Wymiar sprawiedliwości w świetle konstytucji kwietniowej w okresie II wojny światowej

Herman Libermann| Ignacy Mościcki| Kodeks Boziewicza| Konstytucja kwietniowa| Oficerski Sąd Honorowy| prawo łaski| subdelegacja kompetencji| układ Sikorski-Majski| Wacław Komarnicki| Władysław Raczkiewicz| Władysław Sikorski

Wymiar sprawiedliwości w świetle konstytucji kwietniowej w okresie II wojny światowej
Gen. Władysław Sikorski wśród żołnierzy we Francji, 1940 r. Źródło: Wikipedia.org

 

I.  WSTĘP

 W Konstytucji RP z 23 kwietnia 1935 r., zwanej popularnie kwietniową, od­rzucono monteskiuszowski trójpodział władzy, który obowiązywał w usta­wie zasadniczej z 1921 r. Władza sądownicza przestała istnieć jako samoistny (obok ustawodawczej i wykonawczej) segment struktury władzy państwowej, gdyż w wyni­ku przewrotu majowego z 1926 r. doszło do początku transformacji ustrojowej; syste­matycznie odchodzono od istniejącej od 1921 r. demokracji parlamentarnej na rzecz wzmocnienia urzędu Prezydenta RP (nastąpiło to już w wyniku tzw. noweli sierpnio­wej). Owocem zmiany ustrojowej była Konstytucja kwietniowa, w której władzę są­downiczą ujęto jako „wymiar sprawiedliwości” (rozdział IX Konstytucji), oddając ją pod zwierzchnictwo prezydenta. Nie chodziło jednak o bezpośrednie sprawowanie wła­dzy sądowniczej przez głowę państwa, ale o harmonizowanie jej działania z innymi naczelnymi organami wymienionymi w art. 3 Konstytucji (m.in. rządem, Sejmem, Se­natem, siłami zbrojnymi). Zastosowanie nowej nomenklatury podkreślało więc funk­cjonalny kierunek sytemu jurysdykcyjnego. Sądy miały stanowić jeden z instrumen­tów do „służenia Rzeczypospolitej” (art. 3 pkt 2 Konstytucji kwietniowej), nie tylko orzekały one „w imieniu Rzeczypospolitej”, ale również stały na straży „ładu prawne­go w Państwie” i kształtowały „poczucie prawne społeczeństwa” (art. 64 pkt 2).

Rozdział IX (art. 64-71) Konstytucji kwietniowej z 1935 r. poświęcony „wymiaro­wi sprawiedliwości” (tak został on zatytułowany) składał się z fundamentalnych kwestii związanych z systemem jurysdykcyjnym (art. 68) oraz podstawowych struktur organizacyjnych. W tym ostatnim przypadku wyliczono kilka najważniejszych instytucji (art. 70) jak: Sąd Najwyższy, Najwyższy Trybunał Administracyjny, Trybunał Kompe­tencyjny czy Trybunał Stanu (art. 71). Określono również odrębność przedmiotową i podmiotową sądownictwa wojskowego (art. 70 pkt 2), która istniała już od czasów od­zyskania niepodległości w 1918 r. Bez wątpienia rozdział IX Konstytucji z 1935 r. spa­jał szereg organów państwowych składających się na wymiar sprawiedliwości. Oprócz istnienia sądów powszechnych i tzw. nadzwyczajnych (np. wojskowych) ważną rolę w obszarze jurysdykcji pełniły ministerstwa, w tym przede wszystkim resort sprawie­dliwości, który dzielił się na departamenty: ustawodawczy, administracyjny i karny.

Na mocy Konstytucji kwietniowej to Prezydent RP, Ministerstwo Sprawiedliwo­ści (także przy czynnym udziale innych wybranych resortów) oraz sądy tworzyły trzon wymiaru sprawiedliwości, który zapewniał bezpieczeństwo publiczne, respektowanie obowiązującego prawa czy ład ustrojowo-legislacyjny w latach 1935-1939. Sytuacja uległa diametralnej zmianie po wybuchu II wojny światowej. Niniejszy artykuł stano­wi zarys studium historyczno-prawnego wymiaru sprawiedliwości z lat 1939-1945, opracowany na podstawie Konstytucji kwietniowej stanowiącej podwalinę działania polskich władz na uchodźstwie. Ze względu na obszerność tej problematyki tytułowy wątek zostanie zawężony do wspomnianego trzonu, tj. prezydenta, Ministerstwa Spra­wiedliwości (czasami innych resortów) oraz sądownictwa. Z podobnych powodów (w tym także ze względu na liczbę materiałów źródłowych) niektóre wątki będą mia­ły charakter jedynie przyczynkarski a nie analityczno-badawczy.

I.  PREZYDENT RP

Agresja Niemiec oraz ZSRR na ziemie polskie we wrześniu 1939 r. sprawiła, że część naczelnych organów państwowych została ewakuowana poza granice kraju (np. do Rumunii czy Francji). Tam doszło do roszad na najważniejszych stanowiskach.

