Czy zwierzęta w czas Wigilii rzeczywiście mówią ludzkim głosem?

Boże Narodzenie| Wigilia

Czy zwierzęta w czas Wigilii rzeczywiście mówią ludzkim głosem?

Mam fajną sąsiadkę: gra na pianinie, uczy się kilku języków, właśnie ukończyła jakiś strasznie mądry wydział na prawdziwym uniwersytecie. Młodziutkie dziewczę, mieszka z rodzicami, psem i gęśmi.

U nas taki obyczaj (może konieczność), że każdego roku wczesną wiosną gospodynie kupują młode indyki albo gęsi, a potem je doglądają, karmią, pieszczą aż do Świąt Bożego Narodzenia, kiedy to ostatnie z tego stadka dają głowy. Sąsiadka z lewej strony zawsze kupuje indyki i nic jakoś specjalnego z tego nie wynikło, ale ta akurat zaopatruje się w gęsi. Tej wiosny kupiła ich piętnaście i pasły się one w każdy pogodny dzień, pilnowane przez piękną dużą sukę (Rafkę) na dość rozległej łące, na której brzegu, pod lasem rosła kępa smakowitych malin.

W maju przybiegło do mnie dziewczę, bo rodzice zaniepokojeni a ona w rozpaczy, bowiem jedną z młodziutkich gąsek znaleźli martwą, a głowa biedaczki była prawie tak wielka jak cały tułów. Z podręcznika chorób drobiu nic nie wynikało, więc postanowiliśmy poczekać.

W sierpniu sąsiadeczka wzięła wiklinowy koszyczek, obeszła gąski pasące się z Rafką na łące i poszła w maliny, bowiem obrodziły one akurat nadzwyczaj, a za nią pospiesznie ruszyła jedna z gąsek sycząc zajadle, zachodząc jej drogą, skubiąc za sukieneczkę. Sąsiadeczka zmuszona została do użycia siły, co też nie pomogło, bo gąska przywołała jeszcze jedną swoją koleżankę i takie były agresywne, że sąsiadeczka musiała zawołać Rafkę by wprowadzić dyscyplinę w stadzie gąsek.

Weszła w maliny z ekologicznym wiklinowym koszykiem oddzielona od gęsi wielką czarną Rafką, która podjęła się jej ochrony, zebrała kilka dorodnych, pachnących owoców i została zaatakowana przez osy, które akurat tam właśnie zbudowały sobie gniazdo.

I sąsiadka miała nader opuchniętą głowę ale zaspokoiła swoją ciekawość w ten prosty, przekonywujący sposób i już się dowiedziała jak zdechła wiosną młodziutka gąska.

A wnioski z tego płyną różne.

Pierwszy taki, że zwierzęta mówią ludzkim głosem, tyle że sąsiadeczka nauczona angielskiego, rosyjskiego, niemieckiego i jeszcze grająca na pianinie i mająca dyplom prawdziwego uniwersytetu w Katowicach nie była w stanie zrozumieć gęsi, która jej wszystko przecież powiedziała.

Po wtóre, gęsi nie są takie głupie jak niektórzy absolwenci prawdziwych uniwersytetów, tylko nie każdy chce je zrozumieć

A po trzecie, że zwierzęta mówią ludzkim głosem przez cały rok. Tyle że tylko w wigilie zdarza nam się chcieć ich słuchać.

Człowiek to jednak dziwna istota!

Studio Opinii

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.