Po wyborach samorządowych 2014 roku – o efektywności i przejrzystości procesu wyborczego

frekwencja| głos nieważny| Krajowe Biuro Wyborcze| liczenia głosów| OBWE| obwodowe komisje wyborcze| Państwowa Komisja Wyborcza| wybory samorządowe| wynik wyborczy

Po wyborach samorządowych 2014 roku – o efektywności i przejrzystości procesu wyborczego

 Przebieg ostatnich wyborów samorządowych, a w szczególności proces publikowania wyników głosowania w I turze spowodował liczne pytania o ewentualne luki w systemie wyborczym oraz symptomy potencjalnych nieprawidłowości. W dalszych częściach opracowania autor, w oparciu zarazem o warsztat politologiczny, jak również własne doświadczenia pracy w komisjach wyborczych dokona próby omówienia dwóch kluczowych zagadnień, jakie były i są przedmiotem debaty na temat systemu wyborczego, to jest dotyczącego zliczenia wyników głosowania oraz problematyki głosów nieważnych. W dalszej części opracowania autor dokona próby wskazania obszarów do doskonalenia systemu wyborczego w celu zwiększenia zaufania procesu legitymizacji organów wybieralnych w Polsce.

I.   LICZENIE RĘCZNE

Jednym z dwóch czynników wyróżniającym ostatnie wybory od poprzednich jest czas publikacji wyników I tury wyborów wynikający z podjętej decyzji o przejściu na „ręczne” liczenie głosów. To „ręczne liczenie” obrosło do rangi czegoś zagrażającemu procesowi legitymizacji politycznej, czy wręcz zagrażającego demokratyczności aktu wyborczego, a jest dokładnie odwrotnie. Użyty w ostatnich wyborach system informatyczny wspierający sumowanie i przekazywanie wyników wyborów z obwodowych komisji wyborczych został wykonany w sposób daleki od oczekiwań i jedyną właściwą dla zachowania demokratycznego mandatu wybieranych władz decyzją była decyzja Państwowej Komisji Wyborczej o zliczaniu protokołów „ręcznie” czyli w praktyce z wykorzystaniem innych narzędzi informatycznych (popularnych arkuszy kalkulacyjnych), na co najmniej jednym lub kilku komputerach osobno w danej komisji obwodowej. W praktyce pracy komisji regułą jest, że co najmniej jedna osoba – o ile nie więcej – dysponuje komputerami przenośnymi i wyniki podsumowuje się za pomocą formuł w arkuszu kalkulacyjnym (np. w Excelu: =SUMA() ). Przez ostatnie 14 lat nie widziałem, bądź nie słyszałem o tym, żeby ktoś liczył np. wyłącznie z wykorzystaniem kalkulatora lub na papierze – w słupkach, tzn. dosłownie ręcznie. To „liczenie ręczne” to w przeważającej większości komisji skrót myślowy – chodzi o liczenie poza systemem zamówionym przez Krajowe Biuro Wyborcze. Oczywiście mowa jest o końcowych sumach, bo karty zawsze liczy się ręcznie. Świadectwem tego, że system nieprawidłowo „liczy” były różnice pomiędzy wynikami bezpośrednich obliczeń komisji wyborczych, a tym co wyświetlał system informatyczny. A przez to komisje często same zgłaszały zastrzeżenia – i dlatego w przeważającej większości nie kończyły pracy. Ponadto błędy, o których słyszeliśmy np. o wygrywających kandydatach w gminach, w których nie kandydowali świadczył o skali błędów systemu informatycznego, które ten system dyskwalifikowało w całości. Decyzja o zliczeniu wyników wyborczych na podstawie protokołów – w oderwaniu od systemu informatycznego, była naturalną konsekwencją błędów w systemie i najlepszą z możliwych decyzji.

Zamówienie nowego systemu informatycznego było podyktowane chęcią jeszcze szybszego podania wyników wyborów niż dotychczas. W intencji twórców tej zmiany było pokazanie wyników wyborów zaraz po ich wprowadzeniu do systemu przez obwodowe komisje wyborcze, czyli w nocy z niedzieli na poniedziałek. Krajowe Biuro Wyborcze stało się ofiarą własnego pomysłu, nie z powodu celu, ale sposobu realizacji pomysłu w wykonaniu podmiotu zewnętrznego.