Prezydent RP Ignacy Mościcki, wykorzystując swoje konstytucyjne prerogatywy (art. 13 ust. 2 pkt b oraz art. 24), wyznaczył swego następcę — Władysława Raczkiewicza, który przy wytypowaniu nowego prezesa Rady Ministrów (a należało to do jego ścisłych kompetencji, zgodnie z art. 13 ust. 2 pkt c Konstytucji z 1935 r.) dnia 30 września zawarł polityczne porozumienie z opozycją antysanacyjną. „Umowa pa­ryska”, bo tak ją nazwano od miejsca podpisania, była prezydencką deklaracją o wy­konywaniu przez głowę państwa niektórych kompetencji w ścisłym porozumieniu z rządem. Chodziło głównie o art. 13 Konstytucji kwietniowej, który dawał prezy­dentowi na tyle szerokie uprawnienia, że upatrywano w nich kwintesencji jednowładztwa. Abstrahując od legalności zawarcia tzw. umowy paryskiej, należy się zastano­wić, jakie skutki mogła ona wywołać, jeśli chodzi o realizowanie konstytucyjnych przepisów wynikających z art. 13, związanych z wymiarem sprawiedliwości, jak np. mianowanie i odwoływanie pierwszego prezesa Sądu Najwyższego; powoływanie sę­dziów Trybunału Stanu; stawianie członków rządu przed Trybunałem Stanu; stosowa­nie prawa łaski. Na to pytanie można udzielić dwóch odpowiedzi: na płaszczyźnie teo­retycznej i praktycznej. W pierwszym przypadku zastosowanie „umowy paryskiej” miało charakter stricte polityczny. Personalny dobór osób na wysokie stanowiska sę­dziowskie przez prezydenta i rząd (de facto premiera) miał bowiem doprowadzić do odsunięcia a zarazem pozbawienia możliwości obsadzania tych funkcji ludźmi zwią­zanymi z sanacją. Ponadto ograniczenie prezydenckiego prawa do stawiania ministrów przed Trybunałem Stanu stanowiło dla potencjalnych oskarżonych, w tym samego pre­zesa Rady Ministrów, wyraźne zabezpieczenie. W praktyce (tj. drugiej płaszczyźnie) „umowa paryska” nie miała na wymiar sprawiedliwości wpływu, gdyż żadne instytu­cje sądowe wymienione w art. 13 ustawy zasadniczej z 1935 r. nie funkcjonowały na obczyźnie. Np. do wyłonienia części członków Trybunału Stanu warunkiem sine qua non było istnienie Sejmu i Senatu, które przedstawiały po sześciu kandydatów (oraz tylu zastępców) prezydentowi do nominacji na trzyletnią kadencję14. Obie izby parla­mentu odbyły ostatnie swoje posiedzenia 2 września 1939 r. (było to 31. posiedzenie Sejmu i 20. Posiedzenie Senatu), gdyż dwa miesiące później, zarządzeniem Prezy­denta RP, zostały rozwiązane. Natomiast utworzona 9 grudnia 1939 r. Rada Narodo­wa stanowiła tylko quasi-parlament, o kompetencjach wyłącznie opiniodawczych a nie ustawodawczych.

Odrębną kwestią wymagającą krótkiego komentarza było prawo łaski (art. 13 i 69). Wydaje się bowiem, że spośród elementów wymiaru sprawiedliwości, wynikających z art. 13 Konstytucji kwietniowej, który włączono pod „umowę paryską”, ta kompetencja wyłamywała się spod jej egzekucji. Ius agratiandi od zarania dziejów Polski przypisywane było do osoby władcy. Choć na przestrzeni wieków miało ono niejednolity przedmiotowo charakter, to było usankcjonowane we wszystkich polskich konstytucjach w prerogatywach najważniejszej osoby w polskim państwie. Dotyczyło to także okresu obowiązywania konstytucji z 1935 r. w czasie II wojny światowej, ponieważ materiały źródłowe dowodzą, że prezydent W. Raczkiewicz stosował to prawo i nic nie wskazuje na to, aby udzielał ułaskawienia po „ściślejszym porozumieniu z Rządem”. Wykorzystując swe konstytucyjne prawo z art. 13 i 69, zastosował akt łaski poprzez zawieszenie kary pozbawienia wolności w stosunku do osoby skazanej przez Sąd Morski w Wielkiej Brytanii w 1943 r.

Był jeden wyjątek dotyczący wykorzystywania prawa łaski podczas II wojny światowej. Otóż 6 czerwca 1940 r. prezydent W. Raczkiewicz subdelegował naczelnego wodza do stosowania prawa łaski „do darowywania i łagodzenia [.] kar” w stosun­ku do osób skazanych przez sądy polowe i morskie sądy wojenne.

Zwierzchnictwo nad wymiarem sprawiedliwości podlegające Prezydentowi RP ule­gło samoistnemu ograniczeniu, które nie wynikało z „umowy paryskiej”, lecz z utraty kontroli nad instytucjami sądowymi. Te bowiem we wrześniu 1939 r. zawiesiły swe czynności (ostatnie rozprawy w Warszawie odbyły się 4 września). W następnych mie­siącach poddano je nadzorowi okupanta, który własnymi aktami prawnymi starał się je całkowicie od siebie uzależnić. Na ziemiach polskich, które znalazły pod władzą nie­miecką, dnia 19 lutego 1940 r. wydano rozporządzenie zmieniające dotychczasowe przepisy proceduralne oraz normy dotyczące ustroju sądów powszechnych. W Gene­ralnym Gubernatorstwie zlikwidowano Sąd Najwyższy, „wprowadzono nadzór służbo­wy szefa okręgu administracyjnego usuwając w ten sposób nadzór (art. 71-75 Prawo o ustroju sądów powszechnych); [.] funkcje zniesionych sądów pracy przekazano są­dom grodzkim; [.] sądy dyscyplinarne [.] przestały funkcjonować; wprowadzono formułę, iż wyroki zapadają «w imieniu prawa» [a nie w imieniu Rzeczypospolitej — B.B. i G.K.]; przewidziano utworzenie odrębnego sądownictwa dla zwarcie osiedlo­nych grup narodowościowych (prawdopodobnie dla Ukraińców); [.] dopuszczono sprawdzenie prawomocnych orzeczeń sądów polskich przez sąd niemiecki”.

Okupacyjna destabilizacja polskiej jurysdykcji i widmo klęski nazistowskich Nie­miec zaktywizowało emigracyjne władze do przygotowania pakietu przepisów praw­nych porządkujących powojenny sądowniczy ustrój Polski. Dotyczyło to również samego prezydenta Raczkiewicza, który działając w ramach konstytucyjnych prerogatyw, podpisał 21 października 1944 r. „Dekret o zmianie niektórych przepisów prawa o ustroju sądów powszechnych”, którym wprowadzał wiele zmian organizacyjnych w przyszłej polskiej Temidzie. Było ich na tyle dużo, że trzy dni później minister sprawiedliwości Wacław Komarnicki wydał obwieszczenie „w sprawie ogłoszenia jed­nolitego tekstu prawa o ustroju sądów powszechnych”.

