Egzemplarz konstytucji RP dla Mateusza Morawieckiego

Andrzej Rzepliński| Mateusz Morawiecki| sędziowie TK| trójpodział władzy| Trybunał Konstytucyjny| wymiar sprawiedliwości

Egzemplarz konstytucji RP dla Mateusza Morawieckiego

Minister gospodarki i wicepremier Mateusz Morawiecki udzielił wywiadu Dziennikowi Gazecie Prawnej („Jesteśmy nieźli”, DGP 6 – 8 maja 2016, nr 87) . Rozmowa o finansach państwa, stanie jego gospodarki, o polskim modelu kapitalizmu i transformacji ustroju ekonomicznego Polski nie ma w sobie niczego zaskakującego. Można rzec – ot, fachowiec mówi o swojej specjalności. Stawia oceny i tezy dyskusyjne, ale mieszczące się w ramach przyzwoitej debaty merytorycznej. Do czasu.

Najpierw na pytanie o ewentualne „koszty” sporu o Trybunał Konstytucyjny wicepremier stwierdza, że

 

„różne korporacje zawodowe, a także nieformalne grupy, patrzą na trybunał jako na bastion ochrony swoich pozycji. Ja właśnie w ten sposób postrzegam spór o TK. A czy on nam szkodzi za granicą?. Myślę, że nie.”

 

W tej wypowiedzi M. Morawieckiego są dwie interesujące myśli: jedna, dość dziwaczna, o Trybunale – bastionie obrony interesów korporacji, w której można domyślać się inspiracji oskarżeniami prawników, w tym zwłaszcza sędziów, o kierowanie się własnym, egoistycznym interesem, a nie sprawiedliwością społeczną. M. Morawiecki może nie wie, ale by było dziwne, jest wszak człowiekiem i wykształconym, i doświadczonym, że sędziowie orzekają na podstawie i w granicach prawa. Jeśli zna jakieś fakty sprzeniewierzenia się przez sędziego jego powołaniu – powinien minister zwrócić się do odpowiednich władz. Jeśli nie wie, do których, łatwo tego się dowie.

Wyjaśnijmy ministrowi przy okazji, bo może tego mu nie powiedziano, że PRL skończył się w 1989 roku, zaś obecni sędziowie Trybunału Konstytucyjnego byli wybierani po 2007 roku. Żaden z nich nie był w czasach demokracji ludowej pracownikiem wymiary sprawiedliwości. Są profesorami prawa, adwokatami. Sędzią za ancien régime'u była tylko wybrana głosami PiS Julia Przyłębska. Polecam łatwo dostępne i przystępnie napisane biogramy.

Drugi ciekawy wątek w tej części rozmowy to zdezawuowanie starań Pawła Szałamachy o zakneblowanie prezesa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego, którego minister finansów usiłował listownie powstrzymać przed publicznymi wystąpieniami, bo to mogłoby zaszkodzić ratingowi Moody's. M. Morawiecki negliżuje wpływ takich wypowiedzi A. Rzeplińskiego na rynki finansowe.

Jednak dalej wicepremier mówi o wymiarze sprawiedliwościowi słowa karygodne: oto na koniec wywiadu pada pytanie o Trybunał Konstytucyjny. Przytaczam w całości i pytanie, i odpowiedź, którą pozwolę sobie skomentować.

 

Pytanie: Wracając jeszcze do sprawy trybunału, to czy ten spór nie niszczy instytucji państwowych?
Morawiecki: Popatrzmy na tę sytuację bez emocji. Naród wybrał tak, jak wybrał, więc dlaczego 15 prawników broniących swojej korporacji, pochodzących z reżimu III RP, ma stać ponad wyborem narodu. Tego kompletnie nie rozumiem. Dla mnie najważniejsza jest wola narodu, który wybrał określony skład w Sejmie. Nie rozumiem, dlaczego TK nie może się dostosować do funkcjonowania zgodnego z konstytucją, w której jest przepis, że o trybie pracy trybunału decyduje ustawa, a więc Sejm. Trybunał nie może się stawiać ponad konstytucją. Powiem więcej, gdyby najważniejsze instytucje wymiaru sprawiedliwości poświęciły tyle czasu na usprawnienia prac np. sądów powszechnych, ile poświęcają na ochronę własnych interesów korporacyjnych, to mielibyśmy najsprawniejszy system sądownictwa w świecie. Historia sądów w III RP daje aż nadto przykładów pobłażliwości i uległości wobec możnych i nieudolności w zapewnieniu sprawiedliwych wyroków. Za zbrodnie komunistów na Wybrzeżu w 1970 r. jedyną osobą skazaną prawomocnym wyrokiem była bardzo zacna działaczka opozycji w PRL Wiesława Kwiatkowska. Nie Kociołek. Skazano ją za obrazę sądu. Naprawa państwa musi polegać też na zasadniczej sanacji sądownictwa.”

