Donald F. Kettl: Rząd to nie automat z napojami

Donald F. Kettl| Recovery.gov| rząd 2.0| Tom O’Reilly

Donald F. Kettl: Rząd to nie automat z napojami

Jest kuszące, żeby wybierać przedstawicieli, którzy unikają trudnych decyzji i koncentrują się na taktykach krótkoterminowych. To zawsze prowadzi do kolejnych rund ciężkich walk retorycznych i niewygodnych decyzji – mówi w rozmowie z Aleksandrą Kaniewską prof. Donald F. Kettl

Aleksandra Kaniewska: Rządy na całym świecie, od USA począwszy, a skończywszy na Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii, przeżywają ogromny kryzys zaufania publicznego. To wina kryzysu czy coś więcej?

Prof. Donald F. Kettl: Rzeczywiście, zaufanie do polityków maleje w zastraszającym tempie. W USA z roku na rok słabnie poparcie dla instytucji publicznych. Z kolei w Grecji do złości na rządzących przyczyniają się niepopularne i trudne decyzje ekonomiczne. To oczywiście nie wszystko. Nietrudno jest zauważyć, że rządzący mają po prostu problemy, żeby „połączyć się” ze swoimi obywatelami.

A może jest trochę tak, jak mówią Brytyjczycy o rządzącej koalicji torysów i liberalnych-demokratów: „są oderwani od rzeczywistości”. Nie wiedzą, jak żyje się normalnym ludziom, ile kosztuje litr mleka.

Trafna uwaga, ale taka jest rola obywateli: oceniać bieżące działania polityków. Rządzący są wybierani przez nich, więc jeśli nie sprawdzają się, zostaną ukarani przy urnach. Mam jednak wrażenie, że dwie rzeczy są ważniejsze niż sam fakt bycia „blisko” społeczeństwa.

Nad wszystkimi krajami zawisła ogromna chmura problemów ekonomicznych. Rządy siłują się z utrzymaniem równowagi budżetowej, ale też walczą o dostarczenie większości punktów z programów wyborczych, których oczekują od nich ludzie. Muszą też dać społeczeństwu poczucie stabilności i wiary w dobrą przyszłość.

Stabilna przyszłość w dzisiejszych czasach to już prawie oksymoron…

Właśnie. I dlatego to zadanie jest bardzo trudne – i dla rządzących, i dla obywateli. Ci drudzy bowiem mają trudności, żeby zrozumieć i zaakceptować, że muszą płacić coraz więcej za usługi dostarczane przez rządy. A  także, że nowa rzeczywistość ekonomiczna wymusza ciężkie decyzje.

Jest kuszące, żeby wybierać przedstawicieli, którzy unikają trudnych decyzji i koncentrują się na taktykach krótkoterminowych. Ale to zawsze później prowadzi do kolejnych rund ciężkich walk retorycznych i niewygodnych decyzji. Na całym świecie mamy teraz te same dylematy. Pytanie tylko, jak do nich podejdziemy. I jako społeczeństwa, i jako rządzący.

Tom O’Reilly, działacz na rzecz wolnego internetu, pisał niedawno o „rządzie 2.0” jako najlepszym rozwiązaniu kryzysu władzy. Czy nowe technologie mogą pomóc w stworzeniu lepszej platformy porozumienia?

Technologia daje nam ogromne możliwości. Dlaczego? Po prostu dostęp do informacji pomaga stawiać wiele mostów między instytucjami rządowymi, a także między rządem a sektorem prywatnym. Najbardziej obiecującym aspektem rozwiązań internetowych jest możliwość tworzenia i udostępniania informacji na temat konkretnych rozwiązań i problemów, a wszystko to w czasie rzeczywistym.

Świetne rezultaty przynosi np. platforma GIS (Geographic Information Systems), czyli system informacji przestrzennej w połączeniu z zarządzaniem wydajnością, oba wykorzystywane już w kierowaniu przedsiębiorstwami. Nie chodzi o to, żeby było więcej internetowej paplaniny. Ale wykorzystanie technologii w stymulacji wydajności może zmienić sposób rządzenia.

Brzmi to trochę tak, jakby rządzenie państwem było podobne do zarządzania przedsiębiorstwem.

Wyjaśnię na przykładzie. Zresztą, pisałem o tym w książce „The Next Government of the United States”. Według powszechnej opinii, nawet wśród ekspertów systemów politycznych, rządy są jak automaty z napojami. Istnieje założenie, że jeśli zbuduje się taki automat, wrzuci monetę i poczeka chwilę, rozwiązanie wypadnie z odpowiedniego otworu jak puszka z colą. A kiedy będzie problem, można pomajstrować przy maszynie albo ewentualnie kopnąć ją z odrazą.

Nie można być jednak dalej od rzeczywistości. Bo tak naprawdę, żeby rozwiązać większość problemów dnia codziennego, potrzebujemy wielu współpracujących ze sobą maszyn. I majstrowanie przy nich nie pomoże w osiągnięciu oczekiwanych efektów. Ale komunikacja między nimi już tak.

A rządy nie działają na żetony, tak?

Niestety, większość ludzi uważa, że tak jest. Ale nietrudno jest zauważyć, że to nieprawda. To nie jest tak, że społeczeństwo żąda pewnego rozwiązania, wrzuca pieniądz i je dostaje.

Ale widać wyraźnie, że ludzie są zmęczeni jednostronnością władzy. Nie chcą czekać raz na cztery lata do wyborów, żeby poczuć, że mają jakikolwiek wpływ. Jak więc odnowić stary model demokracji?

Bardzo ważne są transparentność oraz związana z nią idea otwartego rządu ( open government). Jeśli dołożyć do tego rozwiązania technologiczne, możemy stworzyć efektywny system, który na dodatek pozwala łączyć obywateli z rządzącymi. Ale żeby to osiągnąć, potrzeba dwóch rzeczy: nowego, świeżego podejścia do biurokracji, które pozwala na tworzenie efektywnych sieci kontaktów między organizacjami a ludźmi, a także silnego, politycznego przywództwa, narzucającego rytm tej współpracy oraz wizję przyszłości. Sama transparentność nie wystarczy, jeśli nie ma wizji i politycznego działania liderów.

Zna pan profesor jakieś przykłady dobrze działających inicjatyw „rządu 2.0”?

Jednym z ciekawszych projektów, jakie znam, jest„Maryland BayStat”, czyli wspólna inicjatywa lokalnych władz, członków akademii, mediów i obywateli, patrolujących i raportujących działania na rzecz oczyszczenia Zatoki Chesapeake, graniczącej ze stanami Wirginia i Maryland. Kolejny dobry przykład to specjalna strona amerykańskiego rządu:  Recovery.gov, która mówi o działaniach antykryzysowych.

Obie te inicjatywy zwiększają transparentność działań rządzących poprzez zwiększenie dostępu obywateli do ważnych informacji. Ludzie mają wpływ na podejmowanie decyzji i mogą oceniać sposób ich wdrażania. Zdecydowanie uważam, że rządy 2.0 to przyszłość demokracji.

Prof. Donald F. Kettl – politolog, dziekan School of Public Policy na University of Maryland, badacz w The Brookings Institution, autor wielu książek na temat zarządzania instytucjami publicznymi, m.in. „The Next Government of the United States: Why Our Institutions Fail Us and How to Fix Them“ (2009)

Instytut Obywatelski

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.