Na wokandzie: Zgubne skutki ideologizacji

aborcja| błąd medyczny| kodeks karny| Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego| Lech Gardocki| ochrona życia| Piotr Hofmański| światopogląd katolicki| Wojciech Sadurski

Na wokandzie: Zgubne skutki ideologizacji

Brak ochrony prawnokarnej płodu w ostatniej fazie rozwoju prenatalnego jest problemem obiektywnym. Niestety, ostatnia awantura wokół planów nowelizacji k.k. zablokowała nawet możliwość dyskusji nad jego rozwiązaniem – pisze prokurator Beata Wiraszka-Bereza w najnowszym wydaniu kwartalnika "Na wokandzie".

Trzyletnie prace Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego zmierzające do kompleksowej nowelizacji Kodeksu karnego zakończyły się przekazaniem w grudniu ub.r. na ręce Ministra Sprawiedliwości gotowego projektu zmian. Pracom tym towarzyszyły liczne konferencje, podczas których wybitni przedstawiciele nauki prezentowali swoje stanowiska odnośnie projektowanych regulacji. Chcąc zainicjować dyskusję wokół potrzeby nowego ujęcia poszczególnych przepisów części szczególnej k.k., Komisja wystosowała również prośbę do katedr i instytutów prawa karnego szkół wyższych o zajęcie stanowisk co do kierunku zmian. Okazało się, że żadna z recenzowanych propozycji – może za wyjątkiem nowego ujęcia podstaw odpowiedzialności karnej – nie wzbudziła w świecie nauki większych emocji.

Tym większe zdziwienie, zwłaszcza wśród członków Komisji, musiała wywołać dyskusja medialna, która rozgorzała w przeddzień posiedzenia inauguracyjnego Komisji nowej kadencji (lata 2013-2017), odnośnie do propozycji nowelizacji przepisów rozdziału XIX Kodeksu karnego dotyczących przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu. Dyskusja prowadzona, wydaje się, z pobudek, które trudno byłoby – z uwagi na charakter używanych argumentów – określić jako wyłącznie merytoryczne.

Wybuch niedorzeczności

Dyskusję zapoczątkowała publikacja krytycznej opinii prof. dr hab. Lecha Gardockiego („Odejście od kompromisu aborcyjnego: Kodeks Karny i Opus Dei” – Dziennik Gazeta Prawna, 13.12.2013 r.), który w swoim artykule, analizując propozycję Komisji odnośnie objęcia płodu w ostatniej fazie rozwoju prenatalnego ochroną prawno-karną, sformułował m.in. tezę o rzekomej próbie zaostrzenia odpowiedzialności karnej kobiety w kontekście tzw. przestępstw aborcyjnych. Profesor wskazywał również na inne rzekome konsekwencje propozycji Komisji, m.in. psychologiczny „efekt mrożący” skutkujący ograniczeniem liczby legalnych zabiegów przerwania ciąży, z uwagi na strach lekarzy przed odpowiedzialnością karną. Strach te miałby zostać wywołany działaniem z zakresu techniki legislacyjnej, a więc przeniesieniem do k.k. dotychczasowych przepisów określających przesłanki wyłączające odpowiedzialność karną z tytułu aborcji – z ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. W dyskursie na poziomie naukowym krytyka ta byłaby jak najbardziej zrozumiała, gdyby jednocześnie nie towarzyszyły jej zarzuty o brak transparentności w procedowaniu wspomnianych rozwiązań i ich światopoglądową tendencyjność, w szczególności zaś podporzadkowanie propozycji Komisji doktrynie katolickiej.

Profesor Gardocki jedynie „podpalił lont”. W komentarzach medialnych, jakie „wybuchły” po publikacji tego artykułu, sformułowano szereg twierdzeń niemających żadnego odzwierciedlenia ani w obowiązujących, ani proponowanych przepisach prawa – co z jednej strony musi, choć z drugiej nie powinno, dziwić, gdyż o kwestiach kształtu Rozdziału XIX Kodeksu karnego wypowiadali się prawnicy, ideolodzy zaangażowani w działalność ruchów proaborcyjnych oraz ruchów prolife, zawodowi publicyści obyci we wszystkich specjalnościach naukowych, satyrycy oraz – oczywiście – politycy. Strona liberalna przedstawiała przede wszystkim argumenty o podporządkowaniu ideologicznym języka projektu, czego koronnym przykładem miało być wyeliminowanie z zapisów ustawowych pojęcia „płód” i zastąpienie go pojęciem „dziecka poczętego zdolnego lub niezdolnego do życia poza organizmem matki” oraz o radykalnym zaostrzeniu odpowiedzialności karnej kobiety za dzieciobójstwo. Strona konserwatywna doszukiwała się z kolei braku zdecydowanych propozycji Komisji w zakresie wyeliminowania z ustawodawstwa wszelkich podstaw aborcyjnych.