Dymisja Szefa Krajowego Biura Wyborczego była rzadko spotykanym wyrazem osobistej odpowiedzialności za powierzone zadania. Dymisja członków Państwowej Komisji Wyborczej – była działaniem z naddatkiem, ponieważ ich odpowiedzialność za system informatyczny jest żadna. Państwowa Komisja Wyborcza nie miała wpływu na wybór podmiotu informatycznego, który został zamówiony przez Krajowe Biuro Wyborcze. Sędziowie zasiadający w PKW są od interpretacji przepisów, wydawania postanowień, zapewnienia legalności procesu wyborczego itp. I właśnie ten ostatni aspekt przesądził o tym, że opublikowano wyniki wyborów później – ponieważ legalność i wiarygodność demokratycznego procesu wyłaniania władz publicznych była ważniejsza od chęci pokazania że system działa.

II.    GŁOSY NIEWAŻNE

Drugim zjawiskiem, które budzi duże zaniepokojenie ze strony uczestników i obserwatorów polskiego życia publicznego jest liczba głosów nieważnych, które zidentyfikowano w obecnych wyborach. Liczba głosów nieważnych to jest zmienna na którą składa się wiele czynników. Jednym z najważniejszych jest rodzaju wyborów i instytucji do której są one przeprowadzane, a nie jest trwałą tendencją która jest zauważalna w kolejnych wyborach.

Nieprawidłowości w zakresie głosów nieważnych należy szukać pomiędzy wyborami tego samego rodzaju, a nie na przestrzeni lat we wszystkich wyborach. Szczegóły tego zagadnienia opisał dr Jarosław Zbieranek z Instytutu Spraw Publicznych.[1] Już na podstawie tej ogólnej analizy można zilustrować problem, który polega na tym że liczba głosów nieważnych jest w wyborach samorządowych tym większa im bardziej „odległy” od obywatela jest organ do którego są wybory – czyli rośnie od rad powiatów i największa jest w wyborach do sejmików. Najmniej głosów nieważnych jest w wyborach na wójtów/burmistrzów/prezydentów oraz do rad gmin. Należy podkreślić, że zidentyfikowane różnice są obserwowane od 2002 roku, a więc nie są specyfiką ostatnich wyborów i pokazują, że wyborcy świadomie mogą oddać głos nieważny do rady powiatu czy sejmiku, podczas gdy również świadomie oddają głos ważny do rady gminy lub w wyborze wójta/burmistrza/prezydenta.

Odwołując się do osobistego doświadczenia w pracach komisji odrzucam hipotezę, że różnice powstają ze względu na masowe działania celowe członków komisji wyborczych. Hipoteza taka ponadto nie ma poparcia ani w badaniach, ani w dotychczasowym orzecznictwie sądów powszechnych w Polsce. Oczywiście ostatnie wybory podlegają badaniom uprawnionych organów, w tym wymiaru sprawiedliwości, więc za wcześnie jest oceniać skalę nieprawidłowości w stosunku do poprzednich wyborów. Jednak poza omówionymi już zagadnieniami związanymi z głosami nieważnymi oraz problemami z systemem informatycznym nie dysponujemy aktualnie przesłankami, które te wybory w jakiś istotny sposób różnicowały od wcześniejszych.

Oczywiście zdarzają się nieprawidłowości, z którymi należy sobie radzić za pomocą istniejących środków ochrony prawnej. Przykładowo 13 lat temu jako przewodniczący spotkałem się z niezręczną dla mnie sytuacją, gdy członek komisji i mąż zaufania znający się z jednej opcji politycznej postanowili wziąć karty do głosowania do Senatu i liczyć je we dwóch poza głównym stołem, przy którym pracowała komisja. Jako przewodniczący musiałem zareagować z wielu powodów. Pierwszy i podstawowy to ten, że mężowi zaufania nie wolno wykonywać czynności które są zadaniami członków komisji, a jedynie je obserwować. Drugi to właśnie aspekt znajomości osobistej członka komisji i męża zaufania. Trzeci to ten, że kilkanaście lat temu to właśnie wybory do Senatu były najbardziej wrażliwe na nieprawidłowości, ponieważ w przypadku gdy wyborca nie skorzystał z wszystkich przysługujących mu głosów, to ewentualne dostawienie krzyżyka mogło modyfikować wynik wyborów, ale nie musiało powodować unieważnienia głosu. Na zagadnienie to wyczulali mnie sami kandydaci jeszcze przed wyborami. No i czwarty to niepisana zasada, że „kto liczy, ten nie ma długopisu”. Właśnie ze względu na problem głosów nieważnych praca komisji powinna być tak zorganizowana, żeby osoba która w danym momencie liczy karty, nie miała innych obowiązków związanych z używaniem długopisu np. notowania liczby policzonych kart. Powinna móc dane podyktować komuś, kto nie liczy kart, ale właśnie np. spisuje obliczenia innych członków. Oczywiście liczebność komisji i zakres prac nie zawsze pozwala na takie rozdzielenie zadań, ale nawet gdy taki model nie jest możliwy, to jednak osoba która ma karty, a chce coś zanotować nie powinna mieć kart wyjętych z urny w rękach razem z długopisem. Obowiązek reakcji na nieprawidłowości spoczywa w pierwszej kolejności na przewodniczącym komisji. Jednak prawo do interwencji np. poprzez zgłoszenie do protokołu uwag na zachowanie członka komisji czy męża zaufania przysługuje każdemu członkowi komisji oraz innym mężom zaufania.

