TK
Europejskie mosty porozumienia
Chiny| Europa| miejsca pamięci| Niemcy| Parlament Europejski| patriotyzm| rywalizacja| tożsamość
włącz czytnikEuropa nie budzi dziś w Europejczykach pozytywnych emocji. Przypomina raczej wielki bazar, na którym politycy próbują ze sobą negocjować i wypracowywać polityczne zyski dla siebie lub swojego kraju
Urodziłam się w Niemczech, w Berlinie. Dorastałam we francuskiej szkole. Wiele lat współpracowałam z Polakami. Chętnie bywam w słonecznej Italii. Czuję się w pewien sposób związana z każdym z tych krajów i za przyszłość każdego z nich odpowiedzialna. Dlatego nie lubię mówić o europejskiej tożsamości. Słowo „tożsamość” sugeruje, że możemy się identyfikować tylko z jednym miejscem. A przecież tak nie jest.
Wolę termin europejska „przynależność”. Właśnie przynależność i odpowiedzialność są dla mnie równoznaczne ze słowem patriotyzm. Niestety, dziś nadal definiujemy go w opozycji do innych: Stanów Zjednoczonych, Chin czy Rosji. Z psychologicznego punktu widzenia to zupełnie zrozumiałe. Łatwiej jest budować polityczną czy duchową jedność, mając wspólnego przeciwnika. Takie były też przecież podwaliny europejskiego projektu. Wtedy przeciwstawialiśmy go Związkowi Radzieckiemu i dawnym Niemcom. Dziś motorem naszych działań staje się konkurowanie z chińską gospodarką.
Zamiast wspierać chińskie ruchy społeczne, stawiamy na rywalizację. To droga donikąd. Oczywiście – starajmy się być bardziej innowacyjni, prześcigać się w pomysłach i nowatorskich rozwiązaniach. Nie budujmy jednak europejskiej solidarności i patriotyzmu w oparciu o wspólnych wrogów.
Europa nie budzi dziś w Europejczykach pozytywnych emocji. Nie kojarzy się ze wspólnym projektem, który trzeba tworzyć i pielęgnować. Przypomina raczej wielki bazar, na którym politycy próbują ze sobą negocjować i wypracowywać polityczne zyski dla siebie lub swojego kraju. Po powrocie z Brukseli chwalą się zaś osiągniętymi rezultatami.
Nic dziwnego, że coraz mniej tę Europę lubimy i coraz rzadziej się z nią identyfikujemy. Nie obwiniałabym za to jednak kryzysu finansowego. Te procesy zaczęły się znacznie wcześniej. Przecież już od przełomu lat 80-tych oraz 90-tych coraz częściej patrzyliśmy na kraje przez pryzmat inwestycji kapitałowych. Ten wyścig oddzielał nas od siebie zamiast zbliżać. Pogłębiał dzielące nas różnice i uwypuklał przeciwieństwa.
Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.
Artykuły powiązane
Patriotyzm otwarty, patriotyzm zamknięty
Wspólnota polityczna i naród
Wykład profesora Jana Zielonki "W jakim kierunku zmierza Europa"
Rozkręcanie Unii czy alternatywa dla “klaunów”
Uściski dwóch niedźwiedzi
ETS: Niemcy przegrały obowiązek znajomości niemieckiego jako warunek łączenia rodzin
T. T. Koncewicz: Po co nam Europa?
Załączniki
Komentarze
Polecane
-
Oświadczenie Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego
Andrzej Rzepliński -
Kaczorowski: Mitteleuropa po triumfie Trumpa
Aleksander Kaczorowski -
Piotrowski: Trybunał Konstytucyjny na straży wolnych wyborów i podstaw demokracji
Ryszard Piotrowski -
Prawnicy wobec sytuacji Trybunału Konstytucyjnego, badania i ankieta
Kamil Stępniak -
Skotnicka-Illasiewicz: Młodzież wobec Unii w niespokojnych czasach
Elżbieta Skotnicka-Illasiewicz
Najczęściej czytane
-
O naszym sądownictwie
Jan Cipiur -
Przepraszam, to niemal oszustwo
Stefan Bratkowski -
iACTA alea est
Magdalena Jungnikiel -
TK oddalił wniosek Lecha Kaczyńskiego dotyczący obywatelstwa polskiego
Redakcja -
Adwokat o reformie wymiaru sprawiedliwości
Rafał Dębowski
Brak komentarzy.