INSERAT - Od luksusu do… kryzysu

Chiny| Citigroup| dobra luksusowe| luksus| Manifest Komunistyczny| PKO| plutonomy| reklama| target| USA

INSERAT - Od luksusu do… kryzysu
Ochota na luksus – luksus na Ochocie (dworzec PKP Ochota w Warszawie). Foto: roody102.blog

W okresie świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku 2013/2014 po wypełnieniu rozlicznych obowiązków rodzinnych sięgnąłem po noworoczne numery dwóch gazet Polityki i Forbesa. W obu tych tytułach instytucja finansowa PKO TFI zamieściła inserat o działającym od trzech lat subfunduszu PKO Dóbr Luksusowych Globalny. W Polityce czytam to ogłoszenie pod tytułem „Odrobina luksusu”, w Forbesie „Więcej niż odrobina luksusu”[1].

Każda reklama jest kierowana do określonej grupy docelowej – „target group”. Więcej, celem każdej reklamy jest zwiększenie liczby ludzi tworzących ową grupę docelową, oraz równocześnie nakłonienie konsumentów należących do owej grupy do określonych zachowań rynkowych. W przypadku tej reklamy chodzi o przekonanie przyszłych odbiorców do zakupu jednostek uczestnictwa w tym funduszu. Ów fundusz, jak przekonuje reklama, jest niezwykle efektywny, ma wysoką stopę zwrotu. Jednostki uczestnictwa przynoszą wysokie przychody, a fundusz nie może „upaść” bo inwestuje w międzynarodowe firmy dóbr luksusowych, „…wyniki funduszu zdecydowanie odbiegają też na korzyść od stóp zwrotu „konkurentów”. Od początku istnienia (trzy i pół roku) do końca listopada przyniósł inwestorom 36,55 proc. zysku” (Forbes). Jak czytamy w reklamie „rynek dóbr luksusowych osiągnie wartość 217 mld. euro. Ta kategoria obejmuje wyroby skórzane, buty, odzież, perfumy, kosmetyki, biżuterię i zegarki – wszystko oczywiście najwyższej jakości i od najbardziej znanych producentów …. Każdego roku pojawiają się nowi ludzie, którzy są w stanie zrealizować swoje pragnienia i nabyć przedmiot, o jakim dotąd tylko marzyli” (Polityka). W Forbesie w ostatnim akapicie reklamy czytamy, że „PKO Dóbr Luksusowych jak każdy fundusz, którego znaczną część stanowią akcje obarczony jest wysokim ryzykiem inwestycyjnym. Rekomendowany horyzont czasowy to pięć lat. Minimalna wpłata ustalona została na 100 zł. Luksus wcale nie musi być drogi, a jeszcze można na nim godziwie zarobić”. Dobrze jest wiedzieć, że na polskim rynku istnieje również konkurencyjny fundusz CityGold – również kierowany do tej samej grupy docelowej – ludzi, których na to stać, którzy poszukują i konsumują liczne dobra luksusowe.

To że są takie fundusze, wydaje się oczywiste, natomiast ciekawsza jest odpowiedź na pytanie, kto tworzy ową grupę docelową nabywców dóbr luksusowych. Niewiele wiemy o nich w Polsce. Wiemy natomiast, że w pośród 1000 najbogatszych ludzi świata poniżej 400-nego miejsca znajdujemy dwa polskie nazwiska Kulczyka i Solorza, w owym tysiącu najliczniejsi są Amerykanie, Chińczycy i Rosjanie.

