Ustawa o TK w Sejmie: wystąpienie prezesa Andrzeja Rzeplińskiego

Andrzej Rzepliński| ETPC| Konstytucja| Krystyna Pawłowicz| kryzys przysięgowy| Michał Królikowski| porządek prawny| Souter| Trybunał Konstytucyjny

Ustawa o TK w Sejmie: wystąpienie prezesa Andrzeja Rzeplińskiego

Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Chciałbym przede wszystkim podziękować panu prezydentowi, że przedstawił projekt tej ustawy, ważnej nie tyle dla trybunału, ile dla jakości porządku prawnego w Polsce.

Odpowiadając na pytania, które, jak rozumiem, także do mnie były adresowane, chcę powiedzieć, że w projektowanej ustawie definicja jakby istoty Trybunału Konstytucyjnego jest lepiej sformułowana niż w obowiązującej ustawie, a to dlatego że inne kompetencje oznaczają coś bardzo trudnego do zdefiniowania. Co prawda jest odwołanie do konstytucji, ale te inne istotne kompetencje Trybunału Konstytucyjnego również oznaczają, że w tym przypadku jest to organ władzy sądowniczej, czyli ten organ, który zajmuje stanowisko wyłącznie na wniosek, nigdy z urzędu. A więc to jest wyraźne odróżnienie od pozycji ustrojowej prezydenta jako organu, który czuwa nad przestrzeganiem konstytucji, czyli jest aktywnym podmiotem konstytucyjnym, który ma strzec porządku konstytucyjnego. Jeśli chodzi o trybunał, jest to wyłącznie w formie, jaka jest przewidziana dla organu władzy sądowniczej, tylko wobec tego zawsze na wniosek czy w wyniku skargi konstytucyjnej. Czy orzekanie o zgodności z konstytucją celów i działalności partii politycznej, czyli właśnie inna kompetencja określona w konstytucji, to nie jest działanie strzegące porządku konstytucyjnego? Przecież partie polityczne i ich działanie to jest istota demokracji politycznej, demokracji parlamentarnej. Czy rozstrzyganie sporów kompetencyjnych między centralnymi konstytucyjnymi organami państwa to nie jest strzeżenie porządku konstytucyjnego? A więc napisanie tego w sposób właśnie mniej doktrynalny, a bardziej jasny i zrozumiały dla obywateli w moim przekonaniu jest właściwym rozstrzygnięciem.

Szereg pań i panów posłów podnosiło kwestię szybkości orzekania. Szybkość orzekania w naszym trybunale nie jest większa ani też... pod tym względem nie wyróżniamy się ani in minus, ani in plus.

Możliwe jest oczywiście, przynajmniej teoretycznie, i do tego punktu teoretycznego jako prezes trybunału dążę, żeby średni okres załatwiania sprawy... bo, jak ktoś słusznie tu zwrócił uwagę, stan obecny oznacza, że jedne sprawy są załatwiane w ciągu kilku miesięcy, inne w ciągu 2–3 lat. Na pewno pod tym względem Trybunał Konstytucyjny wygląda lepiej niż szereg sądów konstytucyjnych i na pewno lepiej niż Europejski Trybunał Praw Człowieka. Ale tu nie da się wprowadzić pilnego trybu – poza jednym przypadkiem oczywistym, kiedy rzecz dotyczy kontroli konstytucyjności ustawy budżetowej – bo sprawy muszą być dobrze rozważone. To jest organ władzy konstytucyjnej, który ma z najwyższą możliwą starannością, kiedy orzeka o przełamaniu woli ustawodawcy i derogacji jakiegoś przepisu, rozważyć wszystkie argumenty za i przeciw. A więc ten najkrótszy w historii trybunału średni czas załatwiania sprawy przypadał na początek lat dwutysięcznych, to było 14 miesięcy, ale wtedy było znacznie mniej spraw. Ja nie mówię, że dzisiejsze sprawy, które wpływają do trybunału, są istotnie trudniejsze niż były 15 czy 20 lat temu. Zawsze są bardzo trudne, skomplikowane sprawy i są sprawy względnie łatwiejsze lub sprawy, które bazują już na dorobku orzeczniczym trybunału i są rzeczywiście o wiele łatwiejsze, jeśli chodzi o rozstrzygnięcie, więc je, generalnie rzecz biorąc, załatwia się o wiele szybciej jakby z natury rzeczy. Skomplikowane też – w przypadku gdy jest taka naturalna potrzeba, kiedy czy to Sejm, czy to społeczeństwo, także ze względu na liczbę adresatów przepisu, który jest przedmiotem kontroli, domaga się, aby to rozstrzygnięcie nastąpiło maksymalnie szybko.

