Brunon K. – szczegóły śledztwa i zamachu

Brunon K.| nielegalny obrót bronią| Ojcowski Park Narodowy| rewolucja| saletra amonowa| Sejm| SKOT| terroryzm| zamach

Brunon K. – szczegóły śledztwa i zamachu
Brunon K. Źróło - Nk.pl

Od zatrzymania Brunona K. minął już ponad rok. Po dynamicznym śledztwie, zarzuty postawiono mu oraz jego dwóm wspólnikom. Proces ma się rozpocząć w styczniu 2014 r.

W kwietniu 2011 w Krakowie student Wydziału Chemii UJ w Krakowie bierze udział w zajęciach z materiałów wybuchowych i inżynierii saperskiej. Prowadzący w pewnym momencie stwierdza, że wysadzenie Sejmu w powietrze mogłoby zmienić sytuację w Polsce na lepszą. Inny student, z Politechniki Krakowskiej, odpowiada mu, że rzeczywiście trzeba by skonstruować bombę. Podczas kolejnych spotkań prowadzący wraca do swojego pomysłu. Student chemii zdaje sobie sprawę, że to nie żarty i naukowiec traktuje swój pomysł poważnie. Szuka wspólników. Prowadzący nawiązuje do historii marszałka Piłsudskiego i stwierdza, że pieniądze potrzebne do realizacji zamachu można zdobyć w drodze napadu rabunkowego. Naukowiec to Brunon K., który półtora roku później zostanie aresztowany pod zarzutem przygotowywania zamachu terrorystycznego na Sejm.

Zamach

Wspomniany wyżej student chemii nie był jedyną osobą, którą Brunon K. próbował przekonać do realizacji planu zamachu terrorystycznego. Potencjalnych chętnych wyszukiwał podczas prowadzonych przez siebie zajęć. Proponował im później spotkanie i wykłady indywidualne, w których przybliżał szczegóły swojego planu. W jednym z taki spotkań brał udział student Politechniki Krakowskiej, kolejna osoba, którą Brunon K. próbował zwerbować.

- Powiedział wtedy, że zamierza kupić pojazd opancerzony typu SKOT, wyładować go materiałem wybuchowym i wjechać nim w budynek Sejmu. Mówił, że tego typu pojazdu nie będą w stanie zatrzymać funkcjonariusze BOR ochraniający budynek Sejmu. Brunon K. oczekiwał zebrania grupy zaufanych osób, które pomogą w realizacji zamachu na Sejm. Te osoby miały być "mięsem armatnim", miały wspomagać i zabezpieczać wjazd pojazdu SKOT w budynek Sejmu. Brunon K. powiedział , że powinny to być osoby bezwzględnie posłuszne i wykonywać bez zastanowienia powierzone im zadania. Brunon mówił, że struktura organizacji miała mieć charakter konspiracyjny to znaczy członkowie grupy niższego szczebla miały nie mieć kontaktu z osobami decyzyjnymi wyższego szczebla. Brunon K. twierdził, że ze względów anonimowości nie chciał znać personaliów osób, które miały być zwerbowane do zadania – opowiadał później śledczym Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Brunon K. prosił także studenta o pomoc w przerobieniu urządzenia detonującego tak by zwiększyć możliwość zdalnego odpalenia ładunku z 250 m do 1000 m. Pozwoliłoby to na kierowanie akcją spoza strefy rażenia wybuchem.

Sam zamach miał zostać przeprowadzony w chwili, kiedy w Sejmie przebywa jak najwięcej polityków, najlepiej podczas debaty budżetowej. Decyzję o przeprowadzeniu zamachu Brunon K uzależniał również od nastojów społecznych. Jego zdaniem zamach miał mięć sens wówczas, gdy bunt społeczny przeciwko elitom sprawującym władzę będzie na tyle silny, iż po zabiciu przedstawicieli konstytucyjnych organów państwa będzie możliwe przejecie władzy w Polsce. Wyznacznikiem nastrojów społecznych miały być obchody Święta Niepodległości. Samochód opancerzony miał zostać wypełniony saletrolem (mieszaniną saletry amonowej nitro metanu oraz pyłu aluminiowego), a jego pancerz odpowiednio nacięty, aby zwiększyć w ten sposób siłę wybuchu poprzez uzyskanie efektu sprężenia ciśnienia, jaki ma miejsce np. w granacie. Osłaniające go osoby miały zostać wyposażone w hełmy, kamizelki kuloodporne oraz broń. Pojazd miał zostać kupiony z ogłoszenia lub na aukcji internetowej na Allegro. Jego cenę Brunon K. szacował na 16 do 30 tys. złotych. Pod Sejm SKOT miał zostać przewieziony lawetą i przykryty plandeką z logo firmy budowlanej.

Naukowiec próbował również zainteresować swoimi planami inne osoby. Artur K. oskarżony w tej samej sprawie o nielegalny handel bronią, opowiadał, że Brunon K. wspominał o konsekwencjach, jakie spowodowałoby zdetonowanie materiału wybuchowego na bazie nawozów sztucznych w samochodzie typu SKOT lub Hammer w pobliżu ul. Wiejskiej w Warszawie. Jak ustalono w śledztwie wyżej wymienieni korespondowali między sobą używając szyfru, który udało się złamać kryptologom z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W zaszyfrowanych emaliach Brunon K. przekazywał plany i ustalenia dotyczące przeprowadzenia napadu rabunkowego, z którego m.in. miały pochodzić środki na realizację zamachu.

