Głupota, Internet i demokracja

absurd| cywilizacja| demokracja| głupota| Internet| paradoks| Stanisław Grzesiuk

Głupota, Internet i demokracja

Głupota pojawiła się na świecie razem z pierwszym człowiekiem. Mylą się ci, którzy utrzymują, jakoby kiedyś było mądrzej. Nie było. Aczkolwiek rozumiem, skąd wziął się ten mit. Głupota w czasach przeszłych nie rzucała się w oczy tak bardzo, jak rzuca się współcześnie. Bo kiedyś nie było ani Internetu, ani demokracji.

Człowiek rodzi się w połowie drogi między zwierzęciem a aniołem, tak samo dzisiaj, jak i przed wiekami. Oczywiście, stajemy się coraz bardziej cywilizowani. Doceniliśmy higienę osobistą. Radzimy sobie z chorobami, na które umierali nasi przodkowie. Jeszcze na początku XX wieku plomby do zębów robiło się sposobem domowym; teraz nie myśli się o tym wcale. „W tamtych czasach nie było […] bruku , chodników i latarni, a w domach światła i wody”, pisał Stanisław Grzesiuk, autor powieści „Boso, ale w ostrogach”, wspominając ulicę Tatrzańską w Warszawie z nie tak odległych lat 30. ubiegłego stulecia. A jednak, pomimo korzyści cywilizacyjnych, narzekamy na intelektualną miałkość epoki.

Paradoks polega na tym, że nie można być jednocześnie: zwolennikiem demokracji, apostołem postępu technologicznego i apologetą etosu inteligencji. Zęby mądrości ścierają się pod naciskiem zęba czasów. A ten ząb czasów ewoluuje z dekady na dekadę i wykształca się nieporównanie szybciej aniżeli mądrość, która „nie jest samą tylko wiedzą, lecz […] w życie przejść musi i je ogarnąć” (według Cypriana Kamila Norwida).

Tyle mówi się o Internecie, że jest narzędziem demokratyzacji. Nigdy wcześniej społeczeństwa nie miały tak szerokiego dostępu do informacji o świecie. Dziś wiemy, co dzieje się w odległych krajach. Ale czy obchodzi nas to bardziej niż niegdyś…?

Demokracja jest bodaj najbardziej ludzkim ze wszystkich znanych człowiekowi ustrojów. „Demokratyczny” znaczy „bardziej egalitarny”, w tym sensie, że uwzględnia na równi głos każdej jednostki, która składa się na wspólnotę. Jakaż to jednak wspólnota? Niezwykle urozmaicona. Tyle w niej punktów widzenia, ilu ludzi, można powiedzieć. Są wszakże cechy wspólne, właściwe większym grupom. Ludzie inteligentni stanowią mniejszość, około jedną dziesiątą ogółu. A zatem, jeżeli demokracja odzwierciedla systemowo strukturę społeczną, to… Stawia inteligencję pod ścianą. Ponieważ, jak powiedzieliśmy wcześniej, inteligencja jest w mniejszości.

Sytuacja, w której większość ludzi, członków danej społeczności, dochodzi do głosu za pośrednictwem ogólnodostępnej Sieci, musi – bezwarunkowo – doprowadzić do obniżenia jakości publikowanych treści. Dlatego Internet upodabnia się do śmietnika. Bezustannie przybywa w nim komunikatów, z którymi ludzie inteligentni zgodzić się nie mogą. Internet faworyzuje większość poprzez algorytmy wyszukiwarek – na pierwsze miejsca awansują treści, które znajdują największe grono odbiorców. W cyfrowym świecie powszechność urasta do rangi cnoty. Wyróżniający się – tracą na znaczeniu.

Absurd Internetu i demokracji polega na tym, że wychodzą od tolerancji, uznając prawo do odrębności, prowadzą zaś do ujednolicenia, zunifikowania wszystkiego i wszystkich. Jak na ironię, po raz pierwszy w historii obywa się bez tyrana – dzieło zniszczenia wcielają w życie roboty, programy komputerowe.

Współcześnie głupota ma więcej przestrzeni, aby zaistnieć. Stężenie bzdur podawanych do wiadomości publicznej jest ograniczone tylko przez przepustowość łącza internetowego. Światłowód należy się każdemu, przekonują ludzie światli. Nie mają świadomości, do czego przekonują.
Studio Opinii

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.