HFPC – kryzysy konstytucyjne związane z działalnością sądów konstytucyjnych w krajach Europy Środkowo-Wschodniej

amicus curiae| Fidesz| HFPC| Mołdawia| Rumunia| Słowacja| Viktor Orbán| Węgry

HFPC – kryzysy konstytucyjne związane z działalnością sądów konstytucyjnych w krajach Europy Środkowo-Wschodniej
Mołdawia - siedziba Sądu Konstytucyjnego

W Opinii amicus curiae do sprawy 47/15 Helsińska Fundacja Praw Człowieka pisze, że:

w ostatnich latach do konfliktów pomiędzy władzą ustawodawczą i wykonawczą a sądami konstytucyjnymi zaczyna jednak dochodzić w coraz większej liczbie państw regionu. Część komentatorów tendencja ta skłoniła nawet do formułowania tezy o kształtowaniu się w Europie Środkowo-Wschodniej „nieliberalnych demokracji”, których elementami składowym ma być dążenie do wzmocnienia władzy wykonawczej, ograniczenia praw opozycji parlamentarnej, ograniczenia niezależności mediów oraz chęci podporządkowania rządowi sądu konstytucyjnego. [W publikacji w Obserwatorze pominęliśmy przypisy ze względów technicznych - redakcja OK]

Węgry

Do najdalej idących, pośród państw Europy Środkowo-Wschodniej, zmian ustrojowych doszło w ostatnich latach na Węgrzech. Zmiany te obejmowały m.in. uchwalenie nowej konstytucji oraz znaczące osłabienie pozycji Sądu Konstytucyjnego.

W wyborach parlamentarnych w kwietniu 2006 r. zwycięstwo, z ponad 40% poparciem, uzyskała Węgierska Partia Socjalistyczna (MSZP). Umożliwiło jej to sprawowanie rządów już drugą kadencję z rzędu, wespół z Sojuszem Wolnych Demokratów. Jednak jeszcze we wrześniu tego roku poparcie MSZP drastycznie spadło wskutek emisji w Węgierskim Radiu dokonanego potajemnie nagrania przemówienia lidera partii, premiera Ferenca Gyurcsány’ego, jakie wygłosił on w maju 2006 r. dla parlamentarzystów MSZP. W przemówieniu tym Gyurcsány przyznawał, że jego rządy w poprzedniej kadencji były fatalne, a partii udało się zachować władzę tylko dlatego, że „kłamała o poranku, w południe i w nocy”. Emisja nagrania doprowadziła wybuchu gwałtownych protestów i zamieszek w Budapeszcie. Demonstracje nie doprowadziły ostatecznie do dymisji rządu Gyurcsány’ego, jednak utraconego zaufania i poparcia MSZP nie udało się odzyskać aż do końca kadencji.

Znacząco na popularności zyskała za to największa partia opozycyjna – Fidesz. Jej lider, Viktor Orban, nawoływał do odsunięcia od władzy dotychczasowych elit, które stanowiły w istocie kontynuację elit komunistycznych. Zdaniem Fideszu w 1989 r. nie doszło do prawdziwego zerwania z komunizmem, a jedynie przekształcenia władzy politycznej dawnych układów we władzę ekonomiczną dzięki nieuczciwej prywatyzacji. Objęcie rządów przez Fidesz miało więc doprowadzić do prawdziwej zmiany systemu władzy.

Kolejne wybory parlamentarne, przeprowadzone w kwietniu 2010 r., Fidesz startujący w koalicji z partią chrześcijańsko-demokratyczną (KDNP) wygrał z ogromną przewagą, uzyskując ok. 53% poparcie, co przełożyło się na aż 68% miejsc w parlamencie. Taki wynik umożliwiał zmianę konstytucji, gdyż zgodnie z obowiązującą wówczas ustawą zasadniczą, niezbędne do tego było 2/3 głosów ustawowego składu parlamentu. Trudniejsze wydawało się uchwalenie całkowicie nowej Konstytucji, gdyż zgodnie z wprowadzonym do starej ustawy zasadniczej w 1995 r., wymagało to uchwalenia większością 4/5 głosów specjalnej ustawy, która regulowałaby procedurę tworzenia nowej Konstytucji. W lipcu 2010 r. Fidesz uchylił jednak ten wymóg w drodze zwykłej poprawki do Konstytucji uchwalonej większością 2/3 głosów.

Uchwalenie powyższej poprawki do Konstytucji umożliwiło rozpoczęcie prac nad nową Konstytucją. Jednocześnie, jeszcze zanim doszło do uchwalenia całkowicie nowej Konstytucji, Fidesz dokonał pewnych zmian starej ustawy zasadniczej, która formalnie obowiązywała, choć ze znaczącymi nowelizacjami uchwalonymi po 1989 r., od 1949 r. Nieprzypadkowo wiele z tych poprawek dotyczyło Sądu Konstytucyjnego.

Już w lipcu 2010 r., razem ze wspomnianą wyżej nowelizacją trybu prac nad uchwaleniem nowej Konstytucji, Fidesz dokonał istotnej modyfikacji zasad wyboru sędziów Sądu Konstytucyjnego. Według starej konstytucji, kandydaci na sędziów mieli być nominowani przez specjalny komitet, w skład którego miało wchodzić po jednym przedstawicielu każdego klubu parlamentarnego. Głos każdego z członków komitetu miał równą wagę, niezależnie od wielkości jego klubu parlamentarnego, co gwarantowało opozycji realny wpływ na obsadę Sądu Konstytucyjnego. Poprawka uchwalona przez Fidesz zmieniała powyższe zasady w ten sposób, że skład komitetu nominującego miał odzwierciedlać rozkład sił w parlamencie. Dzięki temu Fidesz mógł samodzielnie decydować o składzie Sądu Konstytucyjnego.

