Polska po 25 latach: Gospodarka
diagnoza społeczna| hiperinflacja| Karol Modzelewski| Leszek Balcerowicz| okrągły stół| PRL| Tadeusz Mazowiecki| Unia Europejska| współczynnik Giniego| wzrost PKB
Obchodzimy w tym roku kilka rocznic wiążących się z przestawieniem Polski z głowy na nogi: 25 lat po okrągłym stole, ćwierć wieku od wyborów 4 czerwca, 10 lat w Unii, nie zapominając o 15 latach w NATO. Obserwator Konstytucyjny zamierza nie tyle czcić te ważne dla nas rocznice, ile – od czasu do czasu – pokazać któryś z wycinków polskiej rzeczywistości; zamierzamy pokazać zmiany, jakie zaszły w tym okresie w państwie, prawie i gospodarce. Zaczynamy tekstem dr. Stefana Małeckiego-Tepichta, w którym autor stara się pokazać drogę przebytą przez polską gospodarkę. [Redakcja Obserwatora Konstytucyjnego].
Polska po 25 latach: Gospodarka
Jak było?
Przyjrzyjmy się dynamice zmian gospodarki Polski w ostatnim ćwierćwieczu warto powrócić do stanu wyjściowego – końca 1989 roku. Ponad 30 milionów Polaków żyło poddane działaniu nierynkowej gospodarki centralnie planowanej. Przez 40 lat socjalizmu gospodarka Polski rosła w minimalnym tempie 1,6% rocznie. W ostatnim 10-leciu (1980-1990) odczuwaliśmy na własnej skórze realny upadek gospodarki socjalistycznej. Produkt krajowy brutto spadał w tempie -1,2% rocznie. Żyliśmy w kraju, w którym 30 lat po wojnie wprowadzono kartki na cukier i na mięsa, a nie było ani cukru, ani mięsa. Później - na inne podstawowe dobra żywnościowe i środki higieny osobistej. Żyliśmy kraju, w którym długość życia mężczyzn (w latach 1970-1990) skróciła się o pół roku, z 67,3 lat w 1970 roku do 66,5 – w 1990 r.; kobiety żyły dłużej tylko o pół roku - 77 lat w 1970 roku, a 77,5 lat – w 1990 roku. Umieralność niemowląt na poziomie 20 na 1000 urodzeń sytuowała nas pośród nierozwiniętych krajów Azji i Afryki. Dochód na 1 mieszkańca stanowił 30% średniej europejskiej. Był to dochód „statystyczny”, albowiem za wzrostem pieniężnych dochodów nie szedł żaden wzrost produkcji towarów i usług – a wprost przeciwnie, notowaliśmy spadek produkcji i dostaw dóbr na rynek. Rósł natomiast zasób pustego pieniądza. Za coraz wyższą cenę można było nabyć coraz mniej towarów i usług. I dlatego w ostatnim dziesięcioleciu notowaliśmy spadek realnych wynagrodzeń 3% rocznie Z roku na rok rosła inflacja i narastał tak zwany nawis inflacyjny. W grudniu 1989 roku, po „urynkowieniu cen żywności” przez Rakowskiego i Olesiaka mieliśmy do czynienia z czterocyfrowym poziomem inflacji. Polska w 1989 roku była zadłużona u zagranicznych wierzycieli (prywatnych banków i rządów) na kwotę ponad 40 mld. dolarów. Takie dziedzictwo komunistycznej gospodarki „domu niewoli” przejmował na swoje barki pierwszy niekomunistyczny rząd Tadeusza Mazowieckiego.
