Skalski: Nie szkoda Warszawy?
Andrzej Rozenek| Czesław Bielecki| Hanna Gronkiewicz-Waltz| Piotr Guzioł| PiS| referendum| Ruch Palikota| Warszawa| wywóz śmieci
Jakby Hanna Gronkiewicz-Waltz kogoś zabiła, co się prezydentom miast w Polsce niekiedy przydarza, jakby skradła publiczne pieniądze, to trudno! Podpisy, referendum i fora ze dwora. Tego na Placu Bankowym, gdzie się mieści jej urzędowa siedziba. Ale warszawscy referendownicy chcą ją dymisjonować za złe pełnienie funkcji prezydenta stolicy.
Pani prezydent się wypaliła, twierdzi Piotr Guział, burmistrz dzielnicy Ursynów i lider tworu Warszawska Wspólnota Samorządowa. Cokolwiek znaczy to wypalenie, musi być na tyle istotne, że zbieracze podpisów nie chcą czekać z obaleniem HGW do przyszłorocznych wyborów samorządowych. Wtedy to zamierza ją obalać SLD, a teraz sprzeciwia się referendum, w którym widzi – i słusznie – intrygę polityczną. Za obalaniem jest PiS, oczywiście, Solidarna Polska, Ruch Palikota. Już zbierają podpisy. Widziałem w Warszawie wielki bilbord w tej sprawie, ciągniony przez samochód.
Podpisać się musi 10 procent uprawnionych do głosowania, czyli 135 tysięcy mieszkańców stolicy. By referendum było ważne musi w nim wziąć udział trzy piąte głosujących w wyborach, które wyłoniły prezydenta. Od 649 049 głosujących jest to 389 430. Podpisy zbierają wolontariusze, ale też płatny personel, co nie jest zakazane przez prawo. A skoro nie zakazane to legalne.
Niezależnie od prawa istnieje, czy istnieć powinien, dobry obyczaj polityczny. W swoim czasie, z mojego rachunku w banku przelałem legalnie i oficjalnie, dozwoloną przez prawo sumę na rzecz komitetu wyborczego pani Gronkiewicz-Waltz. Więc teraz lubiłbym wiedzieć komu zależy na jej odwołaniu do tego stopnia, że wkłada w to swoje pieniądze. I jakie. Byłoby elegancko gdyby do działań politycznych, nieobjętych regulacją prawną, podchodzono tak samo jak do tych regulowanych. Zdaję sobie jednakże sprawę, że to wymaganie nie pod tym adresem.
Nobody’s perfect
Są konkretne zarzuty pod adresem pani prezydent. Komunikacja miejska drożeje i jednocześnie zmniejsza częstotliwość kursowania. Krajowa Izba Odwoławcza uchyliła warunki przetargu na oparty o nową ustawę wywóz śmieci, bo ustawiany był pod Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania. (N.B. nie rozumiem dlaczego z całej wielkiej Warszawy ma wywozić i utylizować śmieci jedna firma i to w dodatku miejska). Tunel pod Wisłostradą na skrzyżowaniu z powstającą II linią metra, ciągle zamknięty po awarii już chyba dziesięć miesięcy i nie wiadomo kiedy wreszcie będzie przejezdny. Budowa tej drugiej linii, spóźniona, jak większość inwestycji w stolicy. A spóźnienia przy budowie metra i przy inwestycjach drogowych oznaczają przedłużanie się okresu uciążliwych niedogodności w ruchu.
Gronkiewicz –Waltz koncentruje się – mówią w ratuszu – na finansach miasta, zaniedbując inne dziedziny. To, że się koncentruje to dobrze, bo na finansach, po prezesowaniu w NBP i praktyce w banku europejskim, akurat dobrze się zna, a w demokracji i gospodarce rynkowej nisko się notują uprawnienia samorządów nie poparte odpowiednimi środkami. To, że coś zaniedbuje, to gorzej. Szczególnie, że zaniedbała PR, kontakt z wyborcami. W tejże demokracji, opartej na wyborach, to ważne, jeśli nie najważniejsze zadanie.
Jeszcze by się parę zarzutów znalazło.
Na drugiej szali, tej z zasługami, też byłoby całkiem sporo, lecz nie zamierzam ważyć, wyliczać i oceniać plusów i minusów, wymierzać sprawiedliwości pani prezydent.
