Samooskarżenie Kafki vs psychologizowanie Pavesego

Cesare Pavese| fikcja| Franz Kafka| Józef K.| kabała| Platon| rzeczywistość| Tao

Samooskarżenie Kafki vs psychologizowanie Pavesego
Metamorfosis

1

Dzieła Franza Kafki i Cesare Pavesego są dziełami w toku, nieskończonymi, wieloznacznymi, do których ciągle powracam niczym do ulubionych bajek z dzieciństwa. Nie mają one końca. Są jak niezdobyte góry. Wciąż interpretowane, nadinterpretowane zajmują miejsce przeznaczone dla nieśmiertelnych lektur z całego naszego życia. Czytam, podziwiam, zachwycam się. Poświęcam noce i dnie, aby analizować te utwory. I bezustannie odnajduję nowe treści. Sensy i głębie nie zawsze oczywiste, różne interpretacje, które tak naprawdę niczego nie wyjaśniają, przynoszą tylko nowe zagadki, chociażby te dotyczące znaczenia kobiet w życiu i twórczości obu artystów.

U Pavesego kobiety są niewyczerpanym motywem. Na tym między innymi polega genialność autora „Plaży”, że kobieta to ognik czegoś nieuchwytnego, jakiejś mitologii dzieciństwa pomieszanej z mitologią bogów. Gdyby przyjąć za Roberto Calasso, że bóg spłodził najpiękniejszą kobietę z łabędziem, Pavese byłby świetnym przykładem twórcy, który wie, jak to opisać,  jak to opowiedzieć. Kafka jest natomiast kabalistyczny. Jego Słowo rzucane na papier jest pojemnym znakiem, ale nade wszystko, tak jak pisał Politzer: „ich istota(…)  tkwi zamknięta w daremności dotarcia do wniosków i rozszyfrowania”. Dotyczy to także tych kobiet, które Kafka pokochał, ale i znienawidził. Alberto Savinio twierdził, że Kafka znalazł się w labiryncie i nie potrafił z niego wyjść. Nie znalazł swojej Ariadny. Żadna kobieta nie potrafiła dać mu wiecznego życia. Dlatego chciał zniszczyć swoje powieści. Czy można ludziom, czytelnikom zostawić taki testament? Chyba nie. Trzeba bowiem szukać drogi wyjścia, nie wypowiadać oschłych słów, lecz wierzyć, że w końcu nasze usiłowania zakończą się sukcesem. Mieć po prostu nadzieję.

Pavese poszukiwał przez całe życie krainy, w której czułby się najlepiej. Odnalazł ją w dzieciństwie, w pejzażach swoich powrotów, w podróżach do krainy wspomnień. Nie było mu łatwo opowiadać o tych przeżyciach, o których pamiętał najlepiej. O wiosce,  w której się urodził, o rodzicach, o smutnym dzieciństwie, o kolegach, o kobietach, o utraconych miłościach. Nie było mu łatwo także z tego względu, że był neurotykiem, poszukiwaczem absolutnej miłości, Platońskiego kobiecego ideału, którego nie potrafił odnaleźć. Jego historia życia i twórczość dowodzą, że  w każdej mitologii jest czar i siła, ale może ona nie tylko zauroczyć, ale i zniszczyć. W parę miesięcy po napisaniu swojej najlepszej powieści „Księżyca i ognisk” popełnia samobójstwo.

2

Dziennik Pavesego w pierwszym momencie oszałamia czytelnika psychologizowaniem, doskonałą znajomością literatury, próbą analizy literackiej oraz semiologicznej własnej twórczości i osobistych poszukiwań twórczych. I tak będzie do ostatniej strony jego dziennika myśli. Pavese chce zgłębić tajniki stylu. Lektury traktuje jako doświadczenie krytyka, naukowca, językoznawcy. Jeżeli pisze w pierwszej osobie, to przede wszystkim o miłościach, kobietach i twórczości. Wojna go zupełnie nie interesuje. Czyta siebie, wertuje swój wewnętrzny świat człowieka zagubionego i samotnego, którego gnębi problem braku porozumienia. Miłość traktowana idealistycznie odbija się czkawką, ból istnienia pokrywa się z dramatem niemożności, impotencja z brakiem ciepła. Ileż tutaj dramatów, ileż niepotrzebnych gestów – gdzieś głęboko, w podświadomości uczuć i jego namiętnościach, można odnaleźć człowieka wrażliwego, którego i tak nie da się pojąć. Wniosek z dzienników nie jest optymistyczny – dzieło trwa, jest niezakończone, ale ognisko miłości zgasło. Nic nie jest w stanie uratować neurotyka. Nawet najpiękniejsza kobieta.

