W. Komarnicki: Rola prawnika w wyzwolonej Polsce (wykład z 1942 r., aktualny w roku 2016)

Komisja Kodyfikacyjna II RP| Konstytucja| kultura prawnicza| Polskie Studium Prawniczo Administracyjne w Wielkiej Brytanii| prawo polityczne| Stanusław Grabski| Stronnictwo Narodowe| Wacław Komarnicki

W. Komarnicki: Rola prawnika w wyzwolonej Polsce (wykład z 1942 r., aktualny w roku 2016)

Obserwator Konstytucyjny, 11 lutego 2016: Przypominamy wykład znakomitego polskiego prawnika i polityka, gdyż powinni z nim zapoznać się wszyscy uczestnicy dzisiejszych debat o systemie prawa w Polsce, o Konstytucji i Trybunale Konstytucyjnym. Wielu z nich doraźne cele polityczne przysłaniają pamięć o istocie ich powołania. Etos zawodu prawnika zaczął się kruszyć i w świadomości licznych Polaków prestiż prawnika spadł do poziomu polityka. Może przypomnienie tego, jak o tym zawodzie można myśleć w czasach najtrudniejszych skłoni niektórych do zastanowienia się nad obecną sytuacją w nieco innym, niż chwilowy wymiarze.  

Wykład, wygłoszony na uroczystej inauguracji Studium Prawno-Administracyjnego w Uniwersytecie St. Andrews w dn. 23 marca 1942 r.

 Prezentowany tekst wykładu prof. Wacława Komarnickiego z roku 1942 - o roli prawnika w wyzwolonej Polsce zasługuje na uwagę z co najmniej dwóch powodów. Przede wszystkim ze względu na moment wygłoszenia i osobę autora – wybitnego polskiego prawnika konstytucjonalisty, zarazem urzędującego ministra sprawiedliwości. Ponadto wiele z tez przedstawionych w tym  wystąpieniu zachowało zadziwiającą aktualność do dnia dzisiejszego.

Polskie Studium Prawno - Administracyjne w Wielkiej Brytanii przy Uniwersytecie St Andrews w Szkocji (niedaleko Edynburga rozpoczęło działalność na początku 1942. Powstało ono z inicjatywy Stowarzyszenia Prawników Polskich działającego w czasie II wojny światowej w Zjednoczonym Królestwie. Idea powołania polskich wyższych studiów prawniczych poparta została również przez Ministerstwo Sprawiedliwości Rządu RP. Warto przypomnieć, że 11 listopada 1941 roku Rada Ministrów zatwierdziła propozycję powołania do życia polskiej szkoły prawa, na wniosek ówczesnego kierownika resortu sprawiedliwości, znanego polityka Stronnictwa Pracy Karola Popiela (1887- 1977). Celem Studium Prawno-Administracyjnego przy Uniwersytecie St.Andrews było: umożliwienie kontynuowania nauki prawa studentom, którym wojna przerwała studia, umożliwienie rozpoczęcia takich studiów maturzystom, którzy ich nie mogli rozpocząć oraz danie szansy prawnikom z wyższym wykształceniem podniesienia swych kwalifikacji. Wykładowcami w studium byli polscy naukowcy przebywający w czasie II wojny światowej w Zjednoczonym Królestwie. Jednym z nich był także autor inauguracyjnego wykładu o roli prawników w państwie.

Profesor Wacław Komarnicki (1891-1954) – wybitny prawnik, konstytucjonalista, polityk obozu narodowego, w czasie II wojny światowej od stycznia 1942 roku do listopada 1944 pełnił funkcję ministra sprawiedliwości w rządach RP gen. Władysława Sikorskiego i Stanisława Mikołajczyka. Przypomnijmy, że Komarnicki studia prawnicze odbył na Uniwersytecie w Dorpacie , po odzyskaniu niepodległości początkowo pracował w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych a następnie rozpoczął pracę naukowo-dydaktyczną na Wydziale Prawa Uniwersytetu im Stefana Batorego. Wykładał prawo międzynarodowe i polityczne. W roku 1921 uzyskał nominację na profesora prawa politycznego i nauki o państwie. Tak określano wówczas naukę prawa konstytucyjnego. W późniejszych latach Komarnicki był dziekanem Wydziału Prawa USB, redaktorem „Rocznika Prawniczego Wileńskiego”, członkiem Trybunału Kompetencyjnego RP (1925-1928), wykładowcą w Szkole Nauk Politycznych w Warszawie (1929-1939), członkiem korespondentem Polskiej Akademii Umiejętności. Komarnicki jednocześnie był także znanym działaczem politycznym obozu narodowego. Z ramienia Stronnictwa Narodowego zasiadał w Radzie Miejskiej Wilna (1927-1939), dwukrotnie był posłem na Sejm Rzeczypospolitej (1928-1935). Reprezentował środowisko liberalno-demokratyczne ruchu narodowego. Pod koniec lat trzydziestych związany był z opozycyjnie nastawionym wobec Sanacji porozumieniem politycznym – zwanym Frontem Morges.

