A. C. Leszczyński: Ziobro chce kary śmierci
Adam Strzembosz| Białoruś| dożywocie| Fiodor Dostojewski| Immanuel Kant| Jan Błoński| kara śmierci| Maria Ossowska| Zbigniew Ziobro
Zbigniew Ziobro w rządowej TV Info (audycja „Dziś wieczorem”) wyznał, że gdyby tylko mógł, przywróciłby w Polsce karę śmierci. Niestety, nie pozwalają mu na to traktaty unijne. Ciarki przechodzą po plecach: minister sprawiedliwości i prokurator generalny kraju będącego członkiem UE chciałby dołączyć do jedynego w Europie państwa, w którym kara śmierci jest stosowana – do Białorusi! Czy urzędnik ten wie co mówi?
1. Albo „kara”, albo „śmierci”
Samo sformułowanie „kara śmierci” ma w sobie coś wewnętrznie sprzecznego. Karę trzeba odcierpieć, a śmierć kończy cierpienie. Chodzi więc raczej o oczekiwanie na to, co nieuchronne, o świadomość, że właśnie przyszło.
W grudniu 1849 roku Fiodor Dostojewski wraz z dwudziestoma dwoma towarzyszami czekał na placu Siemionowskim na rozstrzelanie za udział w zebraniach Michaiła Pietraszewskiego. Dopiero na ostatnich komendach wpadł gen. Rostowcew z carskim ułaskawieniem. Komentując tę inscenizację Stanisław Cat-Mackiewicz pisał, że Dostojewski najpierw poniósł karę śmierci, potem męczył się na czteroletniej katordze w Omsku, wreszcie odbył sześcioletnią służbę w karnym batalionie w Semipałatyńsku.
Podobne inscenizacje fundowano polskim więźniom politycznym przetrzymywanym w ubeckich aresztach. Oni też przeżywali (sic!) karę śmierci i wszystko to, co spotkało ich później.
Wyrażeniem bardziej adekwatnym od pokrętnego „kara śmierci” byłoby „skazanie na śmierć”. Używano tej sentencji w średniowieczu (morte moriatur).
2. Racje, argumenty
Zwolennicy kary głównej, wśród których znalazł swe miejsce Zbigniew Ziobro, rzadko kiedy uzasadniają swe stanowisko. Ma to zapewne związek z tym, że – jak wynika z wielu badań – dominują wśród nich osoby z wykształceniem podstawowym, najchętniej wyrażające swe zdanie zbiorowo, w towarzystwie podobnych sobie osób. To z tłumu dobiegają nawoływania, by kogoś powiesić, ukamienować czy ukrzyżować.
Argumenty, jeśli się pojawiają, mają różną postać i są zależne od tego, kto się nimi posługuje.
Argument tzw. prostych ludzi mówi, że kara śmierci jest potrzebna, gdyż skutecznie eliminuje niepoprawnych przestępców. Pojawiają się tu dodatkowo względy ekonomiczne (katowski zabieg jest tani i efektywny), czasami też estetyczne (jest to zabieg schludny, zwalniający społeczeństwo od zajmowania się warunkami prowadzącymi do zbrodni).
Robi wrażenie łatwość tej argumentacji. Jan Błoński pisał o umyśle prostym, że cechuje on fanatyka, który „lubi dzielić rzeczywistość na czarne i białe, wszędzie widzi znamię dobra i zła, cnoty i zepsucia, postępu i wstecznictwa”. Skandal wywołała wypowiedź Thomasa Bernharda, który podczas gali związanej z odbiorem nagrody literackiej mówił o Austriakach jako „ludziach prostych i nikczemnych”. Andrzej Szczypiorski, gdy podczas spotkań autorskich ktoś zaczynał swą wypowiedź od słów: „Jestem prostym człowiekiem”, reagował natychmiast: błagam, niech się pan (pani) choć odrobinę skomplikuje!
Argument intelektualisty odwołuje się do porządku moralnego i konieczności odpłaty. Zło czynu popełnionego przez sprawcę ma być okupione złem zadanego mu cierpienia. Odwet nie jest zemstą, chodzi o sprawiedliwość, nie o mściwość. Zbrodnia narusza równowagę moralną, kara śmierci ją przywraca.