Dużo bardziej zrozumiałym uzasadnieniem wysokiego wskaźnika głosów nieważnych jest raczej działanie celowe wyborcy, który korzystając z prawa wyborczego głosem nieważnym pokazuje, że w najbardziej neutralnej interpretacji nie ma wiedzy odnośnie kompetencji wybieranego organu, a tym bardziej wiedzy o kandydatach do tych organów. O ile wybór wójta czy radnego gminy jest w miarę zrozumiały, o tyle zadania, uprawnienia i obowiązki powiatu i województwa takie oczywiste być nie muszą.

Należy w tym miejscu zwrócić uwagę, że od połowy ubiegłej dekady można się spotkać z licznymi kampaniami pro-frekwencyjnymi (np. „Masz głos – Masz wybór” Fundacji Batorego, inicjatywy Centrum Edukacji Obywatelskiej, czy Fundacji Obywatelskiego Rozwoju). Do tego istotnym czynnikiem jest możliwość podawania do publicznej wiadomości danych o frekwencji przez Państwową Komisję Wyborczą w trakcie dnia głosowania. Te działania mogą istotnie wpływać na decyzję części wyborców na udział w wyborach, ale nie zmieniają jego świadomości, czy wiedzy o kandydatach oraz organach do których jest prowadzone głosowanie. Stąd rodzi się pytanie, czy gdyby podobny zakres sił i środków włożyć w poinformowanie opinii publicznej o kompetencji powiatów i województw oraz w zaprezentowanie kandydatów, co w samo zachęcenie do udziału w wyborach, to ten niepokojący wskaźnik głosów nieważnych można by zmniejszyć?

Ponadto dodatkowo nieszablonowe zachowania wyborcy mogą wynikać z nietradycyjnych form kart do głosowania. Przykładowo istotnym determinantem może być tu forma karty do głosowania – np. na jednej karcie w formie dużego arkusza wyborca postawi raczej jeden znak „X”, a w karcie w formie broszurowej może powstać wątpliwość, czy nie można znaków „X” postawić więcej.

Różnice w głosach nieważnych na szczeblu powiatowym i regionalnym mogą mieć też swoje uzasadnienie ustrojowe i historyczne. Posłużę się tu jednym z opisów specyfiki powiatów dr hab. Marka Rymszy, które zdaniem autora cechują „raczej pozorna samorządność w działaniu; są to bowiem struktury utrzymywane przez państwowe subsydia, zawieszone w połowie drogi między gminą i województwem, o niejasnej tożsamości i legitymacji. Powiat nie jest zintegrowaną społecznością lokalną wyższego szczebla, gdyż gminy są prawnie niezależne od powiatu, w ramach którego funkcjonują.”[2] Choć jest to stosunkowo surowa ocena powiatów, to ilustruje, że skoro aktywni badacze życia społecznego mają tak daleko idące wątpliwości odnośnie istoty pomysłu na powiaty w Polsce, to co dopiero ma sądzić wyborca, który tak licznych badań nad polską samorządnością nie prowadzi.