II. MINISTERSTWO SPRAWIEDLIWOŚCI

Wraz z zaprzysiężeniem W. Raczkiewicza na Prezydenta RP, co nastąpiło 30 paź­dziernika 1939 r., cały gabinet rządowy złożył dymisje. Tekę ostatniego ministra spra­wiedliwości II RP Witolda Grabowskiego przejął prezes Rady Ministrów gen. Wła­dysław Sikorski, który piastował ją do 19 lipca 1940 r., przekazując ją następnie Marianowi Seydzie. Do końca II wojny światowej ciągłość tej funkcji została zachowana. Rozpatrując działalność resortu sprawiedliwości na uchodźstwie w kontekście obowiązywania Konstytucji kwietniowej w okresie II wojny światowej, należy prze­analizować ją od strony legalistycznej i w zakresie kooperacji międzyministerialnej. Tę ostatnią zapowiedziano już w październiku 1939 r., czyli przed gruntowną reor­ganizacją samego Ministerstwa Sprawiedliwości.

Wiosną 1941 r. angielski Parlament uchwalił ustawę o alianckich sądach morskich w Zjednoczonym Królestwie. Na mocy tej ustawy przyjęto „możność utworzenia przez Aliantów Wielkiej Brytanii na jej terytorium sądów karnych, które by rozpozna­wały tak sprawy dotyczące przestępstw przewidzianych w [.] kodeksach karnych a popełniane przez osoby przebywające na statkach handlowych danego Państwa Alianckiego (w czasie, gdy statki znajdowały się na otwartym morzu), jak i przewidzia­ne w osobnych ustawach poważniejsze wypadki naruszenia obowiązków przez człon­ków załóg handlowych”. Zakładano również, że wyroki będą wykonywane w Wielkiej Brytanii „przez odnośne organa brytyjskie”. Z racji tego, iż w momencie wybuchu II wojny światowej spora część polskiej floty handlowej znajdowała się na morzu i wciąż pływała pod rodzimą banderą, polski rząd zdecydował się wykorzystać okazję do utworzenia całkowicie nowego sądownictwa. Od czerwca do sierpnia 1941 r. trwa­ły intensywne prace nad projektem odpowiedniego dekretu. Od samego początku pie­czę nad tym sprawowało Ministerstwo Sprawiedliwości, które przy jego redagowaniu współpracowało z polskimi organizacjami morskimi (np. ze Związkiem Kapitanów, Oficerów i Radiotelegrafistów Polskiej Marynarki Handlowej, Centralną Sekcją Mor­ską Związku Zawodowego Transportowców RP) czy ze Stowarzyszeniem Prawni­ków Polskich w Zjednoczonym Królestwie. Najważniejsza jednak wydaje się koope­racja międzyministerialna. Ministerstwo Sprawiedliwości zaangażowane w napisanie projektu dekretu prowadziło intensywną korespondencję z innymi ministerstwami. Szczególnie dotyczyło to Ministerstwa Skarbu oraz Ministerstwa Przemysłu i Handlu, którym kierował wtedy Henryk Strasburger. Było to istotne ze względów finansowych, gdyż utworzenie nowego organu sądowego wiązało się z licznymi wydatkami na pen­sje czy wynajem lokali. Ministerstwo Sprawiedliwości przy obsadzie stanowisk sę­dziowskich kontaktowało się ze Sztabem Naczelnego Wodza, skąd z kolei starano się uzyskać odkomenderowanie kandydatów na sędziów w sądzie morskim.

Dobrze zorganizowana współpraca między ministerstwami oraz wzorowanie się w dużym stopniu na podobnym akcie prawnym dotyczącym norweskich sądów morskich zaowocowała, już pod koniec sierpnia 1941 r., sporządzeniem projektu dekretu o sądach morskich. Mimo iż treść tego aktu prawnego została de facto ustalona, to 11 września 1941 r. Ministerstwo Sprawiedliwości rozesłało go do licznych organów wła­dzy państwowej (w tym Kancelarii Cywilnej Prezydenta RP, premiera, wszystkich mi­nisterstw oraz Urzędu Oświaty i Spraw Szkolnictwa), licząc jeszcze na ewentualne zgła­szanie do niego uwag. Dnia 26 września 1941 r. projekt o sądach morskich przyjęła Rada Ministrów, a cztery dni później opublikowano go już w „Dzienniku Ustaw”.

Analizując prace legislacyjne Ministerstwa Sprawiedliwości na uchodźstwie w la­tach wojennych, należy wspomnieć o Komisji Prac Ustawodawczych [dalej: KPU], którą powołano do życia na mocy tymczasowego statutu Ministerstwa Sprawiedliwo­ści z 1942 r. Komisja miała się składać „z wybitnych przedstawicieli nauki, praktyki prawa, powołanych przez Ministra Sprawiedliwości”, a jej podstawowe zadanie po­legało na opiniowaniu projektów prawodawczych wnoszonych przez ministra. Na inauguracyjnym posiedzeniu KPU minister sprawiedliwości W. Komarnicki nakreślił priorytetowe zadania Komisji: jak „rewizja [.] wydanych [.] dekretów i ustaw, od­noszących się do wymiaru sprawiedliwości; rewizja niektórych ustaw materialnego prawa karnego, jak i ustawy o przestępstwach przeciwko Polsce; wydanie przepisów wykonawczych (w porozumieniu MSZ) do ustawy konsularnej, regulującej postępo­wanie niesporne, zwłaszcza w dziedzinie spadkobrania; przygotowanie przepisów przejściowych, regulujących przejęcie wymiaru sprawiedliwości w momencie likwi­dacji okupacji; studium nad więziennictwem angielskim; opracowanie projektu odpo­wiedzialności okupantów za dokonane zbrodnie i występki; opracowanie przepisów tymczasowych o organizacji sądownictwa administracyjnego w ograniczonym zakre­sie na terenie centralnych władz polskich w Londynie”. Z zagadnień mających stać się przedmiotem badań, analiz tudzież projektowania jednoznacznie wynika, że Mini­sterstwo Sprawiedliwości dążyło do znowelizowania polskiego prawodawstwa w celu dostosowania go do wojennej rzeczywistości oraz przygotowania podwalin pod przy­szłe ustawodawstwo jurysdykcyjne. Komisja, pracując (od 1 kwietnia 1942 r.) w sze­ściu sekcjach i 28 podkomisjach, działała do końca wojny. Owocem tej działalności były liczne projekty aktów prawnych, które następnie poddawano pod dyskusje na konferencjach międzyministerialnych (do 1945 r. odbyło się ich 24), by niektórym z nich nadać dalszy bieg.

