Widmo krąży po świecie – widmo kryzysu

Bank Porozumień Międzynarodowych| bańka inwestycyjna| Bretton Woods| Fredrich Hayek| kryzys| Lehman Brothers| Milton Friedmann| płynność finansowa

Widmo krąży po świecie – widmo kryzysu
Siedziba Lehman Brothers w N. Jorku, 15 września 2008. Foto: R. Scoble, Wikimedia Commons

Od Redakcji: Publikujemy poniższy artykuł, gdyż wskazuje on immanentne cechy współczesnej gospodarki, prowadzące do nieuchronnego kryzysu. W dniu publikacji wciąż nierozwiązany jest kryzys grecki, który przybiera charakter "never ending story", zaś w Chinach na rynkach giełdowych następuje niebezpiecznie wysoka (o 10 procent) przecena akcji. Globalny kryzys wciąż jest rzeczywiście groźny.

Kryzys nie jest wynikiem Matki Natury ani zagmatwanych modeli komputerowych, kryzys jest wynikiem ludzkich działań lub ich zaniechań. (National Commission on the Causes of the Financial and Economic Crisis in the United States[2011])[1]

1. Endogeniczne źródła kryzysu

Od ponad 30 lat funkcjonuje w głównym nurcie teorii ekonomii tak zwany endogeniczny model wzrostu. To chyba Hayek powiedział, że przymiotniki psują rzeczowniki. I tak jest w przypadku owych modeli teorii wzrostu[2]. Tak jak w przyrodzie, tak i w ekonomii wszelkie gospodarowanie jest działalnością egzogeniczną; co wynika z formuły, że żeby otrzymać jakikolwiek efekt, trzeba ponieść nakład – jak powiadał Milton Friedman „nie ma darmowych obiadów”. Natomiast postawie wedle, której uznaje się, że model jest endogeniczny dlatego, że zmienne i ich parametry tłumaczą się same z założeń modelu zaprzeczają dwa twierdzenia Kurta Gὂdla, o niezupełności albo sprzeczności teorii. 

Funkcjonowanie pieniądza i wszelka działalność finansowa znana od ponad 5 tysięcy lat, jest taką działalności egzogeniczną, zewnętrzną względem procesów gospodarowania, wytwarzania i konsumpcji. Podstawowym celem pieniądza celem jest pośrednictwo w procesach wymiany.

Historia gospodarcza zna przypadki, gdy działalność monetarna „wymyka się z pod kontroli” i rodzą się liczne bańki finansowe, które wybuchają kryzysem. Gospodarki radziły sobie z tymi „wybuchami” starając się zakotwiczyć zasoby i strumienie krążącego pieniądza, bądź to w kruszcu srebra lub złota. Po II wojnie światowej w Bretton Woods w 1948 roku za pośrednictwem dolara amerykańskiego „zakotwiczono” kursy walut również w złocie. W 1971 roku prezydent Nixon  uwolnił amerykańską walutę od złota i Stany Zjednoczone odstąpiły od zasad Bretton Woods.  Od tego momentu w ciągu 10 lat utrwalił się swobodny kurs walut. Na giełdach światowych miała miejsce – i ma do tej pory – szczególnego rodzaju „wolna amerykanka” w kształtowaniu kursów walut, gdy ceny walut stają się przedmiotem gry spekulacyjnej. Gdy stopa zwrotu z gry na giełdzie jest znacznie wyższa od inwestowania w pozostałą działalność gospodarczą (np. przemysł), i gdy efekty owej gry stają się bardziej opłacalne – mamy do czynienia z „wsobną działalnością gospodarczą” wewnątrz „przemysłu finansowego” [financial industry]. 

Przede wszystkim powstają liczne podmioty finansowe poza nadzorem i kontrolą banków centralnych, o których już w latach 70-tych pisał Hyman Minsky – podmioty przybierające formę „piramid Ponz’iego”. Ponadto wygenerowane zostały liczne pochodne instrumenty finansowe. W sumie tak rodził się poboczny obrót finansowy w postaci shadow banking system. Działalność finansowa oderwała się od podstawowych rodzajów działalności gospodarczych i wszelkich procesów wytwórczych.

Wsobne procesy spekulacji finansowych, tworzenie „pobocznego pieniądza” poprzez „innowacyjne” wprowadzenie pośrednich i pochodnych instrumentów finansowych sprawiło, że źródła kryzysu generowane były endogenicznie wewnątrz całego sektora finansowego. Nastąpiły endogeniczny „wybuch wulkanu” – i lawa kryzysu finansowego przelała się na całą gospodarkę świata rozwiniętego.  

W ramach podjętych egzogenicznie działaniach antykryzysowych przez rządy i banki centralne, jedyne co się udało, to opanować i zmniejszyć stopień lewarowania. Ustalenia przyjęte w wersji Bazylei III nakazywały  bankom komercyjnym wyczyścić stan bilansów finansowych, a w tym przede wszystkim zwiększenie stopnia zabezpieczeń działalności kredytowej. Z jednej strony prowadziło to do ograniczenia działalności kredytowej, z drugiej zaś skierowało popyt na pieniądz tam gdzie jest łatwiej ów pieniądz uzyskać – do shadow banking systemu.

Kryzysy – jak ruchy tektoniczne – wybuchają endogenicznie. Wychodzenie z kryzysów i ewentualny dalszy wzrost gospodarki, z nieustającym oczekiwaniem na wzrost stopy inwestycji – to są procesy egzogeniczne.