Kolejne poprawki ingerujące w pozycję Sądu Konstytucyjnego zostały wydane na tle sporu o dopuszczalność wprowadzenia podatku w stawce 98% od zbyt wysokich odpraw pracowników sektora publicznego. Stosowna ustawa została uchwalona w lipcu 2010 r. i choć miała wejść w życie w październiku tego samego roku, to opodatkowaniu retroaktywnie podlegać miały dochody osiągnięte od 1 stycznia 2010 r. W celu uniknięcia zarzutów o naruszenie Konstytucji, Fidesz dodatkowo uchwalił poprawkę do Konstytucji, która expressis verbis zezwalała na retroaktywne nakładanie obciążeń podatkowych. W październiku 2010 r. Sąd Konstytucyjny uchylił jednak ustawę wskazując, że podatek jest nadmiernie uciążliwy i de facto stanowi formę represji. Po ogłoszeniu wyroku, parlament raz jeszcze uchwalił ustawę o podatku, wprowadzając do niej pewne modyfikacje – tym razem miał on obejmować dochody osiągnięte od 1 stycznia 2005 roku, znacząco zwiększono jednak próg wysokości odpraw podlegających nadzwyczajnemu opodatkowaniu. Jednocześnie, parlament po raz kolejny dokonał zmian w treści Konstytucji. Poprawka po pierwsze zezwoliła na nakładanie obciążeń podatkowych za okres do pięciu lat wstecz, a po drugie ograniczyła kompetencje Sądu Konstytucyjnego w zakresie kontroli konstytucyjności ustaw budżetowych i podatkowych. Badanie konstytucyjności takich przepisów miało być teraz możliwe wyłącznie pod kątem zarzutów naruszeń prawa do życia i godności człowieka, ochrony danych osobowych, wolności myśli, sumienia i wyznania oraz praw dotyczących obywatelstwa węgierskiego. Pomimo uchwalenia tych poprawek, w maju 2011 r. Sąd Konstytucyjny po raz kolejny uchylił ustawę o nadzwyczajnym podatku w zakresie, w jakim retroaktywnie obejmowała ona dochody uzyskane do pięciu lat wstecz, uznając, że taki zabieg narusza godność ludzką. Po ogłoszeniu wyroku, w maju 2011 r. Parlament raz jeszcze uchwalił ustawę, tym razem ograniczając jej skutek retroaktywny do początku 2010 r.

W czerwcu 2011 r. parlament dokonał kolejnej zmiany Konstytucji polegającej m.in. na powiększeniu składu Sądu Konstytucyjnego z 11 do 15 sędziów. Umożliwiło to Fideszowi natychmiastowy wybór własnych sędziów, z których jeden był wieloletnim parlamentarzystą i członkiem partii V. Orbana, a także współautorem poprawki powiększającej skład Sądu. Ogółem, w ciągu 1,5 roku swoich rządów, Fidesz wybrał aż 7 z 15 sędziów Sądu Konstytucyjnego.

W kwietniu 2011 r. uchwalono nową konstytucję (jej oficjalna nazwa to Ustawa Zasadnicza), która weszła w życie 1 stycznia 2012 r. Zarówno proces jej uchwalenia, z pominięciem szerokich konsultacji społecznych, jak i treść spotkały się z krytyką ze strony organizacji pozarządowych. Węgierski Komitet Helsiński wskazywał m.in. że nowa ustawa zasadnicza znacząco obniża standardy ochrony praw jednostki i przesuwa akcent z obowiązków państwa względem obywatela na obowiązki obywatela względem państwa oraz likwiduje mechanizmy typu checks and balances. W odniesieniu do Sądu Konstytucyjnego, nowa konstytucja powielała rozwiązania ograniczeń jego kompetencji w zakresie ustaw podatkowych i budżetowych wprowadzone przez Fidesz jeszcze do poprzedniej ustawy zasadniczej i dodawała kilka nowych rozwiązań. Przewidywały one m.in. wybór prezesa Sądu przez parlament i usunięcie prawa obywateli do inicjowania postępowania w sprawie kontroli konstytucyjności ustaw w trybie actio popularis, pełniącego na Węgrzech bardzo ważną rolę. Mechanizm ten został zastąpiony instytucją skargi konstytucyjnej, która znacząco utrudniła dostęp obywateli do Sądu Konstytucyjnego.

Wraz z nową Ustawą Zasadniczą w życie weszła także nowa ustawa o Sądzie Konstytucyjnym. Regulowała ona m.in. sposób nominowania kandydatów na sędziów, przyznając w tym zakresie decydujący głos, podobnie jak omówiona wcześniej poprawka do poprzedniej konstytucji, większości parlamentarnej. Ponadto nowa ustawa stanowiła, że jeśli parlament nie dokona wyboru nowego sędziego w miejsce sędziego, którego kadencja dobiegła końca, kadencja tego drugiego ulega automatycznemu przedłużeniu. Tym samym, partia mająca co najmniej 1/3 głosów w parlamencie mogła skutecznie przedłużać kadencję popieranego przez siebie sędziego.

Pomimo ograniczenia kompetencji Sądu Konstytucyjnego oraz częściowemu obsadzeniu go sędziami wybranymi przez Fidesz, partii V. Orbana nie udało się całkowicie go sobie podporządkować. W lipcu 2012 r. Sąd uznał za niekonstytucyjne przepisy dotyczące radykalnego obniżenia wieku emerytalnego sędziów uzasadniając, że taki zabieg narusza zasadę niezależności władzy sądowniczej. W kolejnych orzeczeniach Sąd uchylił szereg dalszych ustaw uchwalonych przez Fidesz m.in. dotyczące penalizacji bezdomności, obowiązku pozostania w kraju studentów, którzy pobierali państwowe stypendia, a także nowe zasady prowadzenia rejestru wyborców.

Z kolei w wyroku z 28 grudnia 2012 r. uchylił znaczną część Przepisów Przejściowych do nowej konstytucji. Zostały one uchwalone tuż przed wejściem w życie nowej Konstytucji, jednak wbrew nazwie ich celem nie było wyłącznie uregulowanie kwestii związanych ze zmianą starej konstytucji na nową, ale dodanie szeregu nowych przepisów rangi konstytucyjnej, bez dokonywania formalnej zmiany treści Ustawy Zasadniczej. Aby rozwiać wątpliwości co do statusu prawnego Przepisów Przejściowych, parlament uchwalił Pierwszą Poprawkę do nowej konstytucji, która wprost stanowiła, że stanowią one część Ustawy Zasadniczej. Co więcej, w listopadzie 2012 r. parlament jeszcze zmienił treść Przepisów Przejściowych w zakresie regulacji dotyczących prawa wyborczego. Przepisy Przejściowe zostały zaskarżone do Sądu Konstytucyjnego przez Rzecznika Praw Obywatelskich. Sąd Konstytucyjny uznał, wbrew Pierwszej Poprawce, że Przepisy Przejściowe nie stanowiły części Ustawy Zasadniczej. Nie były one bowiem ustawą o zmianie konstytucji, gdyż nie zostały inkorporowane do jej treści, lecz pozostawały niejako „na zewnątrz” Ustawy Zasadniczej. Sytuacja, w której za pomocą takich regulacji można byłoby zmieniać treść konstytucji bez zmiany samej konstytucji byłaby niedopuszczalna i godziłaby w pewność prawa. Sąd Konstytucyjny wskazał, że Ustawa Zasadnicza może być zmieniana wyłącznie w drodze poprawek do konstytucji, a więc takich regulacji, które dokonują modyfikacji jej treści i są do niej inkorporowane. Przepisy przejściowe, do wydania których upoważniał pkt 3 przepisów końcowych nowej Ustawy Zasadniczej, są ograniczone pod względem treściowym do kwestii związanych z wdrożeniem w życie nowej konstytucji oraz pod względem czasowym do okresu implementacji Ustawy Zasadniczej. Jeżeli więc Parlament uchwali przepisy przejściowe z naruszeniem tych dwóch ograniczeń, to wykroczy poza swoje konstytucyjne kompetencje, a tym samym złamie Ustawę Zasadniczą. Na tej podstawie Sąd Konstytucyjny dokonał analizy treści Przepisów Przejściowych i uchylił te ich postanowienia, które wykraczały poza kompetencję parlamentu do stanowienia przepisów intertemporalnych do Ustawy Zasadniczej.

