Debata w Fundacji Batorego: Systemy wyborcze - jakie wartości?

Adam Gendźwiłł| Fundacja Batorego| Jacek Haman| Krzysztof Mazur| Marcin Wiszowaty| Michał Syska| Ordynacja wyborcza| Radosław Markowski| system wyborczy| wybory

Debata w Fundacji Batorego: Systemy wyborcze - jakie wartości?

30 marca 2016 w Fundacji Batorego odbyła się ekspercka debata poświęcona problemom polskiego systemu wyborczego. Przedstawiciele środowisk akademickich oraz think tanków podkreślali, że sam wybór ordynacji wyborczej to kwestia wtórna. W pierwszej kolejności należy zastanowić się nad optymalnym dla Polski modelem reprezentacji. Prezentujemy relacje ze spotkania oraz wypowiedzi niektórych uczestników i uczestniczek.

Ordynacja – a od niedawna Kodeks wyborczy – regulują w jaki sposób głosy wyborców przelicza się na konkretne mandaty; jakie progi wyborcze przekroczyć muszą komitety; w końcu jakie warunki trzeba spełnić, by w ogóle wystartować w wyborach. Na świecie funkcjonują różne modele wyborcze. Jedne stabilizują dotychczasowy układ sił w polityce, inne – sprzyjają jego labilności. Niektóre lepiej sprawdzają się w młodych demokracjach, inne – w ugruntowanych.

- Zanim tematem publicznych dyskusji – a nawet sporów - staną się technikalia: liczba i granice okręgów, sposób przeliczania głosów na mandaty, procedury wystawiania kandydatów i oddawania głosu, warto zadać pytania bardziej pierwotne – o wartości, które ma wzmacniać system wyborczy; o wzorzec reprezentacji, któremu ma służyć; a także o to, jakich w ogóle parlamentów, sejmików i rad chcemy. - podkreślał dr Adam Gendźwiłł z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

Zdaniem prof. Radosława Markowskiego, dyrektora Centrum Studiów nad Demokracją Uniwersytetu SWPS, pytanie należy zadać jeszcze bardziej ogólne – Czy ordynacja w ogóle ma odpowiadać na potrzeby wyborców, czy też np. ma kształtować ich kulturę polityczną, nawet jeśli w danej chwili nie spełniałaby oczekiwań większości społeczeństwa?

W dyskusji podkreślano, że debata nad ordynacją ma kontekst dużo szerszy - całej polskiej demokracji. To model wyborów, a także np. przyznawanych partiom dotacji z budżetu, najsilniej wpływa na kształt polskich partii politycznych, a wtórnie na ich sposób myślenia o wyborach i ordynacji.

Dr Krzysztof Mazur z Klubu Jagiellońskiego zauważył, że działalność polityczna w partiach masowych – liczących kilkadziesiąt a nawet kilkaset tysięcy członków – nie wiąże się z wizją objęcia jednego z tysięcy dobrze opłacanych stanowisk we władzach, instytucjach państwowych lub spółkach Skarbu Państwa. Tymczasem działalność w partiach typu kadrowego – a takie właśnie mamy w Polsce – łączy się często z dużą pokusą myślenia o własnym rozwoju zawodowym, a nie o dobru publicznym. Nic więc dziwnego, że nasza ordynacja raczej nie sprzyja dochodzeniu do władzy nowych ugrupowań politycznych.

W tym samym kontekście, nieco inną refleksją podzielił się prof. Bartłomiej Nowotarski z wrocławskiego Uniwersytetu Ekonomicznego - W ciągu najbliższych czterech lat partie polityczne dostaną z budżetu 645 mln zł. Ok. 80% tej kwoty otrzymają dwie największe partie, a tylko niecałe 8% - ugrupowania pozaparlamentarne. – To pokazuje, jak trudno jest wejść nowym do polityki.

Dr hab. Marcin Wiszowaty, konstytucjonalista z Uniwersytetu Gdańskiego, wymienił kilka kluczowych dysfunkcji polskiego modelu wyborczego. Zauważył na przykład, że wbrew pozorom, to nie wyborcy w głównej mierze decydują, kto dostanie się np. do Sejmu – robią to liderzy największych partii, ustalający skład list kandydatów i ich kolejność na tych listach. Nie można rozwiązywać problemów systemu wyborczego po kawałku. Nie można rozwiązań technicznych wymyślać w oderwaniu od tradycji instytucjonalnej i przyzwyczajeń wyborców. M.in. dlatego nie da się przenosić wprost modeli zagranicznych do Polski. Nie można planować takich rozwiązań, których w Polce faktycznie nie zastosujemy – podkreślał prof. Jacek Haman z Instytutu Socjologii UW.

Prof. Markowski podniósł kolejny istotny problem - Dla mnie kluczową rzeczą jest to, kim jest polski obywatel. Niestety, badania dowodzą, że nie ma on zielonego pojęcia, co w praktyce oznaczają poszczególne modele wyborcze, bądź jak są konstruowane listy kandydatów. Ok. 60% Polaków nie wie, że polski parlament liczy dwie izby. Trzeba gigantycznej pracy nad polskim obywatelem…

Na sali pojawiały się też głosy, zwracające uwagę na nieco inne aspekty. Michał Syska z Ośrodka Myśli Społecznej im. F. Lassalle'a sugerował, że politycy dość często traktują temat zmian ordynacji wyborczej jako temat zastępczy – wtedy, gdy niewiele mają do powiedzenia o gospodarce czy problemach społecznych.

Prof. Krzysztof Skotnicki z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu w Łodzi zwrócił zaś uwagę na to, że politycy dość często argumentują konieczność zmiany modelu wyborczego chęcią upodmiotowienia obywateli, tymczasem to oni – nie kto inny – blokują większość obywatelskich wniosków o referenda czy inicjatyw ustawodawczych.
batory.org.pl

Państwo

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.