Sprawa pani Joanny z Opola: próba odpowiedzi…

Europejski Rok Obywateli| Internet| Karta praw podstawowych| praworządność| społeczeństwo informacyjne

Sprawa pani Joanny z Opola: próba odpowiedzi…

Na pyta­nie posta­wione w sprawi p. Joanny z Opola: jak chro­nić przed kło­po­tami spo­wo­do­wa­nymi nie­prze­strze­ga­niem prawa tych oby­wa­teli, któ­rzy mają wolę jego prze­strze­ga­nia, ale nie mają instynktu praw­ni­czego, który pod­po­wia­dałby kiedy należy spraw­dzać coś, co nieprawniczy umysł uznał za pewnik?

Moja pierw­sza pro­po­zy­cja nie będzie popu­larna. Napi­szę bowiem, że bez aktyw­nej postawy oby­wa­tela, trudno będzie unik­nąć nega­tyw­nych kon­se­kwen­cji nie­zna­jo­mo­ści prawa.

Jeżeli rze­czy­wi­ście oby­wa­tel chce prze­strze­gać prawa, to jeśli znaj­dzie się w nowej sytu­acji życio­wej, fak­tycz­nej – rozsądek naka­zuje uznać, że powi­nien choćby pró­bo­wać spraw­dzić, jak tę sytu­ację prawo regu­luje. Bo trudno zakła­dać, że świa­domie chce (ma wolę) postę­po­wać zgod­nie z czymś, czego w isto­cie nie zna, albo zna tylko w części.

I nie cho­dzi o to, żeby każdy dzień oby­wa­tel ów roz­po­czy­nał od ana­lizy nowego numeru Dzien­nika Ustaw. Zwłasz­cza, że nie jest to lek­tura pory­wa­jąca, co wynika w znacz­nej mie­rze z nie­chluj­stwa usta­wo­dawcy i nie­ko­mu­ni­ka­tyw­no­ści języka praw­nego (a to wła­ści­wie jest mate­riał na odrębny tekst).

Naj­krót­sza droga w takiej sytu­acji wie­dzie do adwo­kata czy radcy praw­nego, ale pro­fe­sjo­nalną pomoc praw­ni­ków zostawmy w tej chwili na boku.

Choć natu­ral­nie miło jest, jeśli wśród zna­jo­mych, przy­ja­ciół znaj­dzie się ktoś, kto na daną sprawę zer­k­nie facho­wym okiem, zdej­mu­jąc nam zmar­twie­nie z głowy. Wszak rów­nie przy­jem­nie jest mieć kumpla infor­ma­tyka albo leka­rza w rodzinie. Ale jeśli kogoś takiego nie mamy, pozo­stają inne możliwości.

A dziś naprawdę ogrom­nym uła­twie­niem są ser­wisy inter­ne­towe. Gmin, powia­tów, woje­wództw, sejmu, rządu, sądów etc. etc. Bywają lep­sze albo gor­sze, ale pro­wa­dzi je każdy pod­miot, który reali­zuje zada­nia publiczne. Naj­czę­ściej z zakładką „moja sprawa”, „jak zała­twić sprawę” itp.

Poszu­ki­wa­nie infor­ma­cji na stro­nach inter­ne­to­wych insty­tu­cji można dziś potrak­to­wać jako mini­mum aktyw­no­ści. Pozwalają na to wyniki badań sta­ty­stycz­nych z lat 2007–2011 zebrane w publi­ka­cji GUS „Spo­łe­czeń­stwo infor­ma­cyjne w Pol­sce” Otóż w 2011 r. 66,6% gospo­darstw domo­wych w Pol­sce miało dostęp do Inter­netu (nadal jeste­śmy poni­żej śred­niej w UE, ale notu­jemy cią­gły wzrost). Co ozna­cza, że 2/3 spo­łe­czeń­stwa może bez dodat­ko­wych zabie­gów z powodze­niem korzy­stać z danych zamiesz­cza­nych na ofi­cjal­nych ser­wi­sach. Bar­dziej bie­gli odnajdą bez trudu tek­sty aktów praw­nych. Wspo­mniany Dzien­nik Ustaw publi­ko­wany jest obec­nie wyłącz­nie w wer­sji elek­tro­nicz­nej. Na stro­nie sej­mo­wej działa baza aktów praw­nych. W tej czę­ści mamy zatem dostęp do infor­ma­cji. Mamy narzę­dzia. Od nas zależy czy będziemy z nich korzystać.

Bada­nia oczy­wi­ście poka­zują też drugą stronę. Na przy­kład przy­czyny braku dostępu do Inter­netu w pozo­sta­łej czę­ści domostw. Naj­częst­szym powo­dem jest „brak potrzeby”, póź­niej nie­do­sta­tek umie­jęt­no­ści, dopiero w dal­szej kolej­no­ści poja­wiają się względy ekonomiczne.

Tu jed­nak nie­zbędne będą pewne zmiany w mentalności.

I trzeba przy­naj­mniej pró­bo­wać prze­ko­nać „opor­nych”, że Inter­net jest dla ludzi i że może być wielce uży­tecz­nym. To zada­nie dla rządu (który wła­śnie ogra­ni­cza ulgę inter­ne­tową), dla orga­ni­za­cji poza­rzą­do­wych, może i dla nas.

Celowe będzie dzia­ła­nie na kilku płasz­czy­znach, zatem nie­zbędna okaże się cią­gła edu­ka­cja prawna. Ale pamię­tajmy również o tym, że wiele pro­gra­mów mają­cych pod­nieść poziom wie­dzy o pra­wie, już funkcjonuje.

W każdy moż­liwy spo­sób należy upo­wszech­niać prze­ko­na­nie, że w inte­re­sie każ­dego z nas jest znać nie tylko swoje prawa, lecz także obo­wiązki z nimi zwią­zane. Nie tylko wymia­rze kra­jo­wym, ale i europejskim.

Jest ku temu oka­zja, bo rok 2013 ogło­szono Euro­pej­skim Rokiem Oby­wa­teli. I choć główne dzia­ła­nia nasta­wione będą na reali­za­cję prawa do swo­bod­nego prze­miesz­cza­nia się, to jed­nak zało­że­nie jest takie, że wzro­śnie ogólna świa­do­mość prawna oby­wa­teli Unii.

Zakoń­czę więc ape­lem o to, aby­śmy na począ­tek, chcąc unik­nąć skut­ków nie­za­mie­rzo­nego nawet nie­prze­strze­ga­nia prawa, dorzu­cili do tego pro­jektu cegiełkę wła­snej, oby­wa­tel­skiej aktywności.

Szcze­gól­nie, że pol­skie wła­dze wyłą­czyły moż­li­wość powo­ły­wa­nia się na Kartę Praw Pod­sta­wo­wych UE bez­po­śred­nio przed sądami kra­jo­wymi czy Try­bu­na­łem Sprawiedliwości [autorka ma na myśli Trybunał Konstytucyjny? – red. OK.]

Studio Opinii

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.