Na wokandzie: Twierdza nie do zdobycia

adwokatura| KRS| Ministerstwo Sprawiedliwości| notariat| rutyna| sądownictwo| SSP "Iustitia"| Stowarzyszenie Sędziów „Themis”| zawód sędziego

Na wokandzie: Twierdza nie do zdobycia

Sędzia – mecenasem, mecenas – sędzią? Z takimi karierami mamy do czynienia coraz częściej, choć wciąż fluktuacje między prawniczymi profesjami nie są masowym zjawiskiem. Dlaczego?

Ukoronowanie kariery prawniczej, gwarancja stabilnej pracy z atrakcyjnym zabezpieczeniem emerytalnym – tak wielu postrzega zawód sędziego. Rokrocznie o jedno wolne stanowisko sędziego ubiega się po kilkudziesięciu kandydatów, w tym kilku przedstawicieli wolnych zawodów prawniczych. Nie brak jednak i takich sytuacji, w których sędzia przestaje być najpiękniejszym zawodem świata i wykonujący go prawnik decyduje się na zmianę profesji.

Satysfakcja i niedosyt

Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że liczba zrzeczeń stanowisk sędziowskich wyniosła 57 w 2010 r., 31 w 2011 r., 9 w 2012 r. oraz 11 w 2013 r. Najczęściej ze stanowisk rezygnowali sędziowie sądów rejonowych, gdzie komfort pracy jest mniejszy niż w innych sądach. Osoba, która nabrała doświadczenia w rejonie, chcąc rozwijać karierę, może albo starać się o awans do sądu wyższej instancji, albo zdecydować się na pracę na wolnym rynku, przy czym to drugie obarczone jest sporym ryzykiem.

Ryszarda Stasiak przez 24 lata orzekała w Sądzie Rejonowym w Płońsku, a przez ostatnie 8 lat była prezesem tego sądu. Działała również w Stowarzyszeniu Sędziów Polskich „Iustitia”, w zespole ds. poprawy funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Choć praca zawodowa i społeczna sprawiały jej ogromną satysfakcję, to w 2008 r. zrzekła się stanowiska sędziego.

– Dostrzegałam niedowład organizacyjny w wymiarze sprawiedliwości, potęgowany także zbyt częstymi zmianami na stanowiskach ministerialnych. Na co dzień przekonywałam się, że sprawność postępowania nie zależy od sędziego i nic nie mogłam zrobić. Czułam się jak lodołamacz, którzy dąży do celu i napotyka przeszkody, których nie da się usunąć. Dlatego postanowiłam zostać notariuszem, co osobiście nie było dla mnie łatwą decyzją – opowiada Ryszarda Stasiak.

Za czasów sędzi Stasiak wybudowano nową siedzibę sądu w Płońsku, co było jedną z zasług pani prezes. Ofiarowany jej przez pracowników sądu drzeworyt przedstawiający ten budynek wisi teraz w jej kancelarii notarialnej. Patrząc na ten gmach pani notariusz cieszy się, że koledzy sędziowie mają godziwe warunki pracy, choć rzadko żałuje, że już w nim nie pracuje. – Do takiego wniosku dochodzę zwłaszcza w weekendy. Wtedy mogę się przekonać, jak inaczej wygląda życie, gdy w soboty i niedziele nie trzeba przeglądać akt spraw i pisać uzasadnień – opowiada pani notariusz.

Sędziowanie dawało też ogromną satysfakcję Patrickowi Radzimierskiemu, dziś radcy prawnemu, szefowi zespołu postępowań sądowych w warszawskim biurze kancelarii Dentos. W Sądzie Rejonowym w Łodzi, w wydziale cywilnym, przepracował on prawie osiem lat. Początkowo jako asesor, później – sędzia, wreszcie – przewodniczący wydziału. Jednak z czasem, wraz z awansem zawodowym, Radzimierski coraz częściej dostrzegał, że najciekawszy aspekt tego zawodu, czyli praca na sali sądowej, zaczęła ustępować obowiązkom administracyjnym i urzędniczym.

