Warszawa po głosowaniu nad budżetem partycypacyjnym

Bemowo| budżet obywatelski| budżet partycypacyjny| jakość życia| konsultacje społeczne| samorząd loklany| Ustawa o ochronie danych osobowych| Warszawa

Warszawa po głosowaniu nad budżetem partycypacyjnym
Foto: Wikimedia Commons

30 czerwca w Warszawie dobiegło końca głosowanie na projekty zgłoszone do realizacji w ramach budżetu obywatelskiego. Wraz z jego wprowadzeniem stolica Polski weszła w gęstniejące szeregi wielu innych gmin miejskich w naszym kraju, które zaczęły już stosować ten instrument.

Cały proces został zorganizowany na podstawie zarządzenia podpisanego przez prezydent Warszawy 13 stycznia 2014 roku. Budżet partycypacyjny, podobnie jak w innych polskich miastach, został tu wprowadzony na zasadzie specyficznej formy konsultacji społecznych, odbywających się w trybie art. 5a ustawy o samorządzie gminnym (Dz.U. 1990 Nr 16 poz. 95). Zanim poznamy rezultaty warszawskiego głosowania i będziemy mogli ocenić w pełni cały proces, warto podjąć kilka kwestii, interesujących z punktu widzenia praktyki stosowania budżetów obywatelskich w Polsce.

Budżet partycypacyjny sprawdzianem obywatelskości dla mieszkańców

Wyniki głosowania będą znane 15 lipca br. Z rodzaju wybranych projektów dowiemy się, czy dla mieszkańców ważne są inicjatywy budujące więzi społeczne (takie jak kluby sąsiedzkie, centra społeczne, przestrzenie do różnego rodzaju aktywności sportowych na świeżym powietrzu), czy też raczej inicjatywy zaspokajające potrzeby wąskich grup (renowacja konkretnego odcinka drogi, podwórka lub wsparcie jednej szkoły), inaczej mówiąc, czy mieszkańcy wykazali się postawami obywatelskimi.
Wskaźnikiem zaangażowania obywatelskiego będzie również poziom uczestnictwa w głosowaniu.

Po jego zakończeniu warszawski ratusz poinformował, iż z metody elektronicznej skorzystało 132 tys. 570 mieszkańców. Nie wiadomo jeszcze, ile osób wysłało swój głos pocztą. Jednak już teraz można przewidywać, że ostateczny wynik nie będzie oszałamiający, zważywszy, że miasto ma 1,7 mln mieszkańców. Frekwencja odnotowana w innych polskich miastach, które przyjęły budżet partycypacyjny wahała się od 10 do 20% -  można zakładać, że stolica ulokuje się w okolicach dolnej granicy tych widełek. Trzeba jednak pamiętać o specyfice Warszawy, z dużą liczbą mieszkańców napływowych, którzy niekoniecznie muszą czuć się związani z miastem (choć sfinansowane projekty będą poprawiać także ich jakość życia w stolicy). Ponadto było to pierwsze doświadczenie warszawiaków tego rodzaju (nie licząc budżetu partycypacyjnego przeprowadzonego przez Dom Kultury Śródmieście). Dopiero udana realizacja wybranych projektów i dostrzeżenie przez mieszkańców ich pozytywnego wpływu na jakość życia w mieście może przełożyć się na większe zaangażowanie społeczne w kolejne edycje miejskiego budżetu obywatelskiego.