Konstytucyjny wymiar sprawiedliwości doznał swoistego uszczerbku w wyniku wojny. Niektórych norm wynikających z ustawy zasadniczej nie można było wyegze­kwować, zwłaszcza tych związanych z sądownictwem i środowiskiem sędziowskim. Niezależnie od tego część z nich (np. wynikających z art. 68 Konstytucji kwietniowej) wciąż obowiązywała i nadawała polskiej Temidzie wybitnie funkcjonalny charakter. Tak bowiem wypada ocenić dekret Prezydenta RP o zbieraniu i zabezpieczaniu dowo­dów w sprawach o przestępstwa pospolite z dnia 29 kwietnia 1940 r. Słusznie zwra­ca uwagę A. Jankiewicz, że „ten akt normatywny zawierał przepisy wprowadzone na okres wyjątkowych okoliczności wywołanych wojną (działania wojenne, okupacja, emigracja), które przynajmniej częściowo miały zastąpić luki, jakie powstały w sto­sunkach prawnych w zakresie przestępstw pospolitych w związku z niefunkcjonowaniem sądownictwa powszechnego”. Zgodnie z tym dekretem, minister sprawiedli­wości uzyskał upoważnienie do wyznaczania pracowników swojego resortu lub „członków podległych Ministerstwu Komisji badawczych do dokonywania poza gra­nicami państwa wszystkich czynności celem zebrania, ustalenia i zabezpieczenia dowodów w sprawach o przestępstwa pospolite”. Wyznaczone osoby wykonywały operacje dochodzeniowo-śledcze zgodnie z przysługującymi im uprawnieniami wyni­kającymi z kodeksu postępowania karnego z 19 marca 1928 r. Premier mógł wypo­sażyć takich funkcjonariuszy w prawo „do zwalniania przesłuchiwanych od obowiąz­ku zachowania tajemnicy urzędowej”. Sporządzone akta trafiały do Ministerstwa Sprawiedliwości, które przechowywało je do czasu, kiedy można będzie postawić oskarżonego przed sądem, co miało nastąpić po wojnie.

W praktyce założenia dekretu z 29 kwietnia 1940 r. zaczęto realizować prawie dwa lata później. Zwłoka ta prawdopodobnie wynikała z niemożności efektywnego wdro­żenia tego aktu. Był to wynik zbyt słabego terytorialnego zasięgu jego oddziaływania (wydano go jeszcze w Angers). Sytuacja wojenno-polityczna uległa zmianie w 1941 r., szczególnie po zawarciu układu między Polską a ZSRR (Sikorski-Majski), dzięki któ­remu m.in. znaczna część Polaków uzyskała wolność (po tym, jak zostali wywiezieni w głąb ZSRR w pierwszych latach wojny). Spowodowało to nie tylko ewentualne roz­szerzenie terenu, na którym dekret miał obowiązywać, ale również objęcie jurysdyk­cją znacznej części polskiego społeczeństwa. Minister sprawiedliwości W. Komarnicki, w ramach realizowania zawartych w dekrecie założeń, najpierw powołał do życia(w październiku 1942 r.) referat karno-sądowy, a następnie (od grudnia 1942 r. w cią­gu roku) komisje badawcze, które organizowano w miejscach większych skupisk Po­laków (Teheran, Jerozolima z filią w Stambule, Nowy Jork). Abstrahując od skutecz­ności ich działań, należy zaznaczyć, że stanowiły one nie tylko element struktury Ministerstwa Sprawiedliwości w latach II wojny światowej, ale oddawały funkcjonal­ność wymiaru sprawiedliwości.

III. SĄDY

W przeciwieństwie do struktur naczelnych organów państwa w wyniku II wojny światowej najbardziej oprócz polskiego parlamentu ucierpiało sądownictwo. Istnieją­ca od międzywojnia polska jurysdykcja funkcjonowała na uchodźstwie w minimal­nym zakresie. Brak możliwości jednolitej egzekucji prawa, problemy kadrowe, logistyczno-kwaterunkowe oraz budżetowe poszczególnych sądów były kluczowe dla dezorganizacji całego systemu sądowniczego wywodzącego się z II RP. Materiały źró­dłowe dowodzą, że raptem kilka struktur polskiej Temidy udało się odtworzyć albo zbudować w nowej uchodźczej rzeczywistości. Trzeba wyraźnie podkreślić ich funda­mentalne znaczenie dla wymiaru sprawiedliwości i zasad konstytucyjnych. Bez sądów bowiem polska jurysdykcja utraciłaby pierwiastek sprawiedliwości.

Podczas całej II wojny światowej na obczyźnie odtworzono (powołano albo kontynuowano) niektóre elementy polskiego sądownictwa. Były to: Sąd Honorowy Rady Narodowej RP; sądy morskie; sądy wojskowe (w tym sądy wojenne Polskiego Pań­stwa Podziemnego czy oficerskie sądy honorowe).