 

Prześledźmy teraz tok myślenia Mateusza Morawieckiego. Mówi on „Naród wybrał”. Uważa zatem, że Naród chciał dokonać tego wszystkiego, co ostatnio obóz rządowy z prezydentem pospołu wyprawiają. Tymczasem Naród to nie tylko 18,5% wyborców, którzy poszli do urn. To także 80,5% pozostałych elektorów, a więc zwolennicy Platformy, PSL, SLD, partii Razem, Nowoczesnej, Kukiz’15 i reszty. To także ponad połowa nieobecnych przy urnach. Można by tu odwrócić pytanie i próbować dowiedzieć się od wicepremiera, ilu Polaków musi liczyć nie-Naród, by i on sam, i jego polityczny mentor głos tej części społeczeństwa usłyszeli?

Przed chwilą przeczytałem najświeższy sondaż Ariadna, opublikowany w Onecie (http://wiadomosci.onet.pl/kraj/sondaz-duze-poparcie-dla-dzialan-kod/y6q0wj#.VyxIN0msMeM.twitter) przez dr. hab. Norberta Maliszewskiego. Na pytanie: Czy Twoim zdaniem rząd Zjednoczonej Prawicy (PiS, SP, PR) realizując zmiany dotyczące Trybunału Konstytucyjnego narusza standardy demokracji? N. Maliszewski podaje i komentuje wynik sondażu: „Ponad połowa badanych (58 proc.) (…) twierdzi, iż PiS łamie standardy demokracji. Tylko 28 proc. jest przeciwnego zdania. Politycy PiS podejmują inicjatywy służące znalezieniu kompromisu (m.in. projekt nowej ustawy, zespół ekspertów), ale jak na razie nie przekonują one badanych. Co więcej, ten odsetek krytyków działań PiS się jeszcze powiększył [w stosunku do poprzedniego sondażu - PR]”.

Mateusz Morawiecki albo nie zna nastrojów „Narodu”, albo je ignoruje. Nie rozumie także sposobu funkcjonowania Trybunału. Dziwi go, a nawet – to się wyczuwa – oburza decyzja sędziów, by podstawą orzekania, jak należy przypuszczać – w sprawie K 47/15 – uczynić samą konstytucję RP, gdyż trudno rozstrzygać według przepisu, o którym ma się orzec. Mateusz Morawiecki, doświadczony menedżer i finansista, logiką powinien posługiwać się bez trudu. Gdy wchodzi jednak na grunt polityki, ta umiejętność w dziwny sposób - znika.

Nie ma też on dostatecznej wiedzy (bo o złą wolę, a tym bardziej o niegodną polityka zwykłą złośliwość i łgarstwa nie chcę go podejrzewać), by uczciwie mówić o stanie polskiego wymiaru sprawiedliwości i sytuacji sędziów. Ponadto podanie jednego przypadku dla uzasadnienia uogólniającej tezy jest nie tyle niesprawiedliwe, co po prostu głupie. Stanisław Kociołek został prawomocnie uniewinniony, a ponownego procesu (po skutecznej kasacji przecież przez Sąd Najwyższy, a nie ludowy) nie doczekał, gdyż zbyt szybko, jak na oczekiwania prawicy, zmarł.

Zaś określenie przez prominentnego przedstawiciela władzy wykonawczej postawy sędziów i – pewnie szerzej – ludzi prawa jako obrony interesów korporacyjnych, gdy występują oni w obronie konstytucyjnego porządku demokratycznego państwa prawa, w którym (znów za konstytucją) obowiązuje podział i wzajemne równoważenie trzech władz – jest to gruba nieprzyzwoitość. Bądź, to może gorzej, wyraz politycznego interesu, może – osobistego. Ale nie chcę go podejrzewać o tak niskie motywy. Minister i wicepremier jest zapewne zwyczajnie niedoinformowany.

Dlatego pozwalam sobie wysłać na jego ręce egzemplarz Konstytucji z 1997 roku. Malutki zeszycik mógłby nosić w kieszeni marynarki.

Namawiam P. T. Czytelników, by – gdy zauważą, że któryś polityk plecie głupstwa o konstytucji - wysyłali im ustawę zasadniczą. Może za n-tym razem zaczną czytać? Może nawet – ze zrozumieniem?

Piotr Rachtan

Trybunał Konstytucyjny

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.