Jury Konstytucyjne Emanuela Sieyèsa, czyli sędziowie w obronie narodu przed ludem
Emanuel Sieyès| Francja| jury konstytucyjne| Konstytucja Roku VIII| Ludwik XVI| Napoleon Bonaparte| Platon| Rewolucja francuska| Trybunał Konstytucyjny| żyrondyści
Zwolennicy i przeciwnicy Trybunału Konstytucyjnego w Polsce okopali się na swoich pozycjach. Wydaje się, że w trwającej od kilku miesięcy gorącej dyskusji na jego temat, pytanie o to czy i jak go (ewentualnie) zreformować: zmienić sposób wyłaniania jego składu, organizację czy tryb podejmowania decyzji, zgłaszane przez umiarkowanych krytyków Trybunału, dla jego zdecydowanych przeciwników przestało być aktualne.
Zaczęli w sposób zawoalowany lub wprost podważać zasadność samego istnienia tego organu. Padają oskarżenia o nadmierne upolitycznienie, brak demokratycznej legitymacji („TK nie pochodzi z wyborów powszechnych”), arbitralność decyzji, od których nie można się odwołać, wreszcie – o pozycję do pewnego stopnia nadrzędną nad Sejmem i Senatem, skoro Trybunał posiada kompetencję do uchylania tworzonych przez nie przepisów i aktów prawnych, a do tego nie jest związany ustawami, a tylko konstytucją. Zwolennicy demokracji liberalnej powtarzają argumenty na poparcie tezy o niezbędności istnienia trybunałów dla ochrony porządku konstytucyjnego, w tym praw człowieka, o jego roli jako istotnego hamulca i bezpiecznika ustrojowego, który chroni obywateli przed nadużywaniem władzy przez rządzącą większość. Każda ze stron na poparcie swoich poglądów zdążyła przywołać wielokrotnie nazwiska wybitnych konstytucjonalistów, teoretyków państwa i pisarzy politycznych, jak: Hans Kelsen, Carl Schmitt, Gustav Radbruch czy Georg Jellinek. Wśród nich zabrakło mi nazwiska osoby, która zasługuje jak mało kto na to, aby o niej wspomnieć właśnie w tej dyskusji i na tym jej etapie. Tymczasem była ona twórcą jednej z pierwszych, kompleksowych koncepcji organu kontroli konstytucyjności i zaproponowała bardzo oryginalne i śmiałe rozwiązania.
Wśród nazwisk przywoływanych przez uczestników dyskusji o trybunale zabrakło mi jednego, którego nie sposób pominąć.
Mowa o Emanuelu Józefie Sieyèsie (1748-1836), francuskim polityku i pisarzu politycznym, a także – co ciekawe – osobie duchownej, co nadaje mu dodatkowego kolorytu. Swój „trybunał” Sieyès określił mianem jury konstytucyjnego. Nazwa „jury” kojarząca się dzisiaj głównie z konkursami, w których uczestników ocenia grupa srogich sędziów kierujących się nie tylko kryteriami merytorycznymi, ale także różnymi innymi względami, doskonale pasuje do opisywanego organu. Ciekawe są tutaj również – toutes proportions gardées – analogie do działalności współczesnych trybunałów, które dawno wyszły poza formułę zaproponowaną przez Hansa Kelsena uważanego powszechnie za autora koncepcji sądu konstytucyjnego. Ale – po kolei.
Na początek chciałbym kilka zdań (dosłownie kilka) poświęcić postaci Emanuela Sieyesa. Zawsze kiedy pomyślę o jego idei jury konstytucyjnego zastanawiam się jak to możliwe, że autor nie skończył na gilotynie. Potrzebę powołania jury uzasadniał poprzez celną, ale bezlitosną krytykę porewolucyjnego porządku z jego nieograniczoną demokracją ludową opartą wyłącznie na woli większości.
Sieyès nie jest postacią zupełnie nieznaną w Polsce. Jego słynny pamflet z 1789 r. Qu’est-ce que le tiers état? (Czym jest stan trzeci?) należy do żelaznego kanonu pozycji źródłowych dotyczących rewolucji we Francji. Uważa się, że miał znaczący wpływ na wybuch rewolucji. Znana jest także burzliwa kariera Sieyèsa. Poza tym jego twórczość jako pisarza politycznego oraz różne projekty ustrojowe pozostają w większości nieznane w Polsce, a przynajmniej znane nielicznym, wśród których należy na pierwszym miejscu wymienić prof. A. Sulikowskiego — wytrwałego popularyzatora sieyèsowskiej koncepcji jury konstytucyjnego.
