Komentarz do „wyroku katyńskiego” Wielkiej Izby Europejskiego Trybunału Praw Człowieka

ETPC| Europejska konwencja Praw Człowieka| Federacja Rosyjska| HFPC| Ireneusz C. Kamiński| Katyń| skarga katyńska| Wielka Izba Europejskiego Trybunału Praw Człowieka| zbrodnia katyńska| zdanie odrębne

Komentarz do „wyroku katyńskiego” Wielkiej Izby Europejskiego Trybunału Praw Człowieka
Prof. Ireneusz C. Kamiński. Foto: archiwum HFPC

"Wyrażamy naszą głęboką niezgodę i niezadowolenie z rozstrzygnięcia podjętego przez większość w tej sprawie, która dotyczy najbardziej odrażających naruszeń praw człowieka. [Rozstrzygnięcie Trybunału] oznacza dla skarżących, że ich długa historia spóźnionej sprawiedliwości zakończyła się trwałą odmową sprawiedliwości". To ostatnie zdanie opinii odrębnej czterech sędziów (Ineta Ziemele, Vincent A. de Gaetano, Julia Laffranque i Helen Keller) dołączonej do wyroku w sprawie skargi katyńskiej, jaki Wielka Izba Europejskiego Trybunału Praw Człowieka ogłosiła 21 października 2013 r.

Komentarz, jaki tym razem piszę dotyczy wyroku w sprawie, która prowadziłem przed strasburskim Trybunałem. Pomimo osobistego udziału i towarzyszących temu emocji postaram się spojrzeć chłodno na orzeczenie, analizując je w możliwie najbardziej obiektywny sposób.

Zarzuty i wyrok izby

Postępowanie w sprawie „skargi katyńskiej” nie należało do prawniczo łatwych. Ostatecznie sprawa trafiła do Wielkiej Izby, zajmującej się najważniejszymi i najtrudniejszymi przypadkami. Orzeczenie z 21 października 2013 r. nie jest pierwszym wyrokiem w sprawie. Wcześniej swoje rozstrzygnięcie wydała siedmioosobowa izba (wyrok z 16 kwietnia 2012 r.).

W skardze katyńskiej podniesiono trzy zarzuty: braku adekwatnego postępowania wyjaśniającego (naruszenie „proceduralnej części” art. 2, który chroni prawo do życia), poniżającego traktowania skarżących − krewnych ofiar zbrodni katyńskiej (art. 3) i braku współpracy Rosji z Trybunałem (art. 38).

Najtrudniejsze kwestie prawne towarzyszyły pierwszemu zarzutowi. Zbrodnia katyńska została dokonana w 1940 roku, a Federacja Rosyjska ratyfikowała Europejską Konwencję Praw Człowieka dopiero 5 maja 1998 r. Sam masowy mord dokonany na niemal 22 tysiącach ludzi znajdował się poza „czasowym horyzontem” Konwencji (Trybunał nie był właściwy ratione temporis). W grę wchodziło jedynie postawienie zarzutu, iż w Rosji nie było należytego (skutecznego) postępowania wyjaśniającego. Powstawało jednak pytanie, czy Trybunał może badać krajowe postępowania, gdy dotyczą one „przedratyfikacyjnej śmierci”.

Po początkowym okresie sprzecznego orzecznictwa Trybunał w Strasburgu określił w wyroku Wielkiej Izby wydanym w sprawie Šilih przeciwko Słowenii (z 9 kwietnia 2009 r.), kiedy będzie czasowo uprawniony (par. 161-163). Stanie się tak w dwóch sytuacjach. Po pierwsze wtedy, gdy znacząca część kroków proceduralnych miała miejsce już po związaniu się państwa Konwencją (można to nazwać „zasadą proporcji”). Po drugie, właściwość Trybunału może wynikać z potrzeby zapewnienia, że „gwarancje i założycielskie wartości Konwencji są chronione w rzeczywisty i skuteczny sposób”.

Rosyjskie śledztwo katyńskie, podjęte w roku 1990, zostało zakończone ze wrześniu 2004 r. Nie wiemy, jak wyglądały ustalenia i konkluzje śledczych, bo kluczowe 34 tomy akt, a nawet tekst postanowienia o umorzeniu śledztwa, zostały objęte klauzulą tajności w celu ochrony „kluczowych interesów” Rosji, w tym jej bezpieczeństwa państwowego. W toku późniejszych procedur podjętych w Rosji można było usłyszeć, że los polskich jeńców i więźniów jest nieznany. Rosyjskiej prokuraturze udało się jedynie ustalić, że do wiosny 1940 r. osoby te przebywały w obozach jenieckich i więzieniach; później „zaginęły”. Te twierdzenia odbiegały od treści odpowiedzi, jakie wcześniej dostawali krewni ofiar zbrodni. Rosyjska prokuratura pisała wtedy, że dana osoba została rozstrzelana przez KKWD w 1940 roku i wskazywała, gdzie zostało pogrzebane ciało.

Trybunał był przekonywany w dwojaki sposób do tego, że może badać zarzut dotyczący braku skutecznego postępowania wyjaśniającego. Skoro rosyjscy prokuratorzy odeszli w radykalny sposób od swoich wcześniejszych konkluzji (zmiana zamordowanych w „zaginionych”), w końcówce postępowania musiało dojść do odkrycia istotnych dla sprawy − acz nieznanych (klauzula tajności) − dowodów i dokonania bardzo ważnych ustaleń (użycie „zasady proporcji”). Po drugie, zbrodnia katyńska stanowiła niepodlegającą przedawnieniu zbrodnię prawa międzynarodowego, sprzeczną z „założycielskimi wartościami” Konwencji.

W wyroku wydanym 16 kwietnia 2012 r. izba uznała stosunkiem 4 głosów do 3, że nie jest uprawniona do zbadania rosyjskiego śledztwa katyńskiego, nawet jeśli dotyczyło ono masowej zbrodni wojennej sprzecznej z „założycielskimi wartościami” Konwencji. W okresie poratyfiacyjnym zabrakło bowiem nowego, nieznanego wcześniej elementu, istotnego dla postępowania. Stanowisko to poddało krytyce troje sędziów, których zdaniem doszło do nieuprawnionego zawężenia formuły „założycielskich wartości” Konwencji (Dean Spielmann, Mark Villiger, Angelika Nußberger).

Izba uznała natomiast w swoim wyroku, że sposób potraktowania skarżących − krewnych ofiar zbrodni z 1940 r. naruszał zakaz zawarty w art. 3 Konwencji, stanowiąc akt nie tylko poniżającego, ale i nieludzkiego traktowania. Trybunał wskazał, że jest uderzony postępowaniem rosyjskich władz. Stwierdzono, że „demonstrowały one rażące, konsekwentne i bezduszne lekceważenie” (flagrant, continuous and callous disregard) obowiązków oraz „trosk oraz niepokojów” skarżących. Rosyjskie władze negowały w korespondencji ze skarżącymi niekwestionowane fakty historyczne (teza o „zaginięciu”), co porównano z zaprzeczaniem Holokaustu. Prokuratorzy podczas postępowań sądowych mówili, że gdyby „hipotetycznie” przyjąć, że Polaków zamordowano w roku 1940, istniały powody dla takiej decyzji, gdyż byli „sabotażystami i terrorystami”, szkolonymi do wrogości wobec Związku Sowieckiego.

Izba orzekła też, że nieprzekazanie Trybunałowi kopii rosyjskiego postanowienia o umorzeniu śledztwa katyńskiego naruszało obowiązek współpracy określony w art. 38.

Skarżący złożyli wniosek o ponowne rozpoznanie sprawy przez Wielką Izbę, zachęceni do tego dodatkowo pierwszym zdaniem zdania odrębnego trzech sędziów. Wskazywano w nim, że skarga dotyka zagadnień kluczowych dla wykładni i stosowania Konwencja (jest to konwencyjna formuła określająca, kiedy Trybunał jest uprawniony do orzekania jako 17-osobowa Wielka Izba). Po zaakceptowaniu wniosku o Wielką Izbę do postępowania przystąpiło sześć organizacji pozarządowych (Amnesty International, Human Rights Centre „Memorial”, European Human Rights Advocacy Centre, Essex Transitional Justice Network, Open Society Justice Initiative, Public International Law & Policy Group). Przedstawiły one jako „przyjaciele sądu” (amici curiae) opinie prawne, wskazujące, że Trybunał jest właściwy do rozpoznania zarzutu dotyczącego braku należytego postępowania wyjaśniającego.

Tak skarżący, jak i polski rząd podnieśli w swoich stanowiskach prawnych, że jeśli Trybunał − idąc śladem wyroku izby − będzie wymagał, by po ratyfikacji Konwencji przez Rosję zostały ujawnione nowe dla sprawy okoliczności, elementy takie istnieją. Jest to przede wszystkim bogate dossier przekazane w 2002 r. Rosji przez Ukrainę. Dotyczy ono tej części zbrodni katyńskiej, jaka została dokonana na terenie Ukrainy (zamordowanie 3435 osób). Zawiera m.in. tzw. listę ukraińską. Dokumentacja została włączona do akt rosyjskiego śledztwa katyńskiego w sierpniu 2004 r., miesiąc przed jego zamknięciem.

Rozprawa przed Wielką Izbą miała miejsce 13 lutego 2013 r.

Wyrok Wielkiej Izby

W wyroku ogłoszonym 21 października 2013 r. siedemnastu sędziów uznało, że nie może badać zarzutu dotyczącego skuteczności rosyjskiego śledztwa katyńskiego (stosunkiem 13 głosów do 4). Ale dodatkowo Trybunał orzekł, że zachowanie rosyjskich władz nie osiągnęło takiego poziomu dotkliwości dla skarżących, który pozwalałby je zakwalifikować jako akt poniżającego traktowania sprzeczny z art. 3 (stosunkiem 12 głosów do 5). Rosja naruszyła natomiast art. 38, nie podejmując wymaganej współpracy w Trybunałem (jednomyślnie).

Wyrok Wielkiej Izby, wydany na wniosek skarżących, jest dla nich mniej korzystny niż wcześniejszy wyrok izby. W Strasburgu nie korzysta się jednak z dobrodziejstwa zakazu reformatio in peius.

Sądowe orzekanie polega na zaakceptowaniu argumentów wygrywającej strony i odrzuceniu racji strony przegrywającej. Rzetelny proces wymaga jednak tego, by w wyroku argumenty stron zostały referowane i poddawane ocenie. W wyroku Wielkiej Izby tego zabrakło. Wielu argumentów skarżących i polskiego rządu w ogóle nie przywołano, do innych się nie odniesiono.

Przykładowo, Trybunał stwierdza, że po ratyfikowaniu przez Rosję Konwencji w rosyjskim śledztwie nie pojawiły się żadne nowe, nieznane wcześniej dowody czy okoliczności. Ani słowem sędziowie nie wspominają o obszernym ukraińskim dossier. Czynią to dopiero czterej sędziowie-dysydenci w zdaniu odrębnym. Trybunał nie odnosi się do orzecznictwa wielu instytucji i sądów międzynarodowych (wskazywanego przez skarżących), które dotyczyło rozstrzygnięć w sprawie swojej własności czasowej (Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, Stały Trybunał Sprawiedliwości Międzynarodowej) lub w którym wprost dana instytucja uznawała, że jest uprawniona do oceny postępowań wyjaśniających w sprawie „przedratyfikacyjnych” i „przedtraktatowych” zabójstw” (Międzyamerykański Trybunał Praw Człowieka, Komitet Praw Człowieka ONZ). Pominąwszy te wyroki, Wielkiej Izbie łatwiej przychodzi uznanie, że nie jest właściwa do badania śledztw dotyczących „historycznych zabójstw”, nawet gdy stanowią one zbrodnię prawa międzynarodowego.

Uderzająca jest również ta część wyroku, która dotyczy zakazu poniżającego traktowania. Izba siedmiu sędziów oznajmiła, że była poruszona postępowaniem rosyjskich władz, które kwalifikowano jako „rażące, konsekwentne i bezduszne lekceważenie trosk i niepokojów skarżących”. Działania te najpierw wyliczono, a następnie uznano za nie tylko poniżające, ale i nieludzkie. Wielka Izba poprzestaje na stwierdzeniu, że działania rosyjskich władz nie osiągnęły takiego poziomu dotkliwości dla skarżących, który pozwalałby je zakwalifikować jako akt poniżającego traktowania sprzeczny z art. 3. W żaden sposób sędziowie nie przywołują działań, które tak kwalifikują.

Wyrok Wielkiej Izby cechuje przemilczanie i nieodnoszenie się do wielu argumentów skarżących oraz polskiego rządu. Takie zachowanie kojarzyłem do tej pory jedynie z wyrokiem Wielkiej Izby w sprawie Kafkaris przeciwko Cyprowi (wyrok z 12.02.2008 r., skarga nr 21906/04). Nie można w nim znaleźć informacji o dacie zabójstwa popełnionego przez skarżącego, istotnej w kontekście skargi zarzucającej naruszenie art. 7 Konwencji, a więc zakazu karania bez podstawy prawnej, obejmującego również zakaz retroakcyjnego stosowania prawa. Na ten „brak” występujący w wyroku zwrócił uwagę, poddając to jednoznacznej krytyce w zdaniu odrębnym, sędzia Javier Borrego Borrego.

Ogłoszenie katyńskiego wyroku było smutnym dniem dla skarżących. Uważam, że był to jednak też smutny dzień w całej dotychczasowej historii Trybunału. By zacytować jeszcze jeden fragment ze zdania odrębnego czterech sędziów: „podejście Trybunału jest niemożliwe do zaakceptowania, jeśli konwencyjny system ma spełniać rolę, do której został powołany − stworzenia sądu, który działałby jako ‘sumienie’ Europy”.

Profesor INP PAN dr hab. Ireneusz C. Kamiński jest ekspertem prawnym Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka
HFPC

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.