O prywatności z perspektywy końca lat 80'

"Rok 1984"| Edward Snowden| GCHQ| Google Glass| Internet| ochrona prywatności| profilowanie| służby specjalne

O prywatności z perspektywy końca lat 80'

Jakiś czas temu w Internecie zamieszczono reportaż z 1988 roku "Nasz XXI wiek". Program dotyczył kwestii informatyzacji na świecie i jej wpływu na nasze życie. Z dzisiejszego punktu widzenia trudno nie być zaskoczonym trafnością wielu prognoz zawartych w reportażu. Oprócz przewidzianego wzrostu możliwości maszyn cyfrowych (więcej, szybciej, łatwiej) autorzy postawili kilka pytań i tez odnośnie wpływu tychże na zachowanie się jednostek, społeczeństw oraz władzy.

Czy staną się one (maszyny cyfrowe) zatem wspaniałym przedłużeniem ludzkiego intelektu?

Można odpowiedzieć, że tak się stało. Do informacji zebranych i poukładanych w pamięciach naszych urządzeń sięga nie tylko uczeń lub student, ale prawnik (programy informacji prawnej), lekarz (natychmiastowy dostęp nie tylko do fachowej literatury ale i realistycznych symulacji zabiegów medycznych), mechanik (szczegółowe instrukcje napraw i wymiany części). Wpływ urządzeń elektronicznych na nasze życie jest na tyle duży, że wymusza zmianę pracy naszych umysłów. Coraz więcej zadań powierzamy elektronice (kalendarze, notesy) sami poświęcając czas na naukę obsługi urządzeń i wyszukiwania informacji z ciągle rosnących baz.

Maszyny będą mogły rozróżniać obrazy i rozpoznawać przedmioty ukazujące się pod różnymi kątami

Jeszcze dziesięć lat temu można było traktować to jako zabawkę (klocki Lego Mindstorms). Obecnie działają systemy rozpoznające nie tylko twarze, ale i nastrój ludzi. Mało tego - przewidują nastrój i stopień ryzyka niebezpiecznych zachowań. Wszystko dla bezpieczeństwa. 

Komputerowe niemalże wszystko

Układy scalone zagościły nie tylko w przemyśle i nauce ale również w zabawkach, samochodach, obuwiu a nawet w okularach. Szukanie wciąż nowych zastosowań dla coraz to nowych możliwości maszyn cyfrowych (motywowane głównie zyskiem producentów) staje się zagrożeniem, które dostrzegamy zbyt późno. Pomijając kontrowersyjne działania podejmowane przez służby specjalne, konsumenci nowinek technologicznych mogą bardzo łatwo i brutalnie naruszać prawo do prywatności drugiego człowieka.

Czy totalna informatyzacja nie służyć będzie totalitaryzacji systemów społecznych?

Informatyzacja urzędów, organów ścigania, służby zdrowia, stopniowo umożliwia zebranie wielu szczegółowych informacji o jednostce. Na organach państwowych ciążą ściśle określone obowiązki gwarantujące przestrzeganie prawa przy przetwarzaniu informacji, często o wrażliwym charakterze. Podmioty prywatne, w rękach których znajdą się wynalazki np. pozwalające na robienie zdjęć i skanowanie w poszukiwaniu informacji w trakcie rozmowy (Google Glass, program typu NameTag) mogą mieć bardziej negatywny wpływ na nasze życie. I nie muszą przy tym kierować się złą wolą.

Czy człowieka zamiast poczucia własnej autonomii nie ogarnie wrażenie osaczenia i totalnej inwigilacji

Wszystkie informacje zamieszczone w sieci Internet podlegają specjalnemu sortowaniu zwanemu również profilowaniem. W latach zimnej wojny wywiady długo i skrzętnie gromadziły i badały zachowania wybranych osób, którymi były szczególnie zainteresowane. Wtedy informacje kupowano lub wykradano. Dziś za pośrednictwem mediów społecznościowych setki tysięcy ludzi dobrowolnie udostępnia tyle danych, że wystarczają one stworzenia profilu pewnych zachowań i przyzwyczajeń. Algorytmy programów analizują i przewidują z przeszło 80% prawdopodobieństwem zakup domu, samochodu a nawet ryzyko popełnienia przestępstwa.

Mówiąc o produktach dla konsumentów, które potrafią sprawdzać czego nam brakuje w lodówce, jak reagujemy na reklamy w telewizji (idea teleekranu z "Roku 1984" pod nazwą "SmartTV"), czy nie przeklinamy w trakcie zabawy grą na konsoli (XBOX), warto pamiętać, że te wszystkie przedmioty, kupione przez nas, mogą w każdej chwili stać się narzędziem pracy organów ścigania różnych państw. W świetle dokumentów jakie ujawnił Edward Snowden nawet wyrzucenie całej nowoczesnej elektroniki nie uchroni nas niestety przed inwigilacją. Wychodząc na ulicę większych miast prędzej czy później zostaniemy uchwyceni przez kamery systemu ochrony banków, sklepów, policji. Podejmując próbę komunikacji z innymi za pośrednictwem Internetu zostawimy trwały ślad, który może zostać podjęty przez różne służby. W ramach programów "Mastering the Internet" i "Global Telecoms Exploitation brytyskie GCHQ (Government Communications Headquarters) przechwytuje 90 procent ruchu w sieci Internet (około 21 petabajtów danych dziennie). Jest to możliwe ponieważ Brytyjczycy podłączyli się do przeszło 200 węzłów w których światłowody przechodzą w łącza tradycyjne. Taki węzeł jest własnością przedsiębiorstwa telekomunikacyjnego, dlatego fakt ingerencji przez wywiad brytyjski w infrastrukturę telekomunikacyjną odbył się prawdopodobnie za wiedzą i zgodą operatora.

Czy zatem jesteśmy całkowicie bezradni w walce o naszą prywatność? Czy państwom uda się przygotować i wypracować odpowiednie regulacje, skutecznie chroniące swoich obywateli przed nieautoryzowaną i hurtową inwigilacją? Rok 2014 powinien przynieść chociaż częściową odpowiedź na te pytania.  

Debaty

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.