Jeżeli chodzi o pytania, które dotyczyły kwestii procedury powoływania na urząd sędziego, nie sądzę, żeby intencją wnioskodawcy było tutaj działanie antyposelskie. Problem polega na tym, o czym nawet przed chwilą wspomniał pan minister Królikowski, że ktoś, kto dzień wcześniej był posłem czy senatorem i staje się sędzią Trybunału Konstytucyjnego, musi wyłączyć się z szeregu spraw, które już zawisły w trybunale i w których jest on członkiem składu albo przewodniczącym składu, albo sprawozdawcą.

W organie władzy, który liczy 15 członków, wyłączenie się jednego z nich w rozstrzyganych sprawach w istotny sposób opóźnia rozstrzyganie tej sprawy, bo prezes trybunału musi wydać zarządzenie i w miejsce tego sędziego kolejny sędzia z listy musi się w tym składzie znaleźć. I to w pierwszym okresie jest realny problem, który ma wpływ na szybkość postępowania. Kiedy zostałem prezesem trybunału, to między innymi zarządziłem, żeby wszystkie postanowienia, jeżeli chodzi o wyłączanie się sędziów, a więc wnioski sędziów i postanowienia, w których bądź prezes trybunału, bądź trzech sędziów trybunału wyłącza bądź nie wyłącza sędziego, były jawne. Każdy może je prześledzić. Taka jest swoista polityka w tym zakresie Trybunału Konstytucyjnego, bardzo ostrożna i zmierzająca do tego, żeby rzeczywiście sędzia, który brał aktywny udział w przygotowaniu, w uchwalaniu ustawy czy to jako poseł, czy jako senator, w tej sprawie mógł się na swój wniosek wyłączyć, tak żeby także zgodnie z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka nie można było mu postawić zarzutu, iż orzekał w sprawie przepisu, za którym aktywnie się opowiadał w trakcie prac legislacyjnych.

I tu na marginesie kwestia tego, że sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, przynajmniej niektórzy, na pewno ja, byli konsultantami w kancelarii pana prezydenta i samego pana prezydenta, jeżeli chodzi o projekty. Taka jest natura, i to jedyna w swoim rodzaju, tej legislacji, bo przecież Sąd Najwyższy czy Naczelny Sąd Administracyjny mieszczą się też w przyjętym w Polsce bardzo dobrym zwyczaju konstytucyjnym, że projekty ustaw dotyczących organów władzy sądowniczej przedstawia Sejmowi pan prezydent. Nikt się temu nie dziwi, że pewne koncepcje wstępne zmian czy nowych ustaw dotyczących sądownictwa przygotowują sami sędziowie. Potem oczywiście oni nie mają możliwości, bo to wynika z istoty władzy sądów innych niż sąd konstytucyjny, kontrolować konstytucyjności tych przepisów. Niemniej przecież możliwe jest, że do trybunału wpłynie wniosek o kontrolę konstytucyjności jakiegoś przepisu ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, która dzisiaj obowiązuje.

Czy sędziowie trybunału będą sędziami we własnej sprawie, czyli w sprawie ustawy, która reguluje postępowanie i ustrój sądu konstytucyjnego? Z tego punktu widzenia tak, ale nie ma i nie może być innej instytucji, bo na podstawie art. 195 ust. 1 sędziowie Trybunału Konstytucyjnego podlegają tylko konstytucji i tylko oni mogą rozstrzygnąć dylematy związane z konstytucyjnością jakiegoś przepisu.

(Poseł Krystyna Pawłowicz: Sejm, panie prezesie.)

Zapewniam państwa, że jeżeli przepis byłby niezgodny z konstytucją, to żadnemu sędziemu konstytucyjnemu nie zadrży ręka przy głosowaniu za niekonstytucyjnością takiego przepisu, bo naszym zadaniem jest właśnie stanie na straży zgodności przepisów z konstytucją. Ustawa o Trybunale Konstytucyjnym jest jedną z istotnych ustaw ustrojowych, ale jedną z ustaw, której sędziowie konstytucyjni też nie podlegają, chociaż kierują się jej przepisami w rozstrzyganiu spraw poddanych trybunałowi.

