Rok 2015 – co może się zdarzyć, choć wcale nie musi?

Aleksiej Kudrin| détente| Gerhard Schroeder| Rok 2015| Rosja| strefa euro| Ukraina| Unia Europejska| Władimir Putin| Związek Radziecki

Rok 2015 – co może się zdarzyć, choć wcale nie musi?

Nie wiemy, co przynosi przyszłość nawet w najbliższym roku, a prawdziwy analityk pracuje z pomocą różnych i często przeciwstawnych scenariuszy, a nie jakichś proroctw. Początek roku sprzyja jednak właśnie wróżeniu i proroctwom. Oto kilka wydarzeń, do których może dojść w roku 2015, choć wcale nie jest to pewne.

W skali światowej po pierwsze, gdzieś na wiosnę lub latem upadek Putina. Wielu wieszczy mu, że jeszcze długo pozostanie przy władzy, co - moim zdaniem - opiera się o dosyć stereotypowe myślenie o Rosji, że niby „wielka i niezmienna”. Patrząc jednak chłodno na dane makroekonomiczne imperium wyczerpało swoje zasoby, a ambicje na wyrost obecnej władzy na Kremlu tylko to uwidoczniły. Propaganda mająca zmobilizować skrajną prawicę, część nostalgicznej lewicy i nostalgików po détente z pomocą Internetu i płatnych agentów oraz jawnie sprzedajnych polityków jak Gerhard Schroeder, prymitywna i coraz bardziej nieskuteczna oddaje ideowy kryzys, jaki trawi rosyjskie elity władzy. Niektórzy bardziej liberalni Rosjanie jak Aleksiej Kudrin (ciekawy wywiad GW z 3-4 stycznia 2015) wyobrażają sobie, że starczy odwrót od obecnej polityki i próba demokratyzacji, aby powrócić do stanu poprzedniego. To już jednak nie jest możliwe. Federacja Rosyjska pozostaje dotychczas imperium kolonialnym i wszelka próba prawdziwej demokratyzacji musi skończyć się rozpadem terytorialnym. Bo niby dlaczego Jakuci czy Buriaci albo gubernator Kamczatki, obdarzeni samodzielnością, mieliby się słuchać Moskwy?

W roku 1989 Moskwa utraciła swój blok wschodni, w roku 1991 Związek Radziecki, zachowując jednak duże wpływy w wielu byłych „republikach”. W 2014 ostatecznie jednak pożegnać się musiała z nadzieją na zdominowanie Ukrainy. To ostatnie niepowodzenie wraz pyrrusowym zwycięstwem, jakim była aneksja Krymu, wyzwoli odśrodkowe procesy na ogromnym terytorium rządzonej z Kremla pseudofederacji. Ten proces ulega na naszych oczach silnemu przyspieszeniu. Z dłuższej perspektywy historycznej lata 1989-91 i lata 2014-2015 zinterpretowane być może będą jako dwa etapy tego samego dziejowego procesu rozpadu rosyjskiego imperium kolonialnego.

Wielu lęka się, że Putina zastąpi ktoś gorszy. Zawsze istniały takie obawy dotyczące zmiany władzy na Kremlu. Także w okresie zimnej wojny. Upadek Putina spowoduje jednak przede wszystkim zamieszanie i chaos, nawet jeśli dojdzie do prób bardziej dyktatorskich rządów.  Poszczególne terytoria pseudofederacji zaczną się same organizować, aby sobie z tą sytuacją poradzić. I w pewnym momencie stwierdzi się z pewnym zdziwieniem, że pseudofederacja już właściwie nie istnieje. Należy przypomnieć, że upadek wielkich imperiów kolonialnych brytyjskiego i francuskiego też trwał  dziesięcioleciami.

