Polacy i ich emerytury

bezrobocie| bezrobocie młodych| demografia| reforma emerytalna| rozrodczość| system emerytalny

Polacy i ich emerytury
Foto: sxc.hu

Debata na temat podwyższenia wieku emerytalnego będzie z całą pewnością trwała i może być nawet burzliwa, sądząc po wypowiedziach opozycji i związków zawodowych. Można żałować, że dyskusja nie była nieco dłuższa i że o jednym z najważniejszych problemów naszego kraju nie rozważano w dostatecznie pogłębiony sposób wcześniej.

Po części decydował o tym kalendarz polityczny. Przed wyborami ostatniej jesieni 2011 było to niemożliwe, bowiem nikt nie wszczyna tak trudnych tematów w okresie kampanii wyborczej. Po wyborach rząd, do pewnego stopnia słusznie, wziął się za tę niemal najtrudniejszą sprawę, zgodnie z regułą, że to, co najtrudniejsze trzeba załatwiać na początku kadencji. Rządzącymi wyraźnie jednak kierowała obawa, że spektakularne protesty (z blokadą parlamentu włącznie) mogą sprawę opóźniać, a następnie „anihilować”. Działano więc pospiesznie. Nie wprowadzano w obieg publiczny dostatecznej porcji informacji, że decyzje owe są konieczne. Być może nawet część ludzi pozostało przekonanych na podstawie cząstkowych relacji prasowych, że polski rząd robi to przede wszystkim ze względu na zalecenia Brukseli.

Tymczasem problem należało podjąć, nawet jeśli Bruksela by milczała a nawet zalecała obniżenie wieku emerytalnego.

Zacznijmy od zasadniczych faktów i danych, które podniesienie wieku emerytalnego czynią w Polsce niezbędną. Decyduje o tym stan demograficzny polskiego społeczeństwa. Starzeje się ono w dramatyczny sposób. Powodem tego jest niska rozrodczość. Na „statystyczną” kobietę przypada jedynie 1.24 dziecka, a potrzeba co najmniej dwojga dzieci, aby liczba ludności mogła być zachowana (reprodukcja prosta).

Drugim istotnym czynnikiem jest to, że statystycznie żyjemy dłużej, w szczególności w porównaniu z okresem przed 1989 rokiem. Dla mężczyzny to 5 lat życia więcej.

Dalszą nader poważną konsekwencją tego wszystkiego jest, że pogarsza się proporcja ludzi w wieku produkcyjnym do ludzi w wieku nieprodukcyjnym. Inaczej mówiąc, coraz więcej ludzi brać będzie emerytury, a coraz mniej pracować na nie. Mniejsza liczba pracujących będzie musiała utrzymać większą liczbę emerytów.

Trudno tej sytuacji zaradzić na jeden sposób. Z pewnością jednak podwyższenie wieku emerytalnego jest jednym z koniecznych sposobów. Decyzja taka nie jest oczywiście łatwa i dotyka ona poszczególnych środowisk zawodowych w różny sposób. Oczywiste jest, że jest ona najtrudniejsza dla robotników niewykwalifikowanych, pracujących fizycznie, natomiast nie stanowi żadnego problemu dla profesora wyższej uczelni, by wymienić przypadki skrajne. Ogólnie jednak przy dzisiejszych nastrojach i nastawieniu życiowym ludzie chcą pracować krócej a nie dłużej, więc decyzja wydłużająca wiek emerytalny nie może być popularna. Taką decyzję zaakceptować można jedynie jako konieczność, a nie jako zdobycz. Wszelkie decyzje mogą być społecznie zaakceptowane tylko wtedy, gdy dostarczy się dostateczną porcję wysoce przekonywujących argumentów.

Paradoks polega na tym, że najgłośniej protestują ci, którym powinno jak najbardziej zależeć na zmianach – ludzie dziś młodsi. Sytuacja osób dzisiaj trochę po pięćdziesiątce, gdy dojdą do emerytury za lat 10, będzie jeszcze nie najgorsza. Dla obecnych trzydziestolatków, gdy staną się emerytami, może być dramatyczna.

