Czy Trybunał Konstytucyjny uznał, że Prezydent RP nie jest polskim obywatelem?
Rzecz dotyczy wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie obrazy głowy państwa, za który to czyn grozi kara do 3 lat więzienia. Gdybyśmy zaś chcieli obrażać się nawzajem, to kara może być o 1/3 mniejsza - czyli do dwóch lat.
Trybunał stwierdził, że taki przepis jest nie tylko z Konstytucją zgodny, ale i wręcz z niej wypływa. Ten wyrok Trybunału podważa zapisaną w tej samej konstytucji równość wszystkich obywateli (art.32) lub pozbawia prezydenta obywatelstwa polskiego. Jeśli wszyscy jesteśmy równi wobec prawa i nikogo nie można dyskryminować z jakiejkolwiek przyczyny, rodzi się pytanie: czy ktoś, kto nie ma polskiego obywatelstwa może być prezydentem RP. Sama konstytucja mówi że nie (art.127 pkt. 3). No i zapętliliśmy się.
Ale to nie jedyna zagwozdka w naszej ustawie zasadniczej. Otóż Konstytucja w art. 95 mówi, że najwyższą władzą ustawodawczą w Polsce są Sejm i Senat. Czy aby na pewno? Skoro w zasadzie każdą ustawę można zaskarżyć do Trybunału, a ten ma ostatnie słowo i może ją uchylić orzekając o jej niezgodności z Konstytucją (art.188), tym samym staje ponad Sejmem i Senatem. Wcześniejsza, tzw. Mała Konstytucja była pod tym względem dużo lepsza. Pod jej „rządami” Sejm mógł większością kwalifikowaną orzeczenie TK odrzucić dokonując niejako zmiany Konstytucji. W ten sposób zachowywał dla siebie prawo suwerena w kwestii tworzenia prawa w naszym kraju.
Szczycimy się, że jako naród mieliśmy pierwszą w Europie i drugą na świecie Konstytucję. Co ciekawe, ta najstarsza istnieje i obowiązuje do dziś. Składa się z preambuły (wstępu) i ma tylko 7 (siedem!!!) artykułów i zaledwie 27 poprawek wprowadzonych w ciągu ponad 222 lat jej obowiązywania. Mówi się, że siłą amerykańskiej Konstytucji jest jej prostota i elastyczność. I trudno to kwestionować, skoro sprawdza się w działaniu już ponad dwa wieki. Jak na tym tle wygląda nasza? Ciekawe, kto chociaż wie z ilu składa się artykułów? Nadmiernie rozbudowana, skomplikowana i pełna sprzeczności (choć w porównaniu z konstytucją UE to betka). A skoro mamy taką ustawę zasadniczą, to trudno się dziwić, że i nasze prawo jest wewnętrznie sprzeczne, niespójne i zawiera przepisy często nawzajem się wykluczające. Pęd do ciągłych zmian w prawie jest tak wielki, że nie może być już mowy o jakości polskiego prawa. Pamiętam teksty wygłaszane przez posłów podczas dyskusji w rodzaju: „przegłosujmy w sejmie, w senacie się poprawi” lub „my w tym okresie uchwaliliśmy już 600 ustaw, a wy dopiero 500” (autentyczne!).
Czy w Polsce można nie szaleć z ciągłymi zmianami przepisów prawa? Myślę, że nie tylko można ale i trzeba, bo dziś z pewnością można oszaleć. A teraz czekam na wyrok za obrazę Konstytucji. Może 4 lata? Konstytucja nie obywatel, więc chyba można. W każdym razie ja na pewno nie będę się czepiał.
Janusz Krakowian
Publicystyka,Trybunał Konstytucyjny
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.