Zakładając naiwnie, że przeciętny obywatel naszego kraju szanuje prawo, a przynajmniej chciałby na ile mu pozwalają okoliczności, muszę przyznać, że zaczynam mu współczuć.
Oczywiście politycy, wybrani przez nas, śmietanka narodu cały czas namawiają nas do okazywanie prawu tego szacunku. Nawet ich rozumiem. Ktoś w końcu powinien to prawo szanować. Jeśli nie oni, to przynajmniej my.
Na dodatek dbają o to, by prawo było coraz lepsze, sensowniejsze, bardziej precyzyjne, a urzędnicy to prawo stosujący dają nam wszystkim dobry przykład.
Wprawdzie z doniesień sejmowych wiemy na ogół kto akurat kogo opluł, kto kogo nazwał idiotą, lub kto aktualnie jakie menu preferuje na sądowej sali, ale to wszystko to nieistotne szczegóły w walce o dalszy pomyślny rozwój naszej soc… no, po prostu – Ojczyzny.
I tylko od czasu do czasu przychodzi moment, gdy nasze uczucie głębokiego szacunku dla prawa, wyniesione z historii i domu zostaje wystawione na próbę.
Próby hartują, to oczywiste. Bez treningu nie ma mistrza, to też wiadomo.
Niekiedy mamy jednak do czynienia z treningiem na poziomie naprawdę mistrzowskim.
Oto przykład:
Sąd Rejonowy w Mławie umorzył skargę rolnika na czynności komornicze, któremu asesor z łódzkiej kancelarii zajął i sprzedał ciągnik, choć mężczyzna wcale nie był dłużnikiem. Sąd stwierdził, że jeśli traktora nie ma, to zajmowanie się tą sprawą jest "bezpodmiotowe i zbędne".
Podobnie zachował się Sąd Rejonowy w Gostyninie. Oddalił skargę Przemysława Stasiniewskiego, przedsiębiorcy kierującego spółką handlującą materiałami budowlanymi. Biznesmen jest kolejnym poszkodowanym przez asesora z kancelarii Jarosława Kluczkowskiego. Stracił firmowe auto. Gostyniński sąd nie chciał sporządzić uzasadnienia swojej decyzji. [za Gazetą Wyborczą]
Trzeba przyznać, że jesteśmy narodem wyjątkowo cywilizowanym. W przeciwnym razie obawiam się, że z budynku takiego sądu nie pozostałoby ni dymu ni popiołu, a za I Rzeczpospolitej taki np. pan Kmicic pognałby sędziego goło po śniegu batogiem.
Ech… były czasy, nie?
A tu nie dość, że wszyscy zdrowi, to jeszcze wyjaśniają grzecznie durnemu obywatelowi, że wszystko jest zgodnie z prawem, a prawo – wiadomo – należy szanować.
No to szanuje.
Czy się mylę?
Pójdę chyba na najbliższe zebranie wyborcze i poproszę łaskawcę kandydata, by może jednak trochę zajął się takimi nudnymi i nieważnymi sprawami w przerwie między szalenie zajmującymi potyczkami wrogich plemiona na sejmowej sali.
Kto wie? Może się zajmie. Ludzie miewają różne kaprysy.
Trzeba przyznać, że jesteśmy narodem wyjątkowo cywilizowanym. W przeciwnym razie obawiam się, że z budynku takiego sądu nie pozostałoby ni dymu ni popiołu, a za I Rzeczpospolitej taki np. pan Kmicic pognałby sędziego goło po śniegu batogiem.
Ech… były czasy, nie?
A tu nie dość, że wszyscy zdrowi, to jeszcze wyjaśniają grzecznie durnemu obywatelowi, że wszystko jest zgodnie z prawem, a prawo – wiadomo – należy szanować.
No to szanuje.
Czy się mylę?
Pójdę chyba na najbliższe zebranie wyborcze i poproszę łaskawcę kandydata, by może jednak trochę zajął się takimi nudnymi i nieważnymi sprawami w przerwie między szalenie zajmującymi potyczkami wrogich plemiona na sejmowej sali.
Kto wie? Może się zajmie. Ludzie miewają różne kaprysy.
Studio Opinii
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.