13 października 2008 roku upadł amerykański bank Lehman Brothers, nastąpił kryzys, którego ani Stany Zjednoczone ani świat się nie spodziewał. Zmiany tempa dynamiki PKB świadczą, że gospodarka Polski okazała się bardziej się odporna na „wstrząsy tektoniczne” z epicentrum w Nowym Jorku [lata 2007-2010], niż na wstrząsy gospodarcze generowane w strefie euro [lata 2011-2014]. O tym jak sobie w tych ciężkich czasach radziła polska gospodarka odczytujemy ze statystyk OECD.

2. To się zdarzyło w Ameryce – kryzys 2007-2009

 Żadne rzeczy nie dzieją się bez przyczyny. Nie jest zatem prawdziwe twierdzenie, że kryzys finansowy i gospodarczy z lat 2007-2009 przyszedł nagle i niespodziewanie. Kryzys przyszedł bo miał przyjść. Są cztery poziomy generowania kryzysu finansowego, nieruchomości i całej gospodarki Stanów Zjednoczonych Ameryki.

Pierwszy to poziom aksjologii – celem jest maksymalizować wszystko co się da – a w życiu codziennym oznacza to: mieć więcej niż inni. Taka aksjologia znalazła swoje uzasadnienie w głównym nurcie amerykańskiej ekonomii – neoklasycznej teorii równowagi rynkowej. Jej odbiciem polityki gospodarczej rządów amerykańskich z czasów Regana według słynnej formuły „supply-side economy” –, gospodarki podaży. To podaż jest jedynym źródłem wzrostu gospodarczego, a popyt –  zgodnie z prawem Say’a stanowiącym, że „każda podaż znajduje swój popyt”  – będzie zawsze podążał za rosnącą podażą. 

Poziom drugi to epistemologia – fundamenty teorii ekonomicznej. To główny nurt neoklasycznej teorii ekonomii. Zgodnie z „supply-side economy” i neoklasycznych równowagowych modeli gospodarki rynkowej głównym uczestnikiem gry ekonomicznej jest representative agent. A każdy representative agent, przewidując wszystko doskonale od dziś do nieskończoności, maksymalizuje co się da – pozostając wiecznie w stanie pełnej równowagi rynkowej. Stając przed senacką komisją Kongresu USA Robert Solow powiada, że model równowagowy „zaludnia świat w swej uproszczonej gospodarce wyłącznie „bytami” będącymi równoczesną kombinacją robotnika-właściciela-konsumenta-i wszystkim innym. I są to „byty”, które swoje wszystkie przyszłe działania planują racjonalnie w każdym momencie czasu, teraz i na całe życie. W założeniach działania reprezentatywnego agenta nie ujawniają się żadne konflikty interesów, żadne sprzeczne oczekiwania, i żadne oszustwa” [3].

43 lat temu, w 1970 roku Eugenio Fama, jeden z przedstawicieli neoklasycznej ekonomii równowagi rynkowej „szkoły Chicagowskiej” przedstawia w swojej pracy doktorskiej „hipotezę efektywnego rynku” (hypothesis of efective market - HEM), zgodnie z  którą  ceny rynkowe na rynkach kapitałowych „czyszczą wszelkie rynki” – tak, że o żadnym kryzysie finansowym nie może być mowy, albowiem wszystko dzieje się w stanie równowagi popytu i podaży[4]. Jest szczególnym paradoksem, że ekonomiści głównego nurtu amerykańskiej ekonomii, budują swe „piękne” modele równowagi rynkowej i za ich pomocą badają wahania cykliczne amerykańskiej gospodarki. A gdy przychodzi ten moment „godzina prawdy” i kryzys ujawnił się, to bezradnie rozkładają ręce i powiadają,  jak mogliśmy przewidzieć coś, czego od 1932 roku nie widzieliśmy na oczy. I dlatego słusznie powiada Fama „jaki kryzys?” – takie zwierzęta nie istnieją.  To za sprawą administracji rządowej Baraka Obamy została powołana w maju 2009 roku specjalna komisja śledcza do spraw kryzysu finansowego i gospodarczego USA.  

Poza głównym nurtem współczesnej ekonomii w 1972 roku, Hyman Minsky na konferencji poświęconej kryzysom finansowym ogłosił swój tekst A Theory of Systematic Fragility[5], w którym po raz pierwszy sformułował hipotezę niestabilności finansowej (FIH)[Minsky, 1972]. Przewidywaną konsekwencją hipotezy niestabilności finansowej Minsky’ego jest fakt, iż z czasem gospodarka jako całość funkcjonuje na zasadzie piramidy finansowej Ponzi’ego. Gospodarka, w której krótkoterminowe aktywa – które w rzeczywistości nie są żadnymi aktywami, a są bezwartościowymi, wirtualnymi zapisami pochodnych instrumentów finansowych – stają się zabezpieczeniem zadłużenia długoterminowego, jest w stanie zapalnym, w stanie kryzysu – co się z całą siłą ujawniło jesienią 2007 roku.     