Socjalizm wymagał nieustannego wzrostu nakładów, przyrostu majątku trwałego i wzrostu zatrudnienia. W okresie gospodarki socjalistycznej od 1945 roku wielkie budowy socjalizmu przejęły na siebie utrzymanie całego przyrostu naturalnego ze wsi i z rolnictwa – ponad 6,5 miliona ludzi. Całe ukryte bezrobocie w polskim rolnictwie zostało za socjalizmu przeniesione do miast i ukryte w przemyśle. Wszyscy byliśmy „przypisani do miejsca pracy” państwowego pracodawcy, gdzie „zatrudnieni udają że pracują, a pracodawca udawał, że płaci wynagrodzenie”. W ostatnim roku upadku socjalizmu ostatni premier peerelu i ostatni pierwszy sekretarz PZPR Mieczysław F. Rakowski mając na uwadze włączenie opozycji do sprawowania władzy w Polsce dokonał w pełni świadomie procesu „uwłaszczenia nomenklatury” w 1988 roku za sprawą ustawy Wilczka o tzw. „wolności gospodarczej”. Uczynił to dokładnie tak, jak 125 lat przed nim car Aleksander II w 1863 roku dokonał uwłaszczenia chłopów polskich w czasie powstania styczniowego. Tak, jak car Aleksander II „przekupił” chłopów dając im ziemię, tak Rakowski - w obawie przed buntem nomenklatury - „przekupił” aparat partyjny własnej partii komunistycznej, oddając mu we władanie majątek narodowy. Ustawa Rakowskiego z 1988 roku była niczym carski ukaz z 1863 roku. Już na sam koniec Rakowski z ówczesnym ministrem rolnictwa Olesiakiem „urynkowili ceny żywności” co spowodowało czterocyfrowy wzrost inflacji na grudzień 1989 roku. Socjalizm w spadku pozostawił nam wszystkim zadłużenie gospodarki i zagranicznych rządów i banków na kwotę 49 mld. dolarów.
I to z tego stanu ruiny „domu socjalistycznej niewoli” Tadeusz Mazowiecki odciął nas „grubą kreską” w swoim expose w dniu 19 września 1989 roku.
Jak jest?
W 25 rocznicę obrad Okrągłego Stołu w 2014 roku, żyjemy w innym świecie. To Leszek Balcerowicz, wicepremier w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, 1 stycznia 1990 roku przestawił polską gospodarkę na tory kapitalistycznego rozwoju.
W okresie 25 lat przemian Polacy dokonali niezwykłego skoku cywilizacyjnego. W 2013 roku 38 milionów Polaków osiągnęło poziom produktu krajowego brutto stanowiący 67% średniej krajów Unii Europejskiej. Po raz pierwszy od czasów drugiej wojny światowej gospodarka Polski rosła w tempie 3,5% rocznie. Po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej 1 maja 2004 roku notujemy przyspieszenie wzrostu produktu krajowego brutto w tempie 4,4% rocznie. Przeciętna Polka i Polak dzięki dokonanym przemianom żyje 7 lat dłużej niż „przy socjalizmie”, śmiertelność niemowląt spadla do poziomu 5 na 1000 urodzeń. Niezwykły skok cywilizacyjny notujemy w porównaniu warunków życia ludności miast i wsi. W okresie ostatnich 25 lat rozwój infrastruktury komunalnej na obszarach wiejskich rósł trzykrotnie szybciej niż w miastach. Notujemy ponad czterokrotny wzrost liczby studentów wyższych uczelni, z 400 tys. w 1990 roku, do 1,600 tys. – w 2012 roku. Przede wszystkim każdy wziął „swój los w swoje ręce”, czego świadectwem jest ponad trzy miliony osób prowadzących własną działalność gospodarczą, ponad 300 tysięcy spółek prawa handlowego, w tym ponad 70 tysięcy spółek z kapitałem zagranicznym.
Należy pamiętać, że w okresie 25 lat polskiej drogi do kapitalizmu, rządy w Polsce sprawowało 15 gabinetów rządowych, można rzec, że każdy z premierów średnio rządził półtora roku. Każdy premier w tych 25 latach obejmował władzę z inną wizją Polski, Rząd koalicji PO-PSL premiera Donalda Tuska, jest pierwszym w Polsce, który trwa już drugą kadencję od 2008 roku.