W czasie II wojny światowej początkowo był więziony w obozach w Kozielsku i Griazowcu w Związku Radzieckim. Po amnestii w konsekwencji paktu Sikorski – Stalin, w lipcu 1941 roku odzyskał wolność. Jesienią na prośbę premiera Rządu RP przybył wraz z prof. Stanisławem Grabskim i Mieczysławem Mastkiem do Londynu. Był wówczas rzecznikiem rozpoczęcia prac nad nową konstytucją. Wraz z Grabskim wszedł w skład Komisji Spraw Ustrojowych przy Prezesie Rady Ministrów. Działalność ta zaowocowała powstaniem interesującego projektu konstytucji, który został przekazany do politycznych konsultacji Radzie Narodowej RP. W styczniu 1942 roku wszedł w skład Rządu RP jako minister sprawiedliwości. Funkcję tę pełnił do listopada 1944 roku. Jako minister walnie przyczynił się do znacznego rozwoju resortu sprawiedliwości w warunkach emigracji wojennej. Utworzył i kierował działalnością Komisji Prac Ustawodawczych – organu opracowującego projekty aktów normatywnych na użytek czasów wojny i dla państwa powojennego. Zorganizował działalność Polskich Sądów Morskich w Wielkiej Brytanii – jedynych legalnych sądów polskich w okresie II wojny światowej. Nadzorował działalność specyficznych organów prokuratorskich, jakimi były Komisje Badawcze w Teheranie, Stambule, Jerozolimie i Nowym Jorku. Komarnicki wielką wagę przywiązywał do stałych kontaktów ze strukturami Podziemnego Państwa Polskiego a szczególnie z Departamentem Sprawiedliwości Delegatury Rządu RP na Kraj. Największą zasługą prof. Komarnickiego w okresie wojny było jednak zgrupowanie w Londynie dużej grupy polskich prawników – naukowców i praktyków i rozpoczęcie wspólnie pracy na rzecz przyszłej powojennej Polski.

Po wojnie Komarnicki zdecydował się pozostać na emigracji w Wielkiej Brytanii. Kierowały nim względy osobiste (choroba żony). Podobnie jak Stanisław Grabski czy premier Stanisław Mikołajczyk, uważał w tym czasie, że sprawy polskie można rozwiązywać tylko w kraju. Do powrotu do Polski zachęcała go również uchwała Rady Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego powierzająca mu katedrę nauki o państwie i prawie państwowym na reaktywowanej uczelni. Ze wspomnianych wyżej względów osobistych, również odmówił przyjęcie tej propozycji.

W pierwszych latach po wojnie, w Wielkiej Brytanii wykładał na Polskim Wydziale Prawa Uniwersytetu w Oksfordzie, w Polskiej Szkole Nauk Politycznych w Londynie oraz w Haskiej Akademii Prawa Międzynarodowego. Zmarł w Londynie w marcu 1953 roku. W swej działalności naukowej zajmował się różnymi zagadnieniami prawa konstytucyjnego, nauką o państwie, a także prawem politycznym i międzynarodowym a także ogólną teorią państwa i prawa oraz historią ustroju politycznego. Był autorem wielu studiów i prac, z których najważniejszymi były: Polskie prawo polityczne, geneza i system (1922, i liczne późniejsze, aktualizowane wydania), Geneza terytorium państwowego Polski (1925) oraz O zmianie Konstytucji Polskiej  (1927). [dr Adam Jankiewicz.]

[Prezentowany poniżej tekst wykładu prof. Wacława Komarnickiego publikowany jest według wersji zachowanej w Archiwum Akt Nowych w Warszawie, Zbiór akt polskich władz emigracyjnych w Londynie, Zbiór dr Bogusława Kożusznika; sygn. 19 s.1-10. Inne kopie tekstu znajdują się także w Archiwum Instytutu i Muzeum im. Gen. Władysława Sikorskiego w Londynie np. w Kolekcji prof. Wacława Komarnickiego]

* * *

Na ciemnym tle naszej obecnej rzeczywistości polskiej dzisiejsza uroczystość inauguracji prac Studium Prawno-Administracyjnego przedstawia się, jak jasny, radosny promień. Uroczystość ta bowiem odbywa się pod znakiem niewzruszonej wiary w wyzwolenie naszej umęczonej Ojczyzny i w odbudowanie niepodległej Rzeczypospolitej w należnych nam granicach. Wierzymy, że bliski jest dzień odrodzenia państwowości polskiej, a zatem powołania prawników do spełnienia ich obowiązku pracy dla Państwa i Narodu.

Studium ma przygotować prawników polskich, znajdujących się obecnie na terenie W. Brytanii do jak najlepszego wykonania tych odpowiedzialnych obowiązków.

Studium ma kształcić dla życia. Cel jego jest praktyczny i realny. Chodzi o przygotowanie kadr prawniczych, które choć w części zapełnią dotkliwe luki i szczerby, jakie polski świat prawniczy już ogromnie przerzedziły i jeszcze, niestety, przerzedzać będą w dalszym ciągu aż do końca okupacji naszych ziem przez wroga.

Z tego ścisłego powiązania z życiem celu Studium wynika konieczność, byśmy teraz właśnie na progu naszej pracy uświadomili sobie, jaką ma być rola prawnika w wyzwolonej Polsce, od tego bowiem zależy kierunek naszej pracy, jej zakres i jej metoda.

Rola ta musi być nawiązaniem do przerwanej przez wojnę działalności prawników polskich nad budową polskiego prawa, nad podnoszeniem jego znaczenia w polskim życiu zbiorowym, nad służeniem rozwojowi tego życia.

Czyniąc bilans działalności prawniczej za okres ostatniego ćwierćwiecza, robiąc niejako generalny rachunek sumienia prawniczego ze spełnienia wobec Państwa i Narodu naszych obowiązków, możemy tutaj wobec Głowy Państwa Polskiego - naszego Dostojnego Gościa Pana Prezydenta Rzeczypospolitej, który sam, będąc prawnikiem, należy do naszego świata prawniczego i z nim razem pracował i działał, stwierdzić z dobrze zasłużoną dumą zawodową, że prawnictwo polskie spełniło chlubnie swój obowiązek.

