Po co nam państwo?

Po co nam państwo?

Jak bowiem człowiek doskonale rozwinięty
jest najprzedniejszym ze stworzeń, tak jest i
najgorszym ze wszystkich jeśli się wyłamie z
prawa i sprawiedliwości.
Arystotels [1]

Wbrew  pozorom banalne pytanie „po co nam państwo?” nastręcza wielu trudności. Jak ja, doktor ekonomii, mam przekonywać prawników do potrzeby działania państwa. Państwo i prawo jest przedmiotem ich codziennej działalności, bo tym zajmują się prawnicy. Natomiast ja jako ekonomista zajmuję się ekonomią. Zasadne jest zatem pytanie jak z punktu widzenia ekonomisty sensownie uzasadnić istnienie państwa w świetle dwóch rozbieżnych stanowisk. Na rynku licznych nurtów  ekonomii - neoklasycznej, behawioralnej, i instytucjonalnej – obserwujemy krańcowo odmienne podejście do roli państwa w gospodarce, które w dużym uproszczeniu można sformułować wedle następujących członów alternatywy; „państwo jest najwyższym dobrem” [Platon, Arystoteles, ekonomia instytucjonalna] – „państwo jest najwyższym złem” [Rothbard, ekonomia neoklasyczna]. 

Na pytanie „po co nam państwo?” zacznę od słynnego już pytania Leibniza z 1680 roku - „dlaczego jest bardziej coś, niż nic?” Trawestując zasadnie można pytać „dlaczego jest bardziej państwo niż nie-państwo?” Otóż jest tak, że w wielowiekowych dziejach świata –   od 5000 lat historii Chin, państwa Sumerów i ludu Izraela – państwo istnieje. W „przerwach” istnienie „nie-państwa”, oznaczało upadek imperiów Rzymskiego, Mongołów, i Otomańskiego, rozpad Związku Sowieckiego, rozpad Jugosławii i części krajów Afryki. Tam gdzie nie ma państwa – tam jest chaos i żadne prawa naturalne nie kształtują zachowań ludzkich.

Potrzebę stanowienia państwa i prawa sprawia to, iż człowiek – według Arystotelesa –  jest jednym z najgorszych stworzeń, gdy wyłamie się z prawa i sprawiedliwości. Owo przyjęcie, iż człowiek jest jednym z najgorszych stworzeń znajdujemy w Lewiatanie Thomas’a Hobbes’a, który powiada nam, że [...] w naturze człowieka znajdujemy trzy zasadnicze przyczyny waśni. Pierwsza to rywalizacja, druga to nieufność, trzecia to żądza sławy. I kontynuuje; Jest więc oczywiste, że gdy ludzie żyją, nie mając nad sobą mocy, która by ich wszystkich trzymała w strachu, to znajdą się w stanie, który zwie się wojną; i to w stanie takiej wojny, jak gdyby każdy był w stanie wojny z każdym innym[2]. W celu uniknięcia wojny każdego z innym, w celu  poskromnienia rywalizacji, nieufności i żądzy sławy, tworzymy państwo.

Postawę na rzecz pierwszego członu alternatywy „państwo jest najwyższym dobrem” daje się odczytać w Państwie Platona, i też w Polityce  Arystotelesa. Jak powiada Sokrates

 

państwo tworzy się dlatego, że żaden z nas nie jest samowystarczalny, tylko mu potrzeba wielu innychod początku budujemy państwo [...] a będzie je budowała nasza potrzeba [...]na tośmy założyli państwo.[...] Więc z tego nam się zrobił rynek i pieniądz, znak służący do wymiany[3]. Arystoteles w Polityce zaś stwierdza, że człowiek jest istotą  stworzoną do życia w państwie [...] To bowiem jest właściwością człowieka, [...] że on jedyny ma zdolność odróżniania dobra od zła, sprawiedliwości i niesprawiedliwości i tym podobnych; wspólnota zaś takich istot staje się podstawą rodziny i państwa[4].