Dynamika przemian polskiej gospodarki w okresie transformacji
1 stycznia 1990 roku wszyscy znaleźliśmy się w innej Polsce. Pod rządami nowych ustaw „programu Balcerowicza” zaczęła obowiązywać stara Arystotelesowska zasada „nie można wydać więcej niż się posiada”. Program Balcerowicza był zakotwiczony w trzech punktach „wyhamowania inflacji” – likwidacja pustego pieniądza, osiągnięcia stanu równowagi budżetowej – likwidacji wszelkich dotacji i subwencji budżetowych tzw. „twarde ograniczenia budżetowe”, i pełna wymienialność polskiego złotego – co oznaczało wejście Polski na międzynarodowe rynki finansowe. Polska odnotowała w okresie transformacji niezwykły wzrost i rozwój gospodarczy. Średnioroczne tempo wzrostu produktu krajowego brutto wyniosło 3,5% rocznie. Spożycie ludności rosło szybciej, w tempie 3,7% - co przy stałej liczbie ludności 38 mln. mieszkańców kraju przyniosło realny wzrost spożycia na 1 mieszkańca. Akumulacja i nakłady na przyrost wartości środków trwałych (budynków, maszyn i urządzeń), których tempo wzrostu wyniosło 5,3% podlegało ostrym wahaniom zależnym od zmian koniunktury krajowej i światowej. Otóż stało się tak, w przeciwieństwie do gospodarki socjalistycznej, w której akumulacja była głównym źródłem wzrostu, a poziom spożycia ludności był wartością rezydualną (resztową), w gospodarce rynkowej kapitalistycznej jest przeciwnie – to spożycie, popyt krajowy i zagraniczny, stanowi podstawowy czynnik wzrostu, a zmiany dynamiki akumulacji były tą kategorią końcową poddaną zmianom popytu.
Tak szybka dynamika wzrostu gospodarczego z jednej strony dokonywała się poprzez niespotykany wzrost wydajności pracy. Z drugiej zaś ów wzrost wydajności pracy był opłacony kosztownym spadkiem liczby pracujących z 16,5 do 14,2 milionów osób. Pojawiło się nieznana w socjalizmie liczna kategoria ludzi bezrobotnych, która w 2013 roku wyniosła 2,1 mln. osób.
Wahania koniunktury gospodarczej, które odczytujemy w amplitudzie wzrostów i spadków akumulacji i nakładów brutto na środki trwałe stały się podstawą wyodrębnienia badanych, wyodrębnionych pięciu okresów transformacji polskiej gospodarki. Polska w okresie transformacji zwiększyła swój udział poziomu PKB na 1 mieszkańca w stosunku do poziomu krajów Europy Zachodniej z 30% w 1991 roku przez 49% w 2004 roku do 67% w 2012 roku.
Wahania dynamiki polskiej gospodarki pozwalają na wyznaczenie okresów rozwoju o różnych dynamikach. Wyodrębniam 5 takich okresów. Pierwszy to lata „przekuwania” gospodarki na nowy system – przechodzenia od socjalizmu do kapitalizmu, to lata 1990-1993. Okres drugi to lata przyspieszonego wzrostu gospodarczego 1994-2000. Okres trzeci – to lata wyhamowania wzrostu z obawy przed „przegrzaniem gospodarki” i niebezpieczeństwa powtórki inflacyjnego wzrostu cen, czyli lata 2000 – 2004. Okres czwarty – to przyspieszenie dynamiki gospodarki dzięki wejściu 1 maja 2004 roku Polski do Unii Europejskiej, 2005 – 2009. Okres ostatni, to lata ponownego obniżenia dynamiki spowodowanej kryzysem strukturalnym krajów należących do strefy euro, oraz własnymi trudnościami z tytułu rosnącego długu publicznego Polski – lata 2010-2013. (tabl.1)
W tablicy 1 przyjrzymy się zmianom dynamiki badanych kategorii w poszczególnych okresach. Jak już zaznaczyłem jedyną kategorią, która nieustannie rosła w okresie przemian – to była i jest dynamika indywidualnego spożycia ludności z dochodów osobistych, która rosła w tempie 3,7% rocznie.
