Donald Tusk w Brukseli

Donald Tusk| Federica Mogherini| Herman Van Rompuy| Komisja Europejska| Platforma Obywatelska| Rada Europejska| Rosja| South Stream| Trójkąt Weimarski| Ukraina| Unia Europejska

Donald Tusk w Brukseli
Foto: M. Włodarczyk, Wikimedia Commons

Donald Tusk w Brukseli to ogromny sukces Polski. To uznanie dla sukcesu naszego kraju – sukcesu gospodarczego i politycznego. Oznacza to, że Polska jest w pełni zintegrowana z Unią Europejską i traktowana jako jej stabilny i trwały człon. Jest to też sukces polskiego polityka, jakim jest Donald Tusk – uznanie jego umiejętności jako negocjatora, jego wysokich kompetencji kogoś, kto potrafi dawać sobie radę z najbardziej skomplikowanymi sytuacjami.

Wybór ten następuje w nader szczególnej dla Europy sytuacji, gdy Europa jest zagrożona. Zagrożenie to związane jest z konfliktem rosyjsko-ukraińskim i agresywną polityką Moskwy. Wybór Polaka trudno traktować jako przypadkowy. Jest to uznanie kompetencji polskich elit politycznych w sprawach polityki wschodniej. Wraz ze wskazaniem na Polaka jako przewodniczącego Unii Europejskiej większe jest prawdopodobieństwo, że UE będzie zajmowała zdecydowane stanowisko popierające Kijów i walkę Ukraińców o swoją pełną niezależność.

Donald Tusk będzie więc przewodniczącym Rady Europejskiej (drugiego organu Unii obok Komisji Europejskiej, który ponosi najwyższą odpowiedzialność za procesy decyzyjne) w okresie szczególnie trudnym. Najprawdopodobniej czekają go, tak i jak nas wszystkich wszystkich, chwile pełne napięcia. Będzie musiał podejmować wraz z członkami Rady, którzy są szefami rządów poszczególnych państw członkowskich, dramatyczne i pełne ryzyka decyzje. Będzie musiał negocjować te decyzje, bowiem Unia nie ma jednego zdania, gdy przychodzi do takich wyborów. Włoszka Federica Mogherini, którą będzie odpowiedzialna za politykę zagraniczną UE, uważana jest powszechnie za dość pobłażliwą wobec Moskwy, co zresztą charakteryzuje politykę tego kraju w całości (m.in. poparcie dla South Stream i współpraca z Moskwą w dziedzinie polityki energetycznej).

Wybór Polaka poparły Niemcy. Potwierdza to ogromne znaczenie stosunków Berlin-Warszawa w całości polityki europejskiej. Wzrasta też potencjalne znaczenie Trójkąta Weimarskiego stawiając Polskę w centrum unijnej polityki.

Należy zwrócić też uwagę, że wybór padł na polityka z kraju, który nie należy do strefy euro. Zmniejsza to obawy, że Unia podzieli się na dwie grupy państw, mających różne interesy gospodarcze w związku z posiadaną walutą. Zmniejsza to niebezpieczeństwo, że Polska zostanie gdzieś w ogonie krajów europejskich.

Zarazem wewnętrzna sytuacja polityczna Polski  może ulec w najbliższym czasie poważnym  komplikacjom. Donald Tusk nie ma żadnego wyrazistego następcy w formacji, jakiej przewodzi. Pytanie jaki będzie przyszły rząd jest całkowicie otwarte. Z odejścia Tuska do Brukseli będzie chciała skorzystać opozycja. Co prawda przywódca głównej partii opozycyjnej, jaką jest PiS, odniósł się przychylnie do wyboru Donalda Tuska, ale stanowisko tej partii w wielu kwestiach polityki zagranicznej poważnie różni się od stanowiska obecnego przewodniczącego Unii (m.in. w kluczowej kwestii znaczenia stosunków z Berlinem).  Trudno jest obecnie ocenić, czy wybór jaki padł na Donalda Tuska wzmocni czy osłabi notowania Platformy Obywatelskiej. 

W oczywisty sposób polska polityka wewnętrzna będzie obecnie pilniej obserwowana w całej Europie. Głosy, że  Donald Tusk „uciekł do Brukseli”, a takie sugestie daje się słyszeć, mogą szkodzić nie tylko jemu ale i Polsce. Pytanie więc, czy jako kraj (a więc całość elit politycznych) potrafimy skorzystać z szansy, jaką jest obecność Donalda Tuska w Brukseli, jest również otwarte i czeka na odpowiedź. To co się dzieje w Warszawie może zarówno wzmacniać jak i osłabiać pozycję polskiego przewodniczącego Rady Unii.

Wiele oczywiście zależy od samego Donalda Tuska. Jest on niejako skazany na inny styl pełnienia swej funkcji niż jego poprzednik Herman Van Rompuy. Był on bardzo sprawnym negocjatorem, który jednak celowo usuwał się w cień. Nie wydaje się, że w chwili obecnej można sobie pozwolić na taki sposób. Sytuacja konfrontacji nie tylko Kijowa ale i Brukseli z Moskwą wymusza inny styl i wysuwa obecnego przewodniczącego na pierwszą linię frontu. W niektórych komentarzach wybór Donalda Tuska potraktowano jak chęć posiadania prze Unię słabego przywódcy, który zda się na szefów europejskich rządów. Nie należy przypuszczać, że Donald Tusk da się zepchnąć do takiej roli. Zdobycie jednak pozycji „silnego” przewodniczącego Rady Europy (co wymaga też umiejętnej współpracy z przewodniczącym Komisji Europejskiej) nie jest czymś łatwym. Znów trzeba podkreślić, że dużo może zależeć od zaplecza, jakie będzie miał Donald Tusk w Warszawie.
In Web scribis

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.