To dziwne, że autor „jury konstytucyjnego” nie trafił za swoje antyludowe poglądy pod gilotynę.
Krótki rys biograficzny Sieyèsa należy rozpocząć od tła rodzinnego. Urodził się w 1748 r. we Fréjus na południu Francji, w rodzinie wywodzącej się z pospólstwa, która jak wiele szybko wzbogaconych rodzin chętnie przyznawała się do szlacheckich przodków. Dzięki sukcesowi finansowemu, głowa rodziny – Honoriusz, lokalny poborca podatkowy mógł zapewnić synowi wykształcenie. Słabe zdrowie uniemożliwiło Emanuelowi wstąpienie do upragnionego wojska. Znajomości ojca ułatwiły mu ścieżkę kariery duchownej. Ukończył seminarium i w 1773 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Dwa lata później uzyskał licencjat z teologii. W czasie studiów na Sorbonie po raz pierwszy zetknął się z pismami pisarzy oświeceniowych, które zaczął odtąd przedkładać ponad literaturę teologiczną. Jako ksiądz powoli piął się po ścieżkach kościelnej kariery, jednocześnie oddalając się od samej religii. Jego biografowie uważają, że kapłaństwo traktował jako jedyną możliwość awansu społecznego i przepustkę do kariery pisarza politycznego, a może nawet polityka. Okazja nadarzyła się wkrótce. Odpowiadając na zaproszenie Jacquesa Neckera, królewskiego ministra finansów, w 1789 r. napisał przywołany wyżej esej o „trzecim stanie”. Nawiązał w nim do swoich trudnych doświadczeń jako ambitnego plebejusza pozbawionego możliwości awansu, który przysługiwał tylko wysoko urodzonym. Kolejne decyzje polityczne Sieyèsa podejmowane w czasach zawieruchy rewolucyjnej przynosiły mu korzyści lub skazywały na marginalizację, jak np. przeciwstawienie się zniesieniu dziesięciny i konfiskaty mienia kościelnego. Aby przeżyć czasy terroru głosował za zamordowaniem króla Ludwika XVI (chociaż po cichu deklarował się jako zwolennik monarchii w jej ograniczonej wersji), a nawet oficjalnie wyparł się wiary tłumacząc to później chęcią przeżycia. W swojej politycznej karierze pełnił różne role. Jako dyplomata wysyłany na misje zagraniczne przez władze rewolucyjne odniósł parę sukcesów. Brał udział w projektowaniu kilku konstytucji epoki rewolucyjnej i późniejszej. Odegrał kluczową rolę w zamachu 18 Brumaire’a, który otworzył drogę do władzy Napoleonowi Bonapartemu. Był autorem Konstytucji Roku VIII, która uważana jest za podstawę dla wprowadzenia we Francji konsulatu. W uznaniu zasług został jednym z trzech konsulów (wkrótce zrzekł się tej fasadowej funkcji) oraz uzyskał duży majątek ziemski. Po ustanowieniu przez Napoleona cesarstwa prawie wycofał się z aktywnego życia politycznego. Po upadku Napoleona i restauracji Burbonów, doświadczył wyraźnej nieprzychylności ze strony króla Ludwika XVIII, co skłoniło go do emigracji. Osiadł w Brukseli. Do kraju powrócił już po rewolucji lipcowej 1830 r. Kilka lat później zmarł. Barwna, przy tym niewolna od mrocznych rozdziałów i ostrych zakrętów biografia Sieyèsa dowodzi, że miał wiele okazji by dogłębnie poznać mechanizmy polityki oraz mentalność ludzi różnych stanów, którzy zdobywają udział we władzy.