Pytanie: czy odwoływać ją teraz? Praktycznie jesienią, bo taka jest procedura. Czyli na rok przed ustawowymi wyborami. Referendum jest bardzo prawdopodobne. W pierwszym tygodniu zebrano 70 tysięcy podpisów. Po niedzielnej ulewie, która sparaliżowała komunikację w dużej części stolicy, wkurwienie (przepraszam, ale wkurzenie to jednak nie to) ludzi na ulicy nagabywanych o podpis zapewne wzrośnie. HGW, co prawda nie odpowiada za opad, ale mogła była przebudować kanalizację burzową. Nie robi tego, bo państwo ma przebudować tę trasę. Gdyby zrobiła to wcześniej, byłaby oskarżane o marnotrawstwo. A na lipiec i sierpień przewiduje się wyłączenie centralnej części pierwszej linii metra. Wszyscy się ucieszymy, kiedy ruszy wreszcie ta druga linia, ale już teraz myślimy o tym ograniczeniu ze zgrozą.
Zaś jeśli przejdzie wniosek o referendum, to trzeba będzie przygotować lokale wyborcze, powołać komisje, wydrukować karty do głosowania w ilości odpowiadającej ilości uprawnionych. Po czym, najprawdopodobniej nie znajdzie się prawie 400 tysięcy ludzi, którym zechce się ruszyć do komisji wyborczych, aby odwoływać panią prezydent. A jeśli się znajdzie? Całkowicie nie da się tego wykluczyć. Ja się ruszę, żeby głosować przeciw odwołaniu, ale takich będzie niewielu. Przeciwnicy odwołania po prostu nie pójdą. Ale przypuśćmy, że referendum ją odwoła. Uruchomiona będzie procedura zaskarżeń, odwołań, czas będzie biegł. Na krótki czas przed wyborami rząd wyznaczy komisarycznego prezydenta. I bardzo prawdopodobne, że zostanie nim… Hanna Gronkiewicz – Waltz.
Po co więc ten cały szum?
Poza Warszawą nie wszyscy muszą wiedzieć, że pełni ona tę funkcję już druga kadencję, wybrana przez połowę głosujących Warszawiaków, którzy nie kupowali kota w worku. Główny kontrkandydat, wystawiony przez PiS Czesław Bielecki zdobył połowę tego co ona, a trzeci, Wojciech Olejniczak z SLD – połowę tego co Bielecki. Co pokazuje, że nie było liczących się porównywalnych kandydatów, o których by wiedzieli Warszawiacy. Czy po powtórnym wyborze, a na rok przed kolejnym HGW nagle zmieniła się zdecydowanie na gorsze, czy nagle utraciła zdolność do robienia tego co robiła przez siedem lat. I czy teraz objawili się nagle poważni kandydaci na to stanowisko ?
Siekierka na kijek
W Sejmie obowiązuje tzw. konstruktywne votum nieufności. By można było się brać za usuwanie premiera, trzeba wysunąć kandydaturę następcy. Nie ma tego wymogu przy odwoływaniu prezydenta, burmistrza czy wójta. Kogoś się znajdzie – mówi Guział i inni – byle usunąć ”bufetową”. Kogo? Lepszego? Zęby sobie ostrzy sam Piotr Guział, inicjator odwoływania Nie zamierzał rozmawiać z panią Prezydent , niczego nie postulował, a tylko przedstawił ultimatum. A w nim była mowa o cenach w komunikacji miejskiej i o rozkładzie jazdy. A więc pytanie: co pan Guział, powiedzmy – prezydent Warszawy – zrobi z komunikacją miejską ? Będzie chyba musiał przywrócić częstotliwość kursowania, cofnie podwyżkę biletów. A jeśli tak, niech z góry, przed referendum powie, skąd będzie miał na to środki. Czy przerzuci je z innych działów, a jeśli tak to z których i ile. I co będzie z działem, któremu uszczupli środki. A jeśli zdobędzie dodatkowe pieniądze, to skąd?