Szczególnie krzywdzące były zarzuty dotyczące nieprzejrzystości procedowania i tajnego charakteru prac. Podnoszono również argumenty o niereprezentatywności samego gremium, jakim jest Komisja. W tego rodzaju zideologizowanej retoryce spokojna, naukowa argumentacja – zarówno prof. Piotra Hofmańskiego, nowopowołanego przewodniczącego Komisji, jak również jej pozostałych członków, w tym prof. Andrzeja Zolla, pod którego przewodnictwem Komisja rzeczony projekt opracowała – nie miała racji bytu. Szkoda, gdyż brak ochrony prawnokarnej płodu w ostatniej fazie rozwoju prenatalnego jest problemem obiektywnym, w dodatku brzemiennym w skutki.

Kwestia błędów medycznych

W obecnym stanie prawnym pełna prawnokarna ochrona życia i zdrowia człowieka rozpoczyna się z chwilą jego urodzenia, trudno natomiast mówić o takiej ochronie zwłaszcza w ostatniej fazie rozwoju prenatalnego, na co wskazuje chociażby orzecznictwo Sądu Najwyższego (por. uchwała SN z dnia 26.10.2006 r., I KZP 18/06, postanowienie SN z dnia 30.10.2008 r., I KZP 13/08, wyrok SN z dnia 27.09.2010 r., V KK 34/10). Dotyczy to przede wszystkim takich zdarzeń jak spowodowanie śmierci dziecka w ostatniej fazie przed urodzeniem na skutek błędu lekarskiego lub innych zachowań zewnętrznych.

Od 2008 r. systematycznie wzrasta liczba postępowań dyscyplinarnych wszczynanych przeciwko lekarzom ginekologom i położnikom, wzrasta też liczba zarzutów, w których podnoszone są nieprawidłowości związane z przebiegiem ciąży, porodu i zabiegiem tzw. cesarskiego cięcia. Przypadki możliwych błędów w sztuce medycznej popełniane w ostatniej fazie życia prenatalnego płodu, w obecnym stanie prawnym mogą doczekać się jedynie reakcji na płaszczyźnie odpowiedzialności dyscyplinarnej lekarza lub personelu medycznego, tudzież odpowiedzialności cywilno-prawnej. Tymczasem, w powszechnym odczuciu społecznym, błędy personelu medycznego skutkujące śmiercią dziecka zdolnego do życia poza organizmem matki winny podlegać ochronie prawnokarnej. Jednoznaczna negatywna ocena tych czynów, odbierana przez rodziców dziecka w ten sam sposób co spowodowanie śmierci dziecka w fazie porodu, uzasadnia modyfikacje dotychczas przyjmowanych w kodeksie karnym kryteriów różnicujących zakres i wysokość zagrożenia sankcją karną w zależności od fazy rozwojowej człowieka –uzasadniano w przekazanym Ministrowi Sprawiedliwości w grudniu ub. r. projekcie nowelizacji k.k.

Kierując się potrzebą uregulowania tej kwestii, Komisja zaproponowała zatem przyznanie dziecku poczętemu zdolnemu do życia poza organizmem matki pełnej ochrony prawnokarnej – przewidzianej w Rozdziale XIX k.k., a więc tożsamej z ochroną, jaka przynależy każdemu człowiekowi już po urodzeniu. Jedyny wyjątek od tej zasady, jaki wprowadzono w projekcie, dotyczył uprzywilejowanego typu przestępstwa indywidualnego w postaci umyślnego spowodowania przez matkę śmierci dziecka zdolnego do życia poza jej organizmem. Wspomniany wyjątek był analogiczny o istniejącego już rozwiązania z art. 149 k.k. przewidującego również złagodzoną odpowiedzialność karną matki w przypadku spowodowania śmierci dziecka urodzonego w sytuacji porodu i pod wpływem jego przebiegu. Komisja Kodyfikacyjna założyła zresztą możliwośc wyeliminowania tego rozwiązania, bez skutków dla reszty projektu.