Czytając rozliczne working papers na temat ostatniego kryzysu finansowego z lat 2007-2010 znalazłem w 2012 roku tekst Edwarda Fullbrooka pod tytułem „The political economy of bubbles”[2]. W artykule tym autor odwołuje się do trzech dokumentów Citygroup z lat 2005-2006. Na stronie internetowej CityGroup można było znaleźć dwa dokumenty z 16 października 2005 roku i 29 września 2006 roku wykonane przez Dział Badań [Citigroup Research] wielkiej instytucji finansowej Citigroup Global Markets Inc. Grupa doradców finansowych działu badawczego Citigroup przedstawiła w 2005 roku strategię firmy pod tytułem Strategia rynku akcyjnego; Plutonomy, kupowanie luksusu, objaśnianie globalnej nierównowagi [3]. W następnym 2006 roku autorzy przygotowali kolejną notatkę: Strategia rynku akcyjnego, Sympozjum na Plutonomy – Nadchodzący przypływ wznosi jachty[4]. Obie notatki mają szczególny charakter; są one przede wszystkim kierowane do przełożonych Citigroup i dotyczą dalszej strategii firmy adresowanej  do określonej docelowej grupy klientów – 1 procentu najbogatszych ludzi - w Stanach Zjednoczonych i pozostałej części świata, w tym Chin i Rosji w szczególności.

Autorzy oferują nam szczególny opis świata dzielącego się na dwie odmienne grupy konsumentów: pierwsza to 1% najbogatszych, których bieżące dochody finansowe stanowią 20% wszystkich dochodów, i którzy dysponują  40% posiadanego bogactwa. Druga grupa - to 99% konsumentów, których z tą pierwszą grupą  najbogatszych nic nie łączy.

Nie istnieje ich zdaniem żaden „przeciętny, statystyczny zwykły konsument”. Obie te grupy różnią nie tylko wysokości i rozpiętość dochodowe co najmniej w skali 1: 25 ale przede wszystkim odmienne „modele konsumpcji”. Warto zwrócić uwagę, jak to czynią autorzy, na rozróżnienie pomiędzy wynagrodzeniem i dochodami. Wynagrodzenia to zarobki (za czas pracy) pensje, bonusy, opcje na akcje, emerytury. Dochody to przychody finansowe z tytułu uczestnictwa w biznesie, to zyski z udziałów własności i dywidendy. Dochody z kapitału to zyski, renty, royalities, i dochody powiernicze[5].

Notatki poprzedza szczególnego rodzaju streszczenie – jest to najbardziej krótki skrót historii kryzysu jaki zdarzyło mi się przeczytać –  zawierające następujące punkty:

  • Świat dzieli się na dwa bloki – Plutonomy i resztę. Plutonomy to kraje rządzone przez bogatych (USA, Wielka Brytania i Kanada). Natomiast blok egalitarnych gospodarek to kraje kontynentalnej Europy; kraje Skandynawskie, Francja, Niemcy (z wyłączeniem Włoch) i Japonia – o niskim udziale grupy najbogatszych ludzi świata.
  • W gospodarkach najbogatszych krajów świata (USA, Wielkiej Brytanii i Kanady) obserwujemy, że rosnący  udział zysków w dochodach – za sprawą rządów przyjaznych kapitalistom, wzrostu wydajności kierowanej przez rozwój technologii i globalizację – sprawiał, że nierówności  w tych gospodarkach rosną nieproporcjonalnie szybciej. 
  • Globalna nierównowaga [„global imbalances”] w krajach Anglosaskich (w USA, Wielkiej Brytanii i Kanadzie) wyraża się w rosnącym deficycie na rachunkach bieżących, malejącej stopie oszczędności i rosnącym poziomem zadłużenia konsumpcyjnego. Globalna nierównowaga, która zupełnie bezproduktywnie zajmuje czas światowej inteligencji wygląda o wiele mniej groźnie przez pryzmat najbogatszych ludzi świata. Nieproporcjonalny wzrost nierówności dochodowych wyraża się w powszechnym strachu „globalnej nierównowagi” Ale to nas nie martwi – powiadają autorzy notatki, którzy szukają klientów dla swojej grupy finansowej Citigroup.
  • W gospodarkach bogatych – plutonomy - nie istnieje żaden „przeciętny konsument”, a powszechne badania „przeciętnego konsumenta” od początku są obarczone wadą, skazą zawierającą w sobie 1% najbogatszych ludzi świata (około 1 miliona gospodarstw domowych). Ten 1 milion gospodarstw konsumuje tyle, ile 60 milionów gospodarstw z najniższych grup dochodowych. To ta niewielka liczba najbogatszych konsumentów mająca najwyższy udział w spożyciu, przez swoją nieproporcjonalnie wysoką siłę nabywczą wyznacza rosnące zadłużenie, malejącą stopę oszczędności, rosnący deficyt i wpływając na światowe ceny ropy naftowej i surowców – sprawia, że pojecie „przeciętnego konsumenta” jest obarczone „grzechem pierworodnym” rzekomej równości.
  • Koszyk akcji bogatych od 1985 roku rósł – przez ostatnie 20 lat – w tempie 6,8% rocznie. Rynek akcji, znacznie przebił rynek nieruchomości i domów, tak że większość oszalała na punkcie inwestowania w akcje. Najbogatszym na widok wzrostu cen akcji skacze ciśnienie, z oczekiwaniem na dalszy wzrost konsumpcji. Chcesz być bogatszy, to kupuj akcje firm kreujących konsumpcję najbogatszych ludzi świata.
  • Sądzimy, powiadają autorzy, że kasta najbogatszych [plutonomy] coraz bardziej się umacnia, i przelewa się ze swoich enklaw, na świat „gospodarek wstępujących” [emerging world – Chin i Rosji], i rynek akcji dalej wzrasta, gdy ich ceny rosną. Te gry w bogactwo podnoszą cenę władzy i ją umacnia. Tworzy się swoisty rynek  coraz bardziej pożądanych i poszukiwanych dóbr Giffena [ na które popyt rośnie wraz ze wzrostem cen].
  • Efektem tych procesów wzrostu kasty najbogatszych jest zbyt niska stopa oszczędności, zbyt wysoki deficyt na rachunkach bieżących państwa, i spadająca wartość dolara USA, i oczekiwanie wyższych stóp zwrotu z rządowych papierów wartościowych przez zagranicznych inwestorów szczególnie z Azji, w tym Chin.  Coraz bardziej rosnąca nierównowaga globalna, wraz z rosnącym ryzykiem inwestowania w akcje, sprawia że rośnie „premia za ryzyko”.
  • Menażerowie zarządzający międzynarodowymi korporacjami ową premię sami sobie nadają i tak powstaje arystokracja menadżerów [CEO – chief executive officer], którzy dążąc do cięć kosztów poprawiają bilanse firm, uczestniczą w lewarowaniu aktywami firm, dokonując coraz częściej wyborów o podwyższonym ryzyku – za co wymagają coraz wyższych „premii za ryzyko”. To rosnące ryzyko sprawia, że CEO działają w coraz krótszym horyzoncie czasowym – tym samym coraz bardziej podnosząc ryzyko.
  • Autorzy opinii Citigroup podkreślają, że arystokracja menadżerów CEO, jak w dawnych czasach XIX wieku amerykańskich wielkich gildii, jak w szalonych latach 20-tych wymaga coraz bardziej rosnącego udziału w zyskach zarówno przez wyższe części w dochodach z kapitału, jak i w wypłacanych sobie samym wynagrodzeniach .  
  • Obserwuje się znaczącą różnicę w inwestowaniu. Jeden procent najbardziej bogatych ludzi świata inwestuje w akcje, pozostałe 99 procent biedniejszych inwestuje w nieruchomości i domy. I jedni i drudzy generują coraz wyższe zadłużenie. Przez ostatnie 30 lat bogaci stawali się coraz bardziej bogatsi, coraz mniej oszczędzali, coraz więcej wydawali, i coraz bardziej się zadłużali. A zatem nie jest prawdą, że to najbiedniejsi spowodowali kryzys zadłużenia.
  • Najbogatsi mają swój własny koszyk spożycia firm dostarczających luksusowych dóbr i usług, których ceny rosną ponad 3-krotnie szybciej niż średni wskaźnik kosztów utrzymania ( są to np.: Julius Bear, Porsche, Bulgari, Burberry, Sotheby’s i Tiffany i wiele innych). 
  • Gdy ów trend szybszego bogacenia się bogatych będzie się nadal utrzymywał, to ceny akcji firm „obsługujących”  bogatych (wyżej wymienionych) będą rosły. Stopy zwrotu owych firm tworzących koszyk konsumpcji bogatych rosły od 1985 roku o 17,8%. I – jak zwracają uwagę autorzy – „bogaci sami się obsługują” poprzez  rosnące ceny akcji firm, które sprzedają im swoje produkty i usługi po rosnących cenach. To bogaci – wydają więcej niż zarabiają – i poprzez rosnące zadłużenie, generują tym samym stany globalnej nierównowagi.
  • Czy plutonomy zaniknie?

