Wóycicki: Na blokpostach hybrydnej wojny

aneksja Krymu| Donieck| Ukraina| Wiktor Janukowycz| wojna hybrydowa| Władimir Putin| Ługańsk

Wóycicki: Na blokpostach hybrydnej wojny

Zrobienie sobie zdjęcia z ukraińskim żołnierzem na posterunku w strefie ATO mogłoby należeć do  turystycznej atrakcji, gdyby nie było działaniem niestosownym i do pewnego stopnia niemoralnym.

Dla „turysty” nie byłoby  to związane z żadnym niebezpieczeństwem (tylko w  Warszawie myśli się, że dzisiaj samo przekroczenie granicy z Ukrainą wymaga bohaterstwa), bowiem strefa ATO jest na tyle szeroka, że zewnętrzne posterunki są poza jakimkolwiek obstrzałem. Słowiańsk, niegdyś okupowany przez moskiewskiego najemnika Striełkowa, który zamordował lokalnego radnego Wołodymira Rybaka i dlatego w centrum uwagi światowych mediów, jest dziś spokojnym miastem, które powróciło do roli letniego kurortu (chociaż ze zrozumiałych względów mało kto tam przyjeżdżać na urlop). Życie toczy się tam normalnie. Wojna jest hybrydowa czyli jak wielu uważa - na niby.

A jednak niemal codziennie giną w niej ludzie. Sympatyczni, żołnierze, jacy pozwalają zrobić sobie zdjęcie (bo jestem Polakiem) mogą zostać przesunięci na posterunek bliski linii rosyjskiej okupacji i zginąć od przypadkowego ostrzału. Nie ma on żadnego militarnego znaczenia. Jest jedynie sygnałem politycznym z Moskwy, ale lepiej nawet powiedzieć - pogróżką. Ta sytuacja kosztawała już jednak życie paru tysięcy młodych Ukraińców (trzeba też dodać młodych Rosjan, których wysyła się potajemnie, a gdy giną rodzinę zawiadamia się, że mieli wypadek w czasie wojskowych ćwiczeń). Turystyczne fotki są więc w tym niestosowne, ponieważ spotykamy się to również ze śmiercią i ludzką tragedią.

Pobyt w regionie ATO usprawiedliwić można tym, że dopiero tutaj zrozumieć można lepiej logikę zdarzeń. Stereotyp o „zwycięskim Putinie”, który robi co chce, znika dość szybko. Widać tu, że Moskwa nie realizuje swego planu A, ale zmuszona jest realizować swój plan nawet nie C a D i jest w defensywie a nie ofensywie.

Zacznijmy od planu A. Miało być to „bratnia pomoc” Ukrainie (na wzór Czechosłowacji w 1968) na wezwanie Janukowycza. Ten drobny kryminalista stchórzył i ku rozczarowaniu wielkiego kryminalisty Putina zwiał ze swoim łupem do Rosji.

Plan B to była Noworosja. Zajęto więc na początek Krym i krymski scenariusz miał być powtórzony na całym Wschodzie i Południu Ukrainy. To już jednak nie udało się. W miastach takich jak Charków czy Odessa nasłane przez Moskwę bojówki napotkały skuteczny opór. Bojówkarzom udało się tylko w Ługańsku i częściowo w Doniecku.

Plan C był więc taki, aby stworzyć autonomiczne republiki doniecką i ługańską, które pozostając w składzie Ukrainy, będą paraliżowały działanie całego państwa. Na to jednak, aby to się udało cała obłast' doniecka i ługańska winien była znaleźć się w rękach „separatystów”. I przez chwilę tak było. Uzbrojeni w broń, którą -  jak twierdził Putin - każdy może sobie kupić, zajęli konieczny teren. Latem 2014 ukraińska armia (która zdołała się nadspodziewanie szybko zreformować po poniżającej sytuacji na Krymie) przystąpiła do ofensywa. Zakończyłaby się ona szybkim odzyskaniem terytoriów zajętych ukraińskich  prowincji. To zmusiło Putina do wprowadzenia regularnych oddziałów rosyjskiej armii. Była to najbardziej dotychczas gorąca faza konfliktu, znaczona bitwami w Iłowajsku (była to jeszcze poważna ukraińska porażka), Debalcewie i o port lotniczy w Doniecku, które można nazwać ukraińskimi Termopilami i na czym buduje się do dzisiaj morale armii.

Ostatecznie w rękach Moskwy pozostała tylko połowa terytorium ługańszczyny (mniej niż połowa ludności) i jedna trzecia doniecczyzny (dużo mniej niż połowa ludności). Obie pseudorepubliki nie mają już w najmniejszym stopniu uzasadnienia. Do symbolu urasta to, że Światogorska Ławra (obok kijowskiej i Pociejowa najważniejsze centrum ukraińskiego prawosławia) znalazła się ostatecznie po ukraińskiej stronie. W ten sposób nawet plan C nie wypalił.

Teraz Putin usiłuje realizować plan D. Od prowokacyjnego ostrzału giną na blokpostach ukraińscy żołnierze, aby bandyta z Moskwy mógł grozić i, jak mu się wydaj,e wzmacniać swoje pozycje negocjacyjne.

I tak toczy się „hybrydnaja wojna”.
Kazwoy

Świat

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.