1. Sąd Honorowy Rady Narodowej RP

Zgodnie z art. 13 ust. 2 pkt h Konstytucji kwietniowej z 1935 r., Prezydent RP W. Raczkiewicz wydał 2 listopada 1939 r. dekret, na mocy którego rozwiązał Sejm i Senat wybrany w 1938 r. (mimo dotarcia do Francji grupy polskich parlamentarzystów przed wydaniem tego aktu prawnego). Sam parlament wydawał się zbędny, gdyż prezydent posiadał uprawnienia do wydawania dekretów bez upoważnienia izb ustawodawczych w czasie trwania wojny. Powołanie do życia nowej instytucji państwowej, przypominającej swoimi uprawnieniami parlament, było przedmiotem dyskusji na listopadowych posiedzeniach RM. W trakcie tych debat powstał projekt utworzenia Rady Narodowej. Ostatecznie prezydent Raczkiewicz zdecydował się wydać 9 grudnia 1939 r. dekret o utworzeniu Rady Narodowej. Zgodnie z treścią tego aktu prawnego, Rada — składająca się z co najmniej 12 i co najwyżej 24 członków, mogła wydawać opinie we wszystkich sprawach wniesionych przez rząd, w szczególno­ści w zakresie ustalania budżetu państwa. Po ustaleniu składu personalnego Rady Narodowej [dalej też: RN], jej inauguracyjne posiedzenie odbyło się 23 stycznia 1940 r. Od początku lutego 1940 r. członkowie RN (oraz Prezydium RM) dyskuto­wali nad ustaleniem swojego regulaminu obrad, który udało im się uchwalić 7 lutego 1940 r. Kontrowersje budziły niektóre unormowania, np. procedura składania wnio­sków, regulacja jawności i tajności obrad. Regulamin został opublikowany w „Mo­nitorze Polskim” jako załącznik do zarządzenia o zatwierdzeniu regulaminu Rady Na­rodowej RP [dalej też: rRN]. Cały regulamin zawarto w 104 artykułach ujętych w 5 częściach. W pierwszej z nich przedstawiono schemat ukonstytuowania się Rady. W kolejnej wymieniono jej organy (z ich kompetencjami), do których zaliczano (art. 5 rRN): przewodniczącego, wiceprzewodniczącego, sekretarza, prezydium, komisje oraz Sąd Honorowy [dalej też: SH]. Temu ostatniemu, którego pierwowzór można odna­leźć w regulaminach przedwojennego parlamentu, poświecono piątą część regulami­nu. W skład SH wchodzili: prezes, wiceprezes oraz sędziowie wyłaniani przez RN spo­śród swych członków. Jej priorytetowymi zadaniami (art. 93 rRN) było orzekanie w sprawach o: czyny nielicujące z honorem i godnością członka Rady; działalność nie­zgodną z przyrzeczeniem złożonym Prezydentowi RP.

Oprócz wyznaczania składu sędziowskiego przewodniczący RN posiadał upraw­nienie do wyznaczenia każdorazowo rzecznika SH, który przeprowadzał wstępne do­chodzenie, by następnie przed sądem wystąpić w charakterze oskarżyciela (art. 95 rRN). Członek Rady, któremu postawiono zarzuty, bronił się osobiście lub wyznaczał do tego celu obrońcę spośród przedstawicieli Rady. Postępowanie przed SH wszczy­nano na wniosek: rzecznika, członka Rady, którego zarzut dotyczy lub stawiającego oskarżenie.

Sąd Honorowy orzekał w trzyosobowym składzie: przewodniczący, którym był prezes Sądu lub wiceprezes, oraz dwóch sędziów, powoływanych przez strony na wezwanie przewodniczącego. Przed przystąpieniem do rozprawy można było na wnio­sek strony wykluczyć sędziego zbyt mocno powiązanego z jedną ze stron (co w pe­wien sposób podważało obiektywne wyrokowanie). Sąd zapoznawał się z doku mentacją sprawy otrzymanej od stron, by ustalić zarzuty oskarżenia, a także ocenić dowody, w celu ustalenia stanu rzeczywistego będącego przedmiotem rozprawy (art. 100 rRN). Sąd przed ogłoszeniem orzeczenia wysłuchiwał obu stron (jeżeli stawiły się na rozprawę). Sędziowie orzekali w głosowaniu, zwykłą większością głosów, bez możli­wości wstrzymania się od głosu. Treść podjętego wyroku motywowano, a następnie w ciągu tygodnia od wydania orzeczenia przedkładano przewodniczącemu Rady.

Sąd Honorowy, uznając zarzuty za udowodnione, posiadał uprawnienia (art. 102 rRN) do: wytknięcia winnemu niewłaściwość postępowania; udzielenia nagany; udzie­lenia nagany połączonej z zakazem uczestniczenia w pracach Rady w określonym ter­minie, przy jednoczesnej utracie miesięcznego wynagrodzenia z tytułu pokrycia wy­datków związanych ze sprawowaniem funkcji członka Rady w rozmiarze określonym przez Sąd; orzeczenia, że winny nie jest godzien piastowania funkcji członka Rady. W tym ostatnim przypadku orzeczenie takie podlegało zatwierdzeniu przez Radę więk­szością 3/4 liczby głosów. Uzyskanie większości powodowało, iż informowano o tym prezydenta za pośrednictwem premiera, który przedstawiał wniosek o odwołanie da­nego członka Rady. Przewodniczący RN miał prawo wznowienia postępowania w tej samej sprawie na wniosek rzecznika SH, jeżeli nowy materiał dowodowy wskazywał na to, że orzeczenie zostało wydane na podstawie dowodów nieodpowiadających rze­czywistemu stanowi rzeczy (art. 103 rRN). Koszty postępowania ponosiła strona uzna­na za winną, „wykładała zaś je strona, na żądanie której dokonywana była czynność powodująca koszty” (art. 104).

Przyjęcie regulaminu RN wymusiło skorygowanie pewnych kwestii w prezydenc­kim dekrecie o RN z 1939 r. W marcu 1940 r. opublikowano zmiany w dekrecie. Jed­na z nich bezpośrednio nawiązywała do art. 102 pkt d rRN. Po nowelizacji dekretu prezydenta o powołaniu RN w art. 6 enumeratywnie wyliczono przypadki pozbawia­nia mandatu członka tego organu. Znalazł się tam również przepis, iż prezydent może zwolnić członka RN na mocy „orzeczenia Sądu Honorowego Rady, zatwierdzonego przez Radę, mocą którego członek Rady uznany został za niegodnego piastowania tego stanowiska”.