Z kolei jeśli chodzi o samorząd regionalny to podział na szesnaście województw nie jest jeszcze intuicyjny i nie wszędzie odzwierciedla autoidentyfikację czy poczucie tożsamości zbiorowej. A w wielu miejscach – w szczególności granicznych, stoi czasem w sprzeczności z tożsamością lokalną, subregionalną czy historycznie związaną z innym regionem.

Można sądzić, że kluczowym kryterium zainteresowania samorządem powiatowym oraz wojewódzkim jest wiedza odnośnie tego, co dana jednostka samorządu terytorialnego może zrobić, a więc jakie są lub mogą być wymierne efekty działania, które są często niewidoczne. Obywatel prędzej zobaczy most, drogę, oczyszczalnię czy inne inwestycje gminne, ale niekoniecznie musi wiedzieć, że jeśli projekt był finansowany ze środków europejskich, to istotny wpływ na sposób wyboru i ukierunkowania programów regionalnych miały właśnie władze samorządowe województwa.

Kolejnym czynnikiem jest fakt, że oddanie głosu nieważnego może być również wyrazem braku akceptacji dla przedstawionej oferty komitetów i kandydatów lub dystansowania się do polityki w ogóle. Jest to gest innego rodzaju, choć z podobnych motywów, co świadome nieuczestniczenie w wyborach. Część wyborców może uważać udział w wyborach za swój obywatelski obowiązek, ale nie widząc opcji, na którą mogliby z pełnym przekonaniem i czystym sumieniem oddać głosu – oddają głosy nieważne.

Powyższe zagadnienia ilustrują ograniczoną identyfikację z tymi dwoma typami jednostek samorządu terytorialnego, w których identyfikujemy najwyższy wskaźnik głosów nieważnych oraz brak zrozumienia dla ich pozycji i roli ustrojowej.

W oparciu o doświadczenie pracy w komisjach należy wyróżnić zagadnienie liczby nieważnych kart i liczby nieważnych głosów. Karta może być nieważna np. w wyniku przypadkowego błędu komisji (np. niepostawienie pieczątki z powodu zlepienia się kart) lub działania wyborcy – np. przerwanie, przedarcie karty. Istnieją trzy przesłanki nieważności głosów. Pierwsza to oddanie głosu na karcie innej niż udostępniona przez obwodową komisję wyborczą. Druga to brak zaznaczenia jakiegokolwiek kandydata (pusta karta) lub trzecia: zaznaczenie wykraczające poza liczbę dopuszczalnych głosów w ramach danej karty. W praktyce na kartach na których nie zaznaczono żadnych kandydatów, czasem można znaleźć rysunki, wiersze typu haiku, różne epitety odnośnie instytucji publicznych albo różne informacje dla Komisji np. „nikogo nie znam” albo „przyjemnego liczenia”. Czynnikiem istotnym dla analizowanego problemu jest również „osławione” przecinające się linie, czyli znak „X” lub „+”. W Polsce nie uznajemy za poprawnie oddany głos w którym wyborca wstawi tzw. „ptaszka” czyli figurę przypominającą literę „V”. Zdarza się jednak, że wyborcy właśnie tym znakiem się posługują dla oddania głosu, który – o ile linie się nie krzyżują, a nie tylko stykają, oddają nieświadomie głos nieważny.

III.  POTENCJAŁ DO ZMIAN – ROZWAŻANIA DE LEGE FERENDA I DOBRE PRAKTYKI

Debata na temat systemu wyborczego i kolejnego testu dla obowiązującego od niedawna Kodeksu Wyborczego jest okazją do ponownego zastanowienia się nad pewnymi założeniami, czy wręcz paradygmatami, w rozumieniu potocznym a nie naukowym, dotyczącym przyjętych rozwiązań. Część z tych rozwiązań wydaje się mieć uzasadnienie w dość popularnej zasadzie „bo zawsze tak było”. Dodatkowo po raz pierwszy w ostatnich 25 latach mamy do czynienia z kontestowaniem legalności procesu wyborczego na tak dużą skalę. Powoduje to pytania, co można zrobić aby zwiększyć jakość i przejrzystość procesu wyborczego. W moim przekonaniu istnieje duża przestrzeń do zmian w zakresie uobywatelnienia wyborów, a w konsekwencji zwiększenia ich przejrzystości i jakości prac organów wyborczych.