Odpowiedzią rządu na niezależną postawę Sądu Konstytucyjnego było uchwalenie w marcu 2013 r. Czwartej Poprawki do nowej Konstytucji. Poprawka ta miała bardzo szeroki zakres, a jednym z jej celów było odwrócenie skutków niekorzystnych dla Fideszu wyroków Sądu Konstytucyjnego poprzez umocowanie na poziomie ustawy zasadniczej norm uznanych za niekonstytucyjne. W tym zakresie wprowadzono do Konstytucji m.in. przepisy zezwalające na wprowadzanie sankcji wobec bezdomnych (jak już wspomniano, wcześniejszy przepis ustawowy został uznany za niekonstytucyjny), definiujące rodzinę jako związek małżeński lub relacje między rodzicami a dziećmi (wcześniej podobna definicja zawarta w ustawie również została uznana za niekonstytucyjną), utrudniające rejestrację nowych kościołów i związków wyznaniowych (co również było odpowiedzią na wyrok Sądu Konstytucyjnego uchylający ustawę Fideszu), zakazujące reklam partii politycznych w prywatnych mediach (również w odpowiedzi na wcześniejszy wyrok Sądu Konstytucyjnego uznający taki zabieg na poziomie ustawowym za niezgodny z Konstytucją), zezwalające parlamentowi na zobowiązanie studentów pobierających stypendia państwowe do ich „odpracowania” w kraju po studiach (także wbrew wcześniejszemu wyrokowi Sądu Konstytucyjnego). W pozycję Sądu Konstytucyjnego wymierzony był także przepis uchylający wszystkie jego wyroki wydane przed dniem wejścia w życie nowej Konstytucji. Orzeczenia te nie miały utracić wywołanego skutku prawnego (tj. nie doszło do „odżycia” norm uznanych za niekonstytucyjne), lecz Sąd Konstytucyjny nie mógł się do nich odwoływać w nowych wyrokach. Ponadto, do Konstytucji wprowadzono przepis, który uprawniał Sąd Konstytucyjny do kontroli konstytucyjności poprawek do Konstytucji wyłącznie pod kątem prawidłowości trybu, w jakim zostały uchwalone. Przepis ten był bezpośrednią odpowiedzią na wspomniany powyżej wyrok w sprawie Przepisów Przejściowych, w uzasadnieniu którego Sąd Konstytucyjny nie wykluczył, że w przyszłości mógłby dokonywać kontroli poprawek pod względem ich zgodności treściowej z Ustawą Zasadniczą. Ustanowiono także bardzo krótki, 30-dniowy termin na rozpatrzenie przez Sąd Konstytucyjny pytań prawnych kierowanych przez sądy.

Czwarta Poprawka została bardzo krytycznie oceniona przez węgierskie organizacje pozarządowe oraz Komisję Wenecką. Ta ostatnia wskazała, że poprawka pogłębia niedoskonałości systemu konstytucyjnego Węgier, w szczególności jeśli chodzi o pozycję Sądu Konstytucyjnego oraz ochronę praw człowieka. Według Komisji szereg wprowadzonych przepisów naruszało europejskie standardy rządów prawa (poza wymienionymi powyżej również m.in. norma potępiająca przeszłość komunistyczną zdająca się sugerować odpowiedzialność zbiorową wszystkich organizacji związanych z władzą komunistyczną oraz ich następców prawnych, jak również przepis pozbawiający ochrony wynikającej z wolności słowa wypowiedzi „naruszających godność narodu węgierskiego”). Podkreśliła także, że regulacje zmierzające do osłabienia pozycji Sądu Konstytucyjnego stanowią zagrożenie dla systemu ochrony konstytucyjnej oraz poszanowania zasady nadrzędności Konstytucji. Komisja wyraziła także zaniepokojenie instrumentalnym wykorzystywaniem Konstytucji przez władze węgierskie.

Z analizy przeprowadzonej przez Węgierski Komitet Helsiński, Węgierski Związek Swobód Obywatelskich oraz Instytut Károlya Eötvösa wynika, że po zmianach personalnych (mianowanie przez Fidesz większości sędziów) oraz prawnych (przede wszystkim Czwarta Poprawka) znaczenie Sądu Konstytucyjnego znacząco spadło. Z przeprowadzonych badań wynika, że w okresie przed uzyskaniem przez związanych z Fideszem sędziów większości w Sądzie Konstytucyjnym żadna z 10 badanych spraw nie była w pełni zgodna z interesem rządu, zaś po uzyskaniu przez sędziów mianowanych Fidesz większości, jedynie w 3 z 13 badanych spraw Sąd Konstytucyjny sprzeciwił się woli rządu.

Warto zwrócić uwagę, że osłabieniu pozycji Sądu Konstytucyjnego na Węgrzech towarzyszyło znaczące pogorszenie standardów rządów prawa także na wielu innych płaszczyznach. Daleko ingerencję w niezależność sądownictwa stanowiło odwołanie, na podstawie Przepisów Przejściowych do nowej Konstytucji, znanego z krytycznej oceny działań rządu prezesa Sądu Najwyższego Andrasa Baki. W wyroku z 27 maja 2014 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że odwołanie A. Baki naruszało Europejską Konwencję Praw Człowieka. Wiele kontrowersji wzbudziła także reforma administracji sądowej przyznająca szerokie uprawnienia Prezesowi nowoutworzonego Narodowego Urzędu Sądowego, który mógł nawet przenosić sprawy do rozpoznania z jednego sądu do innego. Fidesz odwołał także Generalnego Inspektora Danych Osobowych i całkowicie zlikwidował ten urząd, przenosząc jego kompetencje do agencji rządowej, co zostało uznane za niezgodne z prawem unijnym przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Rządowi zarzuca się także manipulowanie okręgami wyborczymi i zasadami przeprowadzania wyborów, co rzutuje na rzetelność procesu wyborczego. Bardzo krytycznie oceniane są zmiany w nadzorze nad mediami oraz całkowite przejęcie przez Fidesz kontroli nad mediami publicznymi, jak również wpływanie na media prywatne poprzez dystrybucję reklam państwowych firm.