Jak tylko kruszyć zaczęła się w poprzedniej wojnie moc najeźdźcy, w b. Królestwie Kongresowym powstają sądy obywatelskie, zorganizowane samorzutnie przez zrzeszenia prawników polskich. Wymiar sprawiedliwości był przy narodzinach Państwa Polskiego tą dziedziną, która objęta została najwcześniej. Przy wyzwalaniu innych dzielnic - Wielkopolski, Pomorza, Ziem Wschodnich - wszędzie za żołnierzem polskim szedł  prawnik  polski  i budował  polskie  sądownictwo i polską administrację.

Prawnikom tego pierwszego okresu wskrzeszonego Państwa Polskiego przypadło w udziale specjalnie ważne zadanie stworzenia polskiego prawa. Unifikacja i kodyfikacja to wielkie i szczególnie trudne zadanie. To jest sfera twórczości prawnej, a zatem najwyższa forma pracy myślowej. Wyrasta ona ponad miarę zadań bieżących.

Pamiętamy słynny spór Savigny’ego i Thibaut o to czy epoka, w której żyli, była powołana do podjęcia dzieła kodyfikacji, czy były w niej niezbędne warunki obiektywne i subiektywne dla dokonania tego trudnego zadania. Dla prawników polskich to pytanie wstępne nie mogło istnieć. Działali pod kategorycznym nakazem konieczności  państwowej i narodowej. Trzeba było na miejsce trzech, a nawet jak w dziedzinie prawa cywilnego pięciu ustawodastw obcych stworzyć jedno prawo polskie.

Do zjednoczenia politycznego Narodu w jednym państwie trzeba było dodać zjednoczenie prawne w jednym ustawodawstwie, bo dopiero zjednoczenie na gruncie jednego prawa jest całkowite.

Dokonanie tego dzieła było tym trudniejsze, że polski świat prawniczy był wówczas niejednolity. Ziemie polskie będąc zajęte do r. 1918 przez trzech okupantów, należały do trzech odmiennych systemów prawnych, a prawnicy polscy wychowani w tych trzech odmiennych systemach należeli do trzech różnych szkół prawniczego myślenia.

Stanowiło to dużą przeszkodę w pracy Komisji Kodyfikacyjnej. Jakże trudno było porozumieć się w wielu kwestiach prawnikom z Królestwa Kongresowego, wychowanym na prawie cywilnym francuskim z prawnikami z Małopolski i Wielkopolski, wychowanymi na prawie niemieckim.

Trudności te jednak zostały przezwyciężone. Komisja Kodyfikacyjna dokonała wielkiego dzieła, dając szereg kodeksów lub obszernych ustaw, jak ustawy o prawie międzydzielnicowym i międzynarodowym prywatnym, kodeks postępowania karnego, kodeks postępowania cywilnego, kodeks karny, handlowy, prawo wekslowe, czekowe, zobowiązaniowe. Nie zostało skodyfikowane w swej przeważnej części prawo cywilne, choć praca nad prawem rzeczowym i spadkowym była przed obecną wojną poważnie posunięta. W tymże okresie ostatniego dwudziestopięciolecia dokonano tej wielkiej rozbudowy polskiej nauki prawa, do dawnych wydziałów prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim i Lwowskim dodając nowe. Stworzono więc warunki dla osiągnięcia wewnętrznej jedności polskiego świata prawniczego oraz dla budowy polskich doktryn naukowych. Ogromna większość prawników, działających na ziemiach polskich, to wychowankowie naszych polskich wydziałów prawa i muszę stwierdzić, jako profesor, że z dumą patrzę na ich pracę.

Przed wojną aktualnym było zagadnienie reformy studiów prawniczych, które opierały się na rozporządzeniu ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego o tymczasowej organizacji tych studiów z r.1920. Doświadczenie wykazało konieczność reformy pod wielu względami dla lepszego uzyskania czasu studiów, zbliżenia ich do życia przez większą ilość wykładów monograficznych i kursów specjalnych itd. Nie zdążono dokonać tej reformy w jej całokształcie w drodze wydania nowego rozporządzenia o studiach prawnych, ale praktycznie w pracy wydziałów prawnych wiele zasadniczych myśli reformy zostało urzeczywistnionych. Studia prawne na przestrzeni lat 1918-1939 doznały głębokich przeobrażeń. Kiedyś to były w opinii studentów najłatwiejsze studia, obecnie śmiem twierdzić, że opinia ta jest przeżytkiem... Statystyka egzaminacyjna to wykazuje dowodnie. Ale nie tylko podniesienie poziomu wymagań egzaminacyjnych wskazuje na postęp Istotne jest przesunięcie punktu ciężkości z wykładów na ćwiczenia seminaryjne. Na zjeździe profesorów prawa publicznego, który odbył się w 1935 r. w Poznaniu szczególny nacisk położyłem w swym referacie o metodach nauczania prawa publicznego, na samodzielną pracę studentów. Efekty takiej pracy są zgoła inne, niż bierne tylko przyswajanie gotowych pojęć w drodze lektury skryptów.

Niestety, na gruncie tutejszym z powodów, jak się mówi , okoliczności wojennych, ta lektura skryptów stanowić będzie magna pars. Musi więc być szczególnie intensywna i wnikliwa, by choć w części nad- robić brak innych pomocy.