tabl. 1 Dynamika zmian produktu krajowego brutto, spożycia i nakładów brutto na środki trwałe oraz pracujących w badanych okresach w latach 1990-2013 | ||||||||||
| 1990 | 1993 | 2000 | 2004 | 2009 | 2013 | 1990-2013 | |||
Dynamika; rok poprzedni = 100 | ||||||||||
Produkt krajowy brutto | 100,0 | 99,0 | 142,9 | 112,3 | 126,1 | 112,4 | 229,8 |
| ||
Spożycie indywidualne z dochodów | 100,0 | 114,4 | 142,2 | 112,5 | 122,6 | 108,1 | 237,0 |
| ||
Nakłady brutto na środki trwałe | 100,0 | 100,6 | 230,8 | 90,1 | 155,9 | 106,0 | 345,8 |
| ||
Pracujący | 100,0 | 90,0 | 105,0 | 82,0 | 108,0 | 103,0 | 86,0 |
| ||
Średnioroczne tempa wzrostu w okresach | ||||||||||
|
| 1990-1993 | 1994-2000 | 2001-2004 | 2005-2009 | 2010-2013 | 1990-2013 | |||
Produkt krajowy brutto |
| -0,25 | 5,23 | 2,94 | 4,75 | 2,97 | 3,53 | |||
Spożycie indywidualne z dochodów |
| 3,42 | 5,16 | 2,99 | 4,16 | 1,97 | 3,66 | |||
Nakłady brutto na środki trwałe |
| 0,15 | 12,71 | -2,57 | 9,30 | 1,47 | 5,31 | |||
Pracujący |
| -2,74 | 0,69 | -4,81 | 1,63 | 0,69 | -0,63 | |||
Obliczenia własne według danych statystycznych GUS |
|
|
|
|
|
|
Okres pierwszy: lata 1990-1993
Najtrudniejszym dla polskiej gospodarki były pierwsze cztery lata 1990-1993. Był to okres „przekuwania” – że użyję terminu Michała Kaleckiego - gospodarki i społeczeństwa na zupełnie nowe zasady gry. W celu zduszenia rosnącej z miesiąca na miesiąc hiperinflacji i rosnącego deficytu budżetowego należało z dnia na dzień „odciąć wszelkie podmioty gospodarcze od dotacji, dopłat i subwencji budżetowych. Trzeba było za poradą Janosa Kornaia wprowadzić „twarde ograniczenia budżetowe”.
W samym tylko 1989 roku państwowe zakłady przemysłowe: kopalnie, huty, zakłady budowy maszyn i urządzeń i innego przetwórstwa – wszystkie one otrzymywały niezwykle wysokie dotacje przedmiotowe z budżetu państwa. Ten proces „kreatywnej destrukcji” musiał kosztować i te koszty ponieśliśmy my wszyscy. Liczba pracujących w gospodarce narodowej spadła z poziomu 16,5 mln. osób w 1990 do 14,8 mln. zatrudnionych. W sumie w okresie 1990-1993 ubyło 1,7 mln. zatrudnionych. W roku 1993 było 2,9 mln. bezrobotnych. Znaczna część zwolnionych z socjalistycznych zakładów pracy tak zwanych chłopów-robotników powróciła do swoich gospodarstw rolnych, szacuje się że jest to liczba 600-800 tys. mieszkańców wsi. Badanie zmian na rynku pracy jest przedmiotem dalszych rozważań.
Jeżeli poświęciłem temu pierwszemu okresowi „przekuwania” gospodarki i społeczeństwa z socjalizmu na kapitalizm tak wiele uwagi, to czynię to dlatego, że po dziś dzień te cztery lata przebudowy budzą największe emocje i spory. Są to nierozstrzygalne spory ideologiczne, polityczne, rzadziej naukowe, które dzielą społeczeństwo na dwie nierówne połowy. W dużym skrócie z jednej strony ocenę owych czterech lat licznych osób „wrażliwych społecznie” określa postawa Karola Modzelewskiego, który powiada „Przesiedziałem osiem i pół roku, ale za kapitalizm nie zgodziłbym się siedzieć ani jednego dnia” . Z drugiej strony – tak zwani liberałowie (co jest często używane jako słowo obelżywe) do dzisiaj uważają, że zrobiono za o wiele za mało. Zawsze będzie czegoś za mało; albo za mało „wrażliwości społecznej”, albo za mało „liberalizmu”.
Okres drugi to lata 1994-2000
Okres lat 1994-2000 – to lata przyspieszonego wzrostu. Pierwsze 10 lat przemian od 1990 roku do 2000 roku nazwałbym „okresem pierwotnej akumulacji”. W gospodarkach rozwiniętego kapitalizmu ów okres dojrzewania trwał blisko 100 lat (od 1850 do 1950 roku), a sukcesem Polski jest fakt, że trwało to tylko lat 10. Lata 1994-2000 to okres korzystnej koniunktury światowej, co potwierdzają notowania na giełdzie Nowego Jorku. Ów korzystny stan gospodarki światowej sprawił, że do Polski – wschodzącej gospodarki kapitalistycznej – coraz większym strumieniem zaczął napływać kapitał zagraniczny. Od 1994 roku do Polski napływał kapitał prywatnych zagranicznych inwestorów, kapitał który pozwolił na przyspieszenie dynamiki gospodarki, kapitał który jest źródłem zysków inwestorów. Część, około ¼ zysków z tych inwestycji jest reinwestowana w kraju.
