecznego poszanowania jej życia prywatnego.
To nie są kwestie pozostające w kręgu zainteresowań wyłącznie organizacji feministycznych albo aktywistów pro-life. Zwłaszcza, że nie jest to pierwsza sprawa dotycząca praw reprodukcyjnych kobiet przed Trybunałem. W sprawie Tysiąc przeciwko Polsce (skarga nr 5410/03) przyznano odszkodowanie w wysokości 25.000 Euro, w sprawie R. R. przeciwko Polsce zasądzono 45.000 Euro. Te realne koszty, rezultat naruszania prawa, ponosimy wszyscy.
Magdalena Jungnikiel (www.studioopinii.pl)
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.