Studia prawnicze młodzież obierała w Polsce bardzo chętnie i licznie. W r. akademickim 1937/38 na ogólną liczbę 48018 studiujących w wyższych szkołach państwowych i prywatnych, na wydziałach prawnych studiowało 13222 t.j. 27,5 %. Kończyło studia prawne zaledwie 10-12 % liczby zapisanych na I-szy rok. Egzaminy przesiewały więc znacznie kandydatów do zawodów prawniczych, bo też obierali oni tę drogę ze względów często ubocznych, choć dla tych jednostek istotnych, jak konieczność godzenia studiów z pracą zarobkową, a nie prawdziwego powołania w tym kierunku. Działali też w myśl tego błędnego, przestarzałego dziś poglądu, o którym wspomniałem, że studia prawne są najłatwiejsze spośród studiów na Uniwersytecie, nie mówiąc już o politechnikach. Rzeczywistość zadawała kłam temu poglądowi.

Studia prawne wymagają zdolności do abstrakcyjnego myślenia, znacznie trudniejszego od operowania konkretami, wymagają szczególnej, niemal matematycznej ścisłości w myśleniu i z tych względów dla laików wydają się suche i nudne. Popularyzacja pojęć prawnych natrafia z tych właśnie powodów na szczególne trudności. Trzeba i specjalnego wyszkolenia w myśleniu prawniczym i głębszego zrozumienia życia społecznego, by spoza lasu artykułów i paragrafów, konstrukcji i dystynkcji, dojrzeć życie, któremu ten cały skomplikowany i subtelny aparat ma służyć. Przez usilną pracę nad prawem dużo można osiągnąć i skończyć z powodzeniem studia, ale przede wszystkim prawnikiem trzeba się urodzić, a więc mieć i specjalne uzdolnienie i mocne zainteresowanie w tym kierunku. Tylko istotne wewnętrzne powołanie do zawodu prawnika, tak zresztą jak i do każdego innego, daje osiągnąć wydatne rezultaty, zapewnia zadowolenie z pracy. Nie względy życiowej kariery, wyrachowania, oportunizmu, ale szczere umiłowanie prawa i jego społecznej roli decydować powinny o obiorze tej drogi. Stwierdziwszy w powyższym wywodzie intensywność i efektywność pracy prawniczej na polu i praktyki i nauki w okresie zamkniętym wrześniem 1939 r., musimy jednak obiektywnie podkreślić, że skuteczność tej pracy byłaby większa, gdyby miała lepsze warunki. Nie chodzi mi tutaj jedynie i przede wszystkim o warunki materialne, które były bardzo skromne w zawodzie sędziowskim, czy urzędniczym, a i duża część adwokatury, zwłaszcza w niektórych ośrodkach, walczyła z nędzą. Jeszcze większe znaczenie dla pracy prawniczej miało to, że prawnicy nasi musieli łamać stare nawyki myślowe i uczuciowe społeczeństwa, a także i władz, zwalczać uprzedzenia i przesądy w stosunku do prawa i prawników. Pozycja, jaką trzeba było zdobyć dla prawa w Polsce, nie była łatwa. 150 lat niewoli musiało zostawić w psychice społecznej zbyt mocno wyryte ślady. Przez 150 lat prawo w Polsce było obce, wmuszane siłą zaborcy, jemu przede wszystkim służące. Nakazem patriotycznym było łamanie lub obchodzenie prawa. Jakże odmienny jest to obraz od tego, jaki widzimy tutaj na ziemi brytyjskiej, która jest klasyczną krainą panowania i poszanowania  prawa. Ale jakże odmienne warunki historyczne Wielkiej Brytanii i Polski ! W atmosferze bezpieczeństwa państwa i wolności obywatela odbywał się rozwój prawa brytyjskiego. Były tu wprawdzie silne wstrząsy rewolucyjne w XVII wieku, były głębokie przesilenia, ruchy i reformy w XIX stuleciu, ale cały ten rozwój nie miał sztucznych, z zewnątrz narzuconych skrępowań, jak w Polsce. Ponadto w życiu brytyjskim ewolucja przeważała wybitnie i to nadało nie tylko prawu tutejszemu, ale i całemu życiu charakter konserwatywny co do formy, ale nie krępujący nadmiernie rozwoju społeczne- go, dający się z łatwością przystosować do zmian, wysuniętych przez życie.

W Polsce stosunki były dalekie od stabilizacji. Trzeba było odrobić 1 1/2 wiekowe zapóźnienia w rozwoju społecznym i gospodarczym, zawinione przez okupantów ziem polskich. Po odzyskaniu niepodległości reformy wprowadzane były szybko, nieraz raptownie. W tej przebudowie życia następuje często łamanie życia, a także istniejącego porządku prawnego. Moment celowości wysuwa się na czoło, góruje nad momentem prawnym. Przy tym szybkim tempie przemian prawo jest często uważane za zaporę, hamulec rozwoju. Stanowisku prawnemu, które uważa się za sztywne, formalistyczne lub biurokratyczne, przeciwstawia się stanowisko życiowe, nie liczące się ze względami prawnymi, proceduralnymi, zakazami, zawartymi w obowiązujących normach.