Pomimo wszystkich tych zastrzeżeń, w kwietniu 2014 r. koalicja Fidesz-KDNP wygrała kolejne wybory uzyskując ok. 45% głosów, co przełożyło się na blisko 67% miejsc w parlamencie. W lutym 2015 r. koalicja utraciła jednak większość umożliwiającą samodzielną zmianę Konstytucji, gdyż w wyborach uzupełniających, które zostały zorganizowane po wygaszeniu mandatu deputowanego Fideszu, Tibora Navracsicsa, powołanego na stanowisko Komisarza Europejskiego, kandydat partii V. Orbana przegrał z kandydatem niezależnym.

Rumunia

Także w trakcie kryzysu politycznego w Rumunii, do eskalacji którego doszło w 2012 r., podejmowane były działania mające na celu ograniczenie kompetencji Sądu Konstytucyjnego. Kryzys konstytucyjny w Rumunii związany był z rywalizacją polityczną między głównymi siłami politycznymi w kraju, tj. Partią Socjal-Demokratyczną (PSD) i Demokratyczną Partią Liberalną (PDL). W wyborach prezydenckich w 2009 r. zwyciężył niewielką przewagą głosów kandydat PDL, dotychczasowy prezydent Traian Băsescu. Prezydent wysunął jako kandydata na premiera Emila Boca, również polityka PDL, któremu udało się uzyskać wotum zaufania w parlamencie. Popularność partii rządzącej zaczęła drastycznie spadać od 2010 r., kiedy to w związku z kryzysem ekonomicznym wdrażała ona szereg środków mających na celu oszczędności w sektorze finansów publicznych. Punktem kulminacyjnym okazała się podjęta pod koniec 2011 r. reforma służby zdrowia, przewidująca m.in. częściową prywatyzację szpitali oraz ograniczenie świadczeń finansowanych ze środków publicznych, która doprowadziła do masowych protestów społecznych na początku 2012 r. Protesty te doprowadziły do złożenia dymisji przez premiera E. Boca. Na jego miejsce prezydent Băsescu desygnował Mihaia R. Ungureanu, którego rząd utrzymał się jednak przy władzy zaledwie 3 miesiące – w kwietniu 2012 r. parlament, w którym dominować zaczęła Koalicja Socjal-Liberalna (USD) złożona z PSD, Narodowej Partii Liberalnej (PNL) oraz dwóch mniejszych partii, uchwaliła bowiem wobec niego wotum nieufności. Nie mając wyboru, prezydent desygnował na premiera lidera PSD, Victora Pontę, którego rząd uzyskał wotum zaufania w maju 2012 r.

Wraz z powołaniem V. Ponty na stanowisko premiera w Rumunii rozpoczął się okres trudnej kohabitacji między głową państwa a Radą Ministrów. Jeden ze sporów dotyczył tego, który z organów – tj. premier czy prezydent – jest uprawniony do reprezentowania kraju w Radzie Europejskiej. W czerwcu 2012 r. spór rozstrzygnął Sąd Konstytucyjny orzekając, że kompetencja ta należy do prezydenta, jednak V. Ponta zignorował wyrok, oskarżając Sąd Konstytucyjny o upolitycznienie.

W lipcu 2012 r. rząd V. Ponty podjął szereg kontrowersyjnych działań, które niektórzy z komentatorów nazwali nawet „konstytucyjnym Blitzkriegiem”. 3 lipca 2012 r. w trakcie nadzwyczajnej, zwołanej w trakcie tradycyjnej przerwy wakacyjnej, sesji parlamentu podjęto uchwały o odwołaniu ze stanowisk przewodniczących obu izb parlamentu oraz Rzecznika Praw Obywatelskich. Dzięki temu partia rządząca uzyskała kontrolę nad ustalaniem porządku dziennego posiedzeń parlamentu, a także – wybierając na Marszałka Senatu związanego z nią polityka – zapewniła sobie odpowiedniego kandydata na tymczasowego prezydenta, w razie gdyby udało się odwołać Băsescu. Odwołanie Rzecznika Praw Obywatelskich było z kolei motywowane tym, że na gruncie rumuńskiej konstytucji jest to jedyny organ uprawniony do zaskarżania do Sądu Konstytucyjnego nadzwyczajnych rozporządzeń Rady Ministrów (które może ona wydawać w wyjątkowych okolicznościach, bez szczegółowej delegacji ustawowej) przed ich wejściem w życie. Dzień później, 4 lipca 2012 r., rząd wydał rozporządzenie nadzwyczajne, które pozbawiło Sąd Konstytucyjny kompetencji do kontrolowania konstytucyjności uchwał parlamentu, uniemożliwiając mu tym samym zbadanie legalności uchwał podjętych dzień wcześniej. Co istotne, rozporządzenie miało treść identyczną z uchwaloną nieco wcześniej ustawą nowelizującą ustawę o Sądzie Konstytucyjnym, która jednak nie weszła w życie z uwagi na jej zaskarżenie do Sądu Konstytucyjnego w trybie kontroli prewencyjnej.

Dzięki ograniczeniu kompetencji Sądu Konstytucyjnego oraz umożliwieniu rządowi de facto nieograniczonego prawotwórstwa za pomocą rozporządzeń nadzwyczajnych, V. Ponta mógł zrealizować swój plan pozbawienia stanowiska prezydenta T. Băsescu. Konstytucja przewidywała w tym zakresie dwie możliwości. Po pierwsze, większością 2/3 głosów w parlamencie Prezydent mógł być postawiony w stan oskarżenia za zdradę stanu przed Sądem Kasacyjnym i Sprawiedliwości, co skutkowało zawieszeniem możliwości sprawowania przez niego urzędu. Po drugie, istniała możliwość zawieszenia prezydenta uchwałą parlamentu podjętą większością bezwzględną ustawowego składu obu izb parlamentu z uwagi na dopuszczenie się przez niego poważnych deliktów konstytucyjnych. Przed podjęciem takiej uchwały należy zasięgnąć opinii Sądu Konstytucyjnego, niemniej ma ona charakter wyłącznie doradczy, a nie wiążący. W ciągu 30 dni od podjęcia uchwały należy zwołać referendum, w którym wyborcy będą mieli za zadanie zadecydować o odwołaniu prezydenta.