W czasie istnienia I i II Rady Narodowej pojawiło się zaledwie kilka spraw ho­norowych, ale żadna z nich nie zakończyła się wydaniem wyroku. Pierwsza z nich, stanowiąca precedens, odbyła się na początku 1941 r. i była wytoczona przeciwko Sta­nisławowi Cat-Mackiewiczowi. Postępowanie to zostało przerwane, gdyż I RN uległa rozwiązaniu, a w następnej oskarżony już nie zasiadał. Pojawiły się wówczas kontro wersje interpretacyjne wokół art. 98 rRN. Na ten przepis powołał się przewodniczący SH gen. Lucjan Żeligowski, który ze względu na dawną znajomość z Catem-Mackiewiczem (przed wojną publikował w wileńskim „Słowie” pod redakcją oskarżonego) postanowił zrzec się prowadzenia tej sprawy, a swoje obowiązki scedować na zastęp­cę SH Zygmunta Nowakowskiego. Tę dość nietypową kwestię prawniczą szybko wy­jaśnił wiceprzewodniczący RN, doświadczony prawnik Herman Lieberman (późniejszy minister sprawiedliwości). Stwierdził on, że decyzja gen. Żeligowskiego nie może zostać uznana „ani za rezygnację, ani za akt zgodny z regulaminem [Rady Narodo­wej RP — B.B i G.K.]”. Rezygnacja bowiem — jak zaznaczył — „jest zupełnym po­rzuceniem czy opuszczeniem urzędu” i nie może ona być dobrowolna, ale musi na nią wydać zgodę organ, który wcześniej zadecydował o obsadzie tego stanowiska, czyli RN. W związku z zaistniałą sytuacją H. Lieberman zaapelował również do wszyst­kich funkcjonariuszy państwowych o rozdzielenie spraw urzędniczych od życia pry­watnego: „nie może być w pełnieniu funkcji urzędowej rozdziału między sprawami, które piastujący urząd publiczny chętnie załatwia, a tymi, od których chciałby się uchy­lić, bo sprawiają mu pewną przykrość. Pełniący urząd publiczny musi na mocy swo­jego obowiązku rozstrzygać wszystkie sprawy, których załatwienie [...] zostało mu

nakazane, bez względu na to, czy mu są miłe, czy niemiłe, czy dzieli go od nich dy­stans obojętności, czy też pozostaje do nich w stosunku mniej lub więcej uczucio- wym”. Apel ten wydaje się niezwykle trafny m.in. w odniesieniu do członków SH, którzy — jak nikt inny — stawali przed tego typu dylematami.

W II Radzie Narodowej RP natomiast wszystkie (prawdopodobnie) sprawy uma­rzało Prezydium Rady, która w ramach wykonywania art. 15 pkt c rRN decydowała o przekazaniu sprawy do SH (m.in. w sprawie Józefa Belońskiego czy gen. L. Żeli­gowskiego). Szczególnie interesująca wydaje się ta ostatnia, gdyż dotyczyła samego przewodniczącego SH, którego zamierzano rozliczyć za panslawistyczną odezwę skie­rowaną w 1944 r. do rodaków w kraju. Ostatecznie Prezydium RN po zakwestionowaniu treści apelu Żeligowskiego postanowiło „sprawy nie oddawać na razie do Sądu Honorowego i nie komunikować odezwy Radzie Narodowej”.

1.  Sądy morskie w Wielkiej Brytanii

Uchwalenie przez brytyjski parlament w dniu 23 maja 1941 r. ustawy o alianckich sądach morskich w Zjednoczonym Królestwie stanowiło sygnał dla wielu okupowanych państw sojuszniczych inicjujący tworzenie specjalnej jurysdykcji. Umożliwienie takie­go przedsięwzięcia prawnego na podstawie brytyjskich przepisów było spowodowane wieloma czynnikami. Zgodzić się należy z Wojciechem Burkiewiczem, który stwierdził, że „przyczyny tego zjawiska były złożone, jednakże na pewno jedną z przyczyn były trudności wynikające z niemożliwości prowadzenia normalnej jurysdykcji sądowej i kar­no-administracyjnej w stosunku do marynarzy, na skutek likwidacji odpowiednich orga­nów wykonujących tę jurysdykcję na terenie poszczególnych państw okupowanych”.

Polskie władze na uchodźstwie zdecydowały się na powołanie sądów morskich, któ­re nigdy wcześniej, a także nigdy później (tj. w okresie powojennym) nie funkcjonowa­ły. Dnia 30 września 1941 r. w „Dzienniku Ustaw” opublikowano dekret Prezydenta RP, w którym oficjalnie sformalizowano działalność Sądu Morskiego i Odwoławczego Sądu Morskiego. Sądom tym podlegały sprawy karne oraz wykroczenia popełnione przez oso­by zatrudnione lub przebywające na polskich statkach, z wyjątkiem „poddanych brytyj­skich bądź też obywateli państw będących pod protektoratem brytyjskim”. Takie okre­ślenie właściwości rzeczowej i podmiotowej wyłączyło niektóre organy z rozpatrywania wykroczeń w postępowaniu karno-administracyjnym (art. 40 dekretu o sądach mor­skich). Dotyczyło to w szczególności Konsulatu RP w Zjednoczonym Królestwie. Kon­sul generalny Karol Poznański zawiadomił trzy ministerstwa (Ministerstwo Spraw Zagranicznych; Skarbu, Przemysłu i Handlu; Sprawiedliwości) oraz dwa związki zwią­zane z żeglugą morską, że wraz z opublikowaniem dekretu o sądach morskich „[.] żad­nych spraw dotyczących popełnionych na statkach przekroczeń i przestępstw rozpatry­wał nie będzie, gdyż nie jest już do tego uprawniony. Wszystkie skargi złożone przez kapitanów statków czy też przez Linie Okrętowe, a dotychczas przez Konsulat Gene­ralny nie rozpatrzone, przesłane zostaną do Polskiego Ministerstwa Sprawiedliwości, któremu art. 44 poruczono wykonanie dekretu”.

Obie instancje sądów morskich obradowały w Wielkiej Brytanii (w Londynie, Liverpoolu i Glasgow). Sędziów mianował Prezydent RP na wniosek ministra sprawiedliwości skierowany do Rady Ministrów (art. 10). Przy obu sądach morskich po­wołano prokuratorów, którzy wykonywali prawnie przypisane im zadania.