3

„Zamek” Kafki jest dziełem w toku, nigdy nie ukończonym. To kolejna fantasmagoria genialnego prażanina, złożona ze scen budowanych jak parabole, jak historie mityczne. Wiele tutaj scen absurdalnych i groteskowych, ale także lirycznych i miłosnych. Kobiece postacie, zwłaszcza Frieda (pierwowzorem była Felicja Bauer, pierwsza narzeczona Kafki) i Amalia (pierwowzorem była Milena Jesenska) mają urok kobiet jedynych, niepowtarzalnych. Ciekawość świata jest jedną z tych cech, która określa genialność pisarza, ja bym dodał Heideggerowską troskę o byt. Troszczyć się o pana K. umie zarówno Frieda, jak i Amalia, ale która robi to bardziej doskonale? Interpretatorzy wskazują na paskudny charakter Amalii. Czy tak jest na pewno? Czy kobiety Kafki nie są istotami tyleż niedoskonałymi, co ulotnymi,  których nie da się zrozumieć do końca? Ich byt jest nieuchwytny, bo mają zupełnie inne zadania od mężczyzn, chcą się podobać i być kochane. Zazwyczaj są wspaniałymi kochankami, ale Kafka nie troszczy się o nie, boleśnie wskazuje na wady odmiennej płci, na kobiecą zazdrość i zdradę. Pełnia miłości, tak jak u Pavesego, jest i w jego przypadku niemożliwa.

Zdaniem Waltera Benjamina, kobiety Kafki wyłaniają się „ze świata kurzu, pluszu i pleśni, jak na jakiejś prehistorycznej scenie”. Nie mogą dostąpić piękna, bo nie nadają się do tego moralnie. Wymieńmy te postacie, przypomnijmy sobie kobiety Kafki, bo przecież jak mawiał Józef K. „kobiety mają wielką moc”: panna Burstner, pani Grubach, Leni, Frieda, Amalia, Pepi, Olga. Benjamin twierdzi, że były rodzajem prostytutek, ale Roberto Calasso ma inne zdanie. „Chodzi tu raczej o święte służebnice, wtajemniczone nie mniej niż kapłani w sekrety kultu – i bardziej niż kapłani gotowe docierać do nich i je zgłębiać”.

4

Jeżeli „piękno Południa wzrusza ogniem namiętności”, to słowa Stendhala – Piemontczyka i mediolańczyka z wyboru - dzisiaj brzmią nazbyt patetycznie. Pavesego takie sformułowania nie wzruszały. Wybierał kobiety z namiętności, ale nie szukał piękna. Jego świat tworzyła mitologia miłości, ale na przekór doznaniom. Uważał, że szacunek i miłość rzadko idą w parze. Jego kobiety są wyuzdane: Amelia z „Pięknego lata”, Gabriella z  „Diabła na wzgórzu” , Momina z powieści „Wśród kobiet samych”. Nie miał najlepszego zdania o kobietach, ale prawdą jest, że kochał Greków, dla których mógł wyrzec się wszystkiego. Może odwoływał się do Greków dlatego, ponieważ zarówno w świecie rzeczywistym, jak i w lesie fikcji, widział tylko erotyczną ekscytację, instynkt i seks?

W „Dialogach z Leukoteą”, niby książce najczystszej w intencjach, stara się odnaleźć kobietę jedyną, dziką, nieposkromioną. Powrócił do przeszłości, do dawnej mitologii. I kogo odkrył? Artemidę, boginię niezwyczajną, o zachrypniętym głosie; Helenę trojańską, która niszczy każdego mężczyznę. Czy można być z nimi szczęśliwym? Nie – odpowiada narrator i wciąż szuka, błądzi w ciemnościach. Cierpliwie pragnie miłości, ale napotyka samotność i śmierć.

Przyjdzie śmierć i będzie miała twoje oczy -
ta śmierć, która nam towarzyszy
od świtu do zmierzchu, bezsenna,
milcząca, jak odwieczne poczucie winy
lub bezsensowny nałóg. Twoje oczy
będą pustym słowem,
przemilczanym krzykiem, ciszą.
Takimi je widzisz co dzień rano
kiedy nad sobą pochylasz się
w lustrze. Kochana nadziejo,
tego dnia i my się dowiemy
że jesteś życiem i że jesteś niczym.
Śmierć ma dla wszystkich spojrzenie.
Przyjdzie śmierć i będzie miała twoje oczy.
Będzie tak, jak gdybyś porzuciła nałóg,
jak gdybyś ujrzała w lustrze
pojawienie się martwej twarzy,
jak gdybyś słuchała zamkniętych warg.
Niemi zstąpimy w topiel.