Budżet obywatelski jako proces dwustronnej edukacji do życia wspólnotowego w mieście

Wdrażanie budżetu partycypacyjnego w stolicy można postrzegać jako praktyczną szkołę życia wspólnotowego i myślenia w kategoriach dobra publicznego i to dla obu stron – mieszkańców i urzędników. Można to zilustrować dwoma przykładami.  
Na etapie weryfikowania poprawności formalnej zgłoszonych przez mieszkańców projektów Zarząd Dróg Miejskich odrzucił początkowo większość pomysłów związanych z przebudową infrastruktury drogowej, czy budową ścieżek rowerowych. Decyzję uzasadniano tym, że projektów nie da się zrealizować, ponieważ np. nie pasują do planów zagospodarowania poszczególnych przestrzeni miejskich. Dzięki podjęciu tematu przez lokalne media zarządzono ponowną weryfikację takich projektów. W jej wyniku część pierwotnie odrzuconych projektów zostało dopuszczonych do dalszych etapów procedowania. Urzędnicy przekonali się, że nie można raz oddanego mieszkańcom prawa do wskazania preferowanych działań traktować w sposób wybiórczy, wykluczając z głosowania całe obszary działań leżących w kompetencjach lokalnego samorządu.

Z kolei na Bemowie zgłoszony został kontrowersyjny projekt, polegający na sfinansowaniu mieszkań socjalnych ulokowanych w kontenerach. Kolejny raz interweniowały media i oburzeni aktywiści miejscy (w tym członkowie powołanej przez ratusz Rady ds. budżetu partycypacyjnego). Nie wiadomo, kto był autorem tego pomysłu, ale przy okazji warszawiacy mogli się dowiedzieć, na jakie projekty w budżecie partycypacyjnym nie ma miejsca.

Brak informacji o autorstwie projektów

Na stronie, gdzie prezentowane były projekty warszawiaków dopuszczone do głosowania brakowało informacji o ich inicjatorach. Być może powodem była obawa o naruszenie Ustawy o ochronie danych osobowych (zob. Dz.U. 1997 nr 133 poz. 883). To ograniczenie można było jednak łatwo przezwyciężyć w zgodzie z zasadami ustawy, uwzględniając w formularzu służącym do składania pomysłów deklarację zawierającą zgodę na wykorzystanie i ujawnienie informacji pozwalających na identyfikację autora.

Publiczne udostępnienie takiej wiedzy umożliwiłoby uczestnikom głosowania dokonanie oceny, w jaką sieć powiązań lokalnej polityki czy życia społecznego dany projekt może się wpisywać. Jest to szczególnie istotne w przypadku projektów wyraźnie służących interesowi partykularnemu. Ma też znaczenie, czy konkretną inicjatywę zaproponowała osoba powiązana z firmą, mogącą czerpać z tego korzyści finansowe, grupa mieszkańców dzielnicy czy ktoś związany z jednostką samorządu. Ten aspekt powinien zostać zrewidowany w przyszłości.

O czym warto pomyśleć w kolejnej edycji

Po emocjach związanych z głosowaniem, oczekując na jego wyniki, warszawiacy mogą trochę ochłonąć. Warto jednak już teraz zastanowić się, jak lepiej zorganizować proces w kolejnej edycji budżetu partycypacyjnego.  Z pewnością większy nacisk powinno się położyć na angażowanie mieszkańców we wczesnej fazie procesu. Dużą rolę mogą tu odegrać przedstawiciele organizacji pozarządowych i warszawscy aktywiści, pomagając mieszkańcom we wspólnym wypracowywaniu lepszych, odpowiadających na potrzeby większej grupy ludzi, projektów i osiąganiu kompromisów, pozwalających godzić różne interesy lokalne. Będzie to sprzyjało budowaniu poczucia odpowiedzialności mieszkańców za wypracowane kolektywnie inicjatywy. Do pewnego stopnia taką rolę miały pełnić spotkania z mieszkańcami  w bieżącej edycji, ale miasto zorganizowało je dopiero na etapie odrzucenia projektów nie spełniających kryteriów formalnych.  Trzeba jednak podkreślić, że wykonany został w Warszawie pierwszy krok w dobrym kierunku. Chciałoby się wierzyć, że kolejne doprowadzą nas jeszcze dalej!
Biuletyn Kompas - Instytut Spraw Publicznych

Państwo

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.