W latach 1994-2000 do Polski napłynęły bezpośrednie inwestycje zagraniczne w kwocie 150 mld. euro. Dynamika napływu kapitału zagranicznego była wypadkową coraz bardziej stabilnego stanu polskiej gospodarki oraz stanu światowej gospodarki
Wolumen bezpośrednich inwestycji zagranicznych w roku 2000 był ponad 6-krotnie wyższy od poziomu z 1994 roku. To sprawiło, że obserwujemy nie notowany wzrost dynamiki przyrostu nakładów na środki trwałe w tempie blisko 13% rocznie z równoczesnym dodatnim (0,69%) wzrostem tempa liczby pracujących w gospodarce narodowej.
Od 2004 roku staliśmy się beneficjentami wypłat funduszy z budżetu Unii Europejskiej. W okresie tych 10 lat otrzymaliśmy z budżetu UE 61 mld. euro.
Okres ten charakteryzuje najszybsze tempo wzrostu w ciągu wszystkich 25 lat przemian. Tempo wzrostu produktu krajowego brutto i spożycia indywidualnego gospodarstw domowych było najwyższe – 5,2%.
Okres trzeci: 2001 - 2004
W roku 2000 polityka Leszka Balcerowicza, w obawie przed „przegrzaniem gospodarki” i przed powtórnym wzrostem inflacji, gdy wzrost cen z 7,4% w 1999 roku rósł do 10,4% w 2000 roku, spowodowała podniesienie przez Radę Polityki Pieniężnej stóp procentowych o 2,5 pkt. procentowego (stopę referencyjną z 19 do 21,5%), a to w celu zmniejszenia strumienia bieżącego pieniądza na rynku.
Na ów proces „schładzania” dynamiki polskiej gospodarki nałożył się kryzys amerykańskiej gospodarki związany z wybuchem tak zwanego „bąbla internetowego” na giełdzie nowojorskiej. Wszystko to razem - stan krajowej i światowej gospodarki - sprawiło, że spadł poziom napływu kapitału zagranicznego do Polski ze średnio 5 mld. euro rocznie w poprzednim okresie do 3 mld. w latach 2000 - 2003. Tymczasem w roku 2004 – gdy 1 maja Polska przystąpiła do Unii Europejskiej – bezpośrednie inwestycje zagraniczne w Polsce skoczyły do 10,2 mld. euro. Jakkolwiek rok 2004 był rokiem szczególnym dla Polski, to jednak w latach 2001 - 2004 notujemy niezwykły spadek nakładów na przyrost środków trwałych w tempie -3% rocznie, spadek liczby pracujących -5%, a w konsekwencji średnioroczne tempo wzrostu produktu krajowego brutto i spożycia indywidualnego gospodarstw domowych znacznie spadło i wyniosło 2,9%.
Okres czwarty: 2005 - 2009
Przyjęcie Polski i dziewięciu innych państw do Unii Europejskiej przysporzyło Polsce licznych korzyści. Przede wszystkim przed polską gospodarką nagle otworzył się rynek 400 milionów mieszkańców Europy. Otworzyły się rynki towarów, rynek kapitałowy i rynek pracy – aczkolwiek jeszcze nie we wszystkich krajach „starej UE”. W roku 2005 staliśmy się beneficjentami części funduszy europejskich jeszcze z perspektywy finansowej 2000-2007. W roku 2007 premier Kazimierz Marcinkiewicz wynegocjował znaczny udział Polski w funduszach z budżetu UE na lata 2007-2013 w kwocie 62 mld. euro.