Samo „postępowanie wszczynano na pisemny bądź telegraficzny wniosek kapita­na, który miał obowiązek po przybyciu do pierwszego portu brytyjskiego zawiadomić prokuratora Sądu Morskiego o liczbie przestępstw bądź też wykroczeń dyscyplinarnych, popełnionych w trakcie trwania podróży, podać nazwiska ich sprawców, a także czaso­kres pobytu statku w danym porcie”. Dobór składu orzekającego uzależniano od ro­dzaju sprawy, tj. wykroczenie lub przestępstwo (art. 20), gdyż to w dużym stopniu rzu­towało na ewentualny rodzaj i wysokość kary, które w ograniczony sposób określono w dekrecie. Zgodnie z art. 23, odstąpiono od wymierzania kary śmierci na rzecz doży­wotniego więzienia, a także przewidziano minimalny okres kary pozbawienia wolności osoby skazanej. W przypadku kary więzienia wynosiła ona jeden tydzień, a kary aresz­tu („za występek”) — jedną dobę, lecz sąd morski w szczególnych przypadkach mógł zastąpić je grzywną, którą naliczano albo w funtach brytyjskich, albo w złotówkach o stałym przeliczniku (1 zł = 10 pensów). W całej procedurze sądowej posiłkowano się przepisami kodeksu postępowania karnego (art. 28-29). Identyczna zasada procedowania obowiązywała Odwoławczy Sąd Morski podczas rozpatrywania apelacji i zażaleń od orzeczeń Sądu Morskiego lub postanowień działającego tam prokuratora.

Warto podkreślić, że polskie sądy morskie na pewnym etapie prowadzonego postę­powania były zależne od angielskiego wymiaru sprawiedliwości. Dotyczyło to wezwa­nia lub przymusowego doprowadzenia świadków lub oskarżonych (art. 33), wykony­wania orzeczeń pozbawienia wolności (art. 37), a nawet unieważnienia wyroku Sądu Morskiego. W tym ostatnim przypadku (na podstawie art. 26) dokonywał tego ewentu­alnie brytyjski High Court, który dopatrzywszy się przekroczenia uprawnień przez Sąd Morski nakazywał Odwoławczemu Sądowi Morskiemu obligatoryjne anulowanie orzeczenia pierwszej instancji. W prezydenckim dekrecie o sądach morskich zakładano również powołanie co najmniej jednego strażnika do każdej instancji (art. 19), których obowiązki regulowały odrębne przepisy polskie (tj. rozporządzenie ministra sprawiedli­wości) oraz brytyjskie (Allied Powers Maritime Courts Bill). W świetle tych przepisów osoby pełniące te funkcje uprawniano „do przetrzymywania więźniów [.] schwytania, przewozu, trzymania pod strażą, zwolnienia wspomnianych osób”.

Polskie sądy morskie w Wielkiej Brytanii rozpoczęły swą działalność 6 stycznia 1942 r. w sali rozpraw Middlesex Giudhall. Od początku nie była to instytucja bez­czynna, o czym świadczą dane statystyczne. Tylko w ciągu pierwszego półrocza pra­cy w Sądzie Morskim odbyło się 15 posiedzeń (w Londynie, Liverpoolu i Glasgow), na których rozpatrzono 29 spraw (w 23 przypadkach wydano wyroki, w tym 19 prawomocnych). W sumie w 1942 r. spraw było 79; w 1943 r. — 78; w 1944 r. — 83, a w ostatnim 1945 r. — 29. Tak duża liczba oskarżeń, które wpływały do Sądu Mor­skiego, wynikała nie tylko — jak sugeruje W. Burkiewicz — z niesubordynacji czy niewłaściwych relacji między przełożonym a podwładnym, ale przede wszystkim z braku dyscypliny wśród członków załogi lub ich zdemoralizowania. Obok bowiem takich czynów, jak opuszczanie (nieobjęcie) wachty czy niewykonywanie rozkazów kapitana, dochodziło w czasie rejsu do pobicia z użyciem niebezpiecznego narzędzia (np. noża, butelki), „obrażania Polski i Narodu Polskiego”, zakłócania krzykami porządku publicznego, strzelaniny, a nawet próby gwałtu i molestowania. Więk­szość zdarzeń wypełniała znamiona czynów zabronionych kodeksem karnym, ale były również takie, które rozpatrywano w kontekście materialnego prawa karnego wynika­jącego z ustawy o komunikacjach w służbie obrony państwa z 30 marca 1939 r. lub z ustawy o służbie marynarza jeszcze z czasów pruskich (z 1902 r.).

Polskie sądy morskie zakończyły działalność orzeczniczą w czerwcu 1945 r., a 29 października tego roku zostały rozwiązane. Rozpatrzyły łącznie ponad kilkaset spraw, co — jak na jedyny powszechny sąd karny na uchodźstwie — stanowiło dość pokaźną liczbę. Jest ona też bardzo wymowna, bo pokazuje potrzebę funkcjonowania tego rodzaju jurysdykcji, która bez konstytucyjnego umocowania nie miałaby szans na prowadzenie swojej działalności.

2.   Sądownictwo wojskowe

Klęska 1939 r. i ewakuacja władz państwowych miały wielorakie skutki. Do jed­nych z nich niewątpliwie należy zaliczyć rozpad polskiej armii. Ci żołnierze, którzy nie polegli na polu chwały, nie dostali się do niewoli lub nie przeszli do konspiracji (tudzież partyzantki), przeszli do państw sojuszniczych (głównie do Francji), licząc na odbudowanie struktur wojskowych, do których mogliby wstąpić. Umożliwiła im to re­stytucja sił wojskowych na Zachodzie, najpierw we Francji, później (po czerwcu 1940 r.) w Wielkiej Brytanii. Odtworzenie struktur polskiego wojska implikowało także odtworzenie sądownictwa wojskowego. Nie było to łatwe, ponieważ, po pierw­sze, wojskowy korpus sądowniczy doznał znacznych strat, a po drugie, przyjmowa­nych w szeregi tego korpusu poddawano „selekcji politycznej”, aby do odtwarzanej armii polskiej nie weszły osoby niepożądane. Niemniej jednak wojskowy wymiar sprawiedliwości odbudowywano przy kolejno organizowanych jednostkach wojsko­wych. Najczęściej powstawały sądy polowe przy tworzonych dywizjach. Nadzór nad wojskowym wymiarem sprawiedliwości sprawował naczelny szef służby sprawie­dliwości (szef sądownictwa wojskowego), który podlegał Naczelnemu Wodzowi. Do zadań tego pierwszego należała m.in. współpraca z Ministerstwem Sprawiedliwości przy nowelizacji niektórych przepisów (np. administracyjnych czy karnych) czy współ­praca w zakresie postępowania dowodowego z Wojskowym Trybunałem Orzekają­cym, który „politycznie” weryfikował kandydatów wstępujących do armii.

