Uprawianie demokracji
Arystoteles| demokracja| Indeks Demokracji| Jan Kieniewicz| obywatel| państwo| Polak| Robert A. Dahl| Roger Scruton| tożsamość| Tukidydes
Zamiast wstępu
Ponad 10 lat temu napisałem tekst pod tytułem Demokracja jako wartość[1]. Wówczas zwróciłem uwagę – w ślad za tezą Klemensa Szaniawskiego w jego rozprawie Racjonalność jako wartość[2] – że samo pojęcie demokracji zawiera w sobie szczególną formę antynomii. Albowiem jest demokracja autonomiczną wartością „samą w sobie” – jest celem godnym osiągania. A tym celem jest życie w demokratycznym ustroju. Jest również demokracja środkiem – sposobem osiągania tego celu. Jest demokracja zatem wartością instrumentalną – sposobem zdobywania i sprawowania władzy, jest też sposobem zmiany władzy – i to sposobem szczególnym, nie odwołującym się do bezpośredniego przymusu (zamachu stanu lub rewolucji). To owe sposoby sprawowania władzy stanowią o tym, czy i w jakim stopniu osiągamy cel – życie w państwie, które realizuje wartości demokracji. Cechą szczególną demokracji jest właśnie owa stała i nierozstrzygalna antynomia między celem i środkiem.
O tym jakie jest państwo demokratyczne dowiadujemy się z dzieła Tukidydesa Wojna Peloponeska,( V wiek p.n.e). W Księdze drugiej znajdujemy przemowę Peryklesa nad mogiłami żołnierzy poległych w obronie Aten. Perykles powiada „ Nazywa się ten ustrój demokracją, ponieważ opiera się na większości obywateli, […] W sporach prywatnych każdy obywatel jest równy w obliczu prawa; […]W naszym życiu państwowym kierujemy się zasadą wolności.[…] Kierując się wyrozumiałością w życiu prywatnym, szanujemy prawa w życiu publicznym; jesteśmy posłuszni każdoczesnej władzy i prawom.”[3] Od tego czasu, niezmiennymi są owe podstawowe Peryklejskie cechy ustroju demokratycznego: - rządy większości; - równość wobec prawa; - zasada wolności; - wyrozumiałość w życiu prywatnym; - posłuszeństwo wobec władzy i praw, pisanych i niepisanych.
Arystoteles w Polityce uzupełnia owe zasady twierdząc, że „[…] pożądane, by prawo władało, aniżeli jeden jakiś spośród obywateli […] bo gdzie prawa nie rządzą, tam nie ma ustroju. Prawo bowiem musi panować na wszystkim […].Wszystkie ustroje mają trzy części składowe […] Jedną z tych trzech części jest czynnik obradujący nad sprawami państwowymi, drugą czynnik rządzący, trzecią jest czynnik sądzący”[4]. Owe uwagi Arystotelesa pozwalają Peryklejskie cechy demokracji uzupełnić dwiema kolejnymi; demokracja to rządy prawa – a nie jednostki, o ustroju demokratycznym stanowi trójpodział władz: - czynnik obradujący, czynnik rządzący, czynnik sądzący. Złośliwy los sprawił tylko, iż ów Arystotelesowski trójpodział władz zapisany pięć wieków przed Chrystusem, przypisuje się Monteskiuszowi z XVIII wieku.
To czysty przypadek sprawił – prawie trzy tysiące lat temu – że w Grecji ukształtowały się fundamenty europejskiej cywilizacji. I co najmniej od tego czasu notujemy dwie różne cywilizacje, którym Profesor Jan Kieniewcz poświecił swoją pracę Wprowadzenie do historii cywilizacji Wschodu i Zachodu. Autor już na samym początku odpowiada nam „[…] cywilizacje są zbiorami ludzi […], którzy odwołują się do wspólnego systemu wartości […] i dalej […] cywilizacja nie jest niczym więcej (ani mniej) niż przekonaniem ludzi, że istnieje ponadkulturowa i ponadpaństwowa forma przynależności ze względu na wspólnotę w systemie wartości”[5].Kieniewcz powiada również, że „W szczególności do społeczeństw identyfikującymi się z odrębnymi systemami wartości – słowem między ludźmi różnych cywilizacji[6].” Niezwykle istotna jest przywołana przez prof. Jana Kieniewicza opinia Feliksa Konecznego, który w 1935 roku w swym dziele „O wielkości cywilizacji” napisał „Nie można być cywilizowanym na dwa sposoby[7]”. W odniesieniu to tego stwierdzenia Jan Kieniewicz pisze: „w proponowanym rozumieniu cywilizacja nie jest wyższym czy lepszym stadium rozwoju”[8]. Nie istnieje też żadna „najlepsza cywilizacja świata”, globalna i jedyna dla wszystkich, jak powiada autor – odwołując się do Konecznego i Czarnowskiego – „ludzkość jest hipostazą, nie istnieje coś takiego jak „ojczyzna wszystkich ludzi””[9]. To różne systemy wartości – są źródłem odrębnych cywilizacji.