Lata 2005 - 2009 były jednym z najbardziej korzystnych okresów wzrostu gospodarczego. Umocowani w instytucjach Unii Europejskiej występowaliśmy jako równorzędny partner na rynku światowym. Jakkolwiek w gospodarce światowej notujemy wtedy kryzys finansowy i gospodarczy, czego świadectwem są gwałtowne spadki dynamiki notowań o -60% na giełdzie nowojorskiej w 2006-2009 – to okazuje się, że gospodarka polski jest odporna na te wahania. W Polsce, jak w żadnym innym kraju w Europie, nie następuje tak dramatyczny spadek dynamiki gospodarczej. Wprost przeciwnie: nakłady na przyrost środków trwałych rosną w tempie 9% rocznie, spożycie gospodarstw domowych rośnie w tempie 4,2%, a produkt krajowy brutto – 4,8%. Liczba pracujących również rośnie średniorocznie 1,6%.
Ostatni piąty okres, to lata 2010 - 2013
Gwałtowne obniżenie dynamiki gospodarczej w ostatnich trzech latach, której skutków będziemy jeszcze doświadczali w latach następnych, jest wynikiem pełzającego kryzysu finansów publicznych w krajach Europy Zachodniej, a przede wszystkim gospodarek „strefy euro”. W gospodarce Polski zbiegły się w tych latach trudności na rynkach europejskich z własnymi kłopotami finansów publicznych i długu publicznego.
Ujemna synergia gospodarczych stanów zewnętrznych i wewnętrznych sprawiła, że dynamika gospodarki Polski uległa znacznemu obniżeniu. Wzrost produktu krajowego brutto w okresie ostatnich trzech lat wyniósł 3%, spożycie gospodarstw domowych rosło w tempie 2%, a tempo przyrostu nakładów na środki trwałe wyniosło 1,5%. Wzrost liczby pracujących spadł do 0,69%.
Gdzie jesteśmy dzisiaj?
Pokażmy to najpierw na wybranych liczbach:
W latach 1990 – 2012
- liczba ludności wzrosła o 350 tys. mieszkańców z 38.1 mln do 38,5 mln. mieszkańców;
- przewidywana długość życia kobiet wzrosła o 6 lat, a mężczyzn o 7 lat;
- śmiertelność niemowląt spadła z 19 do 5 na 1000 urodzeń.
- produkt krajowy na 1 mieszkańca wzrósł z 15,3 tys. zł w 1990 roku do 34,7 tys. zł w 2012 roku (w cenach stałych 2005 roku);
- łączna długość sieci rozdzielczej wodociągowej, kanalizacyjnej i gazowej wzrosła o 380 tys. km; z 166 tys w 1990 do 546 tys. w 2012 r.;
- liczba przyłączy sieci do budynków mieszkalnych wzrosła o 6,9 mln. z 3,5 mln. w roku 1990 do 10,4 mln, w 2012; w tym na wsi notujemy wzrost o 4,1 mln., z 1,2 mln, w 1990 roku, do 5,3 mln.w 2012;
- emisja dwutlenku węgla spadła z 384 mln.ton do poziomu 330 mln.ton. emisja dwutlenku siarki spadła z 2995 tys. ton do 910 tys. ton. a emisja pyłów spadła z 1950 tys. ton do 414 tys. ton.;
- średnia powierzchnia użytkowa mieszkania na 1 mieszkańca wg spisów ludności i mieszkań wzrosła z 17 m2 w 1988 roku do 23 m2 w 2011 roku;
- w latach 1993-2012 wzrósł udział gospodarstw domowych wyposażonych w automat pralniczy z 71% do 92%, zamrażarkę z 33% do 98%, komputer osobisty z 11% do 68%, w samochód osobowy z 44% do 60%.;
- długość dróg publicznych o nawierzchni ulepszonej wzrosła z 183 tys.km, do 258 tys. km.;
- długość autostrad wzrosła z 246 km w 1995 roku, do 1 365 km w 2012 r.;
- liczba samochodów osobowych na 1000 mieszkańców wzrosła z 138 szt. w 1990 roku, do 486 szt. w 2012.
- liczba studentów wzrosła z 400 tys. w roku 1990 do 1,600 tys – 2012 r.;
- liczba bezrobotnych wzrosła z 1,1 mln. osób, w 1990 r. do 2,3 mln. w 2012 r..
A jak to wygląda w sferze społecznej?