Do tych momentów natury psychologicznej oraz względów reformistycznych, po roku 1926 dołączają się czynniki czysto polityczne. Zaczyna się przystosowanie porządku państwowego do nowego reżimu nie w drodze zmiany formalnie obowiązującego prawa, lecz w drodze naginania go przez sztuczną interpretację. Działa u nas obca naszemu Narodowi, doktryna wszechpotęgi państwa, a raczej grupy rządzącej, boć państwo to zespół, zróżniczkowany na rządzących i rządzonych, jak słusznie mówi prof. Duguit. Ta niekonstytucyjna praktyka interesuje nas tutaj nie z jakichkolwiek względów politycznych, nie wdajemy się w intencje polityczne grupy rządzącej, nie podchodzimy do niej z politycznego stanowiska, lecz jedynie z punktu widzenia powagi prawa. Ta praktyka mogła dawać grupie rządzącej doraźne i pokaźne zyski polityczne, ale działo się to kosztem osłabienia poczucia prawnego i u władz i u społeczeństwa, a przecież w Polsce to poczucie trzeba było wzmacniać i pielęgnować pieczołowicie

Przez tę retrospektywną analizę stwierdziliśmy, z czym przychodzimy do pracy w przyszłej Polsce. Znamy nasze plusy i minusy. Znamy potrzeby, trudności i niebezpieczeństwa. Z tego zbudować musimy nasz pogląd i naszą wolę do wykonania w wyzwolonej Polsce obowiązków prawnika wobec Państwa i Narodu.

Plusem naszym, naszą mocną pozycją będzie to, że choć szeregi prawnicze będą silnie przetrzebione przez wojnę i okupację, to jednak nasz stan posiadania będzie lepszy niż w r. 1918. Będziemy rozporządzać generacjami, wykształconymi w okresie poprzednim na polskich uniwersytetach. Wśród nich znajdują się także i rolę swoją spełnią słuchacze dzisiejszego odczytu - słuchacze naszego  Studium  Prawno - Administracyjnego. Do plusów trzeba będzie zaliczyć niewątpliwy fakt, że niesłychane przejścia i przeżycia ludności w czasie okupacji nauczyły wszystkie jej grupy oceniać należycie państwowość polską, której siła atrakcyjna niewątpliwie rośnie. Wzrost uczucia patriotycznego mas jest niewątpliwy.

Ale trzeba zdawać sobie sprawę i z pozycji ujemnych i przeciw stawnych. Po wojnie wyniszczenie kraju będzie ogromne, znajdziemy w kraju nędzę, a więc grunt podatny do rozwoju przestępczości. Życie ludzkie w czasie okupacji niewątpliwie spadało w cenie, oswojono się ze śmiercią, którą tak bezlitośnie szafują dzisiejsi władcy Polski. Ta okoliczność osłabi niewątpliwie u wielu ludzi hamulce przestępczości, przytępi działanie wyższych momentów etycznych. Po wojnie poprzedniej obserwowano upadek moralności, wyrażający się w silnej skłonności licznych jednostek do użycia i wyżycia się, za wszelką cenę i bez żadnych skrupułów moralnych. Była to powojenna reakcja nerwowa po wielkich wstrząsach i wyczerpaniu psychicznym.

Wreszcie niebezpieczeństwa kryje w sobie sam moment likwidacji okupacji, i stąd możliwości przejściowej anarchii, zanim nie zostaną zorganizowane władze polskie i nie opanują sytuacji. Jaka będzie rola prawnika w tej epoce przejściowej ?  Oczywiście opanowanie sytuacji i uchronienie Polski od niepożądanych wstrząsów odbyć się będzie musiało w drodze współdziałania sił społecznych i polskich organów państwowych.

Zdolność do samorzutnej organizacji w chwilach niebezpieczeństwa jest właściwa naszemu narodowi. Nie wątpię, że i tym razem da on jej chlubny dowód.

Zdaniem organów państwowych polskich, które się w tym momencie na terytorium Polski znajdą, będzie te naturalne siły sprzymierzeńcze wykorzystać i zorganizować.

W tym niesłychanie ważnym dla przyszłości naszego Narodu i państwa momencie przypadnie prawnikowi bardzo ważna rola. Niewątpliwie, społeczeństwo polskie wykaże wysoki stopień dojrzałości i zdyscyplinowania, nie chcę wchodzić tutaj w rozważania poza prawne, polityczne. Ze stanowiska prawnego chodzić będzie o zapewnienie ciągłości prawnej w tym przejściowym okresie.

Jest to wielkim dobrem dla naszego Państwa, że ciągłość prawna została całkowicie zachowana w momencie naszej katastrofy wrześniowej i w przeżywanym okresie. Ma to przede wszystkim ogromne znaczenie dla pozycji międzynarodowej naszego Państwa. Choć wyparta chwilowo z terytorium własnego, władza państwowa istnieje nieprzerwanie, posiada uznanie międzynarodowe i posłuch u obywateli własnych gdziekolwiek się znajdują. Osobowość prawna Państwa Polskiego nie została w jakikolwiek sposób przez katastrofę wrześniową dotknięta. Ma to doniosłe znaczenie obecnie, gdy Polska walczy, jako państwo alianckie, mieć będzie szczególny walor w momencie zakończenia wojny, w czasie konferencji pokojowej i tworzenia nowej mapy świata.

Ramami formalnymi państwa jest jego Konstytucja. Przestrzeganie ścisłej konstytucyjności zarówno przez władze państwowe, jak i obywateli, jest niezbędnym warunkiem zachowania ciągłości prawnej naszego Państwa. Gdy materialne momenty w istnieniu naszej państwowości zostały naruszone i osłabione, tym większe znaczenie przypada momentowi idealnemu - momentowi prawnemu. To jest ta więź, która obok czynników moralnych, poczucia narodowego, łączy rozproszonych po całym świecie Polaków.