Demokracja jest jedną z tych wartości, która różni cywilizacje Zachodu. i Wschodu. A główną wartością demokracji jest to, że władzę zdobywa się, i władzę się traci nie za sprawą bezpośredniego przymusu (zamachu lub rewolucji), a dzięki wolnym wyborom wolnych obywateli; kolejną wartością demokracji jest fakt „rządów prawa a nie ludzi”; a wszyscy obywatele są równi wobec prawa.
Nie wchodząc w szerszy dyskurs nad demokracją trzeba się zgodzić z Robertem A. Dahl’em, że „ jest ona [koncepcja demokracji] amalgamatem nie całkiem spójnych składników. Sprzeczności między nimi powodują niekiedy poważne kłopoty”[10]. To właśnie owe codzienne uprawianie demokracji od blisko trzech wieków sprawiło, że przed wielu dziesięciu lat premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill powiedział że: „demokracja jest najgorszą formą rządu, jeśli nie liczyć wszystkich innych form, których próbowano od czasu do czasu’’.
W preambule Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej z 1997 roku, czytamy „[…]odzyskawszy w 1989 roku możliwość suwerennego i demokratycznego stanowienia o Jej losie, my, Naród Polski - wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł, równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego […]ustanawiamy Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej jako prawa podstawowe dla państwa […][11].
Nie wchodząc w dyskurs, skąd bije źródło – prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna – w dążeniu ku dobru wspólnemu uznaliśmy owe wartości jako podstawowe cele demokratycznego państwa. W ustroju demokratycznym realizacja owych „idealnych wartości” odbywa się za pośrednictwem powołanych przez naród panujących instytucji „rządów prawa” i trójpodziału władz: stanowiących, rządzących i sądzących – ich własnych celów, sposobów i środków ich osiągania. Wydawać by się mogło, że właśnie demokrację „uprawiamy” dlatego, żeby „środki nie uświęcały celów” .
Nikogo nie trzeba przekonywać jak daleki jest dystans między idealnymi wartościami zapisanymi w preambule Konstytucji RP – a celami bieżącego życia realizowanymi przez kolejne ekipy rządzące i powołane instytucje w Trzeciej Rzeczpospolitej Polskiej. To świadomość owego dystansu, owa różnica między światłymi celami-wartościami a bieżąco stosowanymi środkami, sprawia, iż Trybunał Konstytucyjny, Rzecznik Praw Obywatelskich i Najwyższa Izba Kontroli muszą sprawować bezpośredni nadzór i kontrolę rządzących nad rządzonymi. Nie wchodzę w nierozstrzygalną dyskusję „kto kontroluje – kontrolerów?”. Aczkolwiek jest to również problem funkcjonowania demokracji.
Jest zatem tak, że o stopniu osiągania demokracji jako wartości autotelicznej, wartości „samej w sobie” możemy orzekać tylko na podstawie działania demokracji instrumentalnej - stosowanych środków i sposobów „uprawiania demokracji”. O ile wartości demokracji wymienione w preambule Konstytucji RP owo dobro wspólne – jest to „byt idealny”, to stosowane i używane metody i środki służące osiągnięciu tego celu – to „byty realne”. Byty realne to panujące instytucje, ich funkcjonowanie i sposoby ich wykorzystywania przez nas – obywateli..
Smak puddingu poznajemy w trakcie jedzenia
Zgodnie z angielskim przysłowiem, o tym że „smak puddingu poznajemy w trakcie jedzenia” chcę podjąć próbę sprawdzenia jak działa demokracja stosowana.
Co najmniej od 30 lat w licznych ośrodkach naukowych na świecie ( w tym w szczególności w USA i Europie, w tym w Wielkiej Brytanii) prowadzone są projekty badawcze starające ustalić zbiór „wartości” uznawanych przez społeczeństwa różnych krajów. Funkcjonowanie ustroju demokratycznego - jest jedną z wielu badanych wartości.
Od 33 lat, od 1981 roku w Wielkiej Brytanii grupa naukowców prowadzi projekt World Values Survey[12] dotyczący badania wartości i postaw społecznych uznawanych i wyrażanych przez obywateli w licznych krajach na wszystkich kontynentach świata. Z Polski w zespole badawczym uczestniczy profesor socjologii pani Renata Siemińska. Wyniki badań World Values Survey są źródłem licznych analiz, w tym również służą ocenie pojmowania i stosowania demokracji w rankingach „indeksów demokracji”. Publikowany przez Economist Intelligence Unit od lat „Indeks demokracji” w licznych swych wskaźnikach opiera się właśnie na ocenach wartości i postaw deklarowanych przez badanych respondentów World Values Survey. W tym rankingu demokracji pośród 167 badanych krajów świata Polska zajmuje 44 miejsce. W badaniach innych ośrodków np. The World Justice stan polskiej demokracji w Project Rule of Law Index 2014 jest notowany na 22 miejscu. Lepsze jest miejsce 22 niż 44 – ale nie będę wchodził w szczegółowe różnice badań między różnymi ośrodkami.
