TK



Kolejka na Kasprowy Wierch idzie pod młotek

Jacek Socha| Kasprowy Wierch| Polskie Koleje Linowe| prywatyzacja

włącz czytnik
Kolejka na Kasprowy Wierch idzie pod młotek
Kolejka linowa na kasprowy Wierch. Foto: PKL

PKP SA do końca listopada ma opublikować ogłoszenie w sprawie prywatyzacji Polskich Kolei Linowych. Zarząd PKP zapowiada, że prywatyzacja będzie sfinalizowana w przyszłym roku. A to oznacza, że los między innymi wyciągu na Kasprowy Wierch jest już przesądzony.

Jak do tej pory chęć kupna udziałów w PKL zadeklarował samorząd powiatu tatrzańskiego, który w tym celu powołał specjalną spółkę – Polskie Koleje Górskie. Zakopiańczycy uważają, że PKP chce się pozbyć jednej z najbardziej dochodowych inwestycji, dlatego są zdeterminowani i zamierzają PKL kupić sami. Plany pokrzyżować mogą im Słowacy, konkretnie firma Tatry Mountain Resorts a.s., która też jest zainteresowana PKL.

Pomysł na oddanie PKL w ręce prywatne budzi więc wiele kontrowersji. Część polityków uważa, że Polskie Koleje Linowe to dobro narodowe o strategicznym znaczeniu. Solidarna Polska przygotowała już nawet projekt specjalnej ustawy, która ma zablokować całościową sprzedaż PLK. Zupełnie innego zdania jest były minister skarbu w rządzie Marka Belki, Jacek Socha.

 – Jestem za tym, żeby prywatyzować. Dla mnie motto prywatyzacyjne jest bardzo proste. Czy gdyby nie było 50 lat komunizmu taka spółka byłaby własnością państwową czy prywatną? W moim przekonaniu odpowiedź jest bardzo prosta i jasna. Byłaby prywatna – mówi Agencji Informacyjnej Newseria Jacek Socha.

Były minister skarbu tłumaczy, że taki byłby naturalny, oddolny ruch ludzi mieszkających w górach, którzy posiadając jeden wyciąg, budowaliby kolejne. Jacek Socha ma świadomość tego, że kolej linowa na Kasprowy Wierch to ważny element tradycji i historii Tatr. Nie powinno to jednak  jego zdaniem  przeszkadzać w prywatyzacji.

 – Wcale nie uważam, że cokolwiek złego się zdarzy. Spółki, które nie są spółkami Skarbu Państwa są bardziej efektywne. Tam proces decyzyjny jest prostszy i krótszy. Tam ryzyko biznesowe jest inaczej rozłożone. Wiedzą o tym doskonale w Ministerstwie Skarbu Państwa. Nie chcą tego wiedzieć tylko ci, którzy chcą wykorzystać prywatyzację do celów głównie politycznych – tłumaczy Jacek Socha.

Jak podkreśla, prywatnej spółce łatwiej jest pozyskać nowy kapitał. Gdy firma jest własnością państwa, sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana.

– Proszę zwrócić uwagę, że spółki Skarbu Państwa mogą być zarządzane przez państwo, ale z reguły pojawia się pytanie, skąd wziąć dodatkowe środki, dodatkowy kapitał na ekspansję. Znikąd, bo gdyby się te środki brały, to Skarb Państwa musiałby się rozwadniać, musiałby ustępować krok po kroku, jeśli chodzi o wielkość kapitałów posiadanych przez spółkę – tłumaczy Socha. – Nie ma takiego biznesu na świecie, który świadomie pozbywałby się dostępu do kapitału, tak bardzo potrzebnego do normalnego rozwoju – dodaje.

Poprzednia 12 Następna

Państwo

Zawartość i treści prezentowane w serwisie Obserwator Konstytucyjny nie przedstawiają oficjalnego stanowiska Trybunału Konstytucyjnego.

 
 
 

Artykuły powiązane

Brak art. powiąznych.

 
 
 

Załączniki

Brak załączników do artykułu.

 
 
 

Komentarze

Brak komentarzy.