Bojarski: Powiedzieli, napisali... (Odcinek 87)

Łukasz Bojarski – prezes INPRIS – Instytutu Prawa i Społeczeństwa

Kilka miesięcy temu w konkluzji felietonu „Toga i transparent” (Prawnik z 17 maja 2016 r.) poświęconemu prawu sędziów do udziału w debacie publicznej i politycznej, w tym także do protestu, wyrażałem nadzieję na dalszą refleksję na ten temat oraz przekonanie, że rzeczywistość dostarczy po temu niejednej okazji. Rzeczywistość nie zawiodła.

Dwa tygodnie temu konferencję „Udział sędziego w debacie publicznej” zorganizowało Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”. Z kolei parlament rozpoczął prace nad poselskim projektem ustawy o statusie sędziów Trybunału Konstytucyjnego – nowym rozwiązaniem legislacyjnym, w którym problematyka ograniczeń dla działalności publicznej sędziów TK jest doniosła. Jednocześnie temat sądów i sędziów nie schodzi z pierwszych stron gazet. Można wręcz odnieść wrażenie, że od czasu wrześniowego Nadzwyczajnego Kongresu Sędziów niektóre media (w tym publiczne) starają się przede wszystkim pokazać, jak złe są sądy i źli sędziowie. Wywołuje to oczywiście pytania o możliwą reakcję środowiska sędziowskiego, sposoby komunikacji między sądami a obywatelami i polityczność publicznych wystąpień sędziów. Uczestnicy wspomnianej konferencji na te pytania nie odpowiedzieli ostatecznie. Ale przedstawili wiele ciekawych stanowisk mogących z pewnością pomóc w dalszej – miejmy nadzieję bardziej konkretnej – dyskusji, która być może zaowocuje także przyjęciem wiążących wskazówek (w formie uchwały Krajowej Rady Sądownictwa lub stowarzyszeń sędziowskich).

Wskazówek, które pomogą sędziom w podejmowaniu decyzji o udziale w debacie publicznej, a rzecznikom dyscyplinarnym w dokonywaniu ocen poszczególnych zachowań, jeśli zajdzie taka potrzeba. (…)

Prawnik też obywatel

Dialog społeczny prawników odbywa się w ramach swego rodzaju ruchu obywatelskiego prawników, bardzo w ostatnim czasie ożywionego. Środowiska prawnicze, sędziowie, ale i samorządy innych zawodów – głównie adwokatów i radców prawnych – angażują się, zabierają głos w formie uchwał, stanowisk, wezwań do określonych zachowań swoich członków. Tutaj sytuuje się między innymi dyskurs, który odbywa się w ramach porozumienia samorządów zawodowych i stowarzyszeń prawniczych (to właśnie z okazji pierwszej rocznicy działań porozumienia zorganizowano wspomnianą konferencję). (…)

Ograniczenia tego dialogu wynikają, zwłaszcza w przypadku sędziów, z przepisów prawa i zasad etyki zawodowej (jak przepisy konstytucji zabraniające sędziom prowadzenia działalności publicznej niedąjącej się pogodzić z zasadami niezależności i niezawisłości czy „Zbiór zasad etyki zawodowej sędziów”, który nakłada obowiązek dbania przez sędziego o autorytet urzędu, dobro sądu oraz wymiaru sprawiedliwości i ustrojową pozycję władzy sądowniczej). (…)

Test racjonalnego obywatela

Czy da się nakreślić jasną granicę, co wolno, a czego nie? Z jednej strony mamy ograniczenia, z drugiej pojawiają się apele o działanie szczególne w sytuacjach szczególnych – jak cytowane już przeze mnie w maju stanowisko (raport o etyce Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa), że „gdy zagrożona jest demokracja i podstawowe wolności, rezerwa w wystąpieniach sędziów musi być zastąpiona obowiązkiem zabrania głosu” lub wezwanie Stowarzyszenia Sędziów Themis do „odważnego, szerokiego i odbywającego się z poszanowaniem godności sędziowskiej udziału w debacie publicznej dotyczącej przyszłości wymiaru sprawiedliwości i porządku prawnego w Polsce...”.