W pełnym zestawie ponad 250 pytań zadawanych przez autorów projektu World Values Survey co najmniej 18 pytań dotyczy preferowanych przez respondentów cech ustroju demokratycznego oraz ocen różnych form sprawowania władzy, funkcjonowania władzy i stosunku badanego obywatela do panującego ustroju. Jednak przed badaniem stanu demokracji w Polsce zasadne jest przedstawienie odpowiedzi na pytanie, kto ową demokrację uprawia – pytanie o Polaków. Przedmiotem badania jest poszukiwanie odpowiedzi na trzech różnych płaszczyznach.
Po pierwsze jest interesujące kim jest badany – Polka/Polak?
Następnym pytaniem jest próba sprawdzenia, czy i w jakim stopniu respondent opowiada się za demokratyczną formą sprawowania władzy?
Ostatnim jest pytanie jak polski respondent wypada na tle innych krajów?
Wybrałem do badania wyniki sześciu krajów z ostatniej fali, lata 2010-2014: Polski, Niemcy, Rosji i Szwecji – jako najbliższych sąsiadów; ponadto dwa skrajnie odmienne kraje wywodzące się z zupełnie odmiennych cywilizacji – Chin i Stanów Zjednoczonych Ameryki. W sumie jest to 27% ludności świata. Z badanych krajów trzy są to kraje wychodzące lub nie z autorytarnych rządów komunistycznych – Chiny, Polska, Rosja. Trzy pozostałe to rozwinięte demokracje – Niemcy, Szwecja i USA[13].
Szkic do portretu Polaka?
W badaniu World Values Survey z okresu 2010-2014 uczestniczyło w 2012 roku z Polski 966 respondentów. Średni wiek badanych osób – 49 lat. Statystyczna średnia wieku ludności Polski wynosiła w 2012 roku 39 lat. Jest to istotna informacja, albowiem oznacza, że urodzeni w 1963 roku Polacy ponad połowę życia przeżyli w ustroju socjalistycznym. Jest to pokolenie, które dzieciństwo przeżyło w epoce Gierka. W wieku 17-18 lat doświadczyło powstanie ruchu„Solidarności” (1980-1981) i jego zduszenie 13 grudnia 1981 roku. Pokolenie to wchodziło w dorosłe życie w latach stanu wojennego i pełzającego upadku socjalizmu. Jest to równocześnie pokolenie, którego odczucia, wartości i postawy w znacznym stopniu kształtowane były przez „naukę społeczną” kościoła katolickiego, której ówczesnym twórcą był papież z Polski – Jan Paweł II.
Jeżeli odjąć 260 osób bezdzietnych, to pozostali respondenci (706 osób) posiadali 2 dzieci. Gdy mieli 26 lat, 4 czerwca 1989 roku w prawie wolnych wyborach obalili ustrój komunistyczny. 12 września 1989 roku premier Tadeusz Mazowiecki utworzył pierwszy od 1939 roku niekomunistyczny rząd w Polsce. Od 1990 ich życie zmieniło się zupełnie. Zaczęli żyć w wolnym kraju o ustroju demokratycznym, w warunkach gospodarki rynkowej. Jak na jedno pokolenie jest to dość bogaty życiorys. Owo tło historyczne jest niezbędne, żeby odpowiedzieć na pytanie jacy są i dlaczego tacy są dzisiaj 50-letni Polacy. Pełnym zaskoczeniem dla nas wszystkich była zmiana systemu; odrzucenie autorytarnych rządów komunistycznych na rzecz życia w wolnym kraju demokratycznie rządzonym. Wszyscy chcieliśmy żyć w wolnej Polsce, ale nikt nie oczekiwał, że będziemy żyć w wolnym rynku.
Wartością najwyższą uznawaną przez prawie wszystkich badanych w różnych krajach świata przez World Values Survey, jest rodzina. Dla polskich respondentów rodzina, jako wartość naczelna jest ważna dla 99%, a przyjaciele jako wartość dla 94%. Polacy w równym stopniu cenią czas wolny (86%), jak i pracę (89%). Ale tylko 25% jest zdania, że ciężką pracą osiąga się sukcesy w życiu, a 45% – uważa, że szczęśliwy traf i znajomości bardziej skutecznie zapewniają lepsze życie.
Polacy silnie identyfikują się ze swoim krajem (97%), są niezwykle dumni ze swego narodu (95%), w swoim sąsiedztwie czują się bardzo bezpiecznie (95%), i w znacznym stopniu czują się częścią wspólnoty lokalnej (92%), a 71% Polaków jest gotowe oddać życie za ojczyznę. Polacy – wbrew medialnym narzekaniom – czują się niezwykle szczęśliwi 93%, ale satysfakcję z życia ma 49% badanych. Są mocno przywiązani (80%) do religii katolickiej, aczkolwiek Bóg jest wartością dla 66%, zaś 50% badanych deklaruje że co najmniej raz w tygodniu chodzi do kościoła. Religia oznacza dla 71% Polaków czynienie dobra na rzecz innych, ale tylko 27% bierze udział w organizacjach religijnych i dobroczynnych.
