Roland Freudenstein: wielcy przegrani, wielcy wygrani

Alternatywa dla Niemiec| Europejska Partia Ludowa| Jean-Claude Juncker| Martin Schulz| przewodniczący Komisji Europejskiej| Roland Freudenstein| unia energetyczna| wybory do Parlamentu Europejskiego

Roland Freudenstein: wielcy przegrani, wielcy wygrani
Martin Schulz

Weronika Przecherska: Choć nie znamy jeszcze wszystkich wyników, wygrana Europejskiej Partii Ludowej i przegrana socjalistów są faktem. Dlaczego centroprawica znów okazała się silniejsza?

Roland Freudenstein: Socjaliści nie mogą się dziś cieszyć zwycięstwem, które jeszcze kilka miesięcy temu im wróżono. Wystarczy spojrzeć na mapę Europy. Wynik we Francji jest fatalny. W Niemczech socjaldemokraci także wypadli poniżej oczekiwań. Spodziewali się 30 proc., udało się zdobyć tylko 27,3 proc. Nie mówiąc już o Polsce, gdzie socjaldemokracja w ogóle nie ma dużego politycznego znaczenia.

Europejska Partia Ludowa wygrała przede wszystkim z powodu słabnącego na sile kryzysu gospodarczego. W ostatnich miesiącach sytuacja ekonomiczna polepszyła się nawet w krajach śródziemnomorskich. Ważnym czynnikiem było również zagrożenie ze strony rosyjskiej. W jego obliczu wyborcy w krajach bałtyckich i w Polsce postawili na centroprawicę. Wierząc, że to właśnie ona będzie działać mądrze i zadecydowanie. Duży wpływ na wynik, np. w Niemczech miała osobowość czołowego kandydata EPL Jean-Claude’a Junckera. Zresztą Niemcy to był jedyny europejski kraj, gdzie odbył się prawdziwy pojedynek między Junckerem a jego kontrkandydatem Martinem Schulzem.

Trudno się temu dziwić – choćby ze względu na niemieckojęzyczne debaty obu kandydatów transmitowane w najlepszym czasie antenowym. Zresztą to właśnie te słowne starcia pokazały słabą stronę Schulza, pozycjonującego się na polityka zbyt antyestablishmentowego. Przypomina mi się moment, gdy podczas jednej z dyskusji Schulz stwierdza, że jest przeciwny polityce rozgrywającej się za zamkniętymi drzwiami. Juncker zaś ripostuje, że to przecież za zamkniętymi drzwiami się poznali.

Odpowiadając na pierwszą część Twojego pytania: oczywiście, debaty miały znaczenie. Podobnie, jak niezliczone artykuły i wywiady, które ukazały się w niemieckojęzycznej prasie. Mimo początkowej przewagi Schulza, wyborcy ostatecznie opowiedzieli się za Junckerem. Dlaczego? Od roku było wiadomo, że Schulz będzie kandydatem socjaldemokratów i tym samym faworytem tego wyścigu.

Jednak czas działał na korzyść kandydata centroprawicy. Schulz zaś zaczął w pewnym momencie tracić wiarygodność. Być może, za wcześnie wystartował do tego wyścigu? Dokładnie odzwierciedla tę sytuację anegdota, którą przytoczyłaś. Im bardziej kandydat centrolewicy pozycjonował się jako „człowiek ludu”, tym wyraźniej wyborcy dostrzegali, że jako polityk urodził się przecież w brukselskich kuluarach. W ostatnich dniach kampanii można było wręcz odnieść wrażenie, że Schulz jest w stanie powiedzieć wszystko, byle tylko wygrać. Wyborcy to wyczuli. W pojedynku Schulz kontra Juncker wiarygodność udało się zachować właśnie kandydatowi centroprawicy.

Pytanie, czy Luksemburczyk zostanie szefem Komisji Europejskiej, pozostaje mimo to nadal otwarte. Socjaldemokraci zyskali znacznie mniej mandatów. Już przed wyborami nie brakowało jednak opinii, że zwycięska rodzina polityczna niekoniecznie będzie miała swojego szefa Komisji.