Kto z walczących o zdymisjonowanie HGW ma dobry, to znaczy realistyczny, sposób na zorganizowanie zbierania, wywozu, utylizacji śmieci ? Kto z nich wie jak przyśpieszyć budowanie metra, budowę i remonty dróg? I przynajmniej nie pogorszyć i tak już nie najlepiej pracującej służby zdrowia w Warszawie, nie skomplikować dodatkowo sytuacji w oświacie, nie zabrać cichcem środków z budowy mieszkań komunalnych, których ciągle buduje się dramatycznie mało, lecz więcej niż przy wszystkich poprzednich prezydentach. I kto ma doświadczenie w zarządzaniu wielkimi strukturami, kto ma wokół siebie fachowców do podjęcia tych zadań. Bo ludzi pani Hani na pewno wymieni na swoich.
Biurokracja warszawska rozrosła się. Jak każda inna. Czy jednak ktoś w skali Warszawy, w jakimś think tanku zrobił, przynajmniej dla stolicy, analizę zadań wynikających z wymagań prawnych, ustaleń unijnych i oczekiwania ludności, jeśli chodzi o jej obsługę ? Co jest konieczne, a co nie, co się dubluje i gdzie są luki. Ilu, w końcu, trzeba do tego ludzi i jakich? I nie czarujmy się z tą fachowością. Powinno to być podstawowe kryterium i dobrze jeśli chociaż przeważa przy doborze kadr. Ale ceną demokracji, tym wyższą im demokracja mniej dojrzała, jest dobór pod kryterium politycznej przydatności. Swoi na stanowiskach, to ci którzy pomogli wygrać i którzy pomogą się utrzymać przy władzy. Dobrze jeśli przy tym znają się na oświacie, budownictwie czy komunikacji miejskiej. I tego nie da się obejść.
Tu, z pewnym takim skrępowaniem, zauważam, że ci którzy już, nawet z politycznego nadania, od siedmiu lat robią w oświacie, budownictwie czy komunikacji miejskiej, czegoś się nauczyli. Zarządzanie wielkim miastem to wielki, skomplikowany agregat Nie twierdzę, że działa on dobrze, lecz działa. Miasto funkcjonuje, daje się jakoś żyć, choć na pewno można by lepiej. Wiem, że to naganne, minimalistyczne podejście, ale w Warszawie, w 2013 roku, jakoś nie widzę tych, którzy te sytuacje poprawią. Sądzę, że konieczny jest długotrwały proces dojrzewania kadr, doskonalenia struktur.
Piotr Guział, wywodzący się z SLD, rządzący Ursynowem – skądinąd matecznikiem lemingów PO - w oparciu o PiS, wykazał się dużą zdolnością manewrową w polityce. To oczywiście, wartość, lecz niekoniecznie przy zarządzaniu miastem. Na Ursynowie nie zdążył się chyba wiele nauczyć. Wymieniany jako chętny na prezydenta Przemysław Wipler, poseł, do niedawna w PiS, ma słuszne, liberalne poglądy ekonomiczne i to jedyny jego kapitał. Poseł Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota, zostawszy z prezydentem Warszawy na pewno nie będzie się pojawiał na nabożeństwach, a weźmie udział w Paradzie Równości. Trochę za mało.
Heca z odwoływaniem pani Hani ma, z punktu widzenia interesów Miasta Stołecznego Warszawy, mało merytoryczny charakter. To jawnie polityczna rozgrywka, mająca wzmocnić polityczną osobowość atakujących i osłabić, na ile się da pozycję dominującej w Warszawie Platformy. Bo Gronkiewicz– Waltz jest jednocześnie wiceprzewodniczącą PO. Popieram, bez zacietrzewienia, obecną panią prezydent. W podobny sposób popieram Platformę, ale nie jestem przekonany, że ta symbioza wychodzi Warszawie na dobre.
Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa nie podkreśla, że się wywodzi z SLD. Wielokrotnie wybierani prezydenci: Wrocławia – Rafał Dutkiewicz, Poznania – Ryszard Grobelny, Gdańska – Paweł Adamowicz, Gdyni – Wojciech Szczurek, Sopotu – Jacek Karnowski, znani są daleko poza swoim miastami i nie kojarzy się z ich politycznym i partyjnym rodowodem. Bywa, że dziękują partiom za zamiar poparcia w wyborach, bo wiedza, że na tym może skorzystać partia, a oni stracą. Bo miasto, nawet stolica państwa, ma inne problemy niż państwo. Przy czym o wiele bardziej konkretne i mierzalne. Pozycja Polski w UE podlega ocenie, takiej czy innej, a druga linia metra albo jest, albo jej nie ma i oceniać można jak ona działa.
Studio Opinii
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.