Poziom trzeci – to sposób uprawiania bieżącej polityki gospodarczej. Zgodnie z zasadami „supply-side economy” zmniejszenie podatków federalnych przysparza „agentom” przychodów, które oni sami – owi agenci – poświęcą na inwestycje, wzrost produkcji i wzrost zatrudnienia, a w konsekwencji wzrost dochodów wszystkich; przedsiębiorstw, gospodarstw domowych i państwa. Związki logiczne działania „supplay-side economy” są proste. Wyższa stopa oszczędności prowadzi do bardziej efektywnych inwestycji i wyższej akumulacji kapitału. Wyższy poziom kapitału wywołuje wyższe tempo wzrostu gospodarczego i wyższe zatrudnienie, i dochody gospodarstw domowych rosną zgodnie z formułą – „przypływ podnosi wszystkie łodzie”. Czy to rzeczywiście działa? Ostatnie 20 lat amerykańskiej gospodarki dowodzi, że supply-side economy prowadzi do przeciwnych procesów; niskie podatki powodują wyższy wzrost spożycia, generują ostentacyjną konsumpcję, wywołuję „efekty Veblenowskie”, najniższą w historii Stanów Zjednoczonych stopę oszczędności i inwestycji. Stopa inwestycji netto w ostatnich 20 latach nie przekraczała 5% rocznie. Miał miejsce szczególnego rodzaju wzrost – wzrost bez inwestycji, bez  zatrudnienia, a z gwałtownie rosnącym zadłużeniem. Zadłużeniem wszystkich gospodarstw domowych biednych i bogatych, budżetu państwa i firm niefinansowych. Jednym z podstawowych instrumentów działania „przemysłu finansowego” był wysoki stopień lewarowania, oznaczało to coraz niższy poziom zabezpieczeń pożyczek i kredytów w skali 1:20, bądź jak powiada Solow 1:30. Dla przemysłu finansowego oznaczało to maksymalizację zysku, poprzez obniżanie kosztu – gdy depozyty generują koszt ich oprocentowania, a efektem jest wyższy procent od świadczonych usług finansowych.  Cała empiria życia gospodarczego przez ostatnie trzy dekady, do chwili kryzysu w 2008 roku, zaprzeczała „supply –side economy”.

W 1974 roku przyjęta została ustawa o równej dostępności wszystkich do kredytu Equal Credit Opportunity Act. Natomiast w 1999 roku Kongres USA uchwalił, a prezydent Bill Clinton podpisał ustawę  Gramm-Leach-Bliley Act w pełni deregulującą rynek działalności finansowej. Wspomniane uprzednio ustawy z 1974 roku i z 1999, a ślad za tym działania systemu bankowego w Stanach Zjednoczonych sprawiły, że przez ostatnie 20 lat kryzys narastał „z dnia na dzień, z minuty na minutę”. Nikt, ani ekonomiści głównego nurtu [pomijam tych ekonomistów, którzy kryzys przewidywali, ale ich wpływ na bieg gospodarki był znikomy], ani sprawujący przez ponad ćwierć wieku władzę nad amerykańskim dolarem Alan Greenspan, jak również jego następca Ben Bernanke, jak również liczne ekipy rządów federalnych Stanów Zjednoczonych, czy to republikanów, czy też demokratów, nie przewidywały w najczarniejszym śnie feralnego 2007 roku. A kryzys ujawnił, że jak stwierdził orzez komisją senacką Kongresu prof. V.V.Chari – „Lekcja z ostatniego kryzysu jest taka, że rynki finansowe są daleko bardziej sprytne (smarter) niż ekonomiści przewidywali, że są”[6]. I jest to kolejny dowód na to, że teoria nie nadąża za życiem.

 Poziom czwarty – to samo życie. Życie biegło niezależnie od ideologicznych i teoretycznych sporów teoretyków ekonomii dwóch odmiennych nurtów: „ekonomii świeżej wody” z nad Wielkich Jezior (Chicago), i nurtu „słonej wody” znad oceanów od uniwersytetów Kalifornii po Nowy Jork.

Życie dowiodło, że do kryzysu finansowego i gospodarczego przyłożyli się wszyscy i profesorowie ekonomii, i prezesi Banku Rezerwy Federalnej i kolejne rządy Stanów Zjednoczonych. Oczywiście kryzys wywołały nieodpowiednie zachowania wszystkich podmiotów rynkowych: gospodarstw domowych, przedsiębiorstw i państwa, które w nadmiarze korzystały z dostępnych pożyczek i kredytów – i zadłużały się ponad miarę. To zachowania podmiotów rynku finansowego – wygenerowały kryzys.

W sumie można stwierdzić, iż zgodnie z prawem Say’a i „hipotezą efektywnego rynku” Famy – podaż kryzysu w sierpniu 2007 roku zrównała się w popytem na kryzys. Kryzys finansowy, z którym mamy do czynienia co najmniej od jesieni 2007 roku (gdy w Stanach Zjednoczonych pękła bańka długów hipotecznych), obrasta niezliczoną liczbą opracowań i analiz poszukujących źródeł i działań zapobiegających tak wielkiej recesji. Pewni ekonomiści dzielą dzieje gospodarcze świata – licząc od Adama Smitha 236 lat wstecz – na trzy  odmienne epoki; gospodarki kierowane przez akumulację (inwestycje „investment-driven”); kierowane przez spożycie („consumption-driven”) i ostatnie 30 lat gdy gospodarki kierowane są przez zadłużenie („dept-driven”).

Spróbuję w dużym skrócie wymienić główne źródła kryzysu finansowego:

a) Od lat 80-tych amerykańska gospodarka z „gospodarki kierowanej konsumpcją” [consumption-driven economy], co najmniej od 1995 roku przekształciła się w „gospodarkę kierowaną długiem” [dept-driven economy], co oznacza, że bieżące spożycie jest w coraz wyższym stopniu finansowane przez rosnące zadłużenia gospodarstw domowych;

b) Przez ostatnie 30 lat nastąpił szczególny proces substytucji; za rosnącą wydajnością pracy nie rosły dochody i wynagrodzenia zatrudnionych Amerykanów, rosło natomiast kredytowe zadłużenie gospodarstw domowych. Wynagrodzenia pracujących stanowią „koszt pracy” i obniżają stopę zwrotu z inwestycji. Natomiast udzielane kredyty gospodarstwo, domowym stanowią aktywa banków, i podnoszą rentowność działalności kredytowej. I znajdujemy szczególnego rodzaju paradoks – im bardziej zadłużone są gospodarstwa domowe, tym szybciej rośnie wydajność „przemysłu finansowego”, i tym szybciej rośnie PKB.