    Nie – jeśli: (1) nadal będzie następował proces rewolucji technologii i biotechnologii,(2) działać będą rządy przyjazne kapitalizmowi z odpowiednimi systemami podatkowymi promującymi wzrost kapitału, (3)proces globalizacji, który poprzez przepływy kapitału i migracje będzie zwiększał mobilność elit coraz bardziej bogatych, (4)następować będą coraz bardziej skomplikowane i „wyszukane” innowacje w systemach finansowych, (5)przestrzegane będą wszelkie zasady prawa własności (w tym ochrona patentów).
    Tak – jeżeli: (1) rządy odwołają lub uchylą przestrzeganie praw własności, (2) rządy zmienią systemy podatkowe tak, że (3) nastąpi znaczne zmniejszenie udziału zysków w  produkcie krajowym brutto, na rzecz zwiększenia udziału płac i wynagrodzeń pracujących (4) na końcu autorzy powiadają, że plutonomy może zniknąć; bądź za sprawą rewolucji, lub krachu gospodarczego.  Żadnego z tych dwóch ostatnio wymienionych wydarzeń autorzy owych dokumentów nie przewidują.Kończąc mogę tylko dodać, że w dniu 19 października 2011 roku amerykańska Komisja [US Securities and Exchange Commission] wystąpiła z powództwem do Sądu Stanów Zjednoczonych w Nowym Jorku przeciwko Citigroup Global Markets Inc., za naruszenie  licznych przepisów obowiązującego prawa finansowego. Wówczas oba opisane dokumenty zniknęły ze stron internetowych Citigroup.

Żaden współczesny Marks z Engelsem nie napisaliby dzisiaj lepszego Manifestu Komunistycznego niż wymienieni autorzy dokumentów Citygroup Global Markets. Różnice klasowe pomiędzy 1 procentem najbogatszych ludzi Ameryki, a pozostałym 99% pracujących autorzy wyłożyli z pełną szczerością. Działalność owego 1 procenta najbogatszych w destabilizacji gospodarki amerykańskiej wykazali w całej pełni. Była to typowa gra wieloosobowego dylematu więźnia, gra niekooperacyjna, gra w której „zwycięzca bierze wszystko” – gra o sumie zerowej. Autorzy na rok przed kryzysem, który wybuchł jesienią 2007 roku, zapewniają szefów Citygroup, że ich „target group” - 1 procent najbogatszych ludzi świata - klientela rośnie w  siłę i żyje jej się coraz bardziej dostatnio, i będzie przynosić najwyższe przychody firmie.

Jakkolwiek, żadna rewolucja się nie wydarzyła, to autorzy – nie przewidzieli kryzysu finansowego. Kryzys nastąpił – bo narastał „popyt na kryzys”. Autorzy dokumentów – nie wiedząc co czynią – sami napisali scenariusz tego kryzysu. Do podstawowych kryzysogennych czynników należały: tworzenie coraz bardziej wyszukanych i skomplikowanych innowacji finansowych (derywatów) – shadow banking money; lewarowanie pożyczek i kredytów; zabezpieczania długoterminowych zobowiązań papierami krótkookresowymi; rosnące ryzyko inwestycji – i rosnące wynagrodzenia menadżerów; rosnące zadłużenie wszystkich – gospodarstw domowych, firm finansowych i niefinasowych oraz rządu. Wszystkie te działania legalne lub/i nielegalne skumulowały się w latach 2007 i 2008 – kryzys wybuchł.

