Bloger nie odpowiada za komentarze internautów

cenzura prewencyjna| HFPC

Bloger nie odpowiada za komentarze internautów

19 stycznia Sąd Apelacyjny w Krakowie zmienił wyrok sądu pierwszej instancji i oddalił powództwo o ochronę dóbr osobistych przeciwko Andrzejowi Jeziorowi za komentarze dodane przez innych internautów na jego blogu.

Wcześniej, w wyroku z 3 października 2011 r. Sąd Okręgowy w Tarnowie uznał, że bloger ponosi odpowiedzialność za bezprawne wpisy innych osób pomimo, że po ich niezwłocznym dostrzeżeniu, blokował do nich dostęp na stronie.

W ustnym uzasadnieniu wyroku SSA Paweł Ryglik podkreślił, że w przypadku zarzutu naruszenia dóbr osobistych przez osobę świadczącą tzw. usługi hostingowe (np. administratora portalu, który umożliwia dodawanie treści przez jego użytkowników), przepisy ogólne wynikające z kodeksu cywilnego należy stosować w świetle regulacji z ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Ustawa ta przewiduje szczególne uregulowanie odpowiedzialności tzw. pośredników internetowych, uwzględniające specyfikę komunikacji internetowej. Wydaje się, że sąd pierwszej instancji nie wziął tej regulacji dostatecznie pod uwagę.

Zdaniem sądu, Andrzej Jezior wypełnił obowiązki nałożone na pośredników przez art. 14 uśude. Gdy tylko zobaczył, że na stronie ukazał się jawnie obraźliwy komentarz, usunął go z serwisu. Sąd podkreślił w tym miejscu, że art. 14 nakazuje podejmowanie przez administratorów w takich przypadkach jedynie działań następczych, nie obliguje natomiast do prewencyjnej kontroli zamieszczanych komentarzy.

Nie ma zatem obowiązku po stronie administratora do wprowadzania mechanizmów ujawniających tożsamość użytkowników portalu (sąd I instancji uznał, że bloger powinien był wprowadzić obowiązek logowania przed dodaniem komentarza). Nie można także z obecnych przepisów wyprowadzić wymogu całkowitego zablokowania możliwości dodawania wpisów przez internautów czy narzucenia określonego trybu umieszczania komentarzy (na blogu Andrzeja Jeziora komentarze pojawiały się automatycznie, tymczasem, zdaniem SO w Tarnowie, bloger powinien był wybrać taki rodzaj bloga, który wymagał weryfikacji wpisów zanim ukażą się w sieci).

- W szczególności – podkreślił sędzia Ryglik – na gruncie obecnych przepisów nie ma obowiązku zapobiegania potencjalnym naruszeniom dóbr osobistych w Internecie na przyszłość. Sędzia zaznaczył ponadto, że obowiązek prewencyjnego blokowania wszelkich treści ukazujących się w sieci byłby nie do pogodzenia z regułami rządzącymi Internetem.

Sąd drugiej instancji nie zgodził się także z koncepcją przyjętą przez Sąd Okręgowy, który stwierdził, że osoba, zakładająca bloga komentującego życie polityczne gminy, musi liczyć się z tym, że mogą pojawiać się na nim kontrowersyjne, obraźliwe wpisy. Sąd Apelacyjny stwierdził, że wprowadzanie odpowiedzialności blogera za wszelkie potencjalne naruszenia, które mogą wystąpić na jego blogu „jest bliskie odpowiedzialności na zasadzie ryzyka”, która jednak nie znajduje w tym przypadku oparcia w obowiązujących przepisach.

- Wydane dziś orzeczenie przyjmujemy z ulgą. Utrzymanie w mocy stanowiska sądu pierwszej instancji mogłoby przyczynić się do ukształtowania niebezpiecznej praktyki dla wolności słowa w Internecie. – mówi Dorota Głowacka prawniczka Obserwatorium wolności mediów w Polsce, która obserwowała proces – Przyjęte przez SO szerokie zasady odpowiedzialności osób prowadzących serwisy internetowe, którym zależy na dyskusji z innymi internautami, mogłyby zostać wykorzystane do tego, aby uderzyć w autorów niewygodnych blogów. To ważny wyrok także w kontekście tego, że stykamy się z coraz większą ilością spraw, w których pojawiają się wątpliwości co do dokładnego zakresu obowiązków administratorów portali – dodaje Dorota Głowacka.

Poza oddaleniem powództwa, sąd zasądził zwrot kosztów procesu przez powoda na rzecz pozwanego. Wyrok jest prawomocny.

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.