Według udzielonych odpowiedzi 80% badanych Polaków uważa się za jednostkę autonomiczną i samodzielną. Osobę, dla której ważna jest tradycja, przestrzeganie zwyczajów i postępowanie zgodne zasadami religii (88%), właściwe zachowanie i unikanie zachowań uznanych powszechnie za nieodpowiednie (74%), pomaganie ludziom i dbanie o dobro innych (68%). Natomiast dla 76% badanych jest ważne, żeby rodzice byli z nich dumni. Zaś dla 49% ważne jest wymyślanie nowych rzeczy, bycie kreatywnym i postępowanie według własnej woli. Tylko dla 30% badanych ważne są pieniądze i majątek. Jest zatem Polak/Polka osobą autonomiczną i niezależną, równocześnie zaś w pełni dbającą o zachowanie panujących obyczajów, tradycji i zasad wiary, pomagającą ludziom i dbającą o ich dobro, a nie dbających o własny majątek i unikającą nieodpowiednich zachowań, aczkolwiek blisko połowa badanych sądzi o sobie, że jest nowatorska, kreatywna i samodzielna.
Z drugiej zaś strony Polacy generalnie deklarują silną postawę „ograniczonego zaufania”. Tylko 22-24% badanych ma zaufanie do innych ludzi. Ponadto tylko 13% jest zdania, że ludzie są uczciwi, a 32% uważa, że jak się innym trafi okazja to oszukają. Najwyższe zaufanie Polacy mają do wojska – 62%, do kościoła – 58%, i do policji - 51%. Znacznie niższy stopień zaufania badanych notujemy w stosunku panujących i działających instytucji: do wymiaru sprawiedliwości – 39%, do urzędów – 20%, do rządu – 16% i do Sejmu – 11%. Uczestnictwo w jakiejkolwiek partii deklaruje 4% badanych.
Rodzina, ojczyzna i kościół katolicki – to są podstawowe wartości Polaków. I trzeba powiedzieć, że są to wartości w pełni konserwatywne. To też sprawia, jak sądzę, że w pomiarze demokracji znajdujemy się na 44 miejscu w rankingu demokracji. Ale jakby to nie brzmiało paradoksalnie, to właśnie ów konserwatyzm jest przyczyną, że przywiązanie Polaków do rodziny, ziemi i kościoła stanowiło skuteczną ochronę przed propagandą, naciskiem i przymusem autorytarnej władzy komunistycznej. Jedyne co mogło by wiązać „naród z partią komunistyczną” to pojecie tak zwanej „sprawiedliwości społecznej” – a i ono jest wiekowym dziedzictwem „społecznej nauki kościoła”.
Lata 1944-1980, okres przekuwania - „pieriekowki” zwykłego człowieka na „komunistycznego człowieka”, zaowocowały w Polsce w 1980 roku fenomenem na skalę światową, powstaniem i ukształtowaniem się antykomunistycznego społecznego ruchu pod nazwą NSZZ„Solidarność”. „Solidarność” w znacznej mierze zakorzenienie swoje znajdowała właśnie w tradycyjnych konserwatywnych wartościach: Rodzina, Ojczyna, Kościół (z obrazem Matki Bożej w klapie bluzy Lecha Wałęsy), odziedziczonej i „zakonserwowanej” prawie w każdej polskiej rodzinie, a w mniejszej części w odbiorze nauk papieża Jana Pawła II. W tych warunkach nie należy się dziwić, że dzięki swym konserwatywnym postawom i uznawanym wartościom Polacy „wybili się na demokrację”, i dzisiaj ponad 70% Polaków uznaje demokrację jako wartość samą w sobie.
Władza komunistyczna umieściła naród Polski na pół wieku w „zamrażarce społecznej” hamując wszelkie możliwe inicjatywy ewentualnych przemian społecznych i gospodarczych, które były udziałem mieszkańców krajów zachodniej Europy – w tym w szczególności kształtowania cech obywatelskich. Stało się zatem tak, że „refolucja” (że użyję tu terminu ukutego przez Timothy Gartona Asha) z 1989 roku z dnia na dzień „odmroziła” wszelkie te postawy i wartości, które ukształtowały się dawno przed dwudziestoleciem międzywojnia - przed 1939 rokiem. Jak z każdej rozmrożonej zamrażarki, rozlały się postawy i fobie tkwiące w wartościach i postawach Polaków co najmniej od końca XIX wieku. Świadectwo owych strachów i fobii odczytujemy dzisiaj w zmaganiach o „rząd dusz” dwóch przeciwnych sobie partii Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości.
Jakiej demokracji chcą Polacy?