„Nie wystarczy mówić, że Konstytucja gwarantuje prawa obywatelskie i naturalne, trzeba by wiedziano w jaki sposób je gwarantuje. Jeśli nie chwycicie się skutecznych środków nic nie uchroni obywatela przeciwko naruszeniom ze strony legislatywy”. F. Buzot, 1791
W 1791 r. w trakcie debaty nad systemem gwarancji konstytucji w przygotowywanej, nowej ustawie zasadniczej Sieyès zgłosił po raz pierwszy swoją propozycję powołania specjalnego organu kontroli konstytucyjności. Warto dodać, że nie był pionierem samej idei kontroli konstytucyjności prawa. W trakcie debaty w parlamencie różni mówcy opowiadali się za koniecznością ustanowienia gwarancji konstytucji. Warto pamiętać, że mówimy o parlamencie stojącym na stanowisku suwerenności ludu, prymatu ustawy jako wyrazu woli ludowego suwerena oraz wyznającego kult praw człowieka w ich bardzo postępowej postaci. Wielu mówców popierało stworzenie systemu gwarancji konstytucji – Zgromadzenia Rewizyjnego (zmodyfikowany pomysł Le Chapeliera), które regularnie sprawdzałoby stan realizacji podziału władzy, czy Trybunału Cenzorów, który miałby badać zarówno zgodność aktów parlamentu, jak i działalności organów państwa z zasadami konstytucji. Mniej może dziwić wypowiedź jednego z przywódców raczej umiarkowanego stronnictwa żyrondystów, François Buzota, który stwierdził w 1791 r., że: „Nie wystarczy mówić, że Konstytucja gwarantuje prawa obywatelskie i naturalne, trzeba by wiedziano w jaki sposób je gwarantuje. Jeśli nie chwycicie się skutecznych środków nic nie uchroni obywatela przeciwko naruszeniom ze strony legislatywy”. Jednak nawet Robespierre opowiadał się za „jakimś hamulcem”, aby nie pozwolić ustawodawcy na bezkarne ciemiężenie ludu. Mówiąc o „jury” Robespierre miał na myśli organ uprawniony do badania działalności (i skazywania) osób, a nie kontrolowania aktów prawnych, nie mówiąc o możliwości ich uchylania. Kiedy dyskusja objęła temat oceny działalności samych deputowanych i poruszono problem pociągania ich do odpowiedzialności – temat nagle stracił na atrakcyjności. Zwracano uwagę na niestosowność, a nawet „śmieszność” powoływania ciała ponad legislatywą, które miałoby prawo do zmiany decyzji reprezentanta suwerennego ludu. Temat zamarł w 1793 r.
W 1795 r. Sieyès ponownie odwołał się do problemu kontroli konstytucyjności prawa tworzonego przez parlament i przedstawił spójną i stosunkowo konkretną propozycję ustanowienia specjalnego, pozaparlamentarnego ciała mającego uprawnienia nie tylko do oceny, ale także uchylania przepisów i całych aktów niezgodnych z konstytucją, po ich wejściu w życie. Był to element całościowego projektu konstytucji, z którego największe zainteresowanie i dyskusję wzbudziła właśnie propozycja powołania „jurie constitutionnaire„. W pierwszej redakcji jego skład miał wynosić 3/20 liczby parlamentarzystów. Miało badać i orzekać skargi „w przedmiocie pogwałcenia Konstytucji, wniesionych przeciwko dekretom legislatywy”. Autor uzasadniał swoją propozycję tym, że nie powinno się żadnej klasie przedstawicieli przekraczać granic ich upoważnienia. Na pytanie o to jak jego propozycja ma się do „nieograniczonych pełnomocnictw parlamentu” – Sieyès odpowiadał: „nieograniczone pełnomocnictwa są monstrami w polityce i wielką pomyłką ze strony narodu francuskiego”. „Jeżeli chcecie zabezpieczyć Konstytucję, stworzyć zbawczy hamulec, który utrzymywałby wszelkie przedstawicielskie działanie w granicach specjalnego upoważnienia, ustanówcie »jurie constitutionnaire«”. Wszechwładne ciało ustawodawcze przerodzi się bowiem w tyrana. Sieyès nie był odosobniony w tej opinii. Thomas Jefferson, który w latach 1784-1789 pełnił funkcję amerykańskiego ambasadora we Francji, miał później stwierdzić: „koncentracja władzy w tych samych rękach jest dokładnie istotą rządów despotycznych. Nie jest żadnym złagodzeniem tego, że władza należy do wielu, a nie do jednego. 173 despotów z pewnością może tak samo gnębić obywateli jak tylko jeden”. Jak lapidarnie stwierdził przed wojną dr M. Starzewski, Sieyes był wyznawcą zasady, że „Wszelka władza wykonywana w państwie, a więc także i władza ustawodawcza, zawdzięcza swe uprawnienia wyłącznie konstytucji, która jest zbiorem pełnomocnictw specjalnych i ograniczonych dla poszczególnych organów, nie mogących wychodzić legalnie poza te szranki. […] Sieyès stawiał sprawę jasno na terenie ściśle prawniczym”.