V. Ponta zdecydował się na skorzystanie z tego drugiego trybu. Zgodnie z wymogami konstytucyjnymi, 5 lipca 2012 r. parlament zwrócił się o opinię doradczą do Sądu Konstytucyjnego, dając mu jednak zaledwie 24 godziny na jej dostarczenie. Sąd Konstytucyjny wywiązał się z tego zadania i uznał, że zarzuty stawiane Băsescu nie uzasadniają odwołania go z urzędu. Mimo to, 6 lipca 2012 r. parlament podjął uchwałę o wszczęciu wobec Băsescu procedury impeachmentu. Jednocześnie rząd wydał kolejne rozporządzenie wykonawcze, które zmieniało zasady dotyczące mocy wiążącej referendum. Uprzednio wywoływało ono skutek wiążący jeśli za odwołaniem prezydenta głosowało ponad 50% obywateli uprawnionych do głosowania. Rozporządzenie stanowiło natomiast, że do skutecznego odwołania prezydenta wystarczy, aby „za” głosowała większość obywateli, którzy wzięli udział w referendum. Referendum w sprawie odwołania Băsescu zostało zaplanowane na 29 lipca 2012 r.

W międzyczasie, 9 lipca 2012 r., Sąd Konstytucyjny uchylił jako niekonstytucyjną ustawę pozbawiającą go kompetencji do kontrolowania uchwał parlamentu. W uzasadnieniu orzeczenia wskazał, że sądowa kontrola konstytucyjności prawa, w tym uchwał parlamentu, jest niezbędna nie tylko dla zachowania zasady nadrzędności parlamentu, ale i umożliwia zachowanie podziału i równowagi władz w demokratycznym państwie. Ustawa, która pozbawia Sąd Konstytucyjny kompetencji do badania uchwał parlamentu pomniejsza jego władzę w sposób niezgodny z zasadą rządów prawa. Aby bowiem zasada rządów prawa nie miała charakteru jedynie iluzorycznego, sąd konstytucyjny musi posiadać odpowiednie kompetencje. W odniesieniu do uchwał parlamentu oznacza to, że Sąd Konstytucyjny musi posiadać kognicję w zakresie kontroli tych uchwał, które ze względu na swój cel lub skutek wpływają na wartości i zasady konstytucyjne i pozbawienie go tej kompetencji narusza Konstytucję. Sąd wskazał równocześnie, że werdykt ma znaczenie nie tylko dla zaskarżonej ustawy, ale i dla późniejszego rozporządzenia wykonawczego powtarzającego jej treść. Zgodnie bowiem z utrwalonym orzecznictwem Sądu Konstytucyjnego, władze nie mogą powielać niekonstytucyjnych norm w innych aktach prawnych, przedłużając tym samym ich istnienie. Taki zabieg ze strony rządu można wręcz uznać za nadużycie władzy względem Sądu. Jednocześnie, w wyrokach wydanych w tym samym dniu, Sąd Konstytucyjny odmówił badania konstytucyjności uchwał o odwołaniu przewodniczących obu izb parlamentu i Rzecznika Praw Obywatelskich, jednak nie ze względu na rozporządzenie nadzwyczajne zawierające treść normatywną uznaną w powyższym wyroku za niekonstytucyjną. Uznał natomiast, że uchwały te nie wpływają na wartości i zasady konstytucyjne. Powoływanie organów wewnętrznych parlamentu należy bowiem do sfery autonomii regulacyjnej parlamentu, podobnie jak powoływanie RPO, który jest organem odpowiedzialnym wyłącznie przed parlamentem.

29 lipca 2012 r. odbyło się referendum w sprawie impeachmentu prezydenta Băsescu. Wprawdzie aż blisko 89% obywateli opowiedziało się z odwołaniem go ze stanowiska, jednak frekwencja wyniosła zaledwie nieco ponad 46%. Z tego względu 21 sierpnia 2012 r. Sąd Konstytucyjny uznał wynik referendum za nieważny. Choć bowiem wspomniane rozporządzenie nadzwyczajne rządu likwidowało wymóg osiągnięcia 50% frekwencji, to we wcześniejszym wyroku z 10 lipca 2012 r. Sąd Konstytucyjny orzekł, że z samej konstytucji wynika wymóg uczestnictwa w referendum więcej niż połowy obywateli, aby było ono skuteczne.

Powyższe działania rządu V. Ponty wywołały wiele kontrowersji na arenie międzynarodowej. Zaniepokojenie wyraził m.in. Sekretarz Generalny Rady Europy Thorbjørn Jagland, który 6 lipca 2012 r. zwrócił się z wnioskiem o opinię w sprawie zgodności kroków podjętych przez rząd V. Ponty ze standardami rządów prawa. Opinia została opublikowana w grudniu 2012 r. Komisja Wenecka krytycznie odnosiła się do praktyki nadużywania przez rząd uprawnienia do wydawania rozporządzeń nadzwyczajnych, a także negatywnie oceniła odwołanie ze stanowiska Rzecznika Praw Obywatelskich. Za problematyczne uznano także zawieszenie prezydenta Băsescu. Komisja wyraziła także zaniepokojenie niektórymi publicznymi wypowiedziami przedstawicieli rumuńskiego rządu, które podważające autorytet sędziów Sądu Konstytucyjnego, podkreślając, że ataki wymierzone w Sąd Konstytucyjny godzą w jego pozycję jako gwaranta nadrzędności Konstytucji.

Kontrowersyjne działania rządu przyczyniły się ponadto do negatywnej opinii jaką Komisja Europejska przedstawiła Parlamentowi Europejskiemu na temat Rumunii w ramach Mechanizmu Współpracy i Weryfikacji. Komisja wskazała m.in., że jej niepokój budzi presja wywierana przez ważnych polityków rumuńskich na Sądzie Konstytucyjnym oraz ograniczanie jego kompetencji przez rząd i wezwała rząd V. Ponty do zaniechania działań sprzecznych z zasadą rządów prawa.

Kryzys konstytucyjny w Rumunii został w znacznej mierze zażegnany w grudniu 2012 r., kiedy to w wyborach parlamentarnych koalicja USL pod wodzą V. Ponty uzyskała zdecydowane zwycięstwo (blisko 2/3 miejsc w parlamencie). Raporty Komisji Europejskiej z 2013 r. i 2014 r. wskazywały, że rząd zaniechał wielu negatywnych praktyk, których dopuszczał się latem 2012 r. Podkreślano także pozytywną rolę Sądu Konstytucyjnego, dzięki którego postawie nie doszło do ograniczenia jego kompetencji. Komisja wskazała jednak, że wciąż zdarzały się wypowiedzi polityków mogące wpływać na niezawisłość sędziów Sądu Konstytucyjnego.