– Z jednej strony pojawiało się zmęczenie rutyną, a z drugiej – świadomość ograniczonych możliwości rozwoju zawodowego – mówi mecenas. – Funkcjonująca w sądach struktura hierarchicznej piramidy utrudnia wielu młodym osobom rozwój na miarę ich oczekiwań i ambicji.

Decyzję o zmianie ścieżki kariery Radzimierski podjął w ciągu tygodnia od otrzymania propozycji z kancelarii. Choć kariera w globalnej firmie prawniczej wymaga znacznych wyrzeczeń, to mecenas nie żałuje swojego wyboru. – Na pewno mam teraz o wiele szersze spektrum możliwości. Oprócz pracy w kancelarii mogę teraz działać naukowo, publikować, angażować się w działalność pro bono – opowiada.

Łatwa rezygnacja, trudna nominacja

Skala rezygnacji z funkcji sędziowskich nie jest duża. W prywatnych rozmowach sędziowie przyznają, że do zmiany profesji zniechęca ich fakt, że w wolnych zawodach prawniczych z roku na rok konkurencja jest coraz większa. Kilka lat temu, kiedy wydawało się, że kryzys na rynku pracy to sprawa przejściowa, większe grono sędziów podejmowało decyzje o zmianie profesji. Inna sprawa, że nie każdy sędzia dałby sobie radę w prowadzeniu działalności gospodarczej na wolnym rynku.

– Sędziowie sporadycznie dołączają do naszego grona, bo praca adwokata nie jest dla nich atrakcyjna. Nasza działalność ma charakter usługowy, nie ma stabilnych dochodów, dodatkowo klientów nie przybywa, zaś liczba adwokatów rośnie w imponującym tempie – wylicza dr Jacek Kruk, wicedziekan Okręgowej Rady Adwokackiej we Wrocławiu.

W obawie przed zmianą zawodu przez sędziego nie bez znaczenia jest też fakt, że proces ubiegana się o sędziowski urząd jest bardzo wymagający i złożony, o wiele trudniejszy niż rezygnacja z niego. – Rezygnacja to zawsze akt jednostronny, a nominacja sędziowska jest wynikiem procedury wymagającej akceptacji innych organów, w warunkach dużej konkurencji. W tym zakresie widoczna jest tendencja wskazująca na coraz większą liczbę przedstawicieli wolnych zawodów prawniczych, którzy starają się zostać sędziami, niż sędziów rezygnujących z urzędu – twierdzi Maciej Czajka, sędzia Sądu Rejonowego dla Krakowa-Śródmieścia delegowany do Sądu Okręgowego w Krakowie, członek Stowarzyszenia Sędziów Themis.

Z komercji do sądów

Okazuje się jednak, że liczba adwokatów czy radców prawnych starających się o posadę sędziego również nie jest znacząca. Jeszcze skromniejsze wydają się efekty takich starań, co widać np. w sądach okręgu wrocławskiego.

W 2013 r. na obwieszczenie Ministra Sprawiedliwości o zwolnionym stanowisku sędziowskim w Sądzie Rejonowym dla Wrocławia-Krzyków karty zgłoszenia złożyło 52 kandydatów. Wśród nich było 49 asystentów sędziego, dwóch referendarzy i tylko jeden adwokat. Analogiczna sytuacja miała miejsce przy kolejnych rekrutacjach – na etat sędziego w SR dla Wrocławia-Krzyków oraz w SR dla Wrocławia-Śródmieścia. W każdym z tych przypadków było po 50 kandydatów, wśród nich 47 to asystenci sędziego, dwóch referendarzy i jeden adwokat. Natomiast w mniejszych sądach rejonowych, w Trzebnicy i Oławie, liczba kandydatów na sędziowski wakat w zeszłym roku wynosiła odpowiednio 21 i 18 osób. W Trzebnicy w rekrutacji uczestniczył jeden adwokat, czterech referendarzy oraz 16 asystentów sędziego. Podobnie było w Oławie, gdzie w batalii o urząd sędziego startował tylko jeden radca prawny.

