Ślepy snajper, czyli każdy może być piłkarzem

badania genetyczne| Bogusław Leśnodorski| genetyka| genotyp| Kodeks Etyki Lekarskiej| Legia Warszawa| Messi| Naczelna Izba Lekarska| Rzecznik Praw Pacjenta

Ślepy snajper, czyli każdy może być piłkarzem
Messi w czasie meczu z Bayer Leverkusen w 2012. Foto: Wikimedia Commons

Środowisko lekarskie jest zaniepokojone pomysłem, aby kandydatów na przyszłych piłkarzy poddawać badaniom genetycznym. Szef Naczelnej Izby Lekarskiej, ostrzega przed „dyskryminacja genetyczną”  i przywołuje Kodeks Etyki Lekarskiej i lukę prawną, którą powinno się uregulować. Po aborcji, eutanazji,  in vitro,  jest temat do kolejnego ideologicznego sporu bez szans na rozstrzygnięcia. Proszę bardzo, zaczynamy.

Pomysł rzucił Bogusław Leśnodorski, dynamiczny i medialny prezes warszawskiej Legii. Tłumaczy, że z genów można odczytać predyspozycje fizyczne a także podatność przyszłych zawodników na kontuzje. Trudno się z tym nie zgodzić, współczesna genetyka pozwala na bardzo wiele, daje pole do nadużyć, ale nie w tym przypadku.

Autor tego tekstu zgłosił się za młodu do koszykarskiej sekcji Polonii Warszawa i zaczął regularnie trenować i grać w juniorskim zespole. Bez sukcesów i – co gorsze – bez sensu, bo nie urósł a więc to sport nie dla niego. Ale skąd o tym miał wiedzieć młody koszykarz i jego trenerzy? Później proszono, żeby dzieciaki pokazały rodziców, bo jak rodzice mali, to i dziecko pewnie też nie urośnie – wymyślono w klubie i zaczęła się genetyczna dyskryminacja. Wówczas na oko, bez badania genotypu. Czyli jeszcze gorzej, bo dyskryminacja amatorska.

Predyspozycje do zawodu (sportowiec to też zawód) sprawdzają wszyscy. Nie zostaniesz policjantem, jeśli nie przejdziesz testów sprawnościowych, spikerem radiowym z wadą wymowy, ratownikiem górskim z lękiem wysokości. Dyskryminacja czy zdrowy rozsądek? Nawet do siedzenia w biurze trzeba mieć predyspozycje. Działy HR w korporacjach wymyślają coraz bardziej wyrafinowane sposoby rekrutacji na każde niemal stanowisko. Testy, także psychologiczne, mają wyłowić z tłumu kandydatów osoby nie tylko kompetentne ale też predystynowane do tej pracy. Dyskryminacja czy optymalizacja zatrudnienia? A szef Naczelnej Izby Lekarskiej też się szefem raczej nie urodził. Został nim, a ktoś nie.

A więc selekcja zwana dyskryminacją to zjawisko raczej normalne a nawet niezbędne. Jeśli ma w tym pomóc nauka, to jeszcze lepiej. Po to jest genetyka, żeby ją stosować a nie tylko po to, by mnożyć moralne wątpliwości. Zwłaszcza tam, gdzie ich być nie powinno. Jeśli – jak twierdzi prezes Legii – badania genotypu mogą wykryć podatność na kontuzje, to czy nie lepiej to ustalić zawczasu? Jeśli dziecko pod wpływem intensywnych treningów i często brutalnej gry zostanie inwalidą, to co na to powie Naczelna Izba Lekarska? Odeśle do Rzecznika Praw Pacjenta czy do sądu po odszkodowanie z klubu?

Już słyszę głosy krytyków: a Lionel Messi? Kto by (kiedyś) wziął chłopaka niższego o dwie głowy od rówieśników, a teraz to najlepszy piłkarz świata. Już przypominam: szkółka Barcelony nie wzięła Messiego, bo był mały i chory (karłowatość przysadkowa), tylko mimo tego. Dostrzeżono w nim piłkarskiego geniusza przerastającego rówieśników nie o głowę lecz o klasę. Co więcej, żeby trochę urósł zafundowano mu terapię hormonalną. A więc znowu genetyka, ingerencja w naturę. Co na to Izba i Kodeks Etyki Lekarskiej? Czy nie każdemu powinno się fundować takie zabiegi? Genetyczna dyskryminacja!
Blog - Jerzy Wysocki

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.