 

Jest zatem państwo tym „bytem” za sprawą którego powstaje rynek i pieniądz niezbędny do wymiany. Państwo jest zatem tym rodzajem wspólnoty, która ma gwarantować osiąganie dobra i sprawiedliwości. Państwo, czyli ustrój składa się, według Stagirity, z trzech części składowych:  czynnika obradującego, czynnika rządzącego i czynnika sądzącego. Uczono nas w szkole, że to w czasach Oświecenia, Monteskiusz przedstawił nam klasyczny trójpodział władzy; na władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Otóż nie – pierwszym był Arystoteles. Owa ocena państwa nie zmienia faktu, że istniały i istnieją nadal państwa złe; państwa opresyjne, ludobójcze i awanturnicze jak np.: Związek Sowiecki, III Rzesza Niemiecka, Korea Północna. 

Przedstawicielem i rzecznikiem drugiego członu alternatywy „państwo jest najwyższym złem” jest Murray N. Rothbard. W swej krańcowo libertariańskiej pracy Etyka wolności [1982] – prześcigając swego mistrza Ludwiga von Misesa, oraz Roberta Nozicka autora „państwa minimalnego” –  Rothbard powiada, że: Jeśli więc państwo jest machiną napędową zinstytucjonalizowanej agresji i przestępczości, „organizacją politycznych środków” służących zdobyciu bogactwa, znaczy to, że jest ono organizacją przestępczą […] Jak wykazaliśmy powyżej, państwo jest instrumentem, antyspołecznym, dławiącym dobrowolną wymianę, indywidualną kreatywność oraz podział pracy.[…] Ludzka natura nie domaga się państwa; jest wręcz przeciwnie[5]. Rothbard sprzedając nam swą teorię strategii na rzecz wolności, powiada, że:

 

jedynym państwem minimum, które w najlepszym wypadku Nozick może usprawiedliwić, jest to, które rozwinie się z przyszłego społeczeństwa anarchokapitalistycznego[6].

 

I tu Rothbard popada w pułapkę, którą sam na siebie zastawił. Otóż w przywołanym zdaniu sam powiada, że to z przyszłego społeczeństwa anarchokapitalistycznego – co jest oczywiście oksymoronem – rozwinie się jednak jakieś państwo.  Można rzec, że Rothbard nie jest pierwszym, który chce zlikwidować państwo. Włodzimierz Ilijcz Lenin go uprzedził go o 65 lat, ogłaszając na dwa miesiące przed rewolucją bolszewicką swój własny „projekt” Państwo i rewolucja w 1917 roku, w którym przewidywał, że po obaleniu burżuazyjnego państwa, powstanie „prawdziwe państwo komunistyczne”. Zaprawdę nic nie różni anarchokapitalizmu Rothbarda  od Leninowskiej idei państwa.   

Tylko na marginesie warto przytoczyć opinię Herberta Simona z jego ostatniego wykładu na Carnegie Hall University w 2000 roku, o libertariańskiej filozofii państwa: Jeśli przyjmiemy ekstremalny pogląd libertarian to zarówno rynki jak i organizacje są zbędne. Dla libertarian osoby ludzkie są monadami Leibnitza, swobodnie krążącymi bez żadnych wzajemnych relacji. Postawa libertarian może  utrzymać się tylko przy absurdalnym założeniu,  że  doświadczanie mojej wolności nie  narusza zdolności i wolności innych. A jest przeciwnie. Wolność i losy nas wszystkich 6 miliardów ludzi na świecie są ze sobą  nierozwiązywalnie splecione[7]. To właśnie ów wzajemny splot losów ludzkich i konieczności wzajemnej, wspólnej kooperacji sprawia, że ładu i porządku musi strzec państwo.

Wydaje się zatem, że najbardziej słuszne jest postępowanie zgodne z radą Arystotelesa wybierania stanowiska pośredniego odcinającego się od obu skrajnych poglądów na temat państwa. Ową postawę pośrednią odnajduję w dziele Ludwiga von Misesa Ludzkie działanie, w którym czytamy:

 

Państwo i rząd nie są celami, lecz środkami [...] Państwo i rząd mają służyć temu, żeby system społeczny funkcjonował sprawnie, toteż wytyczenie granic funkcji rządu musi uwzględniać stawiane mu wymagania. Jedynym kryterium oceny praw i metod ich egzekwowania jest to, czy pozwalają one skutecznie chronić porządek społeczny[8].