Argumentem przeciw wydłużaniu wieku emerytalnego jest też, w dość kulawo prowadzonej debacie, stan zdrowie Polaków. Stwierdza się, że jeśli wydłuży się wiek emerytalny to własciwie nie będzie trzeba wypłacać emerytur, bowiem statystyczny Polak niemal zaraz po przejściu na emeryturę umrze. Nie jest to na szczęście argument trafiony. Przypomnijmy – oczekiwany wiek życia to dziś w Polsce 76 lat (dla mężczyzn to 72 lata, dla kobiet 80). Obecnie po przejściu na emeryturę statystyczny mężczyzna żyje 7 lat, w przyszłości ten okres skróci się do lat 5, a kobieta 20 lat, dla niej okres życia na emeryturze ulegnie skróceniu do 13 lat. Jak z tego widać fundusze emerytalne „zarobią” bardziej na przedłużeniu wieku emerytalnego kobiet niż mężczyzn, ale nie jest prawdą, że wiek emerytalny przedłużony pokrywać się będzie ze średnią długością życia.

Stwierdzenie o złym stanie zdrowia Polaków (przyjmując taką tezę, która zawsze w jakimś stopniu jest prawdziwa) winno skłaniać do dyskusji o służbie zdrowia, ale nie o wieku emerytalnym.

Są też jednak jeszcze inne argumenty za przedłużeniem wieku emerytalnego. W szczególności umiejętności i wiedza ludzi starszych. W wielu dziedzinach odchodzą oni na emeryturę, mogąc i chcąc pracować dalej. Czują się użyteczni i mogliby być jeszcze długo użyteczni. Obecny system emerytalny zmusza ich jednak do odejścia i częstym argumentem jest to, że trzeba zrobić miejsce dla ludzi młodych. Argument dość dwuznaczny, bowiem bezrobocie wśród młodzieży jest co prawda wysokie, ale jest i będzie coraz mniej młodych pracowników. Czy nas kraj stać na to, aby zlekceważyć wiedzę i doświadczenie życiowych tych starszych już osób, które mogą i chcą pracować?

Trzeba też zastanowić nad prawem do pracy dla ludzi starszych, a nie tylko zastanawiać jak wcześnie czy też później wyłączać ich z rynku pracy. Obecne prawodawstwo jest w tej dziedzinie sztywne i szalenie nie elastyczne. Jak widać, starzenie się społeczeństwa stwarza ogromną ilość wyzwań, nie tylko zresztą wobec systemu emerytalnego.

Starzenie się społeczeństwa wymaga więc wciąż wielostronnej dyskusji. Dla polityków jest to problem tym trudniejszy, że muszą podejmować z konieczności niepopularne decyzje już dziś, gdy tymczasem chodzi o efekty, które przyjdą, gdy z dużą dozą pewności ich polityczne kariery, nawet jeśli by były nadzwyczaj długie, zakończą się. Najłatwiej więc politykom nieodpowiedzialnym powiedzieć - nie róbmy dzisiaj nic. Obecni trzydziestolatkowie, gdy dociągną do wieku emerytalnego i otrzymają znikomą emeryturę, nie będą mieli szansy ukarać ich kartką wyborczą, nawet może nie będą pamiętali tych, którzy rzekomo stanęli w ich obronie, a w istocie zrobili im krzywdę.

Źle więc, że rząd wprowadzając konieczne reformy bał się szerokiej społecznej debaty, nie umiał jej przygotować (winne są też media) i nie podjął trudu przekonywania opinii publicznej. Być może podjęte decyzje mogłyby być nieco lepsze. Jeszcze chyba gorzej, że opozycja nie rozumie konieczności takich decyzji, niezależnie od tego, że jej szczegóły można było dyskutować i być może jeszcze teraz dokonać można pewnych korekt. Niewątpliwe jest jednak, że starzenie się społeczeństwa polskiego stanowi jeden z najpoważniejszych problemów, jakie stoją przed naszym krajem i nie podejmowanie tej decyzji dzisiaj byłoby wyrazem skrajnej nieodpowiedzialności wobec przyszłości.

Kazimierz Wóycicki

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.