Można mieć liczne zastrzeżenia zarówno co do treści obecnej polskiej Konstytucji, jak i co do sposobu, w jaki została uchwalona. Ale już w r.1937 w swej pracy p.t. „Ustrój państwowy Polski współczesnej” wyraziłem pogląd, że w ramach Konstytucji Kwietniowej dadzą się pomyśleć i praktykować dwa zasadniczo odmienne systemy rządzenia: jeden autorytatywny, wykonywujący, o ile to jest tylko możliwe najściślej zasadę koncentracji władzy w osobie Głowy Państwa, drugi dostosowujący według suwerennego uznania czynnika nadrzędnego ten ustrój do wymagań polskiej racji stanu i zapewniający harmonijne współdziałanie wszystkich czynników państwowych i społecznych. Szczęściem naszego narodu w tej ciężkiej dobie jego istnienia jest, żeśmy umieli obrać drogę tego szerokiego i mądrego pojmowania i wykonywania Konstytucji.

Idea prawa jest fundamentem naszego bytu państwowego. Teza ta ma znaczenie powszechne, nieograniczone do obecnego, wyjątkowego momentu. Ważne jest, by po wyzwoleniu Kraju rozwój naszej państwowości odbywał się w formach prawnych, by i wtedy ciągłość prawna została całkowicie zachowana.

Nie znaczy to, bym negował znaczenie rewolucji i wojen w rozwoju prawa. Są przecież rewolucje, które otwierają nowe epoki dziejów. Ale idea prawa jest ideą pokoju. Niczego zaś bardziej nie potrzebuje  nasz umęczony Kraj, jak pokoju zewnętrznego i wewnętrznego. Oby korzystał z jego dobrodziejstw jak najprędzej i jak najtrwalej! Nie znaczy to bynajmniej, by porządek istniejący miał być niezmienny. Widzę konieczność głębokich zmian w naszym ustroju zarówno politycznym, jak społeczno-gospodarczym. Ale zmiany te wprowadzić będzie mógł jedyny właściwy suweren - Naród Polski.

Przyjmuje się w historii doktryn politycznych, że idea zwierzchnictwa narodowego jest wytworem wielkiej rewolucji francuskiej, wiadomo, że w klasyczny sposób sformułowana została ona w Contrat Social Rousseau. Ale, idea ta znajdowała wyraz w ustroju demokracji szlacheckiej, jaką była przedrozbiorowa Rzeczpospolita. W zmienionych warunkach dzisiejszych idea zwierzchnictwa Narodu jest u nas żywa i przeciwstawia się narzucaniu Narodowi z czyjejkolwiek strony form życia zbiorowego. Obrany przez powszechne i wolne wybory Sejm Konstytucyjny będzie jedynie i wyłącznie władny nadać Polsce nowy ustrój państwowy.

Tym się nie wyczerpuje działanie idei prawa w naszym życiu chowania legalności, lecz sięga znacznie głębiej. Ma ona skreśloną treść, wynikającą zarówno z zanalizowanej tylko co do idei zwierzchnictwa narodowego, jak i z postulatu kultury chrześcijańskiej i idei autonomii jednostki.

Nie możemy przyjąć doktryny utożsamiającej prawo z państwem. Prawo i państwo to dwa pojęcia ściśle ze sobą sprzężone, ale przecież odrębne. Słusznie mówi Duguit:  „ Le droit pour qu’il puisse limiter l’Etat, doit être extérieur  et antérieur à l’Etat ....”. Odróżniamy tak jak Francuzi loi i droit. Prawo nie sprowadza się do normy, nadanej przez autorytet państwa i zaopatrzonej przezeń sankcją przymusu. Norma państwowa realizować powinna prawo to, które jest w duszach naszych, czy nazwiemy go Bożym, naturalnym, intuicyjnym, a co wynika, jak doskonale ujmuje to prof. dr Jarra ze zbiorowego poczucia ładu społecznego. O tym ustawodawca i nasz także często zapominał i słusznie zarzuca Barrès :  „ ... on pense qu’on peut supprimer le droit par la loi ...”. To jest wielka idea regulatywna. Stanowi ona o naszej postawie wobec całego życia prawnego. Odrzuca ona tezę, że w formie ustawowej można wszystko przeprowadzić. Omnipotencja ustawy nie może być przyjęta tak samo, jak omnipotencja państwa. Prawo, jako zjawisko życia społecznego, nie jest wytworem państwa, lecz społeczeństwa  - na tym polega znaczenie współczesnego parlamentu, którego natura jest mieszana, społeczno-państwowa : jest to organ, przez który żywa treść społeczna przelewa się w formę prawną. Przyznaje to ze współczesnych uczonych nie tylko Duguit, którego teoria jest przeniknięta momentami pozaprawnymi, socjologicznymi, ale nawet twórca czystej teorii prawa Kelsen. Tak pojęta idea prawa każe szanować nam zasadę autonomii jednostki.  Omne  ius  hominum  causa  constitutum  est . Ta idea musi przyświecać rozwojowi naszego prawa w odrodzonej Polsce. Ona zapewni etyczną równowagę naszemu porządkowi prawnemu, ustrzeże od doktrynalnej przesady, zapewni organiczny związek państwa i społeczeństwa. Ideą tą przeniknięta być musi zarówno nasza twórczość prawna, jak i wykonywanie prawa, tak w działalności sądów, jak i administracji.