Propozycje zmiany Konstytucji przedstawione w 2014 r. sprawiły, że Rumunia znów stała się obiektem wzmożonego zainteresowania ze strony społeczności międzynarodowej. W lutym 2014 r. projekt ustawy o zmianie Konstytucji został przedstawiony Sądowi Konstytucyjnemu, który zgodnie z art. 146 Konstytucji posiada kompetencję do dokonywania kontroli projektów ustaw zmieniających Konstytucję. Po dokonaniu kontroli Sąd orzekł, że aż 25 przepisów projektu narusza Konstytucję. W tym samym czasie projekt przesłano do zaopiniowania również Komisji Weneckiej. Komisja wyraziła zaniepokojenie m.in. propozycją odebrania Sądowi Konstytucyjnemu części jego uprawnień, tj. kompetencji do badania konstytucyjności ustaw o zmianie Konstytucji i, po raz kolejny, do badania zgodności z Konstytucją uchwał parlamentu. Krytycznie opinia oceniała również zmiany w przepisach dotyczących praw człowieka, z których wiele traciło przymiot uniwersalności na rzecz przysługiwania jedynie obywatelom. Za nietypowe Komisja uznała odwołanie w art. 1 do roli Kościoła Prawosławnego oraz dynastii królewskiej dla historii Rumunii.Ostatecznie do zmiany Konstytucji jednak nie doszło z uwagi na częściowy rozpad koalicji rządzącej spowodowany opuszczeniem jej przez Narodową Partię Liberalną. 4 listopada 2015 r. premier Viktor Ponta podał się do dymisji w związku z protestami, do których doszło po wybuchu tragicznego w skutkach pożaru w jednym z klubów nocnych w Bukareszcie.

Mołdawia

Innym krajem, w którym w ostatnich latach doszło do próby podjęcia przez władze polityczne daleko posuniętej ingerencji w sferę kompetencji sądu konstytucyjnego jest Mołdawia.

Jedną z przyczyn kryzysu konstytucyjnego w tym państwie były oskarżenia o korupcję i nadużywanie władzy formułowane pod adresem premiera Vladimira Filata. Był on liderem koalicji o nazwie Sojusz na Rzecz Integracji Europejskiej, złożonej z partii liberalnych i demokratycznych. Koalicja rozpadła się w związku z oskarżeniami formułowanymi wobec V. Filata i części ministrów o korupcję i nadużywanie władzy, wskutek czego możliwe było podjęcie przez parlament w marcu 2013 r., na wniosek opozycyjnej partii komunistycznej, uchwały o wyrażeniu wotum nieufności względem V. Filata.

Kilka dni po wyrażeniu przez parlament wotum nieufności, V. Filat złożył rezygnację na ręce Prezydenta, która została przyjęta. Dotychczasowy rząd miał jednak sprawować swoje funkcje do momentu wyłonienia nowej Rady Ministrów. W kwietniu 2013 r. Prezydent oficjalnie zgłosił odwołanego premiera jako kandydata na nowego Prezesa Rady Ministrów, co skłoniło grupę posłów do wystąpienia z zapytaniem do Sądu Konstytucyjnego, czy dopuszczalne jest ponowne wybranie na stanowisko premiera osoby, która wcześniej utraciła ten urząd w trybie wotum nieufności. Wniosek zmierzał zarówno do dokonania oficjalnej wykładni Konstytucji jak i dokonania kontroli legalności prezydenckiego dekretu o wysunięciu kandydatury V. Filata na premiera.

W wyroku z 22 kwietnia 2013 r. Sąd Konstytucyjny uznał, że obie kwestie znajdowały się sferze kompetencji sądu konstytucyjnego w świetle Konstytucji oraz ustawy o sądzie konstytucyjnym, gdyż żaden z tych aktów prawnych nie wyłączał spod jurysdykcji sądu aktów indywidualnych prezydenta. Powołując się na szereg międzynarodowych standardów, Sąd Konstytucyjny orzekł, że konstytucyjna zasada rządów prawa uniemożliwia powtórne powołanie na stanowisko premiera osoby odwołanej wcześniej w drodze wotum nieufności, w szczególności jeśli zostało ono wyrażone w związku z podejrzeniem takiej osoby o korupcję i gdy nie pojawiły się nowe okoliczności świadczące o tym, że wcześniejsze odwołanie było niezasadne. W konsekwencji, Sąd wskazał, że skutkiem uchwał o wotum nieufności powinna być natychmiastowa dymisja V. Filata, jest niezdolność do pełnienia funkcji premiera w przyszłości i obowiązek prezydent do wyznaczenia premiera tymczasowego spośród tych ministrów dotychczasowego rządu, których uczciwość i wiarygodność nie jest kwestionowana. W wyroku tym Sąd Konstytucyjny nie tylko jednak dokonał wykładni przepisów ustawy zasadniczej, ale też uchylił dekret prezydenta o wyznaczeniu V. Filata jako kandydata na premiera.

Wyrok Sądu Konstytucyjnego spotkał się ze znaczącą krytyką ze strony byłego premiera i jego środowiska politycznego. Negatywne opinie formułowano nie tylko pod adresem samego orzeczenia, ale i Sądu Konstytucyjnego jako instytucji oraz sędziów konstytucyjnych. Kiedy więc nowa koalicja rządząca, w skład której wchodziły trzy partie polityczne (obok Liberalnej Partii Demokratycznej oraz Partii Demokratycznej, które tworzyły poprzedni rząd, również Liberalna Partia Reformistyczna) pod przywództwem premiera Iurie Leancă, reprezentującego Liberalną Partię Demokratyczną (tj. tę samą, której członkiem był V. Filat), uchwaliła w dniu 3 maja 2013 r. nowelizację ustawy o Sądzie Konstytucyjnym znacząco ingerującą w jego skład i uprawnienia, działanie to powszechnie postrzegane było jako akt zemsty politycznej.

Ustawa nr 109 z 3 maja 2013 r. dokonywała daleko idących zmian z ustawie o Sądzie Konstytucyjnym oraz Kodeksie Postępowania Konstytucyjnego. Po pierwsze, umożliwiała ona Parlamentowi złożenie sędziego z urzędu większością 3/5 głosów w razie gdyby utracił on jego zaufanie lub sprzeniewierzył się złożonemu ślubowaniu. Przed nowelizacją złożenie z urzędu sędziowskiego mogło nastąpić wyłącznie w drodze orzeczenia samego Sądu Konstytucyjnego. Po drugie, znacząco skrócono termin, w jakim Sąd miał rozstrzygać sprawy. Co do zasady, termin ten miał wynosić 3 miesiące od dnia wpływu wniosku, z możliwością wydłużenia go w uzasadnionych przypadkach o miesiąc (przed nowelizacją wynosił 6 miesięcy). Ponadto, w sprawach pilnych, takich jak m.in. stwierdzenie przejściowej niezdolności prezydenta do sprawowania urzędu miał on wynosić 7 dni. Sądowi Konstytucyjnemu odebrano także kompetencję do zawieszania mocy obowiązującej zaskarżonych przepisów ustaw na czas rozpatrzenia wniosku ich dotyczącego oraz kontroli konstytucyjności aktów indywidualnych.

Ograniczenie pozycji Sądu Konstytucyjnego połączone było z uchwaleniem przez nową większość parlamentarną, w pospiesznym tempie, nowelizacji szeregu innych ważnych ustaw ustrojowych. Dotyczyły one m.in. zmian w prawie wyborczym i poszerzenia uprawnień premiera do dymisjonowania szefów instytucji rządowych.

