Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej, w rozdziale zatytułowanym Wolności i Prawa Polityczne, w art. 57 ust. 1 głosi, iż „Każdemu zapewnia się wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich. Ograniczenie tej wolności może określać ustawa.” Mówimy, w związku z tym, że mamy prawo do publicznych zgromadzeń. Jednak czy to jest prawo czy może jednak przywilej?
W rozumieniu prawnym (język tekstów prawnych tj. ustaw, rozporządzeń itp.), jak i prawniczym (język opisujący prawo) zdecydowanie tak, ale czy w rozumieniu potocznym też? Większość z nas, obywateli państwa demokratycznego jakim jest Polska, również odpowie tak.
Jednak czy podobnie odpowiedzą mieszkańcy Syrii, Czeczeni, Chin, a także wielu innych państw, a do nie dawna też mieszkańcy Tunezji, Egiptu czy Libii? Prawdopodobnie wielu z nich odpowiedziałoby inaczej niż my.
Czy to dobrze, że ich odpowiedź byłaby inna niż nasza? Oczywiście nie bo oznacza to, iż mieszkańcy wymienionych państw nie mogą cieszyć się pełnią wolności obywatelskiej. Jednak czy oznacza to, że my powinniśmy traktować to prawo jako dane nam raz na zawsze? Prawo, którego nikt nam nie może odebrać? Raczej nie ponieważ, żeby zabrać nam to prawo potrzebna jest jedynie wystarczająca siła fizyczna.
Nasuwa się kolejne pytanie: czemu ktoś miałby nam odebrać to prawo? W państwach niedemokratycznych odpowiedź jest prosta. Po to, aby nie dopuścić jakiejkolwiek opozycji do głosu gdyż każdy głos przeciw panującym może wywołać falę, której nie da się zatrzymać, co w rezultacie doprowadzi do upadku tychże panujących, o czym przekonują się rządzący w wielu państwach (jak na razie tylko…) Bliskiego Wschodu..
A w państwach demokratycznych? Jednymi z głównych powodów są „zachowanie bezpieczeństwa i porządku publicznego” (art. 31 ust. 3 Konstytucji RP). Słuszne i zrozumiałe powody.
Jednak wyobraźmy sobie sytuację gdy w jakimś hipotetycznym państwie jakaś grupa osób lub nawet dwie grupy osób bądź więcej wykorzystuje to prawo, aby pod pretekstem „wolność wyrażania swoich poglądów” (art. 54 ust. 1 Konstytucji RP) wywołać zwykłą bijatykę czy popularniej „ustawkę”. Jak się uda to między sobą, ale przede wszystkim z Policją. Następnie po takich wydarzeniach politycy ze wszystkich opcji chcą zaostrzenia prawa do wolności zrzeszania się. Po zaostrzeniu odpowiednich przepisów wybory wygrywa partia o radykalnych poglądach. Z czasem zaczyna łamać podstawowe wolności i prawa człowieka i obywatela. Obywatele chcą protestować, ale jest to utrudnione i dochodzi do tragedii.
Całe szczęście, że tylko teoretyzujemy, ale mimo wszystko szanujmy prawa i obowiązki jakie mamy.
Aleksander Janiak
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.