Kolejny oskarżony Maciej O. (również on ma zarzuty związane z nielegalnym obrotem bronią) twierdził, że naukowiec chciał radykalnie zmienić sytuację polityczną w Polsce oraz mówił o potrzebie przeprowadzenia "rewolucji".

Przygotowania do akcji Brunon K. rozpoczął jeszcze przed listopadem 2011. Kilkokrotnie był pod Sejmem, gdzie robił rekonesans. Z wycieczką miał odwiedzić również wnętrze gmachu. Szukał newralgicznych punktów, sprawdzał rozmieszczenie straży sejmowej. Broń zdobył kontaktując się z kolekcjonerami w Polsce, a także kupował ją w Belgii oraz w Czechach.

Ludzkie szczątki

W listopadzie 2012 śledczy ABW trafili na działkę w Lednicy Górnej, którą zamieszkiwała Julita K., teściowa Brunona K. Naukowiec również z niej korzystał. W budynku znaleziono ślady kryminalistyczne w postaci zabrudzeń koloru brunatnego na podłodze oraz kołdrze. Po zbadaniu przez biegłych ustalono, że to zaschnięta ludzka krew. Jednocześnie podjęto poszukiwania Julity K. Ze wstępnego rozpoznania wynikało, że teściowa Brunona K. widziana była po raz ostatni prawdopodobnie na przełomie września i października 2011. Członkowie rodziny nie potrafili podać miejsca jej pobytu i potwierdzili, że od dłuższego czasu nie mieli z nią kontaktu. Żona Brunona K. Inga stwierdziła, że z matką widziała się po raz ostatni w sierpniu 2011, kiedy to się pokłóciły i zerwały ze sobą kontakt. Powodem kłótni były długi, jakie miała zaciągać Julita K., a które kobieta zatajała przed córką.

Z kolei Brunon K. powiedział, że po raz ostatni teściową widział w Lednicy Górnej rok przed zatrzymaniem. Podczas spotkania kobieta miała mieć zakrwawioną szmatę na głowie. Tłumaczyła, że po ciemku się przewróciła i rozbiła głowę. Brunon K. twierdził, że przyjechał do kobiety, żeby wręczyć jej 1200 złotych na wyjazd do Irlandii. Julita K. planowała szukać tam pracy. Od tego czasu nie miał z nią kontaktu.

Tłumaczenia Brunona K. uznano za dziwne. Julita K. nie znała żadnego obcego języka. Trudno uwierzyć, żeby zdecydowała się na wyjazd do Irlandii. Podobnie, śledczym wydawało się dziwne, że przez ponad rok ani córka, ani Brunon K. nie próbowali dowiedzieć się, co się z Julitą K. stało. Dopiero w grudniu 2012 (a więc już po zatrzymaniu Brunona K.) jego żona Inga zgłosiła zaginięcie matki, co dało formalną możliwość rozpoczęcia poszukiwań.

Ciało Julity K. odnaleziono w Ojcowskim Parku Narodowym. Według biegłych została zamordowana w sierpniu 2011 roku. Przyczyną śmierci było wielokrotne uderzenie w głowę tępym narzędziem.

W listopadzie 2012 roku podczas przeszukania domu jednorodzinnej należącego do Macieja O. (jednego ze wspólników Brunona K.) odnaleziono ludzkie szczątki: dwie kompletne czaszki, trzy czaszki bez żuchwy, jedna bez żuchwy i bez tylnej części, trzy dolne żuchwy. W chwili obecnej szczątki znajdują się w Instytucie Ekspertyz Sądowych w Krakowie.

Arsenał

Po zatrzymaniu Brunona K. zabezpieczono m.in. elementy konstrukcyjne broni, lunetę snajperską, zapalarki radiowa 7 szt. wraz z dwoma pilotami, zapalarkę wojskową, 1 rolkę lontu prochowego, 111 szt. zapłonników, elektroniczne nośniki informacji oraz kasety, na których znajdują się nagrania z wybuchów pirotechnicznych oraz film nakręcony w okolicach Sejmu RP, notatniki i zapiski dotyczące utrzymywanych kontaktów Brunona K., 11 szt. kamizelek balistycznych wraz z 12 wkładami kevlarowymi i metalowymi do kamizelek, 6 szt. hełmów wojskowych, odzież wojskową i siatki maskujące, maskę przeciwgazową, ładownicę z pustymi magazynkami, plastikowe kajdanki, 2 szt. niemieckich tablic rejestracyjnych oraz 2 szt. naklejek w formie polskich tablic rejestracyjnych.