Chcę też państwu zwrócić uwagę, że każdy sędzia Trybunału Konstytucyjnego na podstawie przepisów ustawy przysięga w obecności prezydenta, że będzie stał na straży konstytucji. Taką przysięgę każdy składał, także ja. Przypomnę, a tym, którzy akurat o tym nie wiedzą, powiem, że ten obowiązek stania na straży konstytucji został wprowadzony do obowiązującej jeszcze ustawy z 1985 r. w czasie tzw. kryzysu przysięgowego jesienią 1989 r., kiedy świeżo powołani przez Sejm trzej sędziowie, sędzia Łączkowski, sędzia Zakrzewska i sędzia Zoll, odmówili złożenia przysięgi według roty z pierwotnej ustawy z 1985 r. Wtedy Sejm dokonał zmiany w tej ustawie i wprowadził właśnie tę formułę, że sędzia konstytucyjny przysięga stać na straży konstytucji. To nie jest jakiś specjalny wymysł, to jest nasz obowiązek. Wobec tego jakikolwiek konflikt między obowiązującą dzisiaj czy w przyszłości ustawą o Trybunale Konstytucyjnym zawsze będzie rozstrzygnięty w Trybunale Konstytucyjnym prokonstytucyjnie i zgodnie z konstytucją.

Pan minister [Michał Królikowski, wiceminister sprawiedliwości - red.] powiedział o nieprzewidywalności wyroków. Mój Boże, co by było, gdyby wyroki trybunału były przewidywalne? To byłby rzeczywiście problem i trybunał pewnie byłby niepotrzebny, bo być może jakiś automat wydawałby wyroki. Zdarza się, że nawet w podobnych sprawach trybunał odstępuje od dotychczasowej linii, bo po prostu zmieniły się okoliczności wskazane przez innego skarżącego czy wnioskodawcę albo okoliczności związane z otoczeniem normatywnym, bo np. zmieniło się kilka innych ustaw i w świetle tych innych ustaw trybunał musi dekodować normę prawną, która podlega kontroli, i może dojść do wniosku, że dotychczasowa linia orzecznicza nie da się utrzymać. To, co było słuszne 10 lat temu, dzisiaj może niedobrze służyć konstytucyjnemu porządkowi prawnemu w naszym państwie.

To znowu jest nasz obowiązek. Jeżeli chodzi o jawność postępowania, to od 2 lat, od września 2011 r., wszystkie dokumenty każdej sprawy są jawne. Jeżeli można używać brzydkiego słowa „rewolucja”, to w trybunale przeżyliśmy taką rewolucję. Trybunał Konstytucyjny z natury rzeczy jest organem konserwatywnym. Zmiany tego typu, dość radykalne, trzeba było spokojnie przeprowadzić, więc po 10 miesiącach odkąd zostałem prezesem, okazało się, że wszyscy moi koledzy, bo mówię tutaj przede wszystkim o prawnikach, którzy z nami pracują i bez których ten trybunał, ten sąd nie byłby jednym z najbardziej znaczących sądów konstytucyjnych w Europie, są dzisiaj patriotami tego, że wszystkie dokumenty sprawy zawisłej przed trybunałem są dostępne na stronie internetowej Trybunału Konstytucyjnego. Nie tylko każdy organ władzy, ale każdy obywatel, bo ludzie z tego korzystają, może napisać swoje uwagi, które czasami nie pozostają bez znaczenia dla sposobu rozumowania i sędziego sprawozdawcy, i całego składu Trybunału Konstytucyjnego. Ten aspekt jawności jest w moim przekonaniu ważny. Oczywiście specyfika spraw w sądach powszechnych czy administracyjnych jest nieco inna. W trybunale kontrolujemy konstytucyjność prawa i tak naprawdę trudno sobie wyobrazić, żeby cokolwiek, tak jak w postępowaniu legislacyjnym, można było przeprowadzić pod suknem. Wszystko jest jawne i każdy krok, każde stanowisko można poznać.

Jeżeli chodzi o kwestię zażaleń na postanowienia we wstępnej kontroli, to w ciągu ostatnich 15 lat w sumie wpłynęły 4493 skargi i wnioski, które podlegają wstępnej kontroli. W przypadku gdy sędzia prowadzący tę wstępną kontrolę postanowił o odmowie skierowania sprawy do merytorycznego rozpoznania, wpłynęło 1821 zażaleń, a sędzia w pierwszej instancji dopuszcza na 100 spraw 85. Ostatnio w prasie pojawiła się informacja, pochodząca nie wiadomo z jakiego źródła, że 90 spraw, natomiast to jest 85 spraw. To jest i tak znakomicie więcej niż w przypadku niemieckiego sądu konstytucyjnego, hiszpańskiego sądu konstytucyjnego, nie wspominając już o Europejskim Trybunale Praw Człowieka. Przyczyny, dla których jest to 15%, a nie – jak niektórzy by chcieli – 70% spraw dopuszczanych do merytorycznego rozpoznania, polegają przede wszystkim na wadach, które są takimi, których Trybunał Konstytucyjny nie może zignorować, bo na przykład skarga wpłynęła po 3 miesiącach albo skarga wpłynęła od podmiotu, który nie miał do tego uprawnienia, albo z innych formalnych przyczyn. Jest też grupa spraw, które w sposób oczywisty były nieuzasadnione, i nie ma żadnego interesu prawnego, aby Trybunał Konstytucyjny poświęcił im swój czas. To jest natura rzeczy w przypadku skarg konstytucyjnych.