Co ciekawe, w 2013 r. w pięciu rekrutacjach o etat sędziego w Sądzie Okręgowym we Wrocławiu karty zgłoszenia składali wyłącznie sędziowie sądów rejonowych. Nie powietrza się więc obiegowa teza, że największym zainteresowaniem przedstawicieli wolnych zawodów prawniczych cieszą się wakaty w sądach wyższych instancji, gdzie płace są bardziej atrakcyjne niż w rejonach.

– Z sytuacjami, w których radca czy prokurator w okręgu sądów wrocławskich zostaje sędzią spotkałam się kilka lat temu, były to pojedyncze przypadki. W ostatnich dwóch latach w naszym sądzie żaden adwokat, radca prawny, notariusz lub prokurator nie otrzymał nominacji sędziowskiej – mówi sędzia Ewa Barnaszewska, prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu, do niedawna członek KRS. – Nie mam wątpliwości, że prawnicy wykonujący różne zawody prawnicze, pretendujący do służby sędziowskiej, to dobrzy fachowcy, których doświadczenie zawodowe może mieć korzystny wpływ na orzecznictwo sądów. Jednak wśród osób ubiegających się o etaty sędziowskie zdecydowaną większość stanowią asystenci sędziów, którzy często przez wiele lat współpracują z sędziami zdobywając wiedzę w procesie stosowania prawa. Kandydaci wykonujący czynności asystentów, mając znakomite opinie od współpracujących z nimi sędziów, otrzymują najwyższe poparcie środowiska sędziowskiego w procesie nominacyjnym – przyznaje sędzia Ewa Barnaszewska, prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu, do niedawna członek Krajowej Rady Sądownictwa.

O tym jak mało prawników komercyjnych trafia do zawodu sędziego świadczą też statystyki KRS. Jak podaje Jarema Sawiński, sędzia Sądu Okręgowego w Poznaniu, przez ostatnie dwa lata wiceprzewodniczący Rady, w 2013 r. łączna ilość osób ubiegających się o powołanie na urząd sędziego wyniosła 4804, zaś wśród nich było 125 radów prawnych, 100 prokuratorów, 78 adwokatów i dziewięciu notariuszy, pozostali to asystenci sędziów, referendarze oraz sędziowie kandydujący na inne stanowiska sędziowskie.

Z grupy niezwiązanej z sądownictwem powołania otrzymało sześciu adwokatów, sześciu radców prawnych, pięciu prokuratorów i jeden notariusz. – Niewielka ilość kandydatów tzw. komercyjnych dowodzi, że praca np. w sądzie rejonowym w referacie, gdzie jest kilkaset spraw w miesiącu, nie jest dla nich atrakcyjna. Także z punktu widzenia materialnego. Bo dobry adwokat zarabia więcej niż sędzia – twierdzi sędzia Sawiński.

Środowiskowe obawy

Droga przez niższe szczeble sądownictwa uznawana jest jako naturalna ścieżka wiodąca do objęcia urzędu sędziego. Osoby z zewnątrz wymiaru sprawiedliwości to znikomy odsetek tych, którzy osiągają koronę zawodów prawniczych. Powszechnym jest przekonanie, że przedstawiciele wolnych zawodów nie są mile widziani w sądach przez samo środowisko sędziowskie. – Mimo że wielu adwokatów ma uprawnienia do sprawowania funkcji sędziego i chętnie zostałoby sędziami, choćby z uwagi na doświadczenie prawnicze i życiowe, nie ubiegają się o to wiedząc, że są bez szans. O nominacjach sędziowskich decydują przecież w pierwszej kolejności sami sędziowie, którzy z wielu przyczyn, często kierując się nieuzasadnionym brakiem zaufania do bezstronności adwokatów jako przyszłych sędziów, negatywnie opiniują nasze wnioski – twierdzi mecenas Jacek Kruk, wicedziekan ORA we Wrocławiu. W prywatnych rozmowach adwokaci przyznają też, że środowisko sędziowskie w próbie zmiany zawodu upatruje chęć uzyskania przez mecenasa wysokiej sędziowskiej emerytury.

