Czarnacka, Małecki. Powiedzieli, napisali... (odcinek 25)

Agata Czarnacka, filozofka polityki, Marek Małecki, adwokat

(…)TK nie tylko bada, ale też gwarantuje zgodność reszty systemu prawnego z jego jądrem, ustawą zasadniczą. Jest zatem gwarancją stabilności ustroju. Badanie konstytucyjności zapisów prawnych przez Trybunał pozwała nam wierzyć, że uchwalane akty prawne realizują wartości, na które umówiliśmy się w referendum konstytucyjnym w 1997 r. Gdyby Trybunału nie było, to nasza umowa społeczna – konstytucja – pozostawałaby tylko piękną deklaracją, a w ustawach można by zapisać cokolwiek. (…)

Demokracja liberalna to poszanowanie praw człowieka

Ustrój, na który się umówiliśmy, oparty jest na idei trójpodziału władz, co oznacza, że żadna z nich nie może być absolutna: Trybunał Konstytucyjny jest ograniczeniem zakresu władzy ustawodawczej, tak jak Trybunał Stanu ogranicza władzę wykonawczą, a Sąd Najwyższy władzę sądowniczą. Ograniczenia te zachodzą w imię podstawowych wartości, w tym praw człowieka i obywatela, o czym stanowi właśnie konstytucja.

Taką konstrukcję nazywamy demokracją liberalną. Liberalną nie dlatego, że chroni wolność gospodarczą korporacji, ale dlatego, że istotą ustroju jest dla niej poszanowanie praw i swobód obywateli. Po koszmarach XX-wiecznych totalitaryzmów powinniśmy rozumieć, że takie ograniczenie władzy jest zdobyczą cywilizacyjną i naszą ochroną przed kolejnymi zapędami autorytarnymi.

Ponieważ państwa nie istnieją w próżni, ale są związane ze sobą na różnych poziomach – od geograficznego sąsiedztwa po transoceaniczne traktaty handlowe – wspólnota międzynarodowa promuje stosowanie standardu cywilizacyjnego, jakim jest ustrojowa nadrzędność praw człowieka i obywatela (jak już mówiliśmy – wyznacznika demokracji liberalnej). Dostosowanie się do niego to nie utrata suwerenności, ale przejaw ochrony narodu przed wymknięciem się władzy spod kontroli, co w kraju doświadczonym przez dwa totalitaryzmy powinno być zrozumiałe.

Dzięki temu w istocie suwerenność zostaje wzmocniona jako suwerenność obywateli, ci zaś są zarazem chronieni przez prawa człowieka. W Polsce, naszej ojczyźnie, która przeżyła już tyle wielkich emigracji i której nie stać na kolejne, ta potrzeba również powinna być zrozumiała...

Zamach na umowę społeczną

(…) Obywatele Polski są spychani do ściany, przy której zostanie im narzucona nowa umowa. Nie wiadomo, czy będzie zła, czy dobra. Jednak droga, którą obrał PiS, pozwala na przyjęcie już teraz, że nie będzie chronić naszych podstawowych prawi wolności. Nie będzie nas też chroniła przed władzą, państwem, systemem. Cytując jednego z ministrów obecnego rządu: „Wszyscy będziemy równi wobec państwa”.

Jak długo będzie się pogłębiał kryzys konstytucyjny? Co może nas przekonać, że lepsza jest konstytucja bez ochrony praw człowieka i obywatela niż żadna? Podsumujmy: już teraz chaos interpretowania i stosowania prawa podważa zaufanie obywateli do państwa, systemu prawnego, systemu sprawiedliwości. Jeśli można nie publikować i nie stosować wyroku Trybunału Konstytucyjnego, to dlaczego Polaków miałyby wiązać wyroki sądów powszechnych?

Lekceważenie Trybunału godzi również w autorytet innych sędziów. Kto więc ma rozstrzygać i łagodzić nasze konflikty?

Zachwianie trójpodziału władzy może się pogłębiać, zwłaszcza po połączeniu stanowiska ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Zamiast budować niezależność prokuratury i ją odpolityczniać, upolitycznia to prokuraturę, a w konsekwencji także procesy sądowe, może nas oddalać od idei sprawiedliwości jako bezstronności.

Pogubieni obywatele, pogubieni urzędnicy

Obywatele, obserwując to, co się dzieje, tracą orientację. Zmniejsza się świadomość prawna. Pogłębiany publicznie spór – wywołany politycznymi środkami – między samymi prawnikami, w tym konstytucjonalistami, dla Kowalskiego oznacza, że „dura lex” jest arbitralne i zawsze realizuje interesy silniejszego.

Co gorsza, tak samo może myśleć urzędnik czy funkcjonariusz służb. Jeśli prawo jest niejasne, a jego zapisy przeczą sobie nawzajem, urzędnik nie wie, czego powinien się trzymać. Pierwszym z brzegu przykładem jest tzw. ustawa inwigilacyjna. (…)

Jak wyjść z tego klinczu?

Nie można wywracać stolika w grze, kiedy się okazuje, że coś idzie nie po naszej myśli. To dotyczy zarówno blokowania niekonstytucyjnych ustaw, jak i innych „checks and balances” w demokracji.

Promowane przez międzynarodowe traktaty reguły demokratyczne to dziedzictwo kilkuset lat myśli politycznej przetestowanej w praktyce. Jeżeli PiS ma ambicję dodać coś do tej tradycji, niech podejmie wyzwanie i wprowadzi je zgodnie z najlepszymi standardami demokracji. Na podstawie szerokich konsultacji, gwarantując prawa i wolności obywatelskie i szanując umowę społeczną – konstytucję – na bazie której doszło do władzy.

Jeżeli PiS chce zmieniać konstytucję, niech ją zmienia na taką, która uzyska poparcie kwalifikowanej większości przedstawicieli narodu, przejdzie test referendum.

Niech opcja trzymająca większościową władzę skończy z rozdziałem decyzyjności i odpowiedzialności za decyzje. Teraz kto inny decyzje podejmuje, kto inny jest z nich rozliczany. Musi być jasne, kto kieruje państwem. Premier może zasięgać rady, ale nie może być posłuszna niemalże prywatnej osobie.

Jeśli zaś to wszystko jest niemożliwe, to czas na nowe wybory. Zanim kryzys konstytucyjny zamieni się w coś znacznie, znacznie gorszego.

Szykuje się zamach na konstytucję, Gazeta Wyborcza 18.03.2016

Trybunał Konstytucyjny

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.