Pewną wskazówką mogą być różne standardy międzynarodowe – tzw. prawo miękkie, rekomendacje i inne niewiążące opracowania przyjmowane w ramach ONZ, Rady Europy i innych organizacji, w tym sędziowskich (o licznych standardach międzynarodowych mówił dr hab. Jacek Barcik). Podnoszą one, że sędzia ma prawo do korzystania z wolności słowa, wyznania, stowarzyszania się czy zgromadzeń jak inni obywatele, jednak pod warunkiem, że nie urąga to godności zawodu, nie zagraża niezależności sądów i niezawisłości sędziów. W ramach prac ONZ i tworzenia Zasad z Bangalore uznano np., że w ocenie dozwolonego udziału sędziów w debacie publicznej trzeba brać pod uwagę dwa aspekty – czy taki udział może podważać zaufanie do bezstronności oraz czy może niepotrzebnie narażać sędziego na ataki polityczne lub być niezgodny z godnością urzędu sędziego. Zaproponowano test: sędzia powinien rozważyć, czy w oczach racjonalnego, rozsądnego i dobrze poinformowanego obywatela (reasonable, fair-minded and informed) dane zachowanie może podważyć zaufanie do jego uczciwości i bezstronności, zmniejszyć szacunek dla niego jako sędziego.

Kto w warunkach polskich może być racjonalnym obywatelem dokonującym oceny? Czy są nimi posłowie, którzy w swoim najnowszym projekcie ustawy o statusie sędziów TK bardzo mocno podkreślają ograniczenia wiążące sędziów? Zakaz udziału sędziów TK w partiach, związkach zawodowych oraz prowadzenia działalności publicznej niedającej się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów, który jest przepisem konstytucyjnym (art. 195.3), powtarzają w projekcie ustawy trzykrotnie. W art. 5 kierują go jednak do sędziów TK, a w art. 29 i 33 do sędziów TK w stanie spoczynku, wychodząc tym samym poza konstytucję, która odnosi swój przepis do okresu zajmowania stanowiska. Co więcej, w przypadku sędziów TK w stanie spoczynku projektodawcy dodają (art. 29.1), że sędzia taki „musi dochować godności statusu sędziego Trybunału w stanie spoczynku”. Pomińmy oczywiste błędy (dwukrotne zapisanie tego samego przepisu czy zapis o „godności statusu”, a nie godności sędziego), choć świadczą one . o jakości procesu legislacyjnego (projekt już tradycyjnie wniesiono z zaskoczenia, omijając wymagane konsultacje) i spróbujmy uchwycić intencję.

Polscy sędziowie TK, poza prezesem, który jednak reprezentuje TK na zewnątrz, nie biorą udziału w debacie publicznej, wypowiadając się właściwie wyłącznie poprzez wyroki i artykuły naukowe. Bierze natomiast udział w debacie wielu sędziów w stanie spoczynku. To ich głos posłowie chcieliby uciszyć. Ogólny zapis o naruszaniu godności sędziego TK w stanie spoczynku miałby być wykorzystywany przez sąd dyscyplinarny w TK między innymi na skutek zawiadomienia prezydenta (na wniosek ministra sprawiedliwości). To realizacja rekomendacji zespołu ekspertów powołanych przez marszałka Sejmu, którzy wyraźnie, choć bez nazwisk, krytykują udział sędziów TK w stanie spoczynku w debacie. Czy oni są zatem racjonalnymi obserwatorami? Moim zdaniem głosu sędziów w stanie spoczynku nie powinniśmy eliminować. Jest to element mądrości zbiorowej społeczeństwa, z którego nie wolno nam rezygnować, zwłaszcza w dobie kryzysu konstytucyjnego i ataków na niezależność trybunału.

Nie znaczy to oczywiście, że sędziowie mogą wszystko. Ich działalność nie powinna być partyjna, lecz odwołująca się do wartości konstytucyjnych. Gdzie jednak w czasach tak ostrego podziału społeczeństwa znaleźć racjonalnego obserwatora, który pomoże nam w ocenie? Być może pomocna okaże się w tej mierze publikacja z konferencji, którą przygotowują organizatorzy.

Sędzia, jako obywatel, czyli granice wolności, Dziennik Gazeta Prawna 11.10.2016

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.