W wyniku przeszukania pomieszczeń, użytkowanych przez Brunona K. na terenie Katedry Chemii i Fizyki Wydziału Rolniczo-Ekonomicznego Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie zabezpieczono m.in.: dinitrobenzen, trójnitrobenzen, heksogen, nitrozaguanidynę, trinitrotrotoluen, masa brutto: 216 gram, tetrazol masa brutto gram, 4, dinistrotrotoluen, nitroguanidyna oraz skorupę granatu bojowego F1.

Zdaniem śledczych w/w materiały wybuchowe oraz m.in. zapalarki radiowe, zapłonniki miały być wykorzystane do konstrukcji ładunku wybuchowego typu saletrol (ANFO) jako materiał detonujący pośredni wzbudzający reakcję wybuchową mieszaniny saletry amonowej nitro metanu i pyłu aluminiowego. Wymieszanie wymienionych składników i uzbrojenie ich w detonatory pośrednie miało nastąpić już po podjęciu ostatecznej decyzji co do przeprowadzenia zamachu, ponieważ saletra amonowa jest materiałem higroskopijnym a jej zawilgocenie powoduje znaczne obniżenie właściwości wybuchowych. Kolejnym argumentem na przygotowanie ładunku w ostatnim momencie było działanie profilaktyczne w związku z ewentualnymi działaniami wykrywczymi organów ścigania i utrudniłoby zdaniem Brunona K uniemożliwienie zamachu.

Według śledczych, Brunon K. posiadał 35 sztuk broni palnej. W tym: 2 karabiny Mosi, 7 sztuk broni marki Mauser, karabin Manlicher wz.95, strzelbę 16, KBKS warszawski wz. 30, KBKS radomski wz. 31, MG34, DT, Sten MkII, PPSz, pistolety P08 Parabellum, P38 Walter, Beretta 9, 8 mm, Kurtz, VIS 9 mm, Rubby 7, 65 mm, Frommem Stop, dwa pistolety Nagant wz.95, pistolet CZ wz. 27, dwa rewolwery Buldog 7, 65, jeden rewolwer Buldog 5, 6 mm, pistolet Browning 6, 35 mm, rakietnicę niemiecką, pistolet TT, strzelający ołówek, strzelbę 12.

Do tej pory nie odnaleziono tego arsenału. Według prokuratury Brunon K. jest dalej w jego posiadaniu, chociaż sam naukowiec się do tego nie przyznaje. Jednak wcześniej w swojej korespondencji wielokrotnie podkreślał, iż potrafi ukryć broń w taki sposób, że bez jego wskazania jej odnalezienie będzie nie możliwe. Śledczy ustalili, że Brunon K wszedł w porozumienie z inną osobą co do wykonania skrytki na przedmiotową broń. Miała ona być ukryta na działce należącej do innego pracownika naukowego Uniwersytetu Rolniczego – Tadeusza L, który został oskarżony o nielegalne posiadanie broni, a jego sprawa została wyłączona do odrębnego prowadzenia.

Proces

Proces Brunona K. ma się rozpocząć w styczniu 2014 roku. Do tej pory naukowiec bronił się, że przygotowywał zamach pod groźbą śmierci dla niego i jego rodziny. Groźby te miał kierować przedstawiciel "skrajnie prawicowej" organizacji. Przyznał jednak, że podejmował czynności prowadzące do przygotowania zamachu, a także instruował grupę, jak należy zrobić materiał wybuchowy oraz przenieść go w określone miejsce za pomocą wozu bojowego typu SKOT. Jego pomysłem były również szczegóły realizacji ataku. Jednak już na kolejnym przesłuchaniu zmienił swoje zeznania tłumacząc, że wóz typu SKOT potrzebny był mu do jazdy do lesie i dla grup rekonstrukcyjnych, w których brał udział.

Krakowski Sąd Okręgowy miał już okazję wypowiedzieć się na temat linii obrony Brunona K. przy okazji podejmowania decyzji o przedłużaniu aresztu. W lutym 2013 stwierdził w swoim orzeczeniu: "(Brunon K. – wyj. red.) jest osobą o skłonnościach do zachowań porywczych i impulsywnych, a nadto zważywszy na skrajnie radykalne poglądy podejrzanego i wyjątkową wolę trwania przy ich prezentowaniu, w dalszym ciągu całkiem realną jawi się obawa o to, że w razie umożliwienia mu pozostawiania na wolności mógłby się dopuścić przestępstwa przeciwko życiu, zdrowiu i bezpieczeństwu publicznemu, tym bardziej, że popełnieniem takiego przestępstwa w istocie groził i dążył do podejmowania działania do jego zrealizowania". Natomiast w kolejnym postanowieniu, z maja 2013 możemy przeczytać: "zgromadzonymi dodatkowo dowodami od ostatniego przedłużenia środka zapobiegawczego, w postaci zwłaszcza zeznań szeregu kolejnych świadków została wzmocniona teza stawianego podejrzanemu zarzutu, że jego przestępcza działalność nie była inspirowana ze stron osób trzecich, ani jakichkolwiek służb, lecz miała źródło we własnych przemyśleniach podejrzanego i autonomii jego woli". Sąd odrzucił również zarzut, że śledztwo w sprawie Brunona K. jest prowadzone niedbale lub opieszale.

Brunonowi K. grozi 15 lat więzienia.
Niwserwis.pl

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.