Pierwszy skład jury miał być powołany przez parlamentarzystów spośród siebie. Co roku miał być odnawiany już decyzją samego jury, które miało wybierać go spośród kończących kadencję parlamentarzystów. Jury miało pełnić także dodatkowe funkcje. Poza badaniem i ewentualnie uchylaniem aktów niekonstytucyjnych, miało co 10 lat przygotowywać projekt rewizji konstytucji, poddawany następnie pod głosowanie ludowe w referendum, a także decydować w sprawie prawa łaski. Projekt Sieyèsa został surowo skrytykowany i odrzucony. Konwent rewolucyjny nie chciał słyszeć o ustanowieniu kontrolera ustawodawcy i zamknięciu władzy ustawodawczej w nieprzekraczalnych ramach wyznaczanych przez konstytucję.
Niezwykle interesujące są poglądy Sieyèsa na temat „narodu” i „ludu”, które legły u podstaw koncepcji „jury konstytucyjnego” i jego kolejnych wersji. Są to poglądy skrajnie różne od tych, które głosił J.J.Rousseau, a które wpłynęły na ukształtowanie koncepcji suwerenności ludu, którą do dzisiaj powtarza się do znudzenia odmieniając przez przypadki i traktując jako punkt wyjścia i konkluzję każdej dyskusji na temat demokracji. Suwerenny „Naród” wg Sieyèsa to zarówno dzisiejsze, żyjące pokolenia, ale także przeszłe i przyszłe. Lud jest w tej koncepcji tylko wyrazicielem woli Narodu, ale sam nie może jej stanowić. Zdaniem Sieyèsa reprezentacja zasiadająca w parlamencie nie jest reprezentacją wyborców, czyli ludu, ale właśnie narodu. Odrzucał ideę ludowładztwa wyznawaną przez J.J.Rousseau, a demokrację bezpośrednią postulował ograniczyć do niezbędnego minimum. Nie ufał ludowi, a wręcz się go obawiał. Jak twierdził (na forum porewolucyjnego parlamentu w 1795 r. !): „Olbrzymia większość obywateli […] nie umie oceniać ustaw ani projektów oddanych im do rozpatrzenia. Brak im do tego wykształcenia – aby zrozumieć projekty i wolnego czasu, aby je studiować. Wyobraźmy sobie, że jakiś kodeks handlowy albo prawo o marynarce oddane zostaje pod głosowanie włościan i górali. Jedno z dwojga: albo większość z zamkniętymi oczyma uchwali projekt, którego nie rozumie; albo projekt – sam przez się doskonały, zostanie odrzucony z powodu jakiegoś postanowienia – choćby drugorzędnego, przeciw któremu zwróci się przesąd ludowy, tak szybko powstający, a tak trudny do obalenia”.
„Olbrzymia większość obywateli […] nie umie oceniać ustaw ani projektów oddanych im do rozpatrzenia. Brak im do tego wykształcenia – aby zrozumieć projekty i wolnego czasu, aby je studiować”.
Sieyès nie poprzestał na idealistycznej wierze w elitarną reprezentację narodu w parlamencie. Miała przecież być złożona z członków ludu, a za ich sprawą parlamentowi groziło zdominowanie przez typowo ludowy sposób myślenia „hic et nunc”, czyli „tu i teraz”. Stąd pomysł na stworzenie „jury”, które, jak pisze A. Sulikowski miało „te [parlamentarne] izby, a przez nie sam Lud trzymać w ryzach – wskazując mu co wymaga odeń Naród”. W dojrzałej wersji „jury”, jako sądu kasacyjnego w stosunku do aktów prawnych, w jego skład mieli wchodzić nowocześnie wykształceni sędziowie najwyższej klasy.
Po zamachu 18 thermidora, który rozpoczął pochód po władzę Napoleona Bonapartego, Sieyès powrócił do swojej koncepcji jury nadając jej formę „Senatu konserwującego”, znacznie złagodzoną i zmodyfikowaną w porównaniu z „jury konstytucyjnym”, ale w pewnej części stanowiącą jego kontynuację. Senat, jako III izba parlamentu, która jednak nie uczestniczyła w postępowaniu ustawodawczym, miał mieć prawo badania zgodności aktów prawnych nie tylko z konstytucją, ale także z zasadami: rozumu, moralności, religii, równości, z prawami i wolnościami człowieka i obywatela, w tym z prawem własności. Senat miał mieć prawo do dokonywania wiążącej interpretacji i ograniczone prawo uzupełniania konstytucji.
Podsumowując koncepcje Sieyèsa dotyczące specjalnego organu – jury konstytucyjnego – można określić jego cechy (tu znowu odwołuję się do prac A. Sulikowskiego oraz M. Goldoniego) w kilku punktach:
1. miał to być organ elitarny, złożony z wykształconych, wyspecjalizowanych sędziów na kształt platońskiej idei króla-filozofa (w kolegialnym wydaniu); wybór do jury miał być ukoronowaniem politycznej kariery parlamentarzysty i wpływać na jego postawę w trakcie wykonywania mandatu – po to aby zwiększyć szansę na wybór
2. miał się odznaczać niezależnością kompetencyjną od innych władz oraz szczególną pozycją ustrojową poza ścisłym trójpodziałem władzy, a także niezależnością od innych władz (w sposób zbliżony do współczesnej sędziowskiej niezawisłości)
3. celem jury miało być korygowanie błędów popełnianych przez niebezpieczny, bo nie zawsze racjonalny parlament,
4. strategią jury miało być wspieranie postępu i optymalizacja konstytucji jako aktu prawnego poprzez ustalanie przez sędziów treści jej norm w drodze wykładni. M. Goldoni zwraca uwagę na istotny kontekst historyczno-ustrojowy. Jury miało służyć wzmocnieniu konstytucji i idei rządów konstytucyjnych. W czasach, kiedy powstała koncepcja Sieyèsa, konstytucja pisana była wciąż nowością. Rządy terroru podważyły zaufanie do władz i konstytucji. Autorytet ustawy zasadniczej należało budować prawie od zera przede wszystkim wzmacniając ją poprzez system gwarancji.
„Prawa stworzono aby kierować mądrymi, z nadzieją, że nie będzie to potrzebne, ale także by kontrolować złych, których twardość serc nie przeszkodzi im w popełnieniu zbrodni”. Platon
Koncepcja Sieyèsa zasługuje na zainteresowanie i refleksję. Jednych doprowadzi do wniosku, że wszystko już było, drugich być może zafrapuje surowymi ocenami korpusu wyborczego, czyli ludu, inni skupią się na kontrowersyjnej biografii Sieyèsa odwracając oczy od tego co głosił, jeszcze inni dostrzegą u francuskiego autora liczne echa dawniejszych myślicieli, jak chociażby Platon, ale i inspirację dla późniejszych – jak Benjamina Constanta, który był zafascynowany dorobkiem Sieyèsa. To Platon w „Państwie” stwierdził, że „Prawa stworzono aby kierować mądrymi, z nadzieją, że nie będzie to potrzebne, ale także by kontrolować złych, których twardość serc nie przeszkodzi im w popełnieniu zbrodni”. Uznawanie „jury konstytucyjnego” za protoplastę obecnych trybunałów konstytucyjnych byłoby nieuprawnionym uproszczeniem. A jednak idea jury i postulaty Sieyèsa wywarły istotny wpływ na kształt wielu z nich.
Wykorzystana literatura:
- M. Goldoni, At the Origins of Constitutional Review: Sieyès’ Constitutional Jury and the Taming of Constituent Power, „At the Origins of Constitutional Review: Sieyès’ Constitutional Jury and the Taming of Constituent Power”, 2012, Vol. 32, no. 2.
- Y. Koung, Théorie constitutionnelle de Sieyès, Paryż 1934.
- M. Morabito, D. Bourmaud, Historia konstytucyjna i polityczna Francji (1789– 1958), Białystok 1996.
- M. Starzewski, Środki zabezpieczenia prawnego konstytucyjności ustaw, Kraków 1928.
- A. Sulikowski, Współczesny paradygmat sądownictwa konstytucyjnego, Wrocław 2008.
*Dr hab. Marcin Michał Wiszowaty jest adiunktem w katedrze Prawa Konstytucyjnego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego
Blog konstytucyjny konstytuty.pl
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.