W taki właśnie sposób uzasadniał konieczność kary głównej Immanuel Kant. Jego śladem idzie Bogusław Wolniewicz: „Przestępstwo jest naruszeniem moralnego ładu świata. Jedynym dobrem, jakie kara ma na widoku, jest przywrócenie tego ładu – przez to właśnie, że jego naruszenie nie ujdzie płazem”.
Odrzuca taką argumentację logik matematyczny, Andrzej Grzegorczyk. Kantyści zakładają, że w świecie istnieje harmonia moralna (0). Zbrodnia narusza tę harmonię (-1), zabicie zbrodniarza (-1) ją przywraca: minusy zniosą się przywracając stan pierwotny (0). Grzegorczyk: niestety, nic nie unieważni pierwszej śmierci, będzie minus dwa, coraz więcej trupów.
„Kiedy Kain zabił Abla, tacy jak ty myśleli, że wystarczy zabić Kaina i nadal będzie na świecie porządek, będzie można spać spokojnie i budować statki z papieru albo ze stali […] Wprowadziliście instytucję kary za winy po to, żeby przywracać sobie spokój. Żeby mieć poczucie, ze rzeczywistość jest doskonała. Tymczasem rzeczywistości nie można naprawić”.
Jan Woleński sądzi, że niemożliwe jest odróżnienie odwetu od zemsty, zwłaszcza gdy chodzi o własną krzywdę. Nie da się też jego zdaniem określić i zrealizować zasady wzajemności, np. cierpienie za cierpienie – jak bowiem je zmierzyć? Maria Ossowska pisała, że chcąc zachować taką symetrię należałoby karać podpalacza podpalając mu dom.
3. Prewencja ogólna
Tego argumentu używa polityk. Odwołuje się do społecznej potrzeby bezpieczeństwa, często zresztą celowo wystawianej na próbę (przykładem może być niedawne straszenie uchodźcami prowadzące do akceptacji ksenofobicznej polityki PiS). Kara śmierci – słyszymy – jest potrzebna z powodów czysto pragmatycznych, działa bowiem odstraszająco na potencjalnych przestępców.
Widać od razu, że skazaniec jest teraz traktowany instrumentalnie. Nie chodzi o niego, lecz o to, by stał się aktorem w teatrze wychowującym innych.
Co jednak najważniejsze, argument ten jest z gruntu fałszywy, co pokazują diagnozy empiryczne. Kara śmierci wcale nie działa odstraszająco. Przeciwnie – tam, gdzie obowiązuje, wzrasta ilość zagrożonych nią przestępstw. Tak radykalna sankcja z natury rzeczy musi wzmagać okrucieństwo i determinację przestępcy, który nie ma już nic do stracenia.
Pisał o tym James Gilligan.
„Stany Zjednoczone są jedynym krajem zachodniej demokracji, w którym wciąż dokonuje się egzekucji przestępców. Jeśli kara śmierci przeciwdziałałaby bestialskim zbrodniom, to w porównaniu z innymi zachodnimi demokracjami Amerykanie powinni mieć najmniejszy odsetek morderstw, ale jest dokładnie odwrotnie. Odsetek zabójstw jest u nas dziesięciokrotnie wyższy niż w krajach zachodniej Europy i pięciokrotnie wyższy niż w Kanadzie, Australii, Nowej Zelandii. […] W latach 70. Nasz Sąd Najwyższy zawiesił czasowo karę śmierci w całym kraju, aż do czasu gdy wprowadzono nowe prawo w roku 1977 i w niektórych stanach ją przywrócono. Stany, które zaczęły wtedy na szeroką skalę stosować karę śmierci, odnotowały wielki przyrost morderstw. Stany, które powstrzymywały się od wykonywania egzekucji, choć miały w swych systemach prawnych karę śmierci, miały niewielki przyrost zabójstw. Stany, które wykreśliły ze swego prawodawstwa karę śmierci, odnotowały zmniejszenie poziomu morderstw”.
O złudzeniach i manipulacjach związanych z prewencją ogólną wypowiadali się u nas m.in. Adam Strzembosz („Twierdzenie, iż należy utrzymywać karę śmierci jako element działania prewencyjnego, jest całkowicie niesłuszne; jako czynnik odstraszający okazuje się ona zupełnie nieskuteczna”), Marian Filar („Gdyby wszystkie problemy tego świata dało się rozwiązać za pomocą półtora metra sznurka, to te problemy już dawno byłyby rozwiązane. Wiadomo natomiast, że niektóre osoby zrobiły błyskotliwe kariery, głosząc hasła tego typu”), Józef K. Gierowski („Politycy proponujący zaostrzenie kar mają małą wyobraźnię […]. Mówią to, co ludzie chcą usłyszeć”).