c)  Wewnętrzne funkcjonowanie systemu finansowego, w tym w szczególności powstawanie licznych innowacji, instytucji i instrumentów pośrednictwa finansowego – o których 30 lat wcześniej pisał Minsky – stworzyło zupełnie nową jakość w amerykańskim systemie finansowym.

d)  Shadow banking system wykreował swoje własne środki obrotu finansowego – „prywatny quasi-pieniądz”, a którego wielkość wielokrotnie przekracza rozmiar pieniądza oficjalnie funkcjonującego w gospodarce amerykańskiej. Członek Rady Dyrektorów Rezerwy Federalnej daniel K.Tarullo w 2013 roku wygenerowanie shadow banking nazwał eksplozją tworzenia środków (zasobów), które były traktowane jako ekwiwalent bieżącej gotówki[7];

e) Zachowania gospodarstw domowych wskazujące na rosnące dysproporcje dochodowe i majątkowe między grupą najbogatszych 10% i pozostałych 90% gospodarstw. Owe narastające dysproporcje  mają swe bezpośrednie przyczyny w formule wynagradzania około 5 milionów gospodarstw „arystokracji menadżerów” oficjalnego sektora finansowego i licznych pośredników „brokerów-dealerów” systemu finansowego „drugiego obiegu pieniężnego” poza wszelką kontrolą. A ich własny stan zadłużenia przekracza długi pozostałych 90% gospodarstw domowych. Wbrew oczekiwaniom optymistów przypływ wcale nie podnosił wszystkich łodzi – „przypływ podnosił tylko jachty”.

3. Trwała stagnacja

 Międzynarodowy Fundusz Walutowy ogłosił raport o stanie gospodarki światowej za 2014 rok [World Economic Outlook 2014] pod znamiennym tytułem “Dziedzictwo, chmury I niepewność”. Stale jeszcze doświadczamy skutki dziedzictwa wielkiego kryzysu finansowego i gospodarczego z lat 2007-2009. Odbudowa procesów gospodarczych jest słaba i niestabilna. Sytuację gospodarek zarówno  krajów rozwiniętych, jak i gospodarek wschodzących (słaborozwinietych) przesłaniaja chmury nadmiernego zadłużenia gospodarstw domowych, firm i państwa. Ponadto równocześnie wysoka stopa oszczędności przy równoczesnie niskim poziomie inwestycji, powoduje z jednej strony stan nadmiernej płynności finansowej, z drugiej zaś – niedostateczny poziom krajowego popytu. Efektem niskiego popytu jest znacznie niższa od potencjalnej dynamika rzeczywistego wzrostu gospodarczego.

Niski popyt sprawia, że ceny spadają poniżej oczekiwanych przez  banki centralne cele inflacyjne zsuwając się w procesy deflacyjne. Przedstawone procesy I zjawiska występujące w rozwiniętych gospodarkach sprawiają, że utrzymuje się wysoka stopa bezrobocia i znacznie niższa jest stopa wykorzystania majątku produkcyjnego. Nadmierna płynność finansowa znajduje swoje ujście na rynkach papierów wartościowych i na rynkach nieruchomości i domów. Rosnący popyt na obu tych rynkach generuje przyspieszony wzrost cen “produktów giełdowych” i nieruchomości – co w efekcie ponownie może skutkować kolejnym załamaniem giełdowym i głebokimi spadkami cen na rynkach nieruchomości[8].

Przy czym mamy do czynienia ze szczególnym zjawiskiem; z jednej strony nadmiernej płynności finansowej, z drugiej zaś obostrzone zasady Bazylei III nałożone na systemy działania banków komercyjnych – po wielkim kryzysie finansowym – sprawiają, że znaczna część strumieni pieniądza przepływa poza systemem bankowym, poprzez “shadow banking system” – do “szarej strefy” bankowej. Shadow banking system są to instytucje pośrednictwa finansowego i oferowane przez nie instrumenty finansowe nie objęte żadnym nadzorem, kontrolą i zabezpieczeniem ze strony państw i banków centralnych. Mamy do czynienia z “pobocznym krwiobiegiem pieniężnym” kierującym nadwyżkę gotówki na spekulacyjne rynki krótkookresowych papierów wartościowych i nieruchomości. Wszystko to sprawia, że podgorączkowy stan kryzysowy utrzymuje się prawie we wszystkich rozwiniętych gospodarkach świata.     

Niskie stopy zwrotu z inwestycji – niższe niż z bieżących operacji finansowych – pogłębiają niepewną sytuację gospodarczą, poprzez ucieczkę od inwestowania. Rada Dyrektorów IMF podkreśla, że w kraje [rządy] mające określone potrzeby rozwoju infrastruktury powinny podjąć wysiłek prowadzenia inwestycji publicznych, które przyczynią się do wzrostu globalnego popytu i tym samym wzrostu produkcji[9]. Można zasadnie powiedzieć, że to, co przez wieki było celem działalności prywatnych przedsiębiorców –zysk w celu inwestowania – przerzuca się dzisiaj na państwo, czyli na wszystkich podatników w celu utrzymania co najmniej stabilnej dynamiki wzrostu gospodarczego.  

4. Pełzający kryzys

Przywołując zmarłego poetę Janusza Szpotańskiego staram się pokazać jak to sami kapitaliści „podgryzali korzonki naszego systemu”[10]. Świadectwo tego znajdujemy w książce Rajana - obecny prezes banku centralnego Indii - który już w 2005 roku napisał książkę „Save Capitalism from Capitalists”, gdzie przewidywał kryzys finansowy amerykańskiej gospodarki w 2007 roku.