Zdolność do życia

Odpowiadając przeciwnikom rozwiązań, którzy krytycznie ocenili warstwę językową projektu i zarzucili jego autorom odzwierciedlenie światopoglądu katolickiego, warto zauważyć, że Komisja Kodyfikacyjna Prawa Karnego posłużyła się wyłącznie nomenklaturą znaną już na gruncie k.k. od momentu jego nowelizacji ustawą z 8 lipca 1999 r. o zmianie ustawy – Kodeks karny oraz ustawy o zawodzie lekarza (Dz. U. Nr 64, poz. 729). Najwyraźniej krytykom proponowanych rozwiązań umknęło, że w obowiązującym art. 153 k.k. ustawodawca stosuje pojęcie „dziecka poczętego, które osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej”, penalizując zachowania polegające m.in. na stosowaniu przemocy wobec takiej kobiety. Zresztą, ustawodawca rozwój poczętego dziecka uczynił znamieniem kwalifikującym, wprowadzając w takich przypadkach zaostrzoną odpowiedzialność karną od roku do 10 lat. Co do kodeksowego pojęcia „płodu”, to wyraźnie trzeba podkreślić, że funkcjonowało ono wyłącznie na gruncie k.k. z 1932 r. oraz k.k. z 1969 r. (zresztą, niekonsekwentnie, bowiem równolegle w tej ostatniej regulacji ustawodawca posłużył się pojęciem „dziecka poczętego”, określając przesłanki podjęcia działań medycznych przedurodzeniowych).

Potwierdzenia w faktach nie ma również zarzut, jakoby istotnie Komisja naruszała aborcyjne status quo. Co do zasady bowiem, odnośnie przesłanek przerywania ciąży zdecydowano się wyłącznie na powtórzenie dotychczasowych uregulowań zawartych w ustawie o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży z 7 stycznia 1993 r. Modyfikacji dokonano jedynie w ramach przesłanki dot. stanu zdrowia matki, doprecyzowując charakter zagrożenia zdrowia matki, które powinno być „poważne”. Obecnie bowiem literalna wykładnia przepisów tej ustawy może prowadzić do błędnego wniosku, że każde zagrożenie, nawet krótkotrwałym i przemijającym rozstrojem zdrowia (psychicznego i fizycznego), może uzasadniać przeprowadzenie aborcji w każdej fazie ciąży.

Projektodawcy nowelizacji k.k. dokonali również uzupełnienia występującej de lege lata luki ustawowej (od lat postulowanego przez przedstawicieli doktryny oraz praktyków), poprzez penalizację nieumyślnego spowodowania uszkodzenia ciała dziecka poczętego lub rozstroju zdrowia zagrażającego jego życiu, co także może być efektem nieprawidłowości działań medycznych podejmowanych w czasie ciąży.

Potrzeba rzeczowej dyskusji

Na koniec warto odnieść się do zarzutów co do sposobu procedowania przez Komisję nad przepisami Rozdziału XIX Kodeksu karnego. O tym, że dyskusja nad zmianami tych przepisów toczyła się przy otwartej kurtynie, świadczy choćby to, że w dniach 13-15 października 2013 r. w Dębem pod Warszawą odbyła się konferencja – właśnie z udziałem przedstawicieli świata nauki i środowisk praktyków – podczas której po raz pierwszy zaprezentowano propozycję zmian w zakresie części szczególnej Kodeksu karnego, i – co wymaga podkreślenia – bezpośrednio po zakończeniu przez Komisję przedmiotowych prac.

Członkowie Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego oczekiwali, że w trakcie konferencji zostaną podniesione ewentualne uwagi, które mogłyby zostać wykorzystane w trakcie dalszego procedowania nad projektem. Co interesujące, poza jedną wypowiedzią prof. Lecha Gardockiego (co do braku potrzeby zmian przepisów Rozdziału XIX k.k. w zakresie tzw. przestępstw aborcyjnych z uwagi na możliwe, negatywne skutki społeczne), do propozycji Komisji nie zgłoszono zastrzeżeń, również nie podjęto wokół nich dyskusji. Czyżby rozwiązania te nie były aż tak kontrowersyjne dla nauki prawa karnego, jakby świadczyły o tym wypowiedzi medialne?

Silnie zideologizowana dyskusja wokół propozycji zmierzających do niezbędnej ochrony płodu w ostatniej fazie rozwoju prenatalnego wykluczyła rzeczową wymianę argumentów i zablokowała przyjęcie obiektywnie koniecznych rozwiązań kodeksowych, których ostateczny kształt mógł być wypracowany nawet w burzliwej, ale jednak zobiektywizowanej dyskusji. Jednym z nielicznych wyjątków w tej medialnej awanturze była obiektywna i merytoryczna wypowiedź prof. Wojciecha Sadurskiego, który stwierdził, że możliwa jest dyskusja między liberałami i konserwatystami rygorystami, jeśli wspólnie przyjmiemy, że każde życie jest wartością, ale poziom ochrony prawnej życia powinien być stopniowalny („Piekielny spór o aborcję” – Gazeta Wyborcza, 14.01.2014 r.). Wypada powtórzyć za autorem , że założenie takie powinno wreszcie stać się początkiem racjonalnej rozmowy, tym razem jednak bez ideologicznych uprzedzeń.

*Autorka jest prokuratorem, sekretarzem Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego

Na wokandzie

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.