Pojawiły się też głosy w związku z niniejszym projektem co do tego, czy Trybunał Konstytucyjny nie powinien mieć możliwości orzekania w sprawie skarg konstytucyjnych, nie tylko kontrolując konstytucyjność przepisu, który był podstawą ostatecznego rozstrzygnięcia, ale również kontrolując konstytucyjność samego rozstrzygnięcia, wyroku sądowego. Przepis, na podstawie którego sąd wydał wyrok, jest zgodny z konstytucją, ale sam wyrok narusza postanowienia konstytucji. To jest istotne pytanie, nie znalazło ono tutaj swojego odbicia, bo to jest kwestia do nieco innej dyskusji.

Było wiele wypowiedzi, do których nie mam możliwości się odnieść. Jeśli chodzi o obecną procedurę ze wszystkimi jej wadami w moim przekonaniu, bo brałem udział w procedurze powoływania sędziów, zanim jeszcze byłem sędzią, i nie myśląc o tym, że zostanę sędzią konstytucyjnym, to uważałem za istotny deficyt takie przypadki, kiedy Sejm powoływał sędziów Trybunału Konstytucyjnego, głosując jednocześnie za kilkoma wnioskami. Sumarycznie podejmował uchwałę o wyborze kilku sędziów naraz, a nie indywidualnie, głosując nad każdą kandydaturą na każdy wakujący urząd z osobna, co z punktu widzenia władzy, jaką mają sędziowie konstytucyjni, było oczywistym deficytem.

Sędziowie konstytucyjni orzekają o zgodności prawa z konstytucją, a zatem, mając tę wielką władzę, potrzebują przynajmniej pewnej legitymacji demokratycznej dla tej władzy. Ta pewna legitymizacja demokratyczna naszej władzy może znaleźć swoje naturalne odbicie tylko tutaj, w Izbie poselskiej, i wobec tego propozycje prezydenta, jak sądzę, raczej wychodzą naprzeciw temu, żeby celem ostatecznego głosowania posłów nad kandydaturą przedstawioną przez grupę 50 posłów spośród zaproponowanych im kandydatów czy nad wnioskiem Prezydium Sejmu, po dłuższej, bardziej dla kandydata czy kandydatki dokuczliwej procedurze, było sprawdzenie przede wszystkim merytorycznej, ale również charakterologicznej zdolności kandydata do pełnienia funkcji niezwykle trudnej, niezwykle frustrującej, niezwykle odpowiedzialnej, po to, żeby ten 1 z 15 pełnił przez 9 lat w sposób możliwie najlepszy dla porządku konstytucyjnego swoją funkcję.

Wybory są polityczne, jak przekonuje przypadek sędziego Soutera, powołanego przez prezydenta Busha w 1987 r. Souter był znany ze swoich konserwatywnych poglądów. Kiedy odchodził, nadal był znany z takich poglądów, ale konserwatyści amerykańscy nie byli z niego zadowoleni. Prezydent Bush tak to skomentował: Tak długo jako prezydent mam władzę nad tym kandydatem, jak długo on jest kandydatem. Kiedy składa przysięgę i podpis pod przysięgą, tracę nad nim wszelką władzę. I to jest istota państwa prawnego. Wybory muszą być w Sejmie, te wybory z natury rzeczy mają charakter polityczny. Dyskusja nad kandydatem ma charakter par excellence polityczny po to, żeby możliwie najlepszy kandydat był jednym spośród 15 sędziów, ale z chwilą złożenia przysięgi i złożenia podpisu pod rotą przysięgi sędzia konstytucyjny podlega wyłącznie konstytucji. Taka jest praktyka, którą znam z okresu prawie 6 lat bycia sędzią konstytucyjnym i okresu prawie 3 lat, kiedy mam zaszczyt być jego prezesem. Niezależnie od tego, z jakiego Sejmu pochodzą ci, którzy są dzisiaj sędziami konstytucyjnymi – Sejmu kadencji: V, VI czy VII – są to sędziowie wyłącznie konstytucyjni, nie należą do żadnej partii.

Trybunał trzyma się z daleka od polityki nie dlatego, że się jej boimy, tylko dlatego, że podlegamy konstytucji.

Dziękuję.

Trybunał Konstytucyjny

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.