Za cenę bilionowego „poluzowania” polityki monetarnej Stanów Zjednoczonych i wpompowania owych bilionów dolarów w amerykański system bankowy, od 2010 roku każdy kolejny rok był ogłaszany jako stan „recovery” odbudowy gospodarki amerykańskiej. Każdego też roku czynione ex post korekty rachunku dynamiki PKB, które obniżały poprzednio ogłaszane sukcesy. 

Ani raporty Międzynarodowego Funduszu Walutowego [IMF] w Waszyngtonie, ani tym bardziej raporty Banku Międzynarodowych Porozumień [BIS] z Bazylei – nie potwierdzają amerykańskiego optymizmu. Co prawda wspólnym wysiłkiem władz finansowych Waszyngtonu i Bazylei, przy użyciu dość ostrych środków (antybiotyku) udało się zatrzymać „ostry stan chorobowy”, to nadal jesteśmy w stanie podgorączkowym – który zaleczamy paliatywnie za pomocą środków przeciwbólowych. Znaczna część ekonomistów zwraca uwagę, że ciągle stoimy przed groźbą remisji choroby.  

W ubiegłym roku na stronie nowojorskiej giełdy WWW.nasdaq.com ukazał się krótki tekst Arturo Brisa pod znamiennym tytułem „8 przyczyn nowego globalnego kryzysu finansowego[11]. Na wstępie autor zwraca uwagę, że według danych NBER [Narodowego Biura Badań Gospodarczych] w latach 1945-2008 gospodarka amerykańska doświadczała dość częstych – średnio co 58 miesięcy (4 lata i 10 miesięcy) – wahań i załamań finansowych. Powiada on, zgodnie z jego szacunkami możemy oczekiwać, że kolejne załamanie nastąpi na przełomie lat 2015/2016. Oczekiwanie na taki tok wydarzeń nie wynika tylko ze średnich statystyk NBER.  Ma ono swoje przyczyny, które autor kolejno wymienia. Są to: 1) bańki rosnących cen akcji i papierów na giełdach światowych; 2) rozszerzające się działania shadow banking na gospodarkę chińską; 3) spadek cen na rynkach energetycznych: paliw płynnych i gazu; 4)bańki cenowe na rynkach nieruchomości; 5) spadek ocen ratingowych wielkich korporacji, 6) niestabilność polityczna na Ukrainie, w Syrii i na Bliskim Wschodzie; 7) rosnące dysproporcje między bogatymi i biednymi; 8) kryzysowy stan nadmiernej gotówki na rynkach finansowych.

Podążając śladem myśli autora, ale zmieniając też kolejność rzeczy warto posłużyć się pewną logiką przyczynowo-skutkową – od stanów mikro- do stanów makro. Należy zatem wyjść od licznych stanów mikroekonomicznych; kondycji ekonomicznej firm i korporacji [punkty 5 i 8], sprawdzić ich oddziaływania na rynki kapitałowe (akcji i nieruchomości) [punkty1 i 4], w tym w szczególności  stanu systemu bankowego w Chinach [ punkt 2] oraz sytuacje na rynku surowcowym; ropy i gazu ; niestabilności politycznej na Ukrainie, w Syrii i krajów arabskich [punkty 3 i 6]; efektem owych stanów na światowym rynku finansowym jest stan kryzysowy wywołany rosnącymi dysproporcjami między bogatymi i biednymi na dwóch poziomach, wewnątrz poszczególnych krajów i pomiędzy państwami [punkt 7].

Profesor Arturo Bris powiada, że kondycja firm i wielkich korporacji pogarsza się i w ocenach agencji ratingowych nie osiąga poziomów AAA, a znajduje się na poziomach BBB. Tylko trzy wielkie korporacje notowane są na najwyższym poziomie AAA: Johnson & Johnson, Exxon Mobil and Microsoft. Ocena na poziomie BBB oznacza, że firmy mają trudności z wywiązywaniem się z finansowych zobowiązań, i że w okresie pięciu lat części tych korporacji grozi bankructwo. [punkt 5].

Autor zawraca uwagę, że  równocześnie z tą pogarszającą się kondycją wielkich korporacji pieniędzy na rynku jest za dużo. Cały system finansowych i nie-finansowych  firm charakteryzuje nadmierna płynność finansowa; Citygroup posiada ponad 487 mld.USD, a Apple – 150 mld.USD. Jak powiada Bris – z ironią – w wielu przypadkach wielkie firmy, banki i korporacje mogłyby wykupić budżety wielu krajów łącznie z zadłużeniem.

Jesteśmy zatem świadkami  szczególnego paradoksu – którego autor nam nie objaśnia – dlaczego równolegle z jednej strony kondycje korporacji są oceniane bardzo słabo; firmy mają kłopoty z realizacją zobowiązań – z drugiej zaś dysponują znaczną płynnością finansową, taką że „pieniędzy na rynku jest za dużo”. [punkt 8]. Słaba kondycja finansowa korporacji oraz obostrzenie działalności pożyczkowej banków komercyjnych sprawia, że znaczna część klientów szuka środków finansowych w „shadow banking system”.

Konsekwencje „nadmiernej płynności finansowej” są niezwykle istotne. Te nadwyżki pieniądza firm i korporacji krążą na światowym rynku finansowym i muszą gdzieś trafiać. Okazuje się że średnia rentowość z inwestycji w środki trwałe, stopa zwrotu firm i korporacji są znacznie niższe od stóp zwrotu akcji i papierów wartościowych na giełdach. Nadmierna gotówka trafia w dwa miejsca: na rynek kapitałowy - na giełdy i na rynki nieruchomości. Zatem znaczna część owej nadmiernej „płynności gotówkowej” tych samych firm i korporacji wpływa na giełdę, podnosi ceny akcji i innych papierów generując liczne źródła kolejnego „bąbla” cenowego na rynkach kapitałowych. [punkt 1].