Drugim wydarzeniem wielkiej wagi będzie wyrzucenie Grecji ze strefy euro, a może nawet z Unii Europejskiej. Wybory w tym kraju wygrać może ultralewacka a także antyeuropejska partia i wtedy nieuchronnie do tego dojdzie. Kiedy Grecja weszła w kryzys parę lat temu, wszyscy byli przerażeni, bowiem wywołać to mogło kryzys całej Unii. Dziś europejskie finanse są na tyle podreperowane, że pozbycie się stosunkowo małej gospodarki greckiej nie będzie stanowiło problemu. Grecja wpadnie w bardzo głęboki kryzys, co będzie świetną nauczką dla tych, którzy chcą lekceważyć ekonomiczne reguły gry. Na odejściu Aten ze strefy euro Unia tylko zyska a nie straci. Zyska zaś na powadze i Bruksela wzmocni swój autorytet. Nareszcie będzie jasne, że Unia jest tylko dla tych, którzy tego chcą, a nie dla tych, których się do czegoś przymusza. Mam nadzieję, że będzie to również przekonywującym argumentem w Warszawie, by wreszcie zacząć się przygotowywać do wstąpienia do strefy euro.

W Polsce będzie dość nudnie. Oczywiście z okazji wyborów będzie dużo krzyku i awantur, ale skoro wybory prezydenckie wygra Bronisław Komorowski, bowiem nie ma żadnych liczących się konkurentów i PO, ponieważ „nie ma z kim przegrać” to sensacji nie będzie. Ciekawsza będzie sytuacja po wyborach. Kolejna porażka Prezesa wymusi jego odejście. Podobna rzecz wydarzy się na lewicy. SLD nie przekroczywszy 5% zniknie. Nowo powstały rząd będzie prawie bez opozycji. Ponieważ jednak natura nie znosi próżni, zarówno na prawicy jak i na lewicy zacznie się kształtować opozycja z prawdziwego zdarzenia, z nowymi twarzami i ideami.

Upadek Putina i rozpad imperium uzmysłowi Polakom, że są w całkiem nowej geopolitycznej sytuacji, już z pewnością nie między Niemcami a Rosją. Stanie się widoczne, że Ukraina to nie jest kraj z powieści Sienkiewicza, ale samodzielny i samoświadomy twór historyczny i polityczny. Gdzieś późną jesienią 2015 roku, dzięki paru pionierskim esejom oraz audycjom telewizyjnym i radiowym (nasze media mimo wszystko stać od czasu do czasu na coś poważnego) wybuchnie szeroka i burzliwa debata, jak bardzo trzeba zmienić widzenie całych naszych dziejów, skoro Ukraińcy się tak usamodzielnili (choć zrobili to już dawno, dopiero teraz się to spostrzeże). Z pewną nostalgią stwierdzi się też, że to Ukraina przejęła teraz dziejową rolę Polski i ma na Wschodzie rosyjski niepokój i musi się z tym problemem w imię całej Europy borykać.  Tymczasem Polska, stwierdzi się w publicznej debacie, leży jak nigdy przedtem niemal w środku Europy, w błogim spokoju i pozbawiona swojej odwiecznej misji „przedmurza”. Niebywała nostalgia zapanuje w kraju na Wisłą, ale nic się już nie da poradzić, skoro bohaterski i martyrologiczny okres naszych dziejów, jak ogłoszą dziennikarze i publicyści, mamy już za sobą. Burzliwą debatę na temat utraconej tożsamości przerwą przygotowania do sylwestra 2016.

Tyle o zdarzeniach, jakie mogą się zdarzyć, ale mogą też nie mieć miejsca. Wbrew powszechnej skłonności do zapowiedzi katastroficznych (które są bardziej atrakcyjne w lekturze), narażając się wszelkim defetystom (oni mają się za inteligentniejszych i bardziej wyrafinowanych), wyszło mi, że w roku 2015, choć nie zabraknie wielkich wydarzeń, będą one pozytywne i rok ten zakończy się nadspodziewanie dobrze i coraz trudniej będzie narzekać na polski ciężki los.

In Web scribis

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.