1. Zwiększanie świadomości wyborców o roli i zadaniach jednostek samorządu terytorialnego

Gdy czytamy ustawy regulujące kompetencje poszczególnych typów jednostek samorządu terytorialnego można mieć wrażenie powtarzalności części zadań (np. edukacja), choć niuanse i różnice są konsekwencją wielu innych aktów prawa. Mając powyższe na uwadze w kampaniach profrekwencyjnych warto zwracać uwagę również na zakres odpowiedzialności i znaczenie danego typu jednostki samorządu terytorialnego

 2.   Głosy zaznaczone przez „V” traktować jako ważne.

Zagadnienie to zostało omówione wcześniej, więc w tym miejscu warto zadać sobie pytanie w obecnie trwającej debacie co by się stało, gdyby zamiast definicji krzyżyka lub plusa jako dwóch krzyżujących się linii dodać trzecią dopuszczalną opcję znaku dwóch stykających się linii?

 3.   Opcja „żaden z powyższych”

Uwzględniając, że znaczna część głosów nieważnych jest świadomym wyrazem braku akceptacji dla przedstawionych na karcie głosowania „opcjach” wyboru, warto się pochylić nad zagadnieniem wprowadzenia na karcie do głosowania opcji „żaden z powyższych”. Koncepcja ta ma swoje wady i zalety. Jednak z uwagi na bardzo dobre opracowanie Marcina Waszaka w ramach projektu badawczego Instytutu Spraw Publicznych[3], w tym miejscu jest to jedynie zasygnalizowane. W publikacji poprojektowej można znaleźć szczegółową analizę problematyki głosów nieważnych w wyborach samorządowych z 2010 roku.

 4.  Sposób rekrutacji członków obwodowych komisji wyborczych

Obecnie kandydatów do komisji wyborczych przedstawiają komitety wyborcze. Jednak część komitetów nie jest w stanie przedstawić kandydatów do wszystkich komisji, a w konsekwencji zarówno liczebność jak i dobór członków komisji jest zróżnicowana. Ponadto część osób które byłyby gotowe do wzięcia udziału w pracach komisji, nie chce lub nie może tego uczynić, ponieważ nie chcą być kojarzeni z jakimkolwiek komitetem wyborczym. Przykładowo grupa członków korpusu służby cywilnej, to ponad 120 tys. osób. Są to pracownicy administracji rządowej zobligowani do neutralności politycznej i obowiązuje ich zakaz manifestowania poglądów politycznych. O ile zakaz manifestowania poglądów jest jak najbardziej do pogodzenia w pracy komisji (nawet jest obowiązkiem), o tyle część interpretacji wskazuje, że już samo złożenie kandydatury przez komitet wyborczy może być traktowane jako złamanie zasady neutralności politycznej. Gdy jednak uwzględni się, że członkowie korpusu służby cywilnej to grupa osób z wyższym wykształceniem, która na co dzień pracuje w ramach przepisów i procedur, to można domniemywać, że ich udział w pracach komisji mógłby być z korzyścią dla procesu wyborczego, a nie ze stratą. Podobnie ogólnopolskie organizacje, które mają wpisane w statut neutralność lub apolityczność, które nie wystawiają kandydatów mogłyby zaproponować bezstronnych i neutralnych kandydatów na członków obwodowych komisji. Przykładowo organizacją która ma wpisaną apolityczność w wartości statutowe, a dodatkowo system pracy i system wychowawczy sprzyja realizacji zachowań pro-obywatelskich jest Związek Harcerstwa Polskiego.

5.  Uprawnienie do delegowania mężów zaufania

Podobnym zagadnieniem jest uprawnienie do wystawiania mężów zaufania, którzy w literaturze międzynarodowej, czy porównawczej nazywani są krajowymi obserwatorami wyborczymi. Obecnie to uprawnienie przysługuje tylko komitetom wyborczym. Podobnie jak w poprzednim punkcie, to kryterium może być niewystarczające dla zapewnienia przejrzystości procesu wyborczego. Nie wszystkie komitety są w stanie wystawić i kandydatów do komisji (którzy dostają wynagrodzenie zryczałtowane) i mężów zaufania, którzy swoje obowiązki pełnią społecznie. O ile praca w komisji wyborczej wymaga kompetencji i określonych predyspozycji, o tyle obowiązki i uprawnienia mężów zaufania są dużo mniejsze, ponieważ ograniczają się jedynie do obserwacji pracy komisji, a nie do jej recenzowania. Ponadto mąż zaufania nie jest zobligowany do pracy w czasie całego procesu wyborczego, ale w wybranych przez siebie momentach. Wyjątkiem jest moment zamknięcia lokalu wyborczego, po którym do lokalu nie można nikogo wpuścić.