Na pytanie Polacy interesują się polityką – pozytywnie odpowiedziało 43%, a 33% uznało, że polityka jest dla nich ważną sprawą w życiu. Pozostałych 67% badanych nie uznaje polityki jako ważnej wartości. Mimo to, albo może dlatego, 74% respondentów opowiedziało się za demokratycznym ustrojem, i 79% wyraziło poparcie dla demokracji w Polsce. Polacy w 75% uznają, że rządy bezstronnych ekspertów spełniają warunki demokracji. Warto zwrócić uwagę, że autorzy badania World Values Survey w swym zestawie pytań o demokrację zupełnie pominęli pytanie „czy zgadzasz się z opinią, że rządy demokratyczne to rządy prawa a nie jednostek (ludzi)?”.
Polacy odrzucają niedemokratyczne formy rządów; 72% badanych uznało je jako złe, jak również 72%, nie zgadza się na autokratyczne rządy jednoosobowego przywódcy. Ponadto 69% nie wyraża zgody na rządy wojskowych. Natomiast 19% uważa, że wojsko powinno przejąć władze, gdy te są niekompetentne, zaś 8% uznaje jako zgodny z zasadami demokracji wpływ kościoła na interpretowanie stanowionego prawa. To dopiero po negatywnych ocenach rządów jednostki, wojska lub kościoła możemy w sposób niejako pośredni domniemywać, że w opinii obywateli to właśnie rządy prawa a nie charyzmatycznego przywódcy, wojska, lub kościoła – stanowią podstawową cechę ustroju demokratycznego.
W opinii badanych demokratyczne państwo, to takie w którym rządy wybierane w wolnych wyborach (74%), panują w nim równe prawa dla kobiet i mężczyzn (79%), prawa obywatelskie chronią przed opresją władzy (70%) i są przestrzegane (69%). Natomiast zdaniem 51% respondentów wpływ kościoła na stanowione prawo nie odpowiada zasadom demokracji. Jednakże na pytanie, czy obecnie Polska jest rządzona demokratycznie twierdzącej odpowiedzi udziela tylko 23% badanych. Jeżeli pamiętamy, że zaufanie do władzy; parlamentu, rządu, administracji i wymiaru sprawiedliwości mieści się w przedziale 11% (Sejm) – 39(sądy) i średnio wynosi 21% – to ów brak zaufania jest bezpośrednim odbiciem oceny stanu demokracji w Polsce. Konsekwencją niskiego stopnia zaufania do państwa, niskiej oceny stanu demokracji w Polsce jest opinia 14% badanych, że posłuszeństwo wobec władzy nie jest podstawową cechą demokracji.
Zdaniem 40% respondentów rząd powinien podejmować działania na rzecz zaspokojenia potrzeb wszystkich. Taki sam udział badanych uważa że przedsiębiorstwa powinny być w rękach państwa – 40%. Wyższa jest liczba respondentów, w opinii których państwo powinno wspomagać bezrobotnych – 47%. Pośród pytanych 18% sądzi, że ludzie zawsze bogacą się kosztem innych. Taka opinia jest jednym z powodów, że zdaniem 24% państwo powinno dążyć do zmniejszania dysproporcji dochodowych. Zdaniem zaś 27% badanych, celem zmniejszania istniejących dysproporcji dochodowych państwo powinno obciążać podatkami bogatych i wspomagać biednych. To właśnie te proporcje od 47% do 24% wyrażają uznawane przez obywateli wartości zawarte w pojęciu „sprawiedliwości społecznej” – państwo ma zabrać bogatym i dać biednym.
Nie jest to, wbrew pozorom, jakiś znaczący udział domagających się interwencji państwa, czego świadectwo odczytujemy w 16 pozycji Polski pośród 28 krajów UE uczestniczących w badaniu fundacji Bertelsmanna w 2014 roku[14] dotyczącego aplikacji zasad „sprawiedliwości społecznej” w zjednoczonej Europie w latach 2008-2014. Proces ograniczania sfery biedy i szerszego włączania wykluczonych w życie społeczne w Polsce był najszybszy w całej Europie i wzrósł o 23%. Natomiast w najbardziej demokratycznych państwach Europy – Szwecji, Finlandii, Danii i Niderlandach – spadł średnio o 2%, a w krajach śródziemnomorskich Grecji, Hiszpanii, Portugalii i Włoch obserwujemy najgłębszy średni spadek o 16%[15]. Dalszym potwierdzeniem postępów Polski jest zmniejszenie się współczynnika GINI-ego z 34 w 2008 roku do 30 – w 2013 r.
Wzrost polskiej gospodarki odbywa się niezależnie od światowego, w tym w szczególności europejskiego kryzysu gospodarczego. Odrębnym problemem jest poszukiwanie odpowiedzi dlaczego jest to przede wszystkim wynik indywidualnego wysiłku nas wszystkich, a w znacznie mniejszym stopniu warunków działania, które nam stwarzają trzy wybrane – według Arystotelesa – części składowe ustroju demokratycznego: część obradująca, część rządząca i cześć sądząca.
