Jarosław Gowin – ofiara kłamczoholizmu

Jarosław Gowin| Komitet Obrony Demokracji| Konstytucja| Prawo i Sprawiedliwość| radiowa "Trójka"| Trybunał Konstytucyjny| ustawa o Trybunale Konstytucyjnym

Przez ostatnie tygodnie, gdy gęstniał zły klimat wokół Trybunału Konstytucyjnego, a Komitet Obrony Demokracji niespodziewanie dla wszystkich wychynął z niebytu i zawłaszczył sporą część społecznych emocji, Jarosław Gowin, który – będąc wicepremierem i ministrem szkolnictwa wyższego i nauki nie zajmował jasnego stanowiska w sprawie konfliktu - naraz przejrzał na oczy i wyraźnie opowiedział się. Naturalnie, opowiedział się po stronie prezesa Prawa i Sprawiedliwości a przeciwko temu wszystkiemu, co w ostatnich dwóch miesiącach ujawniło się w życiu politycznym i społecznym w reakcji na próby unicestwienia konstytucyjnej roli Trybunału.

W radiowej „Trójce”, odnowionej już ździebko po jej odzyskaniu przez dotąd marginalizowane we własnym mniemaniu środowisko niepokornych, wicepremier mówił do red. Beaty Michniewicz, że „Trybunał stracił swój mandat na skutek sprzeniewierzenia się misji przez prezesa Trybunału i jego zastępcę”.

Ten na skutek, niestety dla doktora nauk politycznych (specjalność – socjologia religii), jest oparty na ordynarnym kłamstwie. Ordynarnym w znaczeniu – zwyczajnym, nie obelżywym. Mającym, mam nadzieję, źródło w lenistwie bądź w niewiedzy, a nie w celowym, zaplanowanym fałszowaniu faktów. Może Jarosławowi Gowinowi umknęło, że obaj przywołani sędziowie Trybunału owszem, brali udział w pracach nad ustawą o TK, ale akurat pomysł o wcześniejszym, przed upływem kadencji wyborze dwóch nowych sędziów trybunalskich nie od nich wyszedł, tylko od przewodniczącego podkomisji, fakt, - posła współrządzącej partii Platforma Obywatelska. Gdyby Jarosław Gowin miał lepszy słuch i nadstawiał uszu nie tylko w kierunku ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie, ale też w stronę Alei Szucha, dosłyszałby wyjaśnienia Trybunału w tej kwestii.

Sięgnijmy zatem do wyjaśnień, zamieszczonych 23 grudnia w Obserwatorze Konstytucyjnym: „Projekt ustawy wniesiony do Sejmu przez Prezydenta RP 10 lipca 2013 r., w kwestii wyboru Sędziów TK zakładał wstępne zgłaszanie przez środowiska prawnicze kandydatów, spośród których Sejm (zachowując prawo sięgnięcia także po „własnych” kandydatów) dokonywałby wyboru. Przewidywał też czteroletnią „karencję” dla czynnych polityków (m.in. posłów i senatorów). Te propozycje błyskawicznie jednak upadły podczas prac podkomisji.

W końcowej fazie prac Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka (12 maja 2015 r.), przyjęta została poselska propozycja przepisu pozwalająca na wybranie przez Sejm VII kadencji dwóch dodatkowych Sędziów. Przepis ten nie był przygotowany przez Sędziów TK i nie był efektem „nielegalnej zmowy między Trybunałem a Platformą”, jak napisał Czesław Bartnik w artykule zatytułowanym „Moralna alergia przegranych” (Nasz Dziennik – Magazyn, 19 XII 2015 r., s. 10).

Trybunał Konstytucyjny orzekł o niezgodności z Konstytucją części jednego przepisu (spośród 12 zaskarżonych, w ustawie liczącej 139 artykułów), którego nie było ani w projekcie wstępnym, ani w przedłożeniu wniesionym do Sejmu przez Prezydenta RP. TK stwierdził też, że w świetle Konstytucji niedopuszczalne jest odwlekanie przez Prezydenta RP odebrania ślubowania od Sędziego Trybunału wybranego przez Sejm.”

Kłamstwo Czesława Bartnika powiela – szczerze powiem, że nie interesuje mnie czy świadomie, czy celowo – wicepremier rządu, a zatem kłamstwo staje się w ten sposób oficjalnie uznawanym faktem. Faktem rządowym i państwowym, a nie prywatnym.

Nawoływanie w dalszej części rozmowy do zmian w Konstytucji, jako wniosku wypływającego z fałszywej przesłanki, jest dla badacza dyskwalifikujące. Naturalnie, Jarosław Gowin nie rozmawia jako socjolog religii, lecz jako polityk. To jednak nie zmienia faktu, że podstawą jego propozycji jest ordynarny (zwyczajny) fałsz.

Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej to całkiem niezły fundament państwa. I zmian nie wymaga, a już na pewno nie w Rozdziale VIII Sądy i Trybunały. Jeśli czegoś tej konstytucji trzeba, to na pewno jej przestrzegania przez władzę ustawodawczą i wykonawczą.

Jeśli czegoś dzisiejszej Polsce potrzeba, to uczciwego i rzetelnego zmierzenia się z falą kłamstwa i manipulacji, podnoszącą się od pewnego czasu. I odparcia jej. Prawdziwy badacz - politolog dostrzegłby niebezpieczeństwo, jakie niesie za sobą rozpanoszenie się kłamczoholizmu w naszym życiu publicznym. Średnio przenikliwy obywatel już to sam widzi i protestuje na ulicy albo w Internecie. Tym bardziej powinien zagrożenie dla społecznej równowagi dojrzeć doświadczony polityk. Jeśli jest inaczej, to znaczy, że nie kieruje się lojalnością wobec obywateli i instytucji.

Tak to wygląda.

Piotr Rachtan

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.