Prywatność - martwe (?) prawo do...

Prywatność - martwe (?) prawo do...

Prawdopodobnie wiele osób, które korzystają z komunikacji elektronicznej miało kiedyś wątpliwości czy ktoś niepowołany nie uzyska dostępu do przesyłanych informacji.

Edward Snowden nie tylko potwierdził obawy wielu osób ale wprawił w zdumienie osoby zajmujące się bezpieczeństwem poufności elektronicznej korespondencji. 

Skala inwigilacji jest poważna. Stany Zjednoczone Ameryki Północnej korzystały i pewnie nadal korzystają, przede wszystkim z danych zebranych przez brytyjskie GCHQ (Government Communications Headquarters), która przechwytuje z Internetu więcej danych niż amerykańska National Security Agency (NSA). Przypomnieć należy, że ta ostatnia współpracuje z Microsoftem (od 2007), Yahoo! (2008), Google (2009), Facebookiem (2009), Paltalk (2009), YouTube (2010), AOL (2011), Skype (2011) oraz Apple (2012).

GCHQ w ramach programów "Mastering the Internet" i "Global Telecoms Exploitation przechwytuje wręcz gargantuiczne ilości informacji. Około 21 petabajtów danych (22020000 gigabajtów) dziennie podlega skanowaniu przez specjalne programy wyszukujące określone zwroty i słowa. To jest mniej więcej 90 procent ruchu w Internecie. Brytyjczycy wpięli się bezpośrednio w przeszło 200 węzłów w których światłowody przechodzą w łącza tradycyjne. Taki węzeł jest własnością przedsiębiorstwa telekomunikacyjnego, dlatego fakt ingerencji przez wywiad brytyjski w infrastrukturę telekomunikacyjną musiał odbyć się za wiedzą i zgodą operatora. GCHQ zapewniło sobie o wiele większy i szerszy dostęp do informacji za pośrednictwem infrastruktury niż NSA układając się z internetowymi przedsiębiorstwami. Brytyjczykom nawet nie chciało się pominąć operatorów poprzez podsłuchiwanie tradycyjnych linii, które emitując pole elektromagnetyczne mogą zdradzić rodzaj przesyłanych informacji. Można zadać pytanie jakie zyski obiecano operatorom, ewentualnie jakimi sankcjami grożono za brak współpracy.

Na koniec pozostaje znacznie istotniejsza kwestia. Działanie NSA i GCHQ uderza w podstawowe prawa i wolności obywateli państw trzecich naruszając przy tym szereg umów i konwencji. Trzeba zaznaczyć, że prawo do prywatności ma krótką historię, chociaż pojęcie prywatności jest o wiele starsze. Większość aktów prawa międzynarodowego dotyczących praw człowieka uważa prywatność jedno z praw podstawowych. Powszechna Deklaracja Praw Człowieka, Międzynarodowy Pakt Praw Osobistych i politycznych, Europjeska Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności wreszcie Konwencja Amerykańska zdają się nie stanowić żadnej przeszkody dla służb brytyjskich i amerykańskich.

Czy wystarczyło odpowiednie narzędzie, które pozwala bez konieczności zatrudniania dziesiątek tysięcy ludzi, podglądać prywatną korespondencję na całym świecie, by niejako zapomnieć o gwarancjach poszanowania prawa do prywatności? Zanim nowoczesne technologie trafiły "pod strzechy" wywiady wielu państw prowadziły inwigilacje tylko wobec wybranych podmiotów, co ograniczało skalę naruszeń. 

Praktyka służb brytyjskich i amerykańskich hurtowo wręcz narusza gwarancje ochrony praw człowieka. Prezydent supermocarstwa jakim są Stany Zjednoczone, próbuje gasić pożar benzyną, zapewniając, że każdy przypadek inwigilacji ma zgodę sądu (trudno w to uwierzyć, po lekturze dokumentów jakie ujawnił Snowden) oraz, że

 

możemy wprowadzić więcej kontroli, więcej przejrzystości i więcej ograniczeń

 

 

 

 

Trudno pozytywnie odnieść się do tych zapewnień, zwłaszcza, że kilka dni temu został zamknięty serwis lavabit, świadczący usługę poczty elektronicznej. W oświadczeniu na stronie czytamy

 

"Przestrzegamy przed przekazywaniem firmom ze Stanów Zjednoczonych jakichkolwiek danych prywatnych". "Dano nam wybór: albo zamknąć usługę, albo zostać zmuszonym do udziału w przestępstwach przeciwko naszym użytkownikom"

 

 

Informacje jakie są przechwytywane w niewielkim stopniu dotyczą bezpieczeństwa. Inwigilowanie polityków biorących udział w szczycie G20 w 2009 roku miało podłoże ekonomiczne. Co zrobią pozostałe państwa w obliczu ryzyka przechwycenia wielu wrażliwych informacji o znaczeniu strategicznym i mającym wpływ na bezpieczeństwo dziesiątków milionów ludzi? Jakie sankcje będzie można nałożyć i w jakim trybie żądać zaprzestania inwigilacji przez Stany Zjednoczone Ameryki Północnej i Wielką Brytanię? 

Niewykluczone, że użytkownicy sieci powinni zacząć zachowywać się jak paranoicy i stosować wszelkie metody szyfrowania i utajniania przesyłanych informacji. 

 

Państwo

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.