Polska demokracja na tle innych krajów
Robert Dahl miał rację, gdy pisał, że „ jest ona [koncepcja demokracji] amalgamatem nie całkiem spójnych składników. Sprzeczności między nimi powodują niekiedy poważne kłopoty”[16]. Owe poważne kłopoty stosowania demokracji – jako amalgamatu niespójnych składników, stanowiący o „wewnętrznych sprzecznościach” między nimi – odczytać się dają na skali międzynarodowych porównań stanu demokracji różnych państw, z różnych kontynentów.
Przedmiotem porównań w tej części jest ocena demokracji wspomnianych przeze mnie pięciu krajów poza Polską; Niemiec, Szwecji, USA, Rosji i Chin. Mamy zatem trzy kraje o ugruntowanej przez wieki demokracji: Niemcy, Szwecję i USA. Każdy z tych krajów lokuje się w pierwszych 20 poziomach indeksu demokracji: Szwecja bywa na 1 lub 2 miejscu, Niemcy – 7-9 miejscu, USA – na 16-20 miejscu, Polska – na 22-44 miejscu. Te trzy kraje znajdują się w zbiorze krajów wolnych, o znacznym stopniu swobód obywatelskich.
Rosja i Chiny wywodzące się z najbardziej autorytarnych systemów komunistycznych w hierarchii indeksu wolności i demokracji są oceniane niezwykle nisko w granicach 90-100 pozycji. Chiny zaś nigdy nie starały się wykazywać cechami demokracji – czego świadectwem były krwawe wydarzenia na Placu Tiananmen w 1989 roku – które nie wynikały z nauk Konfucjusza, i Chinom nie były przydatne co najmniej od 5000 lat. Deng Xiaoping, twórca chińskich reform z 1978 roku, miał na celu tylko, żeby Chińczycy byli „bardziej bogatsi, niż bardziej wolni”. I dlatego jego reformom w Chinach bliżej było idei japońskich reform Meiji[17] z przed 110 lat, niż do „deklaracji praw człowieka i obywatela” rewolucji francuskiej z 1789 roku. Przywódcy chińscy powiadali, że 200 lat to za mało, żeby oceniać skutki rewolucji francuskiej. I kto wie, czy nie mają racji?
Jedyne co łączy wszystkie badane kraje, to wysokie uznanie wartości i ważności rodziny i przyjaciół, w granicach 99%-95%. Kraje te charakteryzuje wysokie, 97%-85%, poczucie przynależności do swojego narodu, w tym najwyższe notujemy w Polsce i Szwecji. Odwołanie do wiary jak wartości, do religii najwyższe jest w Polsce (80%), następnie w Stanach Zjednoczonych (68%), najniższe jest w Chinach (11%). Poczucie przynależności do własnego narodu, które jest najwyższe w Polsce 60%, w USA – 56% i najniższe w Chinach 22%.
Na pytania o demokrację (czy demokracja jest dobrym systemem? I czy ważne jest, że kraj był rządzony demokratycznie?) ponad 70% badanych respondentów z sześciu krajów odpowiada twierdząco. Z tego najwyższy poziom akceptacji rządów demokratycznych 88%-92% notujemy w Niemczech i Szwecji, najniższy w Rosji – 53%-67%, w Stanach Zjednoczonych jest poziom pośredni 70%-80%, w Polsce – 74%-79%, w Chinach – 68%-71%. Pozostałe 30% badanych jako dobre uznaje rządy niedemokratyczne; z tego w Rosji 37%, w USA – 34% Szwecji – 31%, w Chinach – 30%; w Niemczech – 21%, i w Polsce – 18%.
O wiele niższy poziom akceptacji uzyskuje demokracja stosowana, w odpowiedzi na pytanie, czy obecnie kraj jest rządzony demokratycznie? W Niemczech i Szwecji odpowiedzi pozytywnych udzieliło 50%-58%, w Polsce – 23%, w USA – 33%, w Chinach – 28% i w Rosji – 9%. Na pytanie o przestrzeganie praw człowieka uzyskano wyższe oceny (66%); najwyższe w Niemczech i Szwecji 81%-86%, w Polsce i w Chinach – 69%, w USA – 62%, i najniższe w Rosji – 42%. W Rosji 69% badanych uważa, że przywódców należy wybierać w wolnych wyborach, i 67% jest zdania, że przywódca wcale nie musi się podporządkowywać woli wyborców lub parlamentu. W Chinach i Stanach Zjednoczonych rolę przywódcy niezależnego od woli parlamentu i wyborców uznaje odpowiednio: w USA – 34%, w Chinach – 31%. W Polsce mamy zupełnie inne proporcje 77% uznaje wolne wybory, a 20% jest zdania, że przywódca może działać bez przyzwolenia parlamentu i wyborców. W Niemczech i Szwecji notujemy najbardziej demokratyczne postawy: wolne wybory uznaje 88%, panowanie niezależnego przywódcy – 21%-26%.