Ekonomiści nie lubią odwoływać się do wyników badań socjologicznych. Ja się natomiast odwołam do badań Centrum Badania Opinii Publicznej oraz do publikowanych raportów Diagnoza Społeczna wielodyscyplinarnego zespołu prof. Janusza Czapińskiego. Oba zespoły, każde z nich przy pomocy rożnych technik, badając zupełnie różne grupy respondentów, starały się uzyskać społeczną ocenę dokonujących się przemian. Poszukiwano odpowiedzi w dwóch różnych płaszczyznach. Pytano o ocenę zmian sytuacji życiowej własnej i swoich rodzin, oraz o ocenę stanu sytuacji kraju. Lustrzanym przeciwieństwem stanu, w którym rodzinie żyje się lepiej (CBOS) jest malejący stopień niedostatecznych dochodów na zaspokojenie potrzeb rodziny (Diagnoza) – a zatem bez względu na to jako formułowane jest pytanie, dynamika oceny sytuacji własnej rodziny respondentów dowodzi, że żyje się nam z roku na rok lepiej niż poprzednio.
Zamieszczone szacunki współczynnika Giniego wskazują, że stopień dysproporcji dochodowych jakkolwiek jest rosnący w latach 90. z 32 do 34 punktów, to nie odbiegają one znacznie od wartości wybranych krajów zachodniej Europy. Natomiast po wejściu Polski do Unii Europejskiej, gdy 46% funduszy skierowane było na obszary wiejskie, a z tego 25% funduszy przeznaczono na bezpośrednie dopłaty dla gospodarstw rolnych. Wypłaty pieniędzy z funduszu europejskich w istotnym stopniu wyrównało poziom życia na wsi, w szczególności rolników w odniesieniu do mieszkańców miast. W ostatnich 10 latach obserwujemy stałe zmniejszanie dysproporcji dochodowych ludności kraju wyrażonych współczynnikiem Giniego, którego wartość spada z 34 w 2004 roku do 30 w 2013 roku.
Znacznie gorzej respondenci oceniają ogólną sytuację gospodarczą Polski. Jak to podkreślają autorzy Diagnozy Społecznej rosnący poziom zaspokojenia potrzeb, i poprawiająca się sytuacja rodziny (CBOS) jest wynikiem indywidualnego działania i inicjatywy, a nie ogólnej poprawy warunków życia w kraju, lub działań władz. Warto się przyjrzeć zmianom ocen w różnych okresach; daje się wydzielić trzy okresy; lata 1992-1997, 1998-2004 i 2005-2014.
W latach 1992-1997 gospodarstwa domowe źle oceniały swoją bieżącą sytuację materialną, a tylko 18% oceniało ją dobrze, aż 68% rodzin nie było w stanie zaspokoić swoich potrzeb. Ocena sytuacji kraju była mierna w granicach; pozytywnie oceniało tylko 10-15%. Współczynnik Giniego wyniósł 32,7 punktu. W następnym okresie 1998-2004 oceny sytuacji własnej znacznie się poprawiają o 5% rośnie pozytywna ocena sytuacji własnej rodziny, o 25% maleje liczba gospodarstw, które nie są w stanie zaspokoić swoich potrzeb. Rośnie wartość współczynnika Giniego do poziomu 34,4 punktu. Rosną dysproporcje dochodowe ludności.
Zupełnie odmienne zmiany ocen sytuacji gospodarczej obserwujemy w ostatnich 10 latach 2004-2014. Udział zadowolonych ze swej sytuacji rośnie o 16% do poziomu 39% w 2014 roku. Spada znacznie o 14% udział gospodarstw, które nie są w stanie zaspokoić swoich potrzeb i wynosi 29%. Maleją znacznie rozpiętości dochodowe, czego świadectwem jest malejąca do 31,6 pkt. wartość współczynnika Giniego. Janusz Czapiński podkreśla, że spadek rozpiętości jest powodowany przede wszystkim wzrostem dochodów najniższych grup dochodowych, a nie spadkiem dochodów wyższych grup dochodowych.
Udział Polski w Unii Europejskiej zaowocował również wzrostem oceny sytuacji kraju i całej gospodarki Polski. W Polsce naprawdę żyje się lepiej.
Znajdując się na mapie geopolitycznej między Niemcami a Rosją, dobrze jest przyznać, że coraz bliżej nam do poziomu Niemiec, a coraz dalej Rosji i Białorusi.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.