W Polsce istnieje jednak szereg organizacji strażniczych (tzw. watch-dog), które swoją pracę koncentrują na obserwacji życia publicznego w wymiarze lokalnym lub krajowym. W celu zapewnienia przejrzystości procesu wyborczego wydaje się celowe rozważenie poszerzenia katalogu organizacji, które mogłyby wystawiać kandydatów na mężów zaufania. Mogłyby to być organizacje, które nie są uprawnione do wystawiania kandydatów do komisji wyborczych, ale np. ich cele statutowe obejmują sferę zadań publicznych, w zakresie wymienionym w ustawie z dnia 24 kwietnia 2003 r. o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie w art. 4 ust 22 i 27 to jest: upowszechniania i ochrony wolności i praw człowieka oraz swobód obywatelskich, a także działań wspomagających rozwój demokracji, jak również promocji i organizacji wolontariatu.

 6.  Skorzystanie z dostępnych narzędzi OBWE

Praktyka pracy mężów zaufania jest bardzo zróżnicowana. Czasem jest to obserwowanie pracy bez szczegółowych wytycznych czy narzędzi, czasem jest to chęć aktywnego przyłączenia się do pracy komisji (co jest niedopuszczalne). Czasem rolą męża zaufania jest tylko wysłanie do przedstawiciela komitetu wyborczego wyników wyborów ogólnych i szczegółowych w ramach danego komitetu, co pozwala komitetowi w miarę szybko zapoznać się z możliwym wynikiem wyborczym. Nie spotkałem się z metodyczną pracą mężów zaufania, które mogłyby aspirować do miana obserwacji wyborów w formie badania, czy późniejszego raportu szczegółowego na wyższym poziomie.

Warto może więc upowszechnić model, który jest już znany i wypracowany na potrzeby krajowych obserwacji wyborów wewnątrz krajów członkowskich Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie[4] (tzw. domestic observation mission).

W szczególności za wartościowe widziałbym przetłumaczenie podręczników:

-          Handbook for Domestic Election Observers,

-          Election Observation Handbook.

 Mając na uwadze, że przed wyborami samorządowymi powtarzającym się motywem w mediach jest problem z dopisywaniem lub odmową dopisania wyborcy, który nie jest zameldowany na stałe, inspirującym narzędziem mógłby być podręcznik:

-          Handbook for the Observation of Voter Registration.

 W szczegółowych obszarach tematycznych być może warto zainteresować się upublicznieniem w Polsce standardów zawartych w podręcznikach:

-          Guidelines for Reviewing a Legal Framework for Elections,

-          Handbook on Media Monitoring for Election Observation Missions .

Również ciekawym rozwiązaniem byłoby upublicznienie list sprawdzających (tzw. check-list) jakie się wykorzystuje do obserwacji wyborów, tak aby obywatele i mężowie zaufania byli w stanie samodzielnie ocenić prawidłowość przebiegu procesu wyborczego.

7.   Ułatwienie systemu sygnalizacji nieprawidłowości

Moje doświadczenie obserwacji wyborów z ramienia OBWE pozwala mi postawić hipotezę, że istotnym czynnikiem wpływającym na przejrzystość procesu wyborczego jest szybkość reakcji na zgłaszane nieprawidłowości. W przypadku zastrzeżeń natury karnej czy zachowań zaliczanych do wykroczeń oczywiście istnieją odpowiednie służby, które w dniu wyborów najczęściej są w podwyższonej gotowości. Jednak w moim przekonaniu, nie każde zachowanie musi być od razu przestępstwem czy wykroczeniem, żeby wzbudzić wątpliwości obywatela czy wszystko jest w porządku. Czasem wystarczy aby mąż zaufania (nazywany tu obserwatorem krajowym) zapytał np. dlaczego jest druga urna i dlaczego różni się od poprzedniej (problem urny zapasowej w przypadku przepełnienia pierwszej). Być może rozwiązaniem właściwym byłoby stworzenie łatwego formularza zgłoszeniowego on-line, w którym obywatel mógłby anonimowo zgłosić sytuacje, które wzbudziły jego wątpliwość i zdecydować czy formularz zostanie skierowany do komisarza wyborczego, urzędników wyborczych w gminie, czy do komitetu wyborczego, na którego niekorzyść dane zachowanie mogłoby wpływać. Wtedy – zależnie od adresata możliwe byłoby dokonanie właściwej reakcji bez wszczynania spraw karnych.