Na podstawie wyników badań World Values Survey wyodrębnić możemy trzy różne nurty preferencji: krajów pełnej demokracji Niemiec, Szwecji i Stanów Zjednoczonych; Polski – kraju, który stara się osiągnąć wyższe standardy demokratyczne; i Chin oraz Rosji – krajów, w których rządy demokratyczne nie są wartością najwyższą. Według opinii badanych w czterech krajach – Niemczech - 46%, Szwecji - 45%, Chinach i Rosji 58-59%, – państwo powinno dążyć do zmniejszania dysproporcji dochodowych, powinno bogatych obciążać podatkami na rzecz biednych i wspomagać bezrobotnych. W Polsce takie opinie stanowią znacznie niższy odsetek –32% od wyżej wymienionych krajów, natomiast w Stanach Zjednoczonych udział państwa w redystrybucji dochodów uzyskuje najniższe oceny– 18%..
Interesujący jest rozkład odpowiedzi na pytanie, czy ciężką własną pracą uzyskuje się lepsze życie? Odpowiedzi pozytywnej udzieliło 42% badanych, w tym najwyższy udział notujemy w Chinach – 55% i w Stanach Zjednoczonych – 51%, w Szwecji – 42%, w Niemczech – 37%, w Rosji – 33%, a najniższy w Polsce – 25%. Odpowiedzi na pytanie o preferowane formy własności na rzecz prywatnej własności odpowiedziało pozytywnie 24% wszystkich badanych; w tym ze Stanów Zjednoczonych - 48%, ze Szwecji 22%, z Chin i z Niemiec -19%, z Polski – 17%. a Rosji -15%, Na rzecz państwowej własności było 23% pozytywnych ocen, w tym z Polski i z Rosji 40%, z Chin – 24%, z Niemiec i Szwecji – 11% i z USA – 9%. Generalnie można podsumować, że w demokracji rola państwa w zabezpieczeniu warunków życia obywateli jest znacząca 44%. Zaskakujące jest jak dziedzictwo „realnego socjalizmu” Polski i Rosji – ale nie Chin – jest podobne do dziedzictwa „państwa opiekuńczego” Niemiec i Szwecji.
Przy czym dobrze jest pamiętać, że po II Wojnie Światowej „państwo opiekuńcze” krajów Europy Zachodniej ma swoje źródło w strachu przed „komunizmem sowieckim” poprzez „społeczną gospodarkę rynkową” Erharda w Niemczech i skandynawską „sprawiedliwość społeczną”, i tak aż do 1989 roku. Jakkolwiek komunizm w Polsce, Rosji i w Chinach się nie sprawdził, to sentyment za państwem, które ma dać wszystko pozostało do dzisiaj. Równocześnie na rzecz wolnego rynku pozytywnie odpowiada 46% badanych, w tym powyżej 50% notujemy opinie w Stanach Zjednoczonych, Chinach i Szwecji, a najniżej w Rosji i Polsce. Z tymi ocenami korespondują pozytywne oceny 42% na rzecz własnej pracy i wysiłku jako źródła dostatniego życia w Chinach, Stanach Zjednoczonych i Szwecji, niższe w Niemczech i Rosji, a najniższe w Polsce.
Po co nam demokracja?
Wyniki badań World Values Survey pozwalają orzekać o demokracji stosowanej, instrumentalnej, takiej w której ludzie są „zanurzeni”, lepiej lub gorzej żyją w niej, licząc na to, że państwo nie pozwoli im zginąć. Leszek Kołakowski w swym eseju Demokracja jest przeciwna naturze słusznie zwraca uwagę, że „Demokracja jest narzędziem, które kanalizuje konflikty międzyludzkie i umożliwia ich rozwiązywanie […] poza tym jednak żadnej doktryny czy ideologii nie wymaga, by działać”[18]. Otóż zdaniem przywołanego filozofa zgodnymi „z naturą”, ukształtowanymi spontanicznie w dziejach ludzkości są etniczne korzenie narodowe i religie wiążące „ród ludzki” w odmienne społeczności[19]. Przedstawione tu wyniki badań w pełni potwierdzają, w granicach 95%-80%, owo zakorzenienie zachowań ludzkich w rodzinie, ojczyźnie i wierze (religii) przez respondentów z prawie wszystkich badanych krajów. Ogólne poparcie dla działania demokracji wyrażało średnio 74% respondentów; w tym najwyższe było Niemczech i Szwecji – 89-90%, w Polsce i Stanach Zjednoczonych – 76% i 74%, najniższe w Chinach – 63%; i w Rosji – 63%. Obserwujemy natomiast znaczny dystans pomiędzy deklaracją na rzecz demokracji 74% – a stosowaniem demokracji w życiu codziennym 40%. I podobnie jak poprzednio najwyższe notowania dotyczą Szwecji i Niemiec – 49% i 47%, następnie Chin, Polski i Stanów Zjednoczonych – 41%, 38% i 38%, najniższe Rosji – 33%.