 

Państwo i rząd powołuje się zatem w celu ochrony porządku społecznego. Porządek społeczny to panujący ustrój. W Księdze III Polityki  Arystotelesa znajdujemy rozdział zatytułowany Trzy ustroje właściwe (monarchia, arystokracja, politeja) i trzy ustroje zwyrodniałe (tyrania, oligarchia, demokracja). To połączenie dwóch zwyrodniałych ustrojów oligarchii i demokracji ma tworzyć najlepszy – zdaniem Arystotelesa –  ustrój politeję. Najlepszym państwem jest takie, które według Stagirity, na stanie średnim się opiera. O tym, że demokracja jest ustrojem zwyrodniałym dowiadujemy się już z dialogów Sokratesa, który powiada nadmierna wolność, zdaje się, że w nic innego się nie przemienia tylko w nadmierną niewolę [...] nie z innego ustroju powstaje dyktatura tylko z demokracji; wolność bez granic – niewola najzupełniejsza i najdziksza[9].

Nie będę wchodził na płaszczyznę sporu o źródła władzy państwa. Czy władza państwowa wywieść się daje ze stanu naturalnego i wynikających stąd „praw naturalnych” i stanowiona jest z mocy „umowy społecznej” [Jean Jacques Rousseau], czy też przeciwnie władza państwa istnieje z nadania siły wyższej, Boga [św. Augustyn i św. Tomasz]. Wspomniany już Rothbard zaprzecza potrzebie istnienia państwa powiadając, że to sama własność prywatna jest zakorzeniona w „stanie naturalnym” każdego człowieka. Ja natomiast przyjmuję w ślad za von Misesem jego opinię, że Niektórzy wywodzą zasadność instytucji prywatnej środków produkcji z pojęciem prawa naturalnego. Inni powołują się na prawo naturalne, by uzasadnić zniesienie prywatnej własności produkcji. Idea prawa naturalnego jest całkowicie subiektywna, toteż takie dyskusje prowadzą do nikąd[10]. Nie wchodząc w ów nierozstrzygalny spór, przyjmuję, że państwo istnieje i jest uprawnione do stanowienia prawa i jego egzekwowania, posiada monopol przemocy, monopol ściągania danin publicznych i monopol bicia monety. Jest państwo zatem równocześnie jedynym prawodawcą, poborcą podatkowym, policjantem i żołnierzem.

Wydaje mi się, że w pełni zasadne jest odwołanie się, do Davida S. Landesa opisu przypadku społeczeństwa teoretycznie najlepiej przygotowanego do tego, by osiągnąć postęp materialny i powszechny dobrobyt. Takie idealne społeczeństwo wzrostu i rozwoju przedstawiałoby się następująco: umie obsługiwać i konstruować narzędzia produkcji oraz tworzyć nowe techniki, potrafi przekazać tę wiedzę i umiejętności młodemu pokoleniu, tworzy szanse dla indywidualnej i zbiorowej przedsiębiorczości, pozwala ludziom cieszyć się i korzystać z owoców ich pracy. W takim „idealnym społeczeństwie” rząd ma gwarantować zachowanie własności prywatnej, swobód osobistych i wykonywanie umów. Sam rząd ma być: stabilny, kierujący się zasadą rządów prawa - a nie ludzi; to rząd ma być uczciwy, odpowiedzialny, umiarkowany, skuteczny i nie zachłanny. Inaczej mówiąc – poprzez rządy prawa i ich egzekutywę – państwo ma chronić swoich obywateli, a nie sprawować nad nimi „opiekę”. W ostatnim akapicie Landes odwołuje się do społeczeństwa i powiada, że „idealne społeczeństwo byłoby również uczciwe”. Jednak zdanie dalej – sam mając na uwadze owo niezwykle idealizacyjne założenie - stwierdza, że „uczciwość wymuszałoby prawo”[11]. I do tego potrzebne jest państwo, które stanowi prawo i egzekwuje je od swych obywateli – żeby społeczeństwo było uczciwe.

Odpowiadając na pytania Komisji Izby Reprezentantów w dniu 20 lipca 2010 roku o źródła kryzysu z lat 2007-2009 Robert Solow –  przeciwstawiając się panującej neoklasycznej ekonomii – powiedział, że

 

W założeniach działania reprezentatywnego agenta [podmiotu ekonomii neoklasycznej] nie ujawniają się żadne konflikty interesów, żadne sprzeczne oczekiwania, i żadne oszustwa [12].