Ustawa spotkała się z krytyczną reakcją organizacji międzynarodowych. Przewodniczący Komisji Weneckiej, Gianni Buquicchio, wezwał parlamentarzystów mołdawskich do nieuchwalania aktu prawnego wskazując, że odwoływanie sędziów przez parlament jest w sposób oczywisty niezgodne z europejskimi standardami. Także Wysoka Przedstawiciel UE do spraw wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, Catherine Ashton, wyraziła zaniepokojenie z powodu prac nad ustawą, krytykując równocześnie uchwalenie innych ustaw ustrojowych bez przeprowadzenia należytych konsultacji społecznych. Podkreśliła, że obawia się, że treść ustaw oraz sposób ich uchwalenia wskazuje na przyjęcie przez władze mołdawskie polityki instrumentalnego traktowania instytucji państwowych.

Ustawa o Sądzie Konstytucyjnym nie weszła w życie, gdyż prezydent odmówił podpisania jej i zwrócił ją do ponownego rozpatrzenia przez parlament. Sąd Konstytucyjny uznał jednak, że może ona podlegać kontroli konstytucyjności w trybie prewencyjnym. Wyrok w tej sprawie został wydany 2 czerwca 2014 r. Sąd Konstytucyjny podkreślił, że przyznanie parlamentowi kompetencji do usuwania z urzędu sędziów Sądu Konstytucyjnego jest niedopuszczalne. Rozwiązania takiego nie można uzasadnić troską o demokrację, gdyż brak bezpośrednio podległości sądu konstytucyjnego względem parlamentu nie sprawia, że sąd konstytucyjny jest instytucją niedemokratyczną. Wręcz przeciwnie – niezależny sąd konstytucyjny jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania demokracji po to, by nie dopuścić do nadużywania władzy przez większość rządzącą. Uzależnienie możliwości wykonywania funkcji przez sędziego konstytucyjnego od tego, czy parlament żywi względem niego zaufanie jest sprzeczne z podstawowym celem sądownictwa konstytucyjnego, jakim jest kontrola działalności parlamentu. Sędziowie nie będą mogli wywiązywać się należycie ze swoich zadań, jeśli będą obawiać się, że uznanie jakichś działań większości rządzącej za niekonstytucyjne doprowadzi do złożenia ich z urzędu. Na orzeczenie Sądu Konstytucyjnego wpływ miała również specyficzna procedura wyboru jego sędziów, w której parlament wybiera zaledwie dwóch spośród ogółem sześciu sędziów. Nieracjonalne było więc powierzenie mu możliwości odwołania wszystkich sędziów, również tych powołanych przez inne organy.

Interesujący w kontekście rozważań nad ratio legis przedstawionych we wcześniejszej części niniejszej opinii wydaje się sposób ustalenia przez mołdawski Sąd Konstytucyjny rzeczywistego celu kontrolowanej ustawy. Choć bowiem formalnie ustawodawca deklarował, że zadaniem ustawy ma być „wzmocnienie niezależności Sądu Konstytucyjnego”, to z przebiegu debaty w parlamencie wynikało, że jego rzeczywistym celem jest zemsta na Sądzie za wyrok w sprawie V. Filata i chęć podporządkowania sobie sędziów Sądu Konstytucyjnego. Takie ratio legis było absolutnie niezgodne z europejskimi standardami.

Za niezgodne z Konstytucją Sąd Konstytucyjny uznał również odebranie mu uprawnień do kontroli konstytucyjności aktów indywidualnych, zawieszania mocy obowiązującej zaskarżonych przepisów oraz skrócenie terminów na rozpoznanie sprawy. W odniesieniu do dwóch pierwszych kwestii, Sąd podkreślił, że kompetencje te są mu niezbędne do ochrony rządów prawa oraz podstawowych praw i wolności, a także znajdują swoje umocowanie bezpośrednio w Konstytucji. Odnosząc się natomiast do skrócenia terminów na rozpoznanie sprawy, Sąd Konstytucyjny uznał, że taki zabieg narusza jego niezależność i może powodować, że sprawy będą musiały zostać rozpoznane pomimo niedokonania ich pełnej analizy, co utrudni Sądowi Konstytucyjnemu wypełnianie jego konstytucyjnych funkcji. Ponadto, skrócenie terminów na rozpoznanie sprawy nie było połączone ze zwiększeniem funduszy Sądu Konstytucyjnego, tak aby umożliwić mu wywiązywanie się obowiązku szybszego rozpoznawania spraw. W konsekwencji mogło więc dojść do jego paraliżu. Sąd zwrócił również uwagę, że nowe terminy zostały wprowadzone bez jakichkolwiek konsultacji z nim czy środowiskami eksperckimi. Ponadto, Sąd wskazał, że z zasady niezależności Sądu Konstytucyjnego wynika, że różnego rodzaju terminy na rozpoznanie sprawy powinno być ustalane w wewnętrznych regulaminach uchwalanych przez niego samego.

W podsumowaniu Sąd Konstytucyjny stwierdził, że manifestowanie przez władze publiczne braku szacunku dla orzeczeń Sądu Konstytucyjnego zawsze prowadzi do naruszenia zasady nadrzędności Konstytucji. Wywieranie jakiejkolwiek presji na sędziach Sądu Konstytucyjnego czy dążenie do zemsty z uwagi na wydany przez nich wyrok jest nie do zaakceptowania i narusza zasadę rządów prawa oraz autorytet Sądu Konstytucyjnego. Sąd przypomniał także, że zgodnie z jego dotychczasowym orzecznictwem każda norma prawna lub zmiana ustawodawcza, której skutkiem będzie zablokowanie, w jakikolwiek sposób, możliwości wykonywania przez Sąd Konstytucyjny jego funkcji, będzie uznana za niekonstytucyjną ab initio.

Wyrok Sądu Konstytucyjnego, choć uchronił go przed utratą niezależności i kompetencji, nie doprowadził jednak do zakończenia poważnego kryzysu politycznego, który trwa do dziś.

Słowacja

Do kryzysu konstytucyjnego na stosunkowo mniejszą skalę doszło jesienią 2015 r. na Słowacji. Był on spowodowany odmową prezydenta Andreja Kiski powołania na stanowiska sędziowskie w Sądzie Konstytucyjnym kandydatów wskazanych przez parlament.

Zgodnie z art. 134 ust. 1 Konstytucji Słowacji Sąd Konstytucyjny składa się z 13 sędziów mianowanych przez Prezydenta na 12-letnią kadencję na wniosek Rady Narodowej Republiki Słowackiej (pełniącej rolę jednoizbowego parlamentu Republiki Słowackiej) na dwanaście lat prezydent Republiki Słowackiej. Rada Narodowa przedstawia we wniosku wnioskuje podwójną liczbę kandydatów na sędziów, których ma mianować prezydent.