Natomiast 44% badanych wymagało żeby to państwo dbało o zabezpieczenie potrzeb obywateli, wspomagało biednych kosztem bogatych i płaciło zasiłki dla bezrobotnych. Najwyższy poziom tych oczekiwań notujemy w Chinach i Rosji – 59%-58%, odpowiednio w Niemczech, Szwecji i Polsce – 46%,35% i 32%, a najniższe w USA – 19%. Oczekiwanie, że elity polityczne, państwo i urzędy będą gwarantem stabilnej gospodarki i utrzymania wzrostu gospodarczego ujawniło – 58% badanych, dla różnych aspektów sprawiedliwości społecznej – 44% oraz ładu, porządku i walki z przestępczością – 35%.
Działanie demokracji sprawia, że – jak pisze brytyjski konserwatysta Roger Scruton – „Zrzuciwszy brzemię rządzenia na barki wskazanych przez konstytucję urzędów […] możemy poświęcić się sprawom naprawdę ważnym – prywatnym interesom, osobistym zamiłowaniom i obyczajom społecznym”[20].
Uprawianie demokracji oznacza zatem, odpowiedni podział ról między państwem a obywatelem. Państwo – wybrane mniej lub bardziej demokratycznie – ma nam gwarantować wszelkiego rodzaju zabezpieczenia gospodarcze od wzrostu gospodarczego, po równość podziału, prawo, ład i porządek, oraz dostarczanie takich „dóbr publicznych”, których indywidualny obywatel sam sobie nie jest w stanie zapewnić, jak na przykład „prawa człowieka i obywatela”. Obywatel ma zaś wolność z korzystania z przysługujących mu praw, i ma też wypełniać ciążące na nim obowiązki wobec innych i państwa
[1] Stefan Małecki-Tepicht, Demokracja jako wartość, Kontrateksty, 8 kwietnia 2004,
[2] Klemens Szaniawski, Racjonalność jako wartość, Studia Filozoficzne, Nr.5-6 (210-211) 1983, w tomie O nauce, rozumowaniu i wartościach, Wydawnictwo Naukowe PWN Sp. Z.o.o., Warszawa 1994.
[3] Tukidydes, Wojna peloponeska, z języka greckiego przełożył i przedmową opatrzył Kazimierz Komaniecki, Wydanie drugie, Czytelnik 1957, s.106 i 107.
[4] Arystoteles. Dzieła Tom 6, Polityka Księga III, Przekład, wstępy i komentarze: Maria Chigerowa, Ewa Głębicka, Krzysztof Kulesza, Kazimierz Leśniak, Witold Olszewski, Ludwik Piotrowicz, Henryk Podbielski, Mikołaj Szymański, Bogumiła Świtalska, Posłowie Henryk Podbielski. Wydawnictwo Naukowe PWN, s.104, 114 i 126.
[5] Jan Kieniewicz, Wprowadzenie do historii cywilizacji Wschodu i Zachodu, Wydawnictwo Akademickie DIALOG, Warszawa 2003, s.31 i 45
[6] Op.cit.s.75.
[7] Op.cit.s.35.
[8] Op.cit.s.47
[9] Op.cit.s 27. hipostaza: przypisywanie realnego bytu abstraktom SJP.
[10] Robert.A. Dahl, Demokracja i jej krytycy, przekład Stefan Amsterdamski, Wydawnictwo Znak, Kraków, 1995, s.21.
[11] Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej, 2 kwietnia 1997 r. Preambuła.
[12] Wszelkie dane z badań WVS, patrz: http://www.worldvaluessurvey.org/WVSOnline.jsp, wejście na stronę 13.09.2014
[13]. Uwaga techniczna.Traktuje odpowiedzi jako pozytywne/negatywne jako sumę dwóch najbliższych (bardzo się ważne, prawie ważne), w układzie czterostopniowym, a ze 10-stopniowej skali odpowiedzi sumę trzech krańcowych odpowiedzi (1+2+3) lub (8+9+10). Nie są przedmiotem badania wartości pośrednie (4-7).
[14] Daniel Schraad, Christian Kroll, Social Justice In the EU – A Cross-national Comparison, Social Inclusion Monitor Europe (SIM) – Index Raport, Bertelsmann Siftung 2014.
www.bertelsmann-stiftung.de/cps/rde/xbcr/SID-57B0977F-B32A7A58/bst_engl/xcms_bst_dms_40363_40364_2.PDF
[15] Op.cit. Tabl.1a, Europejski indeks ważony. s 8.
[16] Robert.A. Dahl, Demokracja i jej krytycy, przekład Stefan Amsterdamski, Wydawnictwo Znak, Kraków, 1995, s.21.
[17] Henry Kissinger, O Chinach, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2014, s. 334
[18] Leszek Kołakowski, Niepewność epoki demokracji, Wydawnictwo Znak, Kraków 2014, s.168
[19] Op.cit. s.169, 170 i 171
[20] Roger Scruton, Zachód i cała reszta, Zysk i S-ka, Poznań 2003, s.24
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.