8.  System szkolenia członków komisji wyborczych i mężów zaufania

Choć formalnie każdy członek komisji ma obowiązek udziału w szkoleniach, to  w praktyce szkolenia są na bardzo różnym poziomie. W moim przekonaniu wacha się on od bardzo nudnych, do znośnych. Pomimo niezbyt fascynującej materii, jaką są procedury wyborcze warto jednak przemyśleć, czy obecny system szkolenia członków komisji nie powinien uwzględniać dwóch zasadniczych kwestii:

a) kompetencji szkoleniowych (trenerskich), osób które prowadzą szkolenia. A więc działań z obszaru szkolenia trenerów (tzw. trainer-for-trainers). Omawiany obszar do zmiany dotyczy zarówno tego co mówić, po obszar kompetencji miękkich, a więc jak mówić, żeby osiągnąć dydaktyczną wartość dodaną w ciągu kilku godzin szkolenia (tzn. żeby uczestnik wychodził ze szkolenia z istotnie większą wiedzą niż z nią przyszedł).

b) systemu szkolenia na odległość (e-learning) dla osób, które zostały wybrane do komisji lub chciałby się takiej roli podjąć, ale chcą się przeszkolić jeszcze przed wyborami. Dla wielu członków komisji zwalnianie się z pracy przed wyborami z perspektywą  konieczności zwolnienia się z części lub całego poniedziałku po wyborach implikuje kalkulacje i często chęć usprawiedliwienia się przed przewodniczącym lub urzędnikiem wyborczym z planowanej nieobecności na szkoleniu. Szkolenia on-line tę barierę by wyeliminowały. Przykładowo komórka odpowiedzialna za organizację misji obserwacji wyborczych UE poza samą Unią Europejską szkoli obserwatorów on-line, z uwagi na to, że kandydaci zgłaszają się ze wszystkich krajów Unii. Ponieważ przepisy wyborcze w Polsce nie są zróżnicowane terytorialnie, tylko obowiązują w całym kraju – ujednolicony system szkoleń na odległość umożliwiałby zachowanie wysokiego poziomu merytorycznego, niezależnie od umiejętności trenerskich pracowników poszczególnych delegatur Krajowego Biura Wyborczego, czy urzędników wyborczych w gminach.

Ponadto szkolenia członków komisji wyborczych obejmują obecnie głównie procedury. Nie spotkałem się z komponentami miękkimi np. radzeniem sobie z trudnym wyborcą, czy z utrudniającym prace członkiem komisji czy mężem zaufania. Kwestie miękkie też powinny być brane pod uwagę w programie członków, a w szczególności przewodniczących i wiceprzewodniczących komisji. Istotną barierą dostępu do szkoleń, które są prowadzone jest również fakt, że są one realizowane w godzinach pracy.

 9.   Last but not least – system informatyczny

Sposób zamawiania systemu informatycznego powinien opierać się o najlepsze praktyki w zakresie zarządzania projektami informatycznymi, czyli z uwzględnieniem technik zarządzania dużymi projektami oraz analizą wszystkich czynników wpływających na cenę i jakość systemu.

Pierwszy obszar to metodyka zarządzania projektami. Z analizy przebiegu procesu zamawiania ostatniego systemu można sądzić, że zarządzanie polegało bardziej na gaszeniu pożaru. Warto jednak zwrócić uwagę, że jeden z najbardziej popularnych systemów zarządzania projektami powstał w Wielkiej Brytanii na potrzeby właśnie sektora publicznego i po rozbudowaniu jest obecnie jednym z najczęściej wybieranym modelem zarządzania projektami, w tym informatycznymi – również w Polsce: to jest PRINCE2 (Projects In Controlled Environments). Jako jedną  z popularnych metodyk dostosowanych do specyfiki projektów informatycznych można wskazać również metodykę ITIL. Korzystanie z metodyk zarządzania projektami pozwala na identyfikację ryzyk, czy rozpoznanie potrzeb odbiorców (a więc współpracę np. z urzędnikami wyborczymi, czy osobami z doświadczeniem w komisjach wyborczych) jeszcze w fazie tworzenia koncepcji systemu. Metodyczne spojrzenie na system informatyczny z perspektywy zamawiającego (KBW), użytkowników końcowych (osób z doświadczeniem w pracy w komisjach, urzędników wyborczych, pracowników delegatur KBW) oraz dostawcy (wykonawcy systemu), w fazie planowania a nie w czasie odbioru jego pracy, czy kluczowego momentu eksploatacji systemu, pozwala na zminimalizowanie wielu rozczarowań.