Socjaliści nie odnieśli zwycięstwa w dużych krajach członkowskich. Schulz próbuje jednak szukać większości dla swojej kandydatury, Już wczoraj wieczorem zaczęli kwestionować liczbę mandatów EPL argumentując, że wchodzący w jej skład Węgrzy i Włosi są zbyt oddaleni ideologicznie. EPL nie uznaje takiego sposobu myślenia. Mam jednak nadzieję, że retoryka uspokoi się w przeciągu najbliższych godzin. Jutro odbędzie posiedzenie Rady Europejskiej oraz posiedzenie szefów frakcji parlamentarnych. To oni muszą dojść do porozumienia, kto będzie kandydatem na szefa Komisji. Spodziewam się, że tym szefem zostanie właśnie Jean-Claude Juncker.

W tych wyborach uwaga mediów i opinii publicznej skupiła się jednak nie tylko na wyścigu najsilniejszych kandydatów, lecz także na szturmie eurosceptyków na Brukselę. Mamy świętujący zwycięstwo francuski Front Narodowy, dobry wynik Alternatywy dla Niemiec, zaskakujący rezultat Kongresu Nowej Prawicy w Polsce. Jak eurosceptycy zagospodarują ten potencjał? O co będą walczyć?

Zagrożenie populizmem w Brukseli nie będzie tak duże, jak się wcześniej obawiano. Eurosceptycy nie zbudują przecież jednej populistycznej formacji w Parlamencie Europejskim. Wręcz przeciwnie, takich grup będą trzy lub cztery. Tym samym po prostu nie będą mieli środków, by działać. Wbrew pozorom, te partie bardzo się między sobą różnią. Łączy ich tylko jedno – chcą mniej Europy lub w ogóle wyjścia z Unii Europejskiej. Zdecydowanie więcej niepokoju niż w Parlamencie Europejskim będą budzić w swoich ojczystych krajach.

Wystarczy przyjrzeć się reakcjom nad Sekwaną. Francja jest zbulwersowana wynikiem wyborów. W związku z wysokim poparciem dla Frontu Narodowego rząd na pewno zmieni swój sposób działania. Dziś trudno to oczywiście przewidzieć. Jest jednak duża szansa, że rządy w takich krajach, gdzie populiści zdobyli dobre wyniki, zaczną dużo bardziej nacjonalistycznie zachowywać się w Radzie Europejskiej. Wbrew powszechnym opiniom, to nie w Parlamencie Europejskim populiści będą bardziej niebezpieczni, tylko właśnie poprzez reakcje rządów w Radzie Europejskiej.

Kolejne tygodnie to nerwowy czas europejskiej układanki. Jakie będą pierwsze zadania dla PE, gdy już wszystko stanie się jasne?

Już na początku lipca powyborcze sojusze i skład frakcji z pewnością będą znane. Większość nowych partii, które nie zdecydowały jeszcze o swoim miejscu w Parlamencie Europejskim, najprawdopodobniej zasili małe frakcje. Tym samym nie zmieni się sytuacja centroprawicy i socjalistów. Nie zmienią się również najważniejsze wyzwania stojące przed Unią Europejską. Najpilniejsze zadania to oczywiście kwestia ukraińska oraz polska propozycja unii energetycznej.

W dniu wyborów do Parlamentu Europejskiego Ukraina również opowiedziała się za Europą. Tak przejrzysty i jednoznaczny wynik (ponad 50 proc. poparcie dla Petro Poroszenki w wyścigu prezydenckim – przyp. redakcji) jest niezwykle ważny dla stabilności kraju i pomoże bronić Ukrainę przed Rosją.

Polityka wschodnia będzie punktem wyjścia dla międzynarodowych strategii Unii?

Unia będzie musiała gruntownie przemyśleć swoje działania na Wschodzie. Podobnie, jak współpracę z NATO oraz politykę obronną. Niebagatelne znaczenie ma w tej układance umowa handlowa ze Stanami Zjednoczonymi (TTIP), choć w Niemczech, Francji i innych krajach Europy Zachodniej budzi ona niemałe wątpliwości. W negocjacjach o TTIP musi jednak nastąpić postęp. Im mniej będziemy zarabiać na Wschodzie, tym bardziej będziemy zmuszeni szukać źródeł dochodu na Zachodzie. Zwłaszcza, że w dobie kryzysu nie możemy sobie pozwolić na znaczące straty.

*Roland Freudenstein – wicedyrektor i szef działu badań fundacji politycznej Europejskiej Partii Ludowej Wilfried Martens Centre for European Studies. W latach 1995–2001 dyrektor Fundacji Konrada Adenauera w Polsce.

Instytut Obywatelski

Świat

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.