(tłum. Krzysztof Karasek)

5

Kafka nie był kabalistą. Jeżeli był kimkolwiek to poszukiwaczem Drogi (tao), kolejnym stalkerem, który chciał dojść do niezwykłej krainy, ale nie potrafił. Jego bohaterowie nie są w stanie pokonać tej ostatniej granicy, przekroczyć progu kolejnych stadiów życia  – najpierw estetycznego, w którym na pierwszy plan wysuwają są kobiety serca, panie złych obyczajów, pokojówki, gospodynie domowe; potem etycznego, z wciąż nierozwiązanym problem dobra i zła, winy  i kary,  i na koniec religijnego, niepodważalnie najtrudniejszego, ale w świecie Kafki nieistotnego. Autor „Procesu”,  który tak bardzo cenił filozofię Kierkegaarda, wolał sfery sacrum nie tykać.

Giorgio Agamben w pasjonującym eseju o Kafce, a w zasadzie o Józefie K., udowadnia, że Józef  K. sam sobie wytacza proces – o fałszywe oskarżenie samego siebie. Fałszywe samooskarżenie jest częścią strategii Kafki w jego zmaganiach z prawem. Ale nie tylko z prawem. Kafka samooskarża siebie także za stosunki z kobietami, z kolegami, z ojcem. Tradycyjnie interpretowanej powieści, można także dobudować jeszcze jedno piętro sensu. Proces jest samooskarżeniem siebie za stosunki z Felicją Bauer. Tak interpretują dzieło Kafki również ci, którzy dostrzegają powinowactwa jego filozofii miłości z Sorenem Kierkegaardem. Porzuciwszy bowiem Reginę Olsen, autor „Wprawek w chrześcijaństwo” całą swoją twórczość jej właśnie poświęcił.

Jeżeli Kafka podaje w wątpliwość winę i zasadę, zgodnie z którą nie ma kary bez winy, to jednocześnie także oskarżenie, które na winie się opiera. Agamben twierdzi, że Max Brod wypowiedział wiele głupstw o swoim przyjacielu, a szczególnym głupstwem była interpretacja powieści Kafki w aspekcie łaski. Autor „Procesu” nie zajmuje się bowiem łaską, lecz jej przeciwieństwem, czyli oskarżeniem. Jeżeli tak, to pesymistycznie możemy powiedzieć, że oskarżenie zakończy się wyrokiem. Beznadziejne działania Józefa K. mają swój kres. Tym kresem jest śmierć.

6

Jestem jednak optymistą. Widzę przestrzeń, w której jego Cień nie znika. Z bezowocnych usiłowań, autor „Wyroku” niekiedy wyprowadza pocieszające złudzenie. Chyba istnieje więc szansa na powodzenie ludzkich działań, może nasza Droga (tao) ma swój sens? Za kurtyną, gdzie przebywają Sędziowie, rozlega się głos w ciemności znanego cadyka Israela Baal Szem Tow: „I brama się rozwarła! I ludziom swego miasta powiedział, że była tak szeroka jak cały świat!”.

Za tą bramą istnienie nabiera innego sensu. Czy jednak tego szukał Kafka? Czytelnik musi sam znaleźć odpowiedź, ciągle pamiętając, że w świecie fikcji wszystko jest możliwe. Tym bardziej u Franza Kafki, gdzie wchodzimy w świat imaginacji bez granic. Bez końca i początku. Kobiety zmieniają obiekty swoich westchnień, na oczach byłych kochanków zadają zdradzieckie ciosy, które, wydaje się, nie mają znaczenia w nieustającym procesie. Jednak to pozory. I dla Kafki, i dla Pavesego kobieta ma wielką moc. Walka samców o terytorium kończy się zwycięstwem silniejszego, tego, który ma Władzę i Znaczenie. W świecie Kafki najsilniejsi są Sędziowie, w świecie Pavesego męscy i przystojni macho. To właśnie im kobiety oddają wszystko. I często z tego powodu żony, kochanki, przyjaciółki giną, odchodzą, umierają.
Autor jest eseistą i dziennikarzem.

Publicystyka

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.