Drugi wskazany obszar to zagadnienie powiązane z poprzednim to jest ocena kosztochłonności systemu (również poza zamawiającym – ale po stronie użytkowników końcowych) z wykorzystaniem perspektywy czasowej i przestrzennej eksploatacji systemu. W tym miejscu można skorzystać z analiz typu TCO (z ang. Total Cost of Ownership). Określenie w czasie i przestrzeni eksploatację systemu (wykraczającą poza czas trwania umowy z wykonawcą) pozwala określić ryzyka związane z koniecznością planowania wyboru kolejnego wykonawcy i zakresu tego zamówienia.

Ostatnim zagadnieniem do rozważenia jest tryb wyboru wykonawcy. Z dostępnych obecnie informacji wynika, że ostatni system został zamówiony w trybie przetargu nieograniczonego. Pozytywnie należy ocenić że cena nie był jedynym kryterium wyboru wykonawcy, a pozostałe dwa kryteria obejmowały 51 ze 100 możliwych do otrzymania punktów. Jednak mając na względzie istotne błędy w funkcjonowaniu systemu warto być może rozważyć w przyszłości inne tryby, które umożliwia ustawa prawo zamówień publicznych: konkurs oraz dostępny od kilku lat dialog techniczny.

PODSUMOWANIE

              Powyższy analiza jest próbą odpowiedzi na część wątpliwości, które mogły się pojawić po prezentacji wyników wyborów samorządowych. Jednocześnie – co oczywiste – z racji czasu i zakresu analizy, nie wyczerpuje omówionych tu zagadnień. Badania politologiczne nie zastąpią instytucji ochrony prawnej i odwrotnie – sposób rozpatrzenia skarg na przebieg wyborów, nie pozwoli odpowiedzieć na liczne pytania, które stawiamy sobie w ramach nauki o polityce. Jednak współcześnie proces organizacji i przeprowadzania wyborów to obszar, do którego – jak w wielu innych w sektorze publicznym – wkraczają nowoczesne rozwiązania techniczne, w odpowiedzi na konkretne zapotrzebowanie obywateli, a w konsekwencji i mediów. Przy tego typu sytuacjach powtarzają się różne koncepcje na głosowanie przez internet czy urny, które by czytały karty i wynik przesyłały od razu do systemu itd. Jednak zanim znowu uznamy, że systemy informatyczne są odpowiedzią na bolączki dotychczasowego modelu, warto wrócić do narzędzi zapewnienia systemowi wyborczemu przejrzystości i jakości, a w konsekwencji zaufania obywateli.

***

*Autor jest doktorantem w Instytucie Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, członkiem korpusu służby cywilnej. Od 2000 do 2005 roku pięciokrotnie był członkiem obwodowych komisji wyborczych w tym czterokrotnie im przewodniczył. W latach 2004 oraz 2007 reprezentował Polskę w misjach obserwacji wyborów na Ukrainie z ramienia Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Autor jest również Dyplomowanym Audytorem Sektora Publicznego (Certified Government Auditing Professional) oraz członkiem Instytutu Audytorów Wewnętrznych IIA Polska.

>[1] Przykładowa prezentacja: www.isp.org.pl/uploads/filemanager/prezentacjaogosachniewanychwwyborach.pdf

[2] Marek Rymsza, Polska samorządna jako urzeczywistnienie doświadczeń Ruchu Solidarności, w: http://skarbsolidarnosci.pl/wp-content/uploads/2014/02/Rymsza_Polska_samorzadna.pdf, str. 13
[3]
Marcin Waszak, Instytut Spraw Publicznych, Możliwość wskazania „żadnego z powyższych” na karcie wyborczej – na przekór logice demokratycznego głosowania, www.isp.org.pl/uploads/pdf/1546411592.pdf
[4] http://www.osce.org/resources?page=1&institutions=24&activities=120

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.