 Pozostała część nadmiernego pieniądza trafia na światowe rynki nieruchomości i wraz z rosnącym popytem kreuje nadmierny wzrost cen nieruchomości. Według danych Banku Międzynarodowych Porozumień (BIS) w Bazylei w latach 2007-2013 ceny nieruchomości w Brazylii wzrosły o 80%, w Chinach o 60%, a w Kanadzie o 15%. Groźba „bąbla” wzrostu cen nieruchomości dotyczy również innych krajów takich jak np; Szwajcarii, i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Arturo Bris pociesza nas, poprzedni kryzys finansowy sprawił, że Bank Międzynarodowych Porozumień stworzył odpowiednie instrumenty zapobiegania „wybuchowi bąbla” cen nieruchomości.[punkt 4] Ale czy na pewno?

Nadmierny kapitał – jak Duch Boży – „krąży kędy chce” i w konsekwencji kształtuje stan podgorączkowy światowego rynku finansowego. Profesor Bris kieruje naszą uwagę na fakt, że ciągle nadal mamy do czynienia z działaniem „shadow banking system”. Jest to działający od lat system nie-bankowych instytucji finansowych udzielających pożyczek nie poddanych żadnym regulacjom, żadnej centralnej kontroli i nadzorowi finansowemu. Shadow banking system nie posiada żadnych zewnętrznych zabezpieczeń w bankach centralnych gospodarek krajowych. 

Wszystkie te symptomy sprawiają, że w ostatnim raporcie Banku Porozumień Międzynarodowych z Bazylei czytamy, że ciągle nadal, mimo pewnych pozytywnych wyników, gospodarka światowa nadal nie potrafiła rozwiązać problemów zarówno dziedzictwa wielkiego kryzysu finansowego  lat 2007-2009, jak również przyczyn generujących ów kryzys w sferze finansów i gospodarek jako całości. Raport BIS potwierdza zatem przewidywania Arturo Brisa, o chorobowym stanie gospodarek zarówno rozwiniętych, jak i gospodarek wstępujących, gospodarek  o przyspieszonej dynamice.[ECE].

Szczególne niebezpieczeństwo autor widzi w działaniu systemu „szarej strefy bankowej” w Chinach. Podkreśla on, że znaczna część środków finansowych „szarej strefy” krąży pośród licznych publicznych instytucji rządu centralnego i władz prowincji Chin, co może stanowić zagrożenie i źródło kryzysu finansowego i załamania banków chińskich. A jak powiada Bris banki chińskie są największe na świecie – zbyt wielkie by upaść. 

W licznych analizach chińskiej gospodarki – aczkolwiek jest ona zupełnie odmienna od gospodarek krajów rozwiniętych – znajdujemy świadectwo wysokiego udziału zasobów (majątku) shadow banking w stosunku do PKB i np.; w Niderlandach udział majątku shadow banking do PKB wynosi 760%, w Zjednoczonym Królestwie - 648%, w USA – 150%, w Chinach – 31%.[12]   

Niezależnie od słabnącej kondycji ekonomicznej wielkich korporacji amerykańskich, i chińskiej gospodarki oraz  mniej lub bardziej kontrolowanych przepływów finansowych na giełdach, kolejnym źródłem niebezpiecznego, kryzysogennego rozwoju gospodarki światowej jest – zdaniem Brisa – spadająca cena paliw płynnych i gazu. Szybciej rosnąca podaż paliw płynnych i gazu między innymi z gazu łupkowego ze Stanów Zjednoczonych, zwiększona podaż ropy i gazu z Iranu i innych krajów naftowych, przy równoczesnym spadku popytu na energię sprawiam, że ceny paliw i gazu będą spadały. Rynki surowcowe przestały być już jednym z bardziej opłacalnych dziedzin do inwestowania.  Spadek cen ropy i gazu przede wszystkim uderza w gospodarkę Rosji, która równocześnie zaangażowana w agresję na Ukrainie już znajduje się sytuacji głębokiego kryzysu. Wielkość Rosji sprawia, że „kryzys rosyjski” może się rozlać – jak powódź – na kraje sąsiednie. Permanentny brak stabilności państwowej i gospodarczej w dwóch różnych częściach świata równoczesnego zagrożenia rosyjskiego na Ukrainie i islamskiego terroryzmu na Bliskim Wschodzie, w Syrii i innych krajach arabskich – wszystko to razem grozi wybuchem; wybuchem politycznym i gospodarczym równocześnie. [punkty 3 i 6].

Ostatnim problemem, generującym brak równowagi i ewentualny wybuch polityczny w świecie jest postępujący od co najmniej 25 lat proces rosnących dysproporcji dochodowych ludności świata. Mamy do czynienia ze szczególnym dualnym procesem dysproporcji gospodarczych. Przede wszystkim notujemy rosnące nierówności dochodowe w gospodarkach wewnątrz krajów; w szczególności w Stanach Zjednoczonych, w Chinach, w Rosji  i innych państwach. Odrębny proces – to nierówności pomiędzy krajami tak zwanej „bogatej Północy” i „biednego Południa”. Owe rosnące dysproporcje poziomu życia mieszkańców świata, generują rozliczne patologie; nielegalną migrację, handel ludźmi, niewolniczą prace dzieci, przemyt itp. Świadczenia publicznej i prywatnej pomocy humanitarnej, i innych działań filantropii – w żaden sposób nie jest w stanie zapobiec narastającemu kryzysowi.

