Gomułowicz. Powiedzieli, napisali... (Odcinek 90)

aksjologia| demokratyczne państwo prawa| Platon| prawo stanowione| Św. Tomasz z Akwinu| Zygmunt Ziembiński

Gomułowicz. Powiedzieli, napisali... (Odcinek 90)

prof. Andrzej Gomułowicz – kierownik Katedry Prawa Finansowego UAM

Ius est a iustitia appellatum (prawo wywodzi swoje imię ze sprawiedliwości), dlatego nie każdy akt, który w intencji prawodawcy ma być aktem prawnym, jest nim w rzeczywistości.

W traktacie „O prawach” Cicero stwierdza: gdy prawodawcy wbrew poczynionym obietnicom i własnym zapewnieniom ustanawiają dla ludności nakazy niesprawiedliwe i zgubne, to wprowadzają w życie reguły, którym nie przysługuje miano praw. A święty Tomasz w „Sumie teologicznej” dowodzi, że prawa są niesprawiedliwe wówczas, gdy są sprzeczne z dobrem ludzi (...), są też niesprawiedliwe z powodu ich twórcy, gdy ktoś w wydaniu prawa wychodzi poza granice powierzonej sobie władzy, (...) mogą być niesprawiedliwe w swej treści. Dodaje, że tego rodzaju prawa są raczej pogwałceniem niż prawem.

Prawo jest akceptowane wówczas, gdy wywiedziona z niego norma prawna nosi w sobie walor godności prawa, albowiem siła prawa i jego autorytet wiąże się ze słusznością stanowionych norm.

Prawo ludzkie – dowodzi święty Tomasz – ma istotne znamiona prawa, o ile jest zgodne z należycie ustawionym rozumem (...). O ile zaś odchodzi od rozumu, zwie się prawem niegodziwym.

Prawo, by mogło być za nie uznane, musi spełniać nie tylko standard formalny; musi respektować uniwersalne, pewne i stałe wartości aksjologiczne. Inaczej przekształca się w swoje przeciwieństwo.

Platon, zarówno w „Państwie”, jak i w „Prawach” dowodzi, że właściwym celem prawa jest realizacja dobra powszechnego, a Cyceron dodawał, że prawa mogą być zadatkiem godności, fundamentem wolności, źródłem sprawiedliwości. Z istotnym wyjątkiem. Pisze bowiem Cyceron: przyszło mi teraz do głowy, że w kraju rządzonym przez tyrana ustrój nie tyle się degeneruje, ile praktycznie nie funkcjonuje, a państwa właściwie nie ma.

Standard demokratycznego państwa prawnego wymaga stanowienia przepisów prawnych zarówno nienagannie z punktu widzenia techniki legislacyjnej (respektowanie zasad kultury politycznej i prawnej), jak i respektowania zespołu tych wartości i dóbr, które wyraża polska konstytucja, a także zasad ogólnych prawa, które są nośnikiem uniwersalnych wartości humanistycznych, a nawiązują do wartości osadzonych w tradycjach kultury prawnej -słuszność, sprawiedliwość, godność, wolność, równość, dobro.

Prawo stanowione powinno spełniać te założenia, albowiem leżą one u podstaw porządku konstytucyjnego w Polsce. Władza, która tego standardu nie respektuje, sprzeniewierza się podstawowej zasadzie rządzenia, a mianowicie zasadzie demokratycznego państwa prawnego.

Prawo zasługuje na takie miano tylko wówczas, gdy inkorporuje się do niego system wartości. Dlatego w skrajnych przypadkach norma prawa stanowionego sprzeczna w sposób jaskrawy, oczywisty, istotny z systemem tych wartości może nie mieć mocy obowiązującej. Prawo wiąże się przecież z ideą autorytetu, a ta idea musi być zakotwiczona w systemie wartości. Brak tych wartości w prawie stanowionym deprecjonuje wartość prawa, a ponieważ jest ono zjawiskiem społecznym, to musi też podlegać ocenie z etycznego (moralnego) punktu widzenia. (…)

Brak standardów aksjologicznych w treści prawa powoduje, że dochodzi do erozji porządku społecznego; niszczona jest spójność społeczeństwa.

Władza publiczna jest przy tym zawsze odpowiedzialna za kształtowanie postaw wobec prawa stanowionego i postaw wierności mu. Prawo może stanowić, a często też stanowi źródło zagrożenia dla wartości i dóbr konstytucyjnych, których powinno strzec. Zamiast wprowadzać stabilność i ład społeczny, nie tylko destabilizuje stosunki ustrojowe, społeczne, ekonomiczne, ale zamiast ładu wprowadza w nie elementy anarchii. To wpływa rujnująco na autorytet prawa i rujnująco na postawy wobec niego. Dzieje się tak w szczególności wówczas, gdy prawo pozostaje w otwartym konflikcie z wartościami, które uważane są w danym społeczeństwie za podstawowe.

Zygmunt Ziembiński ujął ten problem następująco: są takie granice niesprawiedliwości prawa (...), poza którymi pozostaje jedynie deklaracja non possumus, niezależnie od tego, czy grozi to zwichnięciem kariery, czy nawet represjami.

Rzecz o Prawie. Rzeczpospolita, 30.11.2016

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.