W dniu 4 lipca 2013 r. miała się zakończyć 12-letnia kadencja 3 sędziów Sądu Konstytucyjnego. Zgodnie z przepisami Konstytucji, w kwietniu 2014 r. parlament słowacki, zdominowany przez partię „Smer” Roberta Fico nominował na zwalniane stanowiska sędziowskie 6 kandydatów. W związku z tym, że wybrany w marcu 2014 r. prezydent-elekt, Andrej Kiska miał objąć urząd 15 czerwca 2014 r., Minister Sprawiedliwości zwrócił się w maju 2014 r. z czterema pytaniami do Komisji Weneckiej:

- czy wciąż urzędujący prezydent, Ivan Gašparovič, może mianować trzech sędziów na stanowiska w Sądzie Konstytucyjnym przed dniem 15 czerwca 2014 r., tj. zanim jego kadencja wygaśnie?

- czy jeśli urzędujący prezydent mianuje trzech sędziów przed końcem swojej kadencji, nowy prezydent, który obejmie urząd w dniu 15 czerwca 2014 r. będzie mógł odmówić przyjęcia od nich ślubowania i zamiast nich powołać trzech sędziów spośród pozostałych trzech kandydatów przedstawionych przez parlament?

- czy nowowybrany prezydent będzie mógł odrzucić wszystkich kandydatów nominowanych przez parlament i zażądać przedstawienia nowej listy kandydatów?

- czy nowowybrany prezydent może odwołać Prezesa lub Wiceprezesa Sądu Konstytucyjnego i powołać innych sędziów na te stanowiska?

Komisja Wenecka przedstawiła swoją opinię 13 czerwca 2014 r. Odnosząc się do pierwszego pytania, Komisja uznała, że ustępujący prezydent mógłby powołać trzech sędziów spośród kandydatów wyznaczonych przez parlament, gdyż konstytucja nie zawiera żadnego ograniczenia jego kompetencji wynikającego z wyboru nowego prezydenta. Prezydent mógłby jednak również pozostawić tę kwestię swojemu następcy. Jeśli chodzi o możliwość odmowy odebrania ślubowania przez nowego prezydenta od sędziów wybranych przez jego poprzednika i wyboru trzech innych sędziów, Komisja wskazała, że taki zabieg nie byłby dopuszczalny, chyba że zaszłyby zupełnie wyjątkowe okoliczności. Konstytucja nie przyznaje bowiem prezydentowi kompetencji do odmowy odebrania ślubowania. Prezydent nie może także odrzucić wszystkich kandydatów i zażądać przedstawienia nowej listy. W Konstytucji nie ma żadnego przepisu, który uprawniałby go do podjęcia takiej decyzji, zaś kandydaci zostali wysunięci zgodnie z prawem, przez demokratycznie wybrany parlament. Wreszcie, odnosząc się do pytania czwartego, Komisja oceniła, że prezydent nie może odwołać prezesa lub wiceprezesa Sądu Konstytucyjnego bez uzasadnionej przyczyny, gdyż godziłoby to w niezależność Sądu.

Ostatecznie, prezydent Gašparovič nie podjął decyzji co do powołania sędziów Sądu Konstytucyjnego, pozostawiając tę kwestię swojemu następcy. W lipcu 2014 r. nowy prezydent, A. Kiska, poinformował jednak, że mianuje tylko jednego z kandydatów, gdyż reszta nie spełnia jego oczekiwań. Swoją decyzję uzasadnił tym, że po zapoznaniu się z dorobkiem kandydatów doszedł do wniosku, że nie posiadają oni odpowiednich kwalifikacji do pełnienia funkcji sędziego konstytucyjnego m.in. dlatego, że z ich zainteresowań naukowych nie wynika, by byli ekspertami z zakresu prawa konstytucyjnego. Jednocześnie zaapelował do parlamentu o wybór 4 nowych kandydatów na pozostałe 2 wolne miejsca.

Wkrótce potem, pięciu kandydatów odrzuconych przez prezydenta złożyło skargi konstytucyjne do Sądu Konstytucyjnego. 17 marca 2015 r. Sąd Konstytucyjny rozpoznał trzy spośród pięciu skarg (dwaj pozostali kandydaci wycofali swoje skarg wkrótce po ogłoszeniu orzeczenia przez Sąd) i orzekł, że decyzja prezydenta Kiski była niezgodna z Konstytucją i naruszała prawa podstawowe skarżących. Jednocześnie nie rozstrzygnął jednoznacznie w jaki sposób prezydent powinien postąpić po wyroku, w szczególności, czy w ogóle istnieją jakieś okoliczności, które mogłyby uzasadnić odmowę mianowania sędziego. Prawnicy prezydenta nie zgodzili się z orzeczeniem i krytykowali m.in. brak obiektywizmu Sądu (w składzie orzekała jedyna sędzia powołana przez A. Kiskę spośród kandydatów nominowanych przez parlament), fakt, że został on wydany różnicą zaledwie jednego głosu, a także rzekomą rozbieżność między ustnymi motywami rozstrzygnięcia a jego pisemnym uzasadnieniem.

Wyrok Sądu Konstytucyjnego nie rozwiązał kryzysu – Prezydent w dalszym ciągu odmawiał powołania sędziów, a parlament nie godził się na nominowanie nowych kandydatów. W październiku 2015 r. Sąd Konstytucyjny odmówił rozpoznania wniosku Prezydenta o dokonanie interpretacji Konstytucji w zakresie tego, czy prezydent ma obowiązek czy tylko uprawnienie do mianowania sędziego Sądu Konstytucyjnego wskazując m.in. że wykładnię taką przedstawił w wyroku z marca.

W lutym 2016 r. prezydent Kiska stwierdził, że nie mianuje sędziów Sądu Konstytucyjnego przed nowymi wyborami parlamentarnymi, zaplanowanymi na marzec 2016 r. Swoją decyzję uzasadnił tym, że do jego konstytucyjnych obowiązków należy troska o to, by organy konstytucyjne działały w sposób prawidłowy, a w związku z tym, że obecnie wyczerpał wszystkie środki prawne, za pomocą których mógłby wywiązać się z tego obowiązku w odniesieniu do Sądu Konstytucyjnego, postanowił poszukać rozwiązania na drodze porozumienia z nowym parlamentem.

Jednocześnie należy podkreślić, że w przeciwieństwie do pozostałych wymienionych powyżej krajów, konflikt wokół obsady Sądu Konstytucyjnego na Słowacji nie doprowadził do podjęcia przez organy polityczne próby ograniczenia jego kompetencji.

Świat

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.