5. Wewnętrzna morfologia pełzającego kryzysu

Upadek banku Lehman Brothers w 2008 roku i wynikły z tego kryzys finansowy i gospodarczy sprawiły, że amerykański bank federalny i administracje obu prezydentów republikańskiego Busha i demokratycznego Obamy wspólnie podjęły wszelkie środki przeciwdziałające skutkom kryzysu. Podjęto politykę monetarnego luzowania ilościowego (Quantitative Easing)  – luzowania podwójnego charakteru.

Po pierwsze bank federalny wypuścił na rynek finansowy co najmniej 1 bilion dolarów przeznaczone na ratowanie i podtrzymanie kondycji wielkich amerykańskich korporacji finansowych, o których najpierw się pisało „too big, to fail”, a obecnie zmieniono formułę na „too important to fail”.  Ów nagły dopływ gotówki miał sprawić, że – jak się wydawało – gospodarka amerykańska szybko wejdzie na ścieżką „odbudowy” [ recovery] i osiągnie tempo wzrostu  z przed wielkiej depresji. W latach 2010 i 2011 były oczekiwania, że tak się stanie, jednak w latach następnych wzrost przyhamował. Stopa bezrobocia, która swój najwyższy poziom osiągnęła w 2009 roku 10%, nie powróciła jeszcze do poziomu z przed kryzysu 5% – i wynosi 7%. Nic nie wskazuje na to, że nastąpią jakieś znaczące zmiany aktywności zawodowej ludności na rynku pracy.

Drugim filarem wychodzenia z kryzysu, było i jest przyjęcie zerowej stopy procentowej. Amerykańska gospodarka doświadcza tego nie po raz pierwszy. Tak było już po załamaniu rynku informatycznego dot.kom w latach 2001-2002.W odpowiedzi na ówczesne załamanie prezes FED-U Greenspan po raz pierwszy zastosował w 2005 roku formułę prawie zerowej stopy procentowej, które nie uchroniło amerykańskiej gospodarki przed wielką depresją 2007-2009.

I tak jest dzisiaj. W bieżącej informacji banku federalnego z marca 2015 roku czytamy, że Zarząd Rezerwy Federalnej pod przewodnictwem prezes FED-u  pani Janet L. Yellen podjął kolejne nadzwyczajne działania w celu ustabilizowania gospodarki amerykańskiej i systemu finansowego. Przyjęto, że krótkoterminowa stopa procentowa będzie bliska zeru. Celem przyjęcia zerowej stopy procentowej jest dalsze wspomaganie wzrostu gospodarczego. Obniżenie długookresowych stóp procentowych ma służyć zabezpieczeniu i gwarancjom dla państwowych agencji nieruchomości Fannie Mea i Freddie Mac. Obniżenie stóp ma pomóc gospodarstwom domowym i firmom w podniesieniu poziomu wydatków, a w ślad za tym ma wspomóc wzrost cen różnych zasobów [majątku] takich jak papiery wartościowe na giełdzie i cen domów[13]. Wzrost cen ma spowodować wzrost stopy zwrotu z kapitału, to ma pobudzać wzrost dalszych wydatków, a wydatki bieżące mają pobudzać wzrost gospodarczy. Na razie skutki takiej polityki są znikome.   

Rzeczywiście na zastosowaniu równoczesnym obu „filarów” wychodzenia z kryzysu; ilościowego poluzowania polityki monetarnej oraz zerowa stopa procentowa sprawiły, że banki za pomocą biliona dolarów zabezpieczyły stan swoich aktywów w bilansach; a zerowa stopa procentowa spowodowała wzrost ceny domów i nieruchomości i papierów wartościowych. O wiele korzystniej jest inwestować w papiery wartościowe, w domy i nieruchomości. W papiery wartościowe i domy inwestuje grupa najwyższych dochodów [10 decyla]. Wszystkie pozostałe 9 grup niższych dochodów jest obciążone spłatami hipoteki, i nie inwestuje na żadnym rynku papierów wartościowych.

10 lat temu doradcy finansowi CityGroup dokładnie opisali, w jaki sposób najwyższy decyl (10%) najbogatszych gospodarstw generuje stany globalnych nierównowag w gospodarce światowej. Z wieloletnich badań Pikietty’go i Seaza dotyczących 1% najbogatszych ludzi świata (około 1 miliona gospodarstw domowych) wiemy, że ten 1 milion gospodarstw konsumuje tyle, ile 60 milionów gospodarstw z najniższych grup dochodowych. To ta niewielka liczba najbogatszych konsumentów mająca najwyższy udział w spożyciu, przez swoją nieproporcjonalnie wysoką siłę nabywczą wyznacza rosnące zadłużenie, malejącą stopę oszczędności, rosnący deficyt i wpływając na światowe ceny ropy naftowej i surowców – sprawia, że pojecie „przeciętnego konsumenta” jest obarczone „grzechem pierworodnym” rzekomej równości.

Koszyk akcji bogatych od 1985 roku rósł – przez ostatnie 20 lat – w tempie 6,8% rocznie. Rynek akcji, znacznie przebił rynek nieruchomości i domów, tak że większość oszalała na punkcie inwestowania w akcje. Najbogatsi mają swój własny koszyk spożycia firm dostarczających luksusowych dóbr i usług, których ceny rosną ponad 3-krotnie szybciej niż średni wskaźnik kosztów utrzymania ( są to np.: Julius Bear, Porsche, Bulgari, Burberry, Sotheby’s i Tiffany i wiele innych). Stopy zwrotu owych firm tworzących koszyk konsumpcji bogatych rosły od 1985 roku o 17,8%. I – jak zwracają uwagę autorzy – „bogaci sami się obsługują” poprzez  rosnące ceny akcji firm, które sprzedają im swoje produkty i usługi po rosnących cenach. To bogaci – wydają więcej niż zarabiają – i poprzez rosnące zadłużenie, generują tym samym stany globalnej nierównowagi.