Nie sądzę, by Zbigniew Ziobro nie znał wszystkich tych opinii i danych empirycznych. Znał je też zapewne prezydent Lech Kaczyński, kiedy mówił do kamery telewizyjnej, że prywatnie jest za utrzymaniem kary śmierci, jednak jako prezydent musi respektować unijne zobowiązania. Ich zwierzenia miały charakter instrumentalny, pomagały zyskać uznanie elektoratu, przede wszystkim głosów tzw. prostych ludzi.
4. Minister, czyli sługa
Przeciw karze śmierci przemawia jej nieodwołalność przy zawsze możliwej pomyłce dotyczącej winy oskarżonego. Tylko nieomylny Bóg może stosować kary nieodwołalne, tym bardziej, że gdyby nawet się omylił, potrafi przywrócić życie. Sąd (człowiek) jest omylny. Ponadto bywa przekupny, strachliwy, niezrównoważony psychicznie itp. W postępowaniu naprawczym można przywrócić dobre imię, lecz nie życie.
Wiele lat temu rozmawialiśmy na ten temat na Wydziale Prawa i Administracji UG, podczas seminarium zorganizowanego przez studenckie koło naukowe, z ówczesnym kolegą, dr. Leszkiem Kaczyńskim. Pamiętam, że bez chwili wahania uznał wagę tego argumentu.
W ostatnim czasie pojawiło się wiele informacji o wyrokach wykonanych na osobach, których wina została później podważona. Głośny stał się przypadek stanu Illinois, w którym od momentu przywrócenia kary śmierci (1977) stracono trzydzieści trzy niewinne osoby. Siedemnaście takich przypadków ujawniono za kadencji gubernatora George`a Ryana, który – wstrząśnięty – ułaskawił wszystkich oczekujących na egzekucję.
Tradycja judeochrześcijańska nie może pominąć opowieści o zbrodni Kaina, któremu natychmiast wyrosło znamię na czole. Był to znak przestrzegający, by żaden człowiek nie ważył się go zabić („Ktokolwiek by zabił Kaina, siedmiokrotną pomstę poniesie”). Teologia chrześcijańska wskazuje na takie racje przemawiające przeciwko karze śmierci, jak zakaz zabijania, zakaz oceniania czy zakaz odwetu. Benedykt XVI ( 2008) wyraził zadowolenie z uchwalenia przez ONZ rezolucji nawołującej do powszechnego moratorium na wykonywanie kary śmierci. Franciszek (2014) wezwał do całkowitej rezygnacji z kary śmierci.
Zbigniew Ziobro, uznając niemożność przywrócenia tej kary, nadmienił, że musimy zadowolić się karą dożywotniego więzienia. Papież Franciszek potępia także tę sankcję („Bo dożywocie to ukryta kara śmierci”).
Minister (od: minor – nieznaczny, niewyraźny; minus – goły) to, zgodnie z nazwą, sługa. Konieczny jest tu dopełniacz: kogo, czego sługą jest minister Ziobro? Własnego elektoratu? Całego społeczeństwa? Zasad prawa stanowionego? Norm etycznych? Partii? Jej prezesa? Siebie – własnych wyobrażeń, lęków, ambicji, namiętności, żądzy władzy?
Widać w każdym razie, że nie jest sługą aksjologii chrześcijańskiej. Natomiast wiele jego słów i czynów wskazuje, że jest sługą wartości nieodległych od faszyzmu i marksizmu-leninizmu (z naciskiem na leninizm). Faszystowska z ducha jest idea prymatu woli narodu wobec prawa. Leninowska jest taka koncepcja prawa, która pozwala podporządkować je interesom politycznym rządzącego ugrupowania. Oto definicja wzięta z odpowiedniej encyklopedii: prawo to
„system norm ustanowionych lub usankcjonowanych przez państwo, wyrażających wolę klasy panującej, zabezpieczonych siłą przymusu państwowego, i mających na celu utrwalenie i rozwój stosunków korzystnych dla tej klasy”.
Nie trzeba dodawać, że w obu tych ideologiach kara śmierci ma swoje ugruntowane miejsce.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.