 

Robert Solow ma rację, kryzys obnażył słabości licznych modeli równowagi rynkowej, i naocznie ujawnił konflikty interesów, sprzeczne oczekiwania i wszelkiego rodzaju oszustwa, które doprowadziły gospodarkę świata do kryzysu.

I po to jest nam potrzebne państwo, żeby moderować konflikty interesów, żeby temperować sprzeczne oczekiwania i zapobiegać wszelkiego rodzaju oszustwom.

I tylko nieszczęśliwy traf sprawia, że jesteśmy w Polsce świadkami powstawania zupełnie nowej edycji „związku bojowników o wolność i demokrację”, w którym w jednym szeregu stają: partia Prawo i Sprawiedliwość z prezesem Jarosławem Kaczyńskim na czele, przewodniczący Związku Zawodowego „Solidarność” Piotr Duda i piosenkarz Kukiz w   Sali BHP Stoczni Gdańskiej, i zupełnie samoistnie profesor Leszek Balcerowicz, który „odkrywa nam wolność” i ideę „państwa minimalnego Nozicka” - która nie wiedzieć czemu nie przyjęła się w amerykańskiej demokracji - chce przeszczepić na grunt mas ludowych od Tatr do Bałtyku, od Bugu po Odrę i Nysę. A wiadomo, że „między Bugiem i Odrą i Nysą – my są”.

I to już przewidział Thomas Hobbes, gdy w  1651 roku pisał był […] wśród ludzi jest bardzo wielu takich, którzy myślą że są mądrzejsi i bardziej zdatni do kierowania sprawami publicznymi niż reszta;[…] i przez to wprowadzają rozprężenie i wojnę domową[13].

Trudno zatem nie zgodzić się z premierem Donaldem Tuskiem, który odwołuje się do słów modlitwy: od pożogi, od wojny od głodu uchowaj nas Panie[14].

I po to ma być państwo. I dlatego państwo jest dobrem publicznym.

--------------------------------------------

[1] Arystoteles, Dzieła wszystkie, Polityka, Księga I,  tom 6, Przekłady, wstęp i komentarze Maria Chigerowa, Ewa Głębicka, Ryszard Kulesza, Kazimierz Leśniak, Witold Olszewski, Ludwik Piotrowicz, Henryk Pobielski, Mikołaj Szymański, Bogumiła Świtalska, Posłowie Henryk Pobileski, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2001, s. 34
[2] Thomas Hobbes, Lewiatan, Przełożył Czesław Znamierowski. Wstęp i przypisy J.C.A. Gaskin, Fundacja Aletheia, Warszawa 2005, s.206 i 207
[3] Platon, Państwo, prawa, Przełożył Władysław Witwicki, Wydawnictwo ANTYK, Kęty, s. 63-65
[4]
Arystoteles, op.cit. s. 27
[5]
Murray N. Rothbard, Etyka wolności, przekład Jakub Woziński, Jan M.Fijor, Fijor Publishing Chicago Warszawa, Warszawa 2010, s.295 - 302
[6]
Murray N. Rothbard, op.cit. 354
[7]
Herbert Simon, Public Administration in Today’s World of Organization and Markets, Herbert Simon’s Last Public Lecture, Carnegie Hall University, Political Science&Politics, Dec.2000.
[8]
Ludwig von Mises, Ludzkie  działanie, Traktat o ekonomii, Przełożył Witold Falkowski, Instytut Ludwiga von Misesa, Warszawa 2007, s 609
[9]
Platon, op.cit.s 266-273
[10]
Ludwig von Mises, op.cit. s.608
[11]
David S. Landes, Bogactwo i nędza narodów. Dlaczego jedni są tak bogaci, a inni tak ubodzy, Przełożyła Hanna Jankowska, Wydawnictwo Literackie MUZA SA, Warszawa 2000, s.251
[12]
Robert Solow Professor Emeritus, MIT “Building a Science of Economics for the Real World”, House Committee on Science and Technology Subcommittee on Investigations and Oversight , U.S. House of Representatives July 20, 2010
[13]
Thomas Hobbes, Lewiatan, Przełożył Czesław Znamierowski. Wstęp i przypisy J.C.A. Gaskin, Fundacja Aletheia, Warszawa 2005, s.256
[14]
Premier Donald Tusk w rozmowie z Dominiką Wielowiejską, Gazeta Wyborcza , 16-17 marca 2013, nr 64

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.