Obniżenie do zera stopy procentowej sprawia, że gospodarstwa domowe i firmy wydają pieniądze na bieżąco. Dokonują tych wydatków nie tylko z własnych dochodów, ale przede wszystkim z kredytów. Co najmniej 1/3 kredytów jest przeznaczona na naukę na wyższych uczelniach. A te kredyty trzeba spłacić z przyszłych dochodów z pracy. A pracy nie ma. Z budżetów gospodarstw domowych wynika, że udział wydatków rośnie, a udział oszczędności spada. Gdy spadają oszczędności to również spada udział inwestycji. W warunkach niepewnej sytuacji gospodarczej inwestowanie jest obarczone znacznym ryzykiem długookresowym. Brak skłonności do inwestycji przedsiębiorstw sprawia, że rośnie ryzyko „wybuchu” kolejnych baniek cenowych na tych obu rynkach. Więcej, brak inwestycji hamuje oczekiwany wzrost zatrudnienia, stopa bezrobocia będzie pełzająco rosła. Powiększać się będą dysproporcje dochodowe gospodarstw domowych, dysproporcje między tymi, którzy żyją z rozdzielanych dywidend i podziału zysku, a tymi wszystkimi, którzy usiłują żyć z dochodów z pracy.

Żeby rosła stopa zatrudnienia, muszą rosnąć inwestycje, mitem jest oczekiwanie, że tak zwane start-upy zwiększą aktywność zawodową ludności. Żeby rosły inwestycje musi wzrosnąć stopa procentowa, musi nastąpić zmiana podziału zysku, z wyższym przeznaczeniem na inwestowanie, a mniej do podziału między akcjonariuszy - rentierów. Jakkolwiek każdy wchodzi na rynek ze swoim własnym kapitałem ludzkim, wykupionym wykształceniem, to owe uzyskane kwalifikacje muszą się zrealizować w nowych technologiach zakotwiczonych w nowych inwestycjach,. Żeby wzrosła  skłonność do inwestowania  musi nastąpić – a nie wiadomo wedle jakich zasad – zmiana sposobu myślenia z krótkookresowego „tu i teraz”, a na myślenie w długim horyzoncie czasowym. Ale to już jest zupełnie inna opowieść.

[1] Final Report of the National Commission on the Causes of the Financial and Economic Crisis in the United States, Official Government Edition of the Fiscal Crisis  Inquiry Commission, Submitted by Pursuant to Public Law 111-21,January 2011[2] Owe dwa przymiotniki „endogenny” i „egzogenny” mają swoje określone konotacje, które możemy odczytać z nauki o Ziemi (fizyki geograficznej). Zgodnie z tym procesy endogenne (wybuchy wulkanów, trzęsienia Ziemi, tsunami) mają swe źródło w działaniu sił zachodzących wewnątrz skorupy ziemskiej. Procesy egzogenne mają swoje przyczyny w działaniach sił poza Ziemią, mogą być powodowane wybuchami magnetycznymi  na Słońcu,  działaniami prądów morskich i wody, wiatrów oraz wynikają z działalności człowieka. Z biologii wiemy, że wszelkie organizmy żywe dlatego są żywe, że są poddane procesom egzogenicznym, wszelką energię niezbędną do życia muszą pobierać z zewnątrz, z poza swego organizmu, bez względu, czy jest to jednokomórkowy pantofelek, czy organizmy gatunku naczelnych.[3] Robert Solow Professor Emeritus, MIT “Building a Science of Economics for the Real World”, House Committee on Science and Technology Subcommittee on Investigations and Oversight , U.S. House of Representatives July 20, 2010

[4]Fama E., Efficient Capital Markets: A Review of the Theory and Empirical Work, Journal of Finance, Vol.23, Issue 2, May, 1970, s.383-417
[5]
Minsky Hyman, A Theory of Systematic Fragility, Working Paper, 153, Conference Financial Crises, Salomon Brothers Center for the Study of Financial Institutions, New York University, May 21,1972.
[6]
V V Chari, University of Minnesota and Federal Reserve Bank of Minneapolis, Testimony before the, Committee on Science and Technology, Subcommittee on Investigations and Oversight, U.S. House of Representatives July 20, 2010.
[7]
Daniel K. Tarullo, Shadow Banking and Systemic Risk Regulation Remarks, Member Board of Governors of the Federal Reserve System at the Americans for Financial Reform and Economic Policy Institute Conference Washington, D.C. November 22, 2013
[8]
WORLD ECONOMIC OUTLOOK,,Legacies, Clouds, Uncertainties, International Monetary Fund,  Washington, October 2014
[9]
WORLD ECONOMIC OUTLOOK, s.156
[10]
Janusz Szpotański, Ballada o Łupaszce, Warszawa 1968
[11]
Arturo Bris , 8 Reasons Why A New Global Financial Crisis Could Be On The Way, www.nasdaq.com/article/8-reasons-why-a-new-global-financial-crisis-could-be-on-the-way-cm383267
[12]
Zródło: Duoglas Eliiot, Arthur Kroeber, Yu Qiao; Shadow banking in China; A Primer, na stronie www.brookings.edu/~/media/research/files/papers/2015/04/01-shadow-banking-china-primer/shadow_banking_china_elliott_kroeber_yu.pdf
[13]
Informing the public about the Federal Reserve, March 18, 2015,. Federal Reserve issues FOMC statement

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.