Jak z kolei zapewnia sędzia Sawiński, KRS podejmując decyzję o powołaniu na urząd sędziego wobec wszystkich kandydatów stosuje jednakowe, transparentne kryteria. Przede wszystkim badany jest poziom wiedzy merytorycznej kandydatów, analizowane są prowadzone przez nich sprawy. W drugiej kolejności sprawdzane są dodatkowe kwalifikacje, takie jak ukończone studia podyplomowe, szkolenia, publikacje prasowe. Brana jest też pod uwagę znajomość języków obcych i oczywiście opinia środowiska sędziowskiego.

– Każdy kandydat podlega wizytacji i opiniowaniu. Obecny system nominacyjny w wystarczający sposób pozwala ocenić, czy kandydat na sędziego to właściwa osoba. Krajowa Rada Sądownictwa, nie będąc związana opinią organu samorządu sędziowskiego, zawsze może przedłożyć prezydentowi do nominacji kandydaturę prawnika z wolnego zawodu, nawet wtedy, gdy nie uzyska ona najlepszego wyniku w głosowaniu na szczeblu zgromadzenia sędziów – zauważa sędzia Maciej Czajka z Krakowa.

Teoria odległa od praktyki

Teoretycznie prawnicy komercyjni mają otwartą drogę do zawodu sędziego. W praktyce jednak barierą, która ogranicza szanse adwokata czy radcy na powołanie, jest możliwość uzyskania pozytywnej opinii w środowisku sędziowskim.

– Fluktuacja między zawodami prawniczymi, przekwalifikowywanie się sędziów czy adwokatów jest naturalnym, pozytywnym procesem, który nie stanowi żadnego zagrożenia dla statusu sędziego – przekonuje tymczasem Ryszarda Stasiak, była wieloletnia sędzia, dziś notariusz. – Upatrywanie, że np. mecenas z 20 letnim stażem pracy chce zostać sędzią, by mieć prawo do korzystniejszej, sędziowskiej emerytury, jest złym myśleniem. Bo doświadczenie takiego adwokata na pewno przyda się w wielu postępowaniach. Widzę to choćby na własnym przykładzie. Po kilku latach pracy w notariacie moja wiedza w wielu dziedzinach jest szersza. Może nawet byłabym teraz lepszym sędzią niż dawniej?

Rosnąca konkurencja w wolnych zawodach prawniczych prawdopodobnie będzie skutkować wzrostem atrakcyjności urzędu sędziego dla osób z doświadczeniem w prawniczej „komercji”. Tymczasem życie pokazuje, że o przydatności do funkcji sędziego w dużej mierze decyduje przynależność danego kandydata do osób z sędziowskiego kręgu. Z drugiej strony, determinacja przedstawicieli wolnych zawodów do zdobycia prawniczej „korony” nie jest zbyt duża, zaś sami mecenasi a priori zakładają, że nie mają szans na sędziowskie etaty. Wszystko to niestety nie przystaje do wymogów dzisiejszych czasów. Do zawodu sędziego powinno bowiem trafiać jak najwięcej wysoko kwalifikowanych praktyków prawa, wzbogacając wymiar sprawiedliwości swoim doświadczeniem życiowym oraz specjalistyczną wiedzą adwokacką czy radcowską.

*Autorka jest dziennikarką
Na wokandzie

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.