Osobne zagadnienie stanowi jurysdykcja Państwa Podziemnego, w którym funk­cjonowały dwie struktury — wojskowa i cywilna. Pierwszą zorganizowano przy Związku Walki Zbrojnej-Armia Krajowa (jesień 1939 r.), drugą przy Delegaturze Rzą­du RP na Kraj (w 1941 r.) . Różniły się one między sobą nie tylko strukturą organiza­cyjną, ale również właściwością przedmiotową. Pionowi wojskowemu podlegały wszystkie sprawy o przestępstwa godzące (bezpośrednio) w bezpieczeństwo Sił Zbrojnych w Kraju”, a cywilnej jurysdykcji — przestępstwa polegające na „na dzia­łaniu na korzyść okupanta bądź na szkodę państwa lub Narodu Polskiego (zdrada, szpiegostwo, prowokatorstwo, prześladowanie itp.), popełnionych po dniu 1 września 1939 r.” Ta komplementarność kompetencyjno-sądownicza oraz rodzaj spraw, jaki­mi się zajmowały wojskowe sądy specjalne oraz cywilne sądy specjalne (właściwa na razem tworzyły wymiar sprawiedliwości na okupowanych ziemiach II RP. Ogni­wem scalającym obie struktury Temidy Polskiego Państwa Podziemnego był delegat rządu na kraj, który oprócz zatwierdzania wyroków wszystkich sądów posiadał rów­nież szereg kompetencji nadanych mu przez Komitet Ministrów dla Spraw Kraju. Przede wszystkim chodzi o ścisłą współpracę ze ZWZ w sprawie włączenia wszyst­kich „samowolnych” organizacji wojskowych oraz skoordynowanie wszelkich dzia­łań militarnych pod egidą ZWZ. Swoisty nadzór nad wymiarem sprawiedliwości na terenach okupowanej Polski sprawowany przez przedstawiciela władz naczelnych, bo za takiego należy uznać delegata rządu RP na kraj, dobitnie świadczy o stosowaniu funkcjonalizmu wynikającego z przepisów Konstytucji kwietniowej z 1935 r.

Na koniec warto wspomnieć o oficerskich sądach honorowych [dalej: OSH], któ­re funkcjonowały przez cały okres międzywojenny oraz lata II wojny światowej. Po­wołano je na mocy statutu OSH w 1918 r., gruntownie znowelizowanego w 1927 r. roz­porządzeniem Prezydenta RP. Ich odmienność w stosunku do całego sądownictwa wojskowego była znamienna i wynikała z wielu czynników. Po pierwsze, nie istniało żadne prawo materialne dotyczące oficerskiego honoru, co pozwalało sędziom orzeka­jącym na swobodę interpretacyjną czynu niehonorowego. Po drugie, sędziowie OSH pochodzili z wyborów, a nie z mianowania. Po trzecie, skutki orzeczenia takiego sądu były dla skazanego niekiedy o wiele bardziej dotkliwe niż wyrok wojskowego sądu karnego (skazany przez OSH mógł spotkać się np. z ostracyzmem towarzyskim lub środowiskowym). Po czwarte, OSH rozstrzygały sprawy, bazując niejednokrotnie na Polskim Kodeksie Honorowym autorstwa Władysława Boziewicza, notabene prawie zwyczajowym a nie stanowionym.

W czasie II wojny światowej ten rodzaj sądownictwa ze względu na swój specyficz­ny charakter, dzięki któremu utrzymywano pewien poziom moralności wśród oficerów, cieszył się dużym uznaniem, przez co organizowano je nie tylko w „odradzanych” Pol­skich Siłach Zbrojnych, ale nawet w oflagach (oficerskich obozach niemieckich).

Zgodnie ze statutem OSH, sądy honorowe powoływano w celu ochrony godności oficerów i honoru (§ 1 statutu). Mogły one orzekać także wykluczenie z korpusu ofi­cerskiego (§ 97 i 100), co wymagało jednak zatwierdzenia przez Prezydenta RP (§ 123). Uprawomocniony wyrok wykluczenia z korpusu pociągał za sobą szereg skut­ków (rozwiązanie stosunku pracy, czasami utratę medali i orderów czy dodatków emerytalnych) i nie podlegał prezydenckiemu prawu łaski.

V. PODSUMOWANIE

Konstytucja kwietniowa największą próbę przeszła w czasie II wojny światowej. W kontekście ciągłości państwa oraz dystrybucji organów naczelnych władz trzeba stwierdzić, że została ona zaliczona w sposób doskonały. Bardzo ważny w tej materii był wymiar sprawiedliwości, który stanowił jeden z fundamentów organizacji życia publicznego. W tych trudnych wojennych chwilach nie odgrywał on pierwszorzędnej roli (jak w przypadku Prezydenta RP czy rządu), aczkolwiek jego trwanie, najtrudniej­sze w warunkach życia na uchodźstwie, zapewniało w pewnych zakresach stabiliza­cję przedwojennego prawa i dawało nadzieję na obudowę w przyszłości Rzeczypospo­litej Polskiej jako państwa prawa.

*Autorzy: Prof. dr hab. Bogusław Banaszak, Uniwersytet Zielonogórski; Dr Grzegorz Kulka, Uniwersytet Wrocławski

Artykuł, publikowany w Obserwatorze z pominięciem przypisów, pochodzi z Przeglądu Sejmowego, nr 2/2015.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.