Tej idei prawa musi być przywrócony pełny walor, zapoznany u nas przed obecną wojną. Z tego stanowiska należy poddać rewizji przedwojenne ustawodawstwo polskie, powstałe pod wpływami obcymi autokracji i omnipotencji państwa. Zwłaszcza nasze prawo administracyjne dotknięte zostało tymi wpływami. Wiele naszych ustaw administracyjnych ostatniej epoki przedwojennej nosi charakter ramowy, zapewniając zbyt szeroki zakres dla swobodnego uznania administracji. Tak zredagowana ustawa krępuje obywatela, ale nie wiąże organu władzy, nie spełnia więc właściwej funkcji regulatywnej, moc jej powinna być dwustronnie wiążąca.

Trzeba też zapewnić realizację idei prawa przez przywrócenie pełnej niezawisłości sądów. Pamiętam, że przed wojną kilkakrotne zawieszanie nieusuwalności sędziowskiej uzasadniano koniecznością podporządkowania wymiaru sprawiedliwości wymogom racji stanu. To było ujęcie kameralnej sprawiedliwości, Izb Gwiaździstych i tajnych gabinetów, a nie sprawiedliwości współczesnego państwa prawnego. W zakresie wymiaru sprawiedliwości racją stanu jest wykonywanie tej funkcji obiektywne, ścisłe, budzące zaufanie ludności do państwa i jego sądów. Racja stanu znaleźć winna swój wyraz w dobrze napisanych ustawach, stosowanych przez niezależnych, na wysokim poziomie moralnym i umysłowym stojących sędziów. Nic nigdy nie może usprawiedliwić zgwałcenia choćby jednego sumienia sędziowskiego. Bądźmy od tego zawsze daleko !

Mówi się, że nauka prawa jest nauką tekstów. Istotnie umiejętność komentowania tekstów, technika prawnicza, ma pierwszorzędne znaczenie; to jest bezsporne. Ale to nie wystarcza. Chcąc rozumieć prawo, chcąc wniknąć w jego ducha, trzeba znać i rozumieć społeczeństwo, którego życiem ma to prawo rządzić, znać warunki, w których żyje  ono. Musi więc prawnik uwzględniać zarówno podłoże historyczne, psychologiczne, moralne, ekonomiczne danego środowiska. Musi rozumieć tendencje rozwojowe. Wtedy będzie on tworzył lub stosował prawo świadomie, nie bezdusznie, wyjdzie poza rutynę, nie będzie hamował życia, lecz zaspakajał wysuwane przez nie postulaty.

To jest szczytowe zagadnienie kultury prawniczej. Kultura prawnicza opiera się na kulturze ogólnej, stąd tak ważne znaczenie posiada dla prawnika wiedza ogólnokształcąca, zwłaszcza historyczna i filozoficzna. Wielkie znaczenie posiada również tzw. prawoznawstwo porównawcze. Z zestawienia instytucji prawnych różnych narodów wyciągamy ważne związki funkcjonalnej współzależności zjawisk prawnych i całokształtu warunków środowiska.

Poza tym bystra obserwacja wszelkich przejawów życia i doświadczenie zawodowe składają się na wyrobienie kultury prawniczej w każdym poszczególnym prawniku.

One powinny mu wskazać co jest iustum i honestum, co jest prawniczo możliwe, wyrobić w nim ten cenny przymiot, który nazywamy taktem prawniczym.

Na to zagadnienie kultury prawniczej pragnę położyć szczególny nacisk. O ile słuchacze Studium naszego są w niepomyślnej sytuacji, jeśli chodzi o ćwiczenia, o wyrobienie techniczne, o ile możemy im dać jedynie dość sumaryczne skrypty i teksty ustaw, o tyle mają rzadką przed wojną okazję wzbogacenia swej kultury prawniczej.

Jesteśmy przecież w klasycznym kraju panowania prawa. Miejmy oczy otwarte na wszelkie przejawy poszanowania prawa. Szukajmy najmniejszych nawet przejawów, analizujmy zaobserwowane reakcje prawne indywidualne i zbiorowe i wyciągajmy wnioski. Obserwacje te przetrawiajmy myślowo, doceniajmy ich role społeczną i państwową.

A dalej czytajmy. Nie tylko skrypty i teksty ustaw. Oczywiście, ustawy należy znać, ale nie uważać, że wykucie się ich stanowi o wykształceniu prawnika. To nie jest alfa i omega naszej wiedzy. Ustawy zresztą się zmieniają, a mądry prawnik zawsze zajrzy do tekstu, gdy go ma zastosować, choćby mu się zdawało, że go zna doskonale. Teksty trzeba umieć czytać, to jest odnosić się do nich czynnie,  świadomie, a to się osiąga przez wyrobienie myślenia prawniczego, o czym mówiłem na początku wykładu, a pogłębia przez zdobycie kultury prawniczej. Dlatego najgoręcej zachęcam was pp. słuchacze Studium, byście uprawiali równolegle z opanowywaniem skryptów lekturę angielskich dzieł prawniczych. Oczywiście, trzeba wybierać umiejętnie, stopniować, według wskazówek profesorów, by należytą korzyść osiągnąć i nie zniechęcić się. Jestem przekonany, że korzyść ta będzie wielostronna.

