Matczak. Powiedzieli, napisali... (odcinek 46)

Marcin Matczak, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, wykładowca w Katedrze Filozofii Prawa i Nauki o Państwie Wydział Prawa i Administracji UW

Naturalna interpretacja

(…) Konstytucja RP zawiera wiele terminów, których nie definiuje. Przykładowo w art. 8 ust 1 wskazującym, że konstytucja jest prawem najwyższym, nie precyzuje się kryteriów terminu „najwyższy”. Co gorsza, w art. 1 ta sama konstytucja wskazuje, że Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli, nie definiując kluczowego terminu „wspólny”. Oczywiście brak definicji tych terminów nie przeszkadza prawnikom, ponieważ zgodnie z podstawową zasadą wykładni tekstu prawnego w przypadku braku definicji legalnych, a więc wyraźnie ustalonych kryteriów rozumienia danego terminu zawartych w akcie prawnym, który tym terminem się posługuje, nadaje się tym terminom znaczenie, które mają one w języku powszechnym. Takie podejście gwarantuje, że prawo będzie interpretowane w najbardziej naturalny dla obywateli sposób oraz że indywidualnie żaden prawnik ze względu na realizację swoich preferencji osobistych czy politycznych nie będzie próbował zmieniać znaczenia tych terminów.

Zatem jeśli sięgniemy do „Słownika języka polskiego”, to przeczytamy w nim, że „ostateczny” to „taki, który jest ostatnim etapem jakiegoś działania lub procesu i nie ulegnie już zmianie”. (…)

Ostateczność, o której mowa w konstytucji, powinna być rozumiana zgodnie z zasadą autonomii wykładni terminów ustawy zasadniczej jako ostateczność i niewzruszalność wyroków TK, właśnie dlatego że żadnej procedury ich wzruszalności konstytucja nie przewiduje.

(…) Orzeczenie musi być nie tyle ostateczne, ile musi być przede wszystkim orzeczeniem. W tym miejscu następuje odwołanie do koncepcji teoretyczno-prawnej orzeczeń nieistniejących. Są to orzeczenia, których poziom wadliwości jest tak rażący, że nie tylko są one nieważne, ale w ogóle nie istnieją. (…)

Twierdzenie polityczne

Argument z wyroków nieistniejących jest paradoksalnie chyba jeszcze słabszy niż argument z nieostateczności. Po pierwsze, koncepcja wyroków nieistniejących jest tylko teoretyczną koncepcją. Art. 87 konstytucji, zawierający zamknięty katalog źródeł prawa obowiązującego w naszym kraju, nie wymienia konstrukcji teoretyczno-prawnych jako źródła prawa. Nie może więc koncepcja teoretyczna przeważyć nad jednoznacznym brzmieniem przepisu konstytucji. Nie może w szczególności koncepcja taka stanowić podstawy dla wyprowadzenia nieistniejącej w prawie kompetencji do kontroli ostatecznego i niewzruszalnego wyroku TK. (…)

Po drugie, teoretyczne przykłady wadliwości powodującej nieistnienie rozstrzygnięcia prawnego podawane w literaturze obejmują przykłady pijaka, który wdarł się do siedziby organu i zaczął przystawiać pieczątki na dokumencie. Nie wydaje mi się, aby sposób procedowania polskiego sądu konstytucyjnego w jakimś zakresie przypominał taką sytuację. Orzeczenie Trybunału zrealizowało co najmniej tzw. substrat materialny czynności wyrokowania, co decyduje o istnieniu wyroku.

Po trzecie wreszcie, nawet jeśli wyrok jest tak wadliwy, że aż nieistniejący, to ktoś musi stwierdzić to nieistnienie. Fundamentalną zasadą prawa jest przeciwdziałanie anarchii. Sytuacja, w której bez ustalonej procedury ktoś rości sobie prawo do oceny, czy stopień wadliwości orzeczenia TK jest tak dalece idący, że orzeczenie to nie istnieje, prowadzi do anarchii. W rzeczywistości nie jest niczym innym jak rażącym naruszeniem przepisu art 190 ust. 1 konstytucji, który jak wskazano, jednoznacznie przydaje orzeczeniom TK walor ostateczności. (...)

Orzeczenie, którego publikacji odmawia premier Rzeczypospolitej Polskiej, nie zostało wydane przez pijanego szaleńca, który postanowił zabawić się w urzędnika. Zostało wydane przez legalnie wybranych sędziów najwyższego organu sądowniczego naszego kraju i w efekcie procedury opartej na konstytucji. Twierdzenie, że taki wyrok jest wyrokiem nieistniejącym, nie jest twierdzeniem prawniczym, ale twierdzeniem politycznym. (...)

Orzeczenie Trybunału jest ostateczne, Rzeczpospolita 22.04.2016

Trybunał Konstytucyjny

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.