Kryzys jednoznacznie wykazał fałszywość „konsensusu waszyngtońskiego” i fałszywość „supply-side economy”, która dążąc do maksymalizacji podaży wygenerowała gospodarkę sterowaną przez długi - „dept-driven economy”. Kryzys swym stanem globalnych nierównowag – „global imbalances”- objął prawie cały świat, przede wszystkim gospodarki rozwiniętego kapitalizmu. Słabo rozwinięty system finansowy w Polsce udowodnił szczególną „korzyść zacofania” polskiej gospodarki. Kryzys ominął polskie gospodarstwa i firmy. Gospodarki świata znajdują się w podgorączkowym stanie kryzysowym – Stany Zjednoczone do dzisiaj nie wyszły z kryzysu.

Już „poza protokołem” owych dwóch notatek z 2005 i 2006 roku, można zasadnie uznać, że zadłużanie się najbogatszych „plutonomy wpędziła gospodarkę amerykańską i światową w klęskę kryzysu finansowego i gospodarczego w tym samym stopniu jak długi „ninja” – tych najbiedniejszych.

Już tylko dla porządku należy zwrócić uwagę, że autorom pomieszały się „prawo Giffena” z „prawem Veblena”. Odwołanie się do dóbr Giffena jest błędne. Autorom mylą się dwa różne rodzaje dóbr podstawowych i luksusowych. Dobra Giffena – to dobra podstawowe, na które rośnie popyt biednych gospodarstw, gdy cena tych dóbr rośnie. Popyt na chleb rośnie gdy jego cena rośnie, gdy nie ma substytutów. Dobra Veblena – to dobra luksusowe, na które rośnie popyt gospodarstw bogatych, gdy cena tych dóbr rośnie. Chcę mieć ten obraz za wszelką cenę, żeby nie dostał go konkurent, chcę mieć najdroższy samochód, po tak wysokiej cenie, na którą nie będzie stać innych, chcę mieć te szpilki wybite brylantami – bo chcę.

I tak 8 lat temu amerykańscy doradcy finansowi Citigroup Global Markets opisali nam grupę docelową – klientów do których adresowany jest inserat PKO Dóbr Luksusowych Globalny.

[1]Polityka, Nr 1(2939) Odrobina luksusu, Forbes 01/2014  Więcej niż odrobina luksusu. Każde z tych tekstów zaopatrzone jest notą prawną: Niniejszy materiał ma charakter reklamowy, dane w nim podane nie stanowią oferty w rozumieniu art.66 Kodeksu cywilnego […].
[2] Edward Fullbrook, The political economy of bubbles, real-word economy review, issue no.59, 2012 rwer.worldpress.com/2012/03/12/rwer-issue-59
[3] Citygroup, Ajay Kapur, Niall Macleod, Narenda Singh, Equity Strategy. Plutonomy, Buying Luxury, Explaining Global Imbalace, Industry Note, 16 October, 2005, Ajay Kapur, Niall MacLeod, Tobias M.Levkovich, Robert Bucklland, Tsutomu Fujita, Markus Rosgen, Geffrey Dennis, Equity Strategy, The Global Investigator, The Plutonomy – Rising Tides Lifting Yachts. City Group Reaserch, City Groupe Global Market Inc.
[4] Tytuł tego dokumentu nawiązuje do powszechnie znanego powiedzenia, że „przypływ podnosi wszystkie łodzie”, natomiast autorzy powiadają, że przypływ wnosi – ale tylko jachty 1 %  bogatych, a nie łodzie pozostałych 99% konsumentów.
[5]  Notes: Income is defined as market income excluding capital gains (excludes all government transfers). Salaries include wages and salaries, bonus, exercised stock-options, and pensions. Business income includes profits from sole proprietorships, partnerships, etc.. Capital income includes interest income, dividends, rents, royalties, and fiduciary income.
[6]  Citygroup, Ajay Kapur, Niall Macleod, Narenda Singh, Equity Strategy. Plutonomy, Buying Luxury, Explaining Global Imbalace, Industry Note, 16October, 2005, s.10

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.