Temu mojemu przekonaniu dałem wyraz już przed wojną. Jako profesor prawa politycznego w Szkole Nauk Politycznych w Warszawie w r. akademickim 1938/39 przez cały rok na ćwiczeniach seminaryjnych zajmowałem się wyłącznie ustrojem angielskim. A więc czytaliśmy i komentowaliśmy takie dzieła, (...) jak klasyka [A.V] Dicey’a, czytaliśmy pomniki prawa angielskiego, jak Magna Charta, Bill of rights, Potition of right, zajmowaliśmy się historią polityczną W. Brytanii oraz psychologią polityczną Brytyjczyków. Ja i moi słuchacze włożyliśmy dużo energii i wysiłku w te studia. Ten angielski rok w warszawskiej Szkole Nauk Politycznych urządziłem z głębokim rozmysłem, nie bym przewidywał, że w wyniku wojny znajdę się z moimi słuchaczami na ziemi brytyjskiej. Racja była głębsza, a było nią przekonanie, że ta lektura będzie bardzo pożyteczna dla rozwoju kultury prawniczej moich słuchaczy. W owym czasie młodzież nasza interesowała się bardzo zjawiskiem  państwa autorytatywnego, tak na Zachodzie,  jak na Wschodzie. Wielu wydawało się, że jest to państwo nowe, które odrodzi narody, wzmoże energię narodową, spotęguje ich dynamizm. Że to nowe państwo będzie swego rodzaju odrodzeniem narodowym. Nie przewidywali, że to nowe państwo spowoduje katastrofę wojenną, zagrożenie naszego bytu narodowego i, że przyniesie ono takie objawy, jak te, którymi zajmuje się polska Czarna Księga. Idea jego jest pochodzenia obcego i obcym służy celom. Wreszcie stwierdzić trzeba, że nie odpowiada ono naszemu charakterowi narodowemu.

Z ogólnego zaś stanowiska wychodząc to państwo autorytatywne nie jest wcale nowym, lecz jest raczej nawrotem do bardziej prymitywnych form i metod rządzenia, prawniczo jest ono uboższe i cofa nas do minionych wieków, oraz stoi w dysproporcji swych nastawień duchowych do zdobyczy cywilizacyjnych naszej epoki.

Urządzając w swym seminarium w roku 1930 „rok angielski” chciałem wzbudzić u swych słuchaczy krytycyzm do rzekomo nowych form państwowych i skierować ich myśl ku prawdziwie wysokim formom życia państwowego, wzbudzić zainteresowanie ustrojem angielskim, budową tego oryginalnego zespołu, który nosi nazwę Imperium Brytyjskiego, wprowadzić ich w świat idei politycznych angielskich.

Wykazywałem, że idee polityczne angielskie choć nie nowe, są zawsze młode i żywotne, bo posiadają w sobie wewnętrzną moc rozrodczą, która w starych wypróbowanych formach mieści wciąż nową treść, która umie te formy przystosować do zmieniających się warunków  politycznych i społecznych.

A wreszcie przeprowadzałem paralelę między naszym narodowym charakterem i naszą psychologią polityczną a psychologią brytyjską. Są różnice wybitne ale i podobieństwa. Wysokie poczucie wartości jednostki ludzkiej, jej niezależności, duma narodowa, samoistny rozwój parlamentaryzmu. Podczas gdy w większości krajów parlamentaryzm został przeszczepiony z Anglii, w Polsce miał on samorodną genezę, podobnie jak w Szwecji i na Węgrzech. Czym jednak niezaprzeczenie górują Anglicy nad nami, to swym kultem prawa.

Zetknięcie z umysłowością brytyjską wywiera wpływ bardzo dodatni, a jednocześnie wskazuje nam związek instytucji prawnych  z życiem narodu. To nas prowadzi do ważnej konkluzji: prawnik  powinien szczególnie dobrze znać historię swego narodu, jego potrzeby statystykę dotyczącą najważniejszych przejawów życia zbiorowego  swego narodu. Prawnik w ogóle, a w szczególności prawnik polski nie może być tylko zawodowcem. Prawo to nie tylko technika. Prawnik nie może zamknąć się w swej specjalności tak medyk lub technik, bo specjalność ta nie jest zamknięta, ale łączy się ze wszystkimi stronami życia narodowego. Jeżeli każdy zawodowiec powinien być świadomym obywatelem, to do prawnika stosuje się to w stopniu jeszcze wyższym. Nic, co jest polskie nie może być obce prawnikowi polskiemu. Stąd wynika czynna rola prawników w życiu społecznym i politycznym. Prawnicy powinni mieć ambicję, by w tym życiu przodować, ale jedyną legitymacją tych ambicji może być tylko solidne przygotowanie do tej roli. Prawnik w wyzwolonej Polsce musi być czynnym obywatelem, musi więc wyrobić w sobie w szczególnie wysokim stopniu cnoty obywatelskie: wiarę w swój naród i umiłowanie go, inicjatywę  społeczną i zdyscyplinowanie społeczne, a przede wszystkim wysokie pojmowanie roli prawa w życiu narodu i państwa.

Dobiegam końca moich wywodów i chcę je zreasumować. Nakreśliłem tu linie ogólne i wytyczne, odnoszące się do prawników niezależnie od spełnianej przez nich funkcji. Oczywiście, ze specjalnych obowiązków i zadań jakie przypadną poszczególnemu prawnikowi będą wpływały dodatkowe, szczegółowe wytyczne, ale ogólne nie będą traciły waloru i w nich te drugie się zmieszczą i dadzą się z nich wydedukować. Najistotniejsze jest należyte pojmowanie prawa i jego funkcji społecznej i państwowej i stała praca nad wyrobieniem w sobie kultury prawniczej.

Jeżeli to osiągniemy, to przygotujemy się należycie do spełnienia  tej roli, jaka przypadnie prawnikom polskim w wyzwolonej Polsce. Jak z mych wywodów wynika jest to rola ważna  i odpowiedzialna.

Kończę gorącym życzeniem, by danym wam było, Drodzy Słuchacze Studium, spełnić ją ku największemu pożytkowi odrodzonej Rzeczypospolitej.

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.