Prawo Gogola: Artykuł XXXIX. O sądowej kontroli ustaw

Aleksander I| carat| Chlestiakow| dekabryści| Konstytucja| Mikołaj Gogol| Mikołaj I| Mikołaj Karamzin| TeKabryści| Trybunał Konstytucyjny

Prawo Gogola: Artykuł XXXIX. O sądowej kontroli ustaw
Atak regimmentu gwardii na dekabrystów 14 grudnia 1825 r.. Autor: CV. Timm, 1853 r., Muzeum Ermitażu. Źródło: Wikipedia.org

Jest w „Rewizorze” pewna scena uderzająco przypominająca podobną z „Absolwenta” z Dustinem Hoffmanem w roli głównej – idzie nie tyle o jej treść, co różnicę wieku między zalotnikiem a kobietą, z którą flirtuje, jak również późniejsze przeniesienie uczuć na córkę.

Oto Chlestiakow (lat dwadzieścia trzy), upadłszy na kolana, przemawia do żony horodniczego (lat co najmniej dwa razy tyle): „Z płomieniem w sercu proszę o rękę pani!”, na co ona udziela odpowiedzi cokolwiek dwuznacznej: „Ale niechże pan pozwoli zaznaczyć, że jestem w pewnym sensie… mężatką!”. Niezrażony wcale, a wciąż na klęczkach, Iwan szepcze: „To nic! Miłość nie pyta! Nawet Karamzin powiedział: „Prawo przed sądem stanie!” Skryjemy się tam, gdzie szemrzą zdroje. O rękę pani proszę, o rękę!”. Tę odsłonę sztuki przerywa nagłe wejście córki horodniczego, wzywającej „mamuńcię” do „tatusia”…

My także na tym poprzestaniemy, rezerwując sobie jedynie cytat o prawie podlegającym osądowi, jak również nazwisko jego autora. To, że w słowach uwodziciela został przywołany Mikołaj Karamzin, nie powinno raczej dziwić (był to znany autor), zastanawia raczej ich patos – może szło przykładowo o prawo małżeńskie, i jego niedoskonałość wymagającą rewizji, ale któż się w tym rozezna… Ponieważ jednak został użyty szeroki kwantyfikator, zarówno w odniesieniu do prawa (prawo jako takie), jak i sądu (sąd jako taki, raczej jako instytucja niż władza rozumu), postanowiłem zerknąć, jak to wygląda w oryginale. Oto wynik – po rosyjsku brzmi to „Zakony osużdajut.” I chociaż otwarło się teraz niezłe pole popisu dla znawców, to brak wglądu do wydania krytycznego skieruje nas bez wątpienia na interpretacyjne manowce – przyjmijmy więc przynajmniej jako ostrożny pewnik, iż esencją tego zdania było uznanie, że prawo (każde lub prawie każde) podlega sądowej kontroli (zawsze lub prawie zawsze).

Od tego rozumowania blisko do stwierdzenia, że skoro prawo jest tworzone odgórnie dla całej społeczności, to instrument jego kontroli powinien być umiejscowiony odpowiednio wysoko. Nie przeczy to wcale Gogolowskiej logice, zawartej w jego publicystyce, wedle której najlepszym kontrolerem prawa stanowionego przez cara jest… sam car. Całkiem podobne jest przesłanie fundamentalnego dzieła Karamzina o historii Rosji, przenikniętego ideą samowładztwa jako jedynej zasady rządzenia krajem. Karamzin, jak Gogol, nie dopuszczał możności jakiegokolwiek ograniczenia swobody prawodawczej rosyjskiego monarchy, w dodatku – w roku 1818 – sporządził memoriał, w którym stanowczo odwodził Aleksandra I od zamiaru nadania konstytucji Królestwu Polskiemu.

Byli jednak wtedy w Rosji tacy, co mieli całkowicie odmienny pogląd – myślę o dekabrystach – bowiem dowodzone przez nich zbuntowane pułki krzyczały „Konstytucja!”. Choć prości żołnierze, w większości chłopi, nie rozumieli znaczenia tego słowa (ponoć im wmówiono, że to imię żony następcy tronu), nie było ono wcale obce oficerom, doskonale wykształconym i pochodzącym z najświetniejszych rodzin. Nie jest więc tak, że wszyscy myśleli jak Karamzin i Gogol – czytelnym dowodem było grudniowe powstanie w Petersburgu w roku 1825. Jest swoistym paradoksem historii, że w pobliżu ukraińskiej Wasyliewki – majątku rodziców Gogola leży Chomutec – siedziba starego rodu Murawiewów-Apostołów: z trzech synów z tej rodziny – najstarszy, Sergiusz, został powieszony jako jeden z pięciu przywódców buntu, syn średni, Matwiej, poszedł na Sybir, a najmłodszy, Hipolit, zginął od własnej kuli po przegranej potyczce. Warto o tym pamiętać, gdy nazbyt lekko mówimy, że naszym sąsiadom nigdy nie będzie po drodze z demokracją…

Zrobię jeszcze dwa krótkie wypady w stronę Karamzina, jeden z udziałem patrona naszego cyklu, drugi – łączący współczesność z przeszłością.

W „Wybranych fragmentach korespondencji z przyjaciółmi” Gogol zamieścił literacki portret Karamzina. Ten pełen nadmiernej afektacji list nosi numer XIII, dokładnie taki sam jak przytoczona scena z „Rewizora” (przypadek?). Tekst powstały w roku 1846, a więc w zaawansowanym okresie mistycznym Mikołaja Wasyliewicza, kończy się napomnieniem, by każdy pisarz „miał tak dobrze urządzoną duszę jak Karamzin”, bo to da mu gwarancję wysłuchania przez wszystkich, od ostatniego nędzarza po cara, „z miłością, z jaką może cię wysłuchać jedna tylko cudowna nasza Rosja, o której chodzą słuchy, jakoby w ogóle nie lubiła prawdy”.

Przed kilku laty otrzymałem w prezencie od przyjaciela szósty tom (prawie 500 stron) z ogromnego dwunastotomowego dzieła Karamzina. Z karty tytułowej wynika, że autorem polskiego przekładu był Grzegorz Buczyński, druk wykonano w Warszawie na Krakowskim Przedmieściu nr 385, zaś zgoda cenzora na wydanie „Historyi państwa rossyjskiego” udzielona została w maju 1825 roku. Patrząc na tę datę, wiemy aż nadto dobrze, że minie jeszcze pół roku, gdy umrze car Aleksander I, i wtedy skrzykną się spiskowcy, wyprowadzą wojsko z koszar nad Newą, powiodą na Plac Senacki i każą podwładnym wołać w środku miasta „Konstytucja!” – klęska przyjdzie dopiero potem...

Za kilka dni, 14 grudnia, będzie kolejna rocznica tamtych odległych wydarzeń. Czy rzeczywiście odległych pod każdym względem? Przecież do dzisiaj niezmiennie mówimy o nich – tak samo jak Rosjanie – „dekabryści”, chociaż po polsku powinno być raczej „grudniowcy” (byłby to jednak niepotrzebny i spóźniony neologizm). Pamiętajmy więc o dekabrystach dobrze i serdecznie, bo sami już wiemy, co to znaczy skandować na placach: „Konstytucja!”. A że w tych okrzykach jest również troska o Trybunał Konstytucyjny, to przecież naturalne…

Tak oto na kanwie obrony TK powstało nowe polskie słowo – „tekabryści”. Nie wymaga ono dodatkowych tłumaczeń i znaczy dokładnie to, co znaczy.

*Marian Sworzeń, ur. 1954, prawnik, pisarz